czwartek, 10 lipca 2014

Louis

Tak jak mi podsunęłyście pomysł na imagina z Louis'em więc proszę bardzo oto on.

Jedenastoletnia dziewczynka szła przez malutki lasek który łączył centrum miasteczka z kilkoma domami, w tym jej. Szła i słyszała pod stopami charakterystyczny trzask śniegu. Był luty a tego roku zima była wyjątkowo mroźna. Stawiała powoli stopy a w ręce trzymała swoją ulubioną książkę pod tytułem "Nocne Zwierze". Książka ta opowiadała o nastolatku który podczas jednej z swoich nocnych wizyt w starym opuszczonym hotelu zostaje pogryziony przez dziwne zwierze, które przypomina trochę wilkołaka tyle, że o srebrzystej sierści. I tak chłopak o imieniu Tobias co noc zamieniał się w straszliwego stwora. Pewnie pomyślicie "To nie jest książka dla Jedenastolatki!" A jednak ona ją czytała. Strasznie ją lubiła po pierwsze za treść a po drugie, że była jej to jedyna książka.
Dziewczynka szła gdy nagle za sobą usłyszała nawoływanie przez kogoś jej imienia.
- (t.i.)! - Odwróciła się i zobaczyła Louis'a biegnącego w jej stronę z wielkim uśmiechem na jego twarzy. Był to chłopak o rok od niej starszy, o pięknych niebieskich oczach, który mieszkał naprzeciwko jej domu, razem z mamą i młodszymi siostrami.
Gdy w końcu ją dogonił uśmiechnął się do dziewczynki jeszcze bardziej.
- Cześć (t.i.)! - Powiedział ucieszony.
- Hej! - Dziewczynka powiedziała krótko nawet się do niego nie uśmiechając.
- Pozwól, że ci pomogę. - Powiedział i już chciała wziąć od niej książkę którą trzymała cały czas trzymała w rękach, lecz ona mu na to nie pozwoliła i zaczęła biec jak najszybciej mogła. Widząc to trochę zdezorientowany chłopak zaczął godzić dziewczynkę. I tak dobiegli do pobliskiego mostu. Dziewczynka nie miała już siły więc przystanęła na nim a chłopak wykorzystał tą sytuację i wyrwał z rąk dziewczynki książkę.
- Poniosę Ci ta książkę gdyż jest ona troszkę ciężka. - Powiedział, ale sam fakt nie był za bardzo prawdą gdyż książka liczyła ponad czterysta stron, a kartki były wykonane z najtańszego papieru gazetowego a niebieska okładka nie była o wiele grubsza. - No to teraz możemy wracać. - Dodał po chwili.
- Nie nie możemy! - Krzyknęła dziewczynką i rzuciła się na chłopaka z zamiarem wyrwania mu z rąk najcenniejszej dla niej przedmiotu. Nie darowała by sobie jakby coś stało się książce. Chłopak chwycił książkę w jedną rękę i wyciągnął rękę najwyżej jak tylko dał radę. (t.i.) była dość niska więc nie miała możliwość dosięgnięcia po książkę, więc naparła na niego całym swoim małym ciałem, chodź była mała to udało jej się zachwiać przyjaciela. Chłopak próbował złapać trochę równowagi, przez co niechcący upuścił książkę która wleciała prosto do wody.
Dziewczynka stanęła jak wryta, po chwili odżyła gdy książką zaczęła się oddalać.
- Ty idioto coś ty zrobił! - Zaczęła na niego krzyczeć.
- To nie tylko moja wina, bo to ty mnie popchnęłaś! - Zaczął się bronić, po czym nie wiadomo dlaczego ściągnął z głowy czapkę i zaczął ściągać z siebie kurtkę i buty.
- Co ty robisz? - Spytała zaniepokojona jedenastolatka.
- Zobaczysz. - Powiedział i wskoczył do wody. Do lodowatej wody, której temperatura jest niższa niż powietrza. Zanurkował. Dziewczynka nie widziała go tylko kilka sekund a dla niej była to wieczność. Martwiła się. Ale nie o książkę tylko o Louis'a. Minęło jeszcze kilka sekund i chłopak wynurzył się wody trzymając w ręce książkę.
- Mam, więc otrzymam za to całusa? - Powiedział ucieszony.
- Za to, że wrzuciłeś moją książkę do wody? Nie mam mowy!

KILKA LAT PÓŹNIEJ

 23 grudnia, 
Zima a ja siedzę owinięta szalikiem na mostku w lasku i czytam swoją ulubioną książkę. "Nocne Zwierze" Pokochałam tą książkę jak miałam jedenaście lat, a teraz jak jestem prawie dziesięć lat starsza i dalej ją kocham.
Odłożyłam książkę na bok i popatrzyłam się na swoje stopu które swobodnie wisiały nad wodą. Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam oczy. Popatrzyłam się na książkę leżącą kilka centymetrów ode mnie. Stara zniszczona okładka, a po otworzeniu na niektórych stronach nie można odczytać zapisanych słów, to właśnie nadaje jej uroku i przypomina mi o osobie dzięki której ta książką jest w takim stanie. Och.....Louis.......Dawno go nie widziałam, wyjechał wraz z swoimi nowymi kolegami w trasę i ostatni raz widziałam go....hmmm....niech pomyślę w tamtym roku na święta? Widziałam go tylko jak wsiadał do samochodu i jedzie do wielkiego miasta. No ale cóż nie mogę go winić za to, że spełnia swoje marzenia. Odkąd pamiętam pięknie śpiewał, lubiłam patrzeć jak zamyka oczy podczas wysokich dźwięków. Dalej lubię patrzeć jak śpiewa więc często oglądam w internecie jak śpiewa. Szkoda, że nie mogę widzieć już tego na żywo. 
Popatrzyłam się jeszcze raz w tafle wody i zaczęłam powoli wstawać, gdy byłam już na równych nogach chwyciłam w rękę leżącą na ziemi książkę i jeszcze w pół zgięciu zaczęłam iść przed siebie. Gdy nagle poczułam, że zderzam się z kimś w sposób czego książka wypadła mi z ręki i poleciała na drugi koniec mostku a ja zachwiałam się i nie dużo dzieliło mnie od upadku, gdyby nie czyjeś ręce które złapały mnie w mocnym uścisku. Popatrzyłam się na twarz osoby przez którą prawie nie zaliczyłam zderzenia z ziemią. Te niebieskie oczy, poznam je wszędzie.
- Louis. - Powiedziałam nie do końca wierząc w to, że go widzę.
- Hej (t.i.). - Uśmiechnął się i podciągnął mnie tak, że stałam teraz bezpiecznie obok niego. - Czy to? - Zapytał pokazując na książkę która leżała od nas jakieś dwa metry. Louis podszedł do niej i podniósł oglądając ją dokładnie. - Dalej ją czytasz? - Spytał na co pokiwałam twierdząco głową. - Nie sądziłem, że prze zemnie jest ona w tak opłakanym stanie. - Podszedł do mnie i oddał mi książkę patrząc mi się prosto w oczy. - Przepraszam. - Powiedział z skruchą w głosie.
- Przepraszasz mnie za to, że wrzuciłeś ją w wody a później ja odratowałeś? Powinnam Ci raczej dziękować za to, że ją wyłowiłeś bo teraz nie ma jej nigdzie w sprzedaży a to moja ulubiona książka. - Powiedziałam patrząc mu się na twarz. Zmienił się. Wydoroślał, lekki zarost, włosy ułożone w nieładzie. 
- Więc dostanę za to całusa? - Powiedział swój słynny dla mnie tekst z dzieciństwa. Przed laty słyszałam go przynajmniej raz dziennie.
- Chyba śnisz! - Wykrzyknęłam i zaczęłam się kierować w stronę mojego domu.

24 grudnia
Całą wieczerze myślałam o Louis'ie i o wczorajszym dniu, który spędziliśmy razem jak przed laty. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy i dużo rozmawialiśmy. To niesamowite, że przez ten całe cztery lata które się nie widzieliśmy nie zmienił się ani trochę. Dalej był taki kochany i pełen poczucia humoru, mój ideał. Tak, ideał kocham go jak nikogo innego, kochałam, kocham i chyba już nigdy nie przestanę.
Skończyłam właśnie ścielić swoje łóżko i miałam się kierować do łazienki by umyć się i iść spać, gdy w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. 
- (t.i.)! (t.i.) ktoś do Ciebie! - Usłyszałam głos taty. Westchnęłam i zaczęłam kierować się do drzwi frontowych. 
- Co ty tu robisz Louis? - Spytałam widząc go stojącego w drzwiach.
- Wesołych Świąt (t.i.)! - Powiedział wyciągając do mnie średniej wielkości pakunek.
- Wesołych Świąt Louis. - Odpowiedziałam patrząc się na prezent który dał mi chłopak.
- Otwórz. - Powiedział uśmiechnięty Louis. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam odpakowywać prezent. Kiedy ukazał się kawałek niebieskiej okładki zaczęłam szybciej rozpakowywać prezent. Gdy w końcu ukazała mi się w pełni niebieska okładka z Wielkim księżycem na środku.
- Ale Lou skąd ją masz? Przecież jej nie można nigdzie znaleźć.- Powiedziałam oszołomiona. 
- Nie ważne skąd, podoba się? - Spytał patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Jeszcze jak się podoba, ale Louis ja nie mam nic dla Ciebie a dzisiaj są twoje urodziny. Louis ja....naprawdę dam Ci coś....- Przerwał mi zakrywając ręką moje usta.
- Wystarczy, że dasz mi tego całusa na którego czekam od początku naszej znajomości. - Uśmiechnął się i ściągnął rękę z moich ust, a ja zbliżyłam się do niego i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.




Obiecałam dodać i dodałam.
Przepraszam za błędy. 
W ogóle to kto normalny piszę imagina 
o świętach w wakacje?
hahahahahaha
TAK TO JA GUMIŻELEK!
Nie wyszedł mi ale chciałam coś dodać.

Odpowiedziałam też na wasze e-mail'e.
Jeśli ktoś ma jakieś pytanie 
lub po prostu chce popisać
adres e-maila w zakładce Kontakt.

/Gumiżelek

wtorek, 8 lipca 2014

Wielki Powrót!

Hej Kochani!

To ja Gumiżelek. Z racji tego, że mam ostatnio dużo czasu to postanowiłam napisać parę imaginów dla was. Nie liczę, że od razu pojawi się tu 30 komentarzy albo coś podobnego ale będzie miło jeśli ktokolwiek będzie to czytał. Mam dwa tygodnie na to by pisać dla was imaginy przed zaczęciem się moich wyjazdów wakacyjnych. No ale dość o mnie. Jestem Ciekawa czego wy oczekujecie. Z kim następnego imagina? Macie jakiś pomysł na niego? Jeśli tak to proszę komentujcie i poddawajcie mi pomysły. Jeśli macie jakieś swoje blogi to podawajcie linki albo pod tym postem albo w zakładce z blogami. Postaram się jutro wieczorem dodać jakiegoś imagina. 

Gumiżelek