Jutro po raz pierwszy idę do nowej szkoły. Denerwowałam się strasznie,
ponieważ to nowe środowisko, uczniowie... . Tu wszystko jest inne, a co znaczy
tu? Gdzie się przeprowadziłam? Jestem w Doncaster, ale czemu akurat tutaj i jak
się tu znalazłam? Może zacznę od początku. Mam na imię Rose, a właściwie
Rozalinda Bell i dmucham świeczki 24 grudnia, 16 lat. Matka i ojciec: Ana i
William Bell. Tata pochodzi z Anglii, dokładnie z tego miasta. Znalazł tu bardzo
dobrą posadę jako jakiś biznesmen. Mama pracowała jako nauczycielka aktorstwa,
miała własny teatr dla młodzieży i trochę starszych, który jest teraz
prowadzony przez jej psiapsiułę. Ja może nie jestem dobra aktorką, ale lubię
śpiewać, tańczyć i grać na nerwach! Moi dziadkowie nie żyją i dlatego długi
czas zastanawialiśmy się o tej przeprowadzce. A teraz jesteśmy.
Siedzę w pokoju.
Dobra dość tego bezmyślnego myślenia. Czas poznać ludzi. Weszłam do mojej garderoby i zaczęłam w niej szperać. Był słoneczny i gorący dzień. Postanowiłam założyć: biały podkoszulek z nadrukiem, getry we wzory, skórzaną kamizelkę, żółte conversy, bransoletkę, okulary, torbę i oczywiście telefon. Wzięłam jeszcze słuchawki i powiedziałam mamie, że wychodzę.
Siedzę w pokoju.
Dobra dość tego bezmyślnego myślenia. Czas poznać ludzi. Weszłam do mojej garderoby i zaczęłam w niej szperać. Był słoneczny i gorący dzień. Postanowiłam założyć: biały podkoszulek z nadrukiem, getry we wzory, skórzaną kamizelkę, żółte conversy, bransoletkę, okulary, torbę i oczywiście telefon. Wzięłam jeszcze słuchawki i powiedziałam mamie, że wychodzę.
Włączyłam jakieś najnowsze hity i ruszyłam. Mijałam ludzi, których w ogóle
nie znałam. Przechodziłam właśnie przez park i zauważyłam, takie małe
show dla przychodniów na scenie. Śpiewał zespół One Direction, tak sądzę.
Fajnie śpiewali, nie mogę zaprzeczyć, ale muszę już iść do domu.
Nagle wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Przepraszam.
- Nie no, nie ma sprawy. Zaraz chwila ty jesteś Rose Bell?
- Tak to ja a o co chodzi?
- Nie przedstawiłam się. Jestem Lottie Tomlinson.
- To ty jesteś przewodniczącą?
- Tak ja. Na zdjęciu wglądałaś bardzo młodo, a tu taka nastolatka.
- No trochę fakt.
Nagle wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Przepraszam.
- Nie no, nie ma sprawy. Zaraz chwila ty jesteś Rose Bell?
- Tak to ja a o co chodzi?
- Nie przedstawiłam się. Jestem Lottie Tomlinson.
- To ty jesteś przewodniczącą?
- Tak ja. Na zdjęciu wglądałaś bardzo młodo, a tu taka nastolatka.
- No trochę fakt.
Faktycznie nie wyglądałam jak 16 -
latka. Może to dlatego, że mam pofarbowane włosy. Nawet nie wiecie jaka była
afera. Koleżanka przefarbowała mi włosy na blond na wycieczce szkolnej. Ale
wracając na ziemię. Umówiłam się z Lottie jutro przed szkołą. Zaproponowała, że
mnie odprowadzi. Gdy zbliżałyśmy się do mojego domu, okazało się, że mieszkamy
po sąsiedzku.
- No to do jutra przed domem - powiedziałam.
- Okay.
Weszłam do domu i zawołałam mamę. Nie było jej. Dziwne, ale tym lepiej dla mnie. Poszłam przebrać się w dresy i weszłam do salonu. Postanowiłam włączyć jakiś film. Jeszcze tylko lody czekoladowe i gotowe. Obejrzałam "Mój przyjaciel Hachiko". Bardzo wzruszający, polecam.
Była już 24.30. Jak ten czas szybko płynie. Postanowiłam się umyć i iść spać. Przecież jutro trzeba ruszyć tyłek do szkoły. Jak powiedziałam tak zrobiłam.
/następnego dnia/
Obudziłam się o 8:00. Poszłam załatwić swoje poranne potrzeby i zeszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie śniadanko i kartka, której treść była następująca:
- No to do jutra przed domem - powiedziałam.
- Okay.
Weszłam do domu i zawołałam mamę. Nie było jej. Dziwne, ale tym lepiej dla mnie. Poszłam przebrać się w dresy i weszłam do salonu. Postanowiłam włączyć jakiś film. Jeszcze tylko lody czekoladowe i gotowe. Obejrzałam "Mój przyjaciel Hachiko". Bardzo wzruszający, polecam.
Była już 24.30. Jak ten czas szybko płynie. Postanowiłam się umyć i iść spać. Przecież jutro trzeba ruszyć tyłek do szkoły. Jak powiedziałam tak zrobiłam.
/następnego dnia/
Obudziłam się o 8:00. Poszłam załatwić swoje poranne potrzeby i zeszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie śniadanko i kartka, której treść była następująca:
Dzień dobry słoneczko! Jeśli to
czytasz to pewnie już wstałaś. Zjedz śniadanie i idź na rozpoczęcie roku. Ja i
tata jesteśmy na zebraniu w firmie. Wrócimy późno. Całusy:*
Mama
- No tak już wszystko jasne - pomyślałam. Pospiesznie zjadłam posiłek.
Zaczęłam rozmyślać nad tym co ubiorę. Po półgodzinnym rozmyślaniu zdecydowałam
się na czarną sukienkę przed kolano, buty na obcasie o tym samym kolorze,
różowy pasek i torebkę. Do tego jakieś dodatki. Było już coś koło 9:30. Szybko wzięłam torebkę i ruszyłam
przed dom. Tam już czekała na mnie Lottie ubrana. Okazało się, że nie tylko ja
będę miała buty na szpilce. Weszłyśmy do szkoły. Wszystkie pary oczu skierowały
się na nas. To przez te buty - pomyślałam.
Na rozpoczęciu było bardzo nudno. Sprawy organizacyjne,
przedstawienie pierwszaków i nowych uczniów, masakra. Nasza wychowawczyni
też do dupy. Taka jakaś nieogarnięta.
Po szkole miałam przyjść do niej na piżama party. Mnie
się ten pomysł podobał. Mama też się zgodziła.
Czym prędzej
weszłam do domu, zjadłam sobie co nie co. Właśnie brakuje mi czasem tym
obiadków, ale nic nie mogę zrobić. Wykąpałam się trochę i rozmyślałam o jakichś
duperelach. Zastanawiałam się co mam ubrać. Postanowiłam, że założę coś luźnego
i padło na sportową, czerwoną sukienkę, sneakersy, bandanę i bransoletkę.
Pomalowałam paznokcie na czerwono i zrobiłam kreskę eyelinerem. Nie pogrubiałam jej ze względu na to, że może będziemy się malować u
Lottie. Do torby spakowałam rzeczy tj. śpiwór, piżama, ubranie na następny
dzień itp.
Spojrzałam na szafkę, gdzie leżała moja komórka i słuchawki. Ciekawa jestem
co my tam będziemy robić. Jeszcze tylko deskorolka, na wszelki wypadek.
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę domu mojej koleżanki. Zadzwoniłam
dzwonkiem. Otworzył mi... chłopak, który śpiewał wczoraj na scenie.
- O, cześć jestem Louis, brat Lottie - wyciągnął w moją stronę rękę.
- Miło mi , Rose - uścisnęłam ją.
- Wejdź.
- Dzięki, gdzie jest...
- Zaraz przyjdzie, jest w sklepie - wyprzedził moje pytanie.
- Aha - uśmiechnęłam się.
- Rozgość się.
Weszłam do salonu, w którym siedziało 4 chłopaków. O matko! Jakie ciacha! No, no, no ta to ma widoki - zaśmiałam się w myślach.
Gdy tylko mnie zauważyli, od razu się przedstawili. Było nieco niezręcznie, bo byłam sama w pośród tylu nastolatków albo mężczyzn. Loczek cały czas się na mnie patrzył. Wypytywali się o takie banalne i podstawowe rzeczy. Moim zbawieniem była Lottie.
- Cześć, przepraszam za spóźnienie, ale mam nadzieję, że się poznaliście, hmm?
- Pewnie - odpowiedziałam, kiedy byłyśmy na schodach. - Oni tu będą przez cały czas? - wypaliłam ni stąd ni z owąd.
- Niestety, będą nas pilnować. Ale nie wiem co moim rodzicom odwaliło, od kiedy to zostawia się nastolatki pod opieką napalonych nastolatków.
- Masz rację, zupełną.
- To co robimy? Idziemy na deskę?
- Oczywiście! - aż krzyknęłam.
Koleżanka musiała się przebrać, więc zeszłam na dół po cichutku, chciałam się dowiedzieć o czym gadają nasze przyzwoitki.
- Ale ta Rose jest seksowna - powiedział Harry.
- Uważaj, bo się zakochasz - odpowiedział Louis z miną taką jakby był zazdrosny.
- Za późno.
- Nie ładnie tak o mnie plotkować, nie sądzicie? - spytałam, a oni aż podskoczyli z wrażenia.
- Skąd wiesz, że akurat o tobie? - spytał nieśmiało Niall.
- A wiesz do czego służy taki narząd jak ucho? - pokiwał twierdząco głową.
- No to mamy jasność - uśmiechnęłam się do nich - Mają rozumowanie na poziomie 5-latka - wymamrotałam do siebie.
Wzdrygnęłam się jak poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- To co idziemy?
- No pewnie. Wyglądamy jak siostry - zaśmiałyśmy się, gdyż ubrała się tak samo jak ja tylko inne kolory.
- Tak - już chciałyśmy wyjść, ale Louis nas zatrzymał.
- A wy dokąd? - miał skrzyżowane ręce na klatce piersiowej.
- Na podryw - odparłam i pociągnęłam Lottie za rękę.
- CO?! - usłyszałam tylko.
~~oczami Harry'ego~~
Louis wyszedł za dziewczynami do holu. Stał tam i nagle usłyszałem CO?!.
- Co jest Lou?
- One poszły na podryw.
- Że jak?!
- Dalej ruszać tyłki, idziemy za nimi - za plecami usłyszałem Liama.
Szybko wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę placu z rampami.
Kilka minut później już je widzieliśmy. Jeździły na deskach. Miały umiejętności muszę przyznać, a jak się poruszały. STOP!!! - krzyczałem w myślach - jesteś starszy, one nie są pełnoletnie.
~~oczami Rose~~
- O, cześć jestem Louis, brat Lottie - wyciągnął w moją stronę rękę.
- Miło mi , Rose - uścisnęłam ją.
- Wejdź.
- Dzięki, gdzie jest...
- Zaraz przyjdzie, jest w sklepie - wyprzedził moje pytanie.
- Aha - uśmiechnęłam się.
- Rozgość się.
Weszłam do salonu, w którym siedziało 4 chłopaków. O matko! Jakie ciacha! No, no, no ta to ma widoki - zaśmiałam się w myślach.
Gdy tylko mnie zauważyli, od razu się przedstawili. Było nieco niezręcznie, bo byłam sama w pośród tylu nastolatków albo mężczyzn. Loczek cały czas się na mnie patrzył. Wypytywali się o takie banalne i podstawowe rzeczy. Moim zbawieniem była Lottie.
- Cześć, przepraszam za spóźnienie, ale mam nadzieję, że się poznaliście, hmm?
- Pewnie - odpowiedziałam, kiedy byłyśmy na schodach. - Oni tu będą przez cały czas? - wypaliłam ni stąd ni z owąd.
- Niestety, będą nas pilnować. Ale nie wiem co moim rodzicom odwaliło, od kiedy to zostawia się nastolatki pod opieką napalonych nastolatków.
- Masz rację, zupełną.
- To co robimy? Idziemy na deskę?
- Oczywiście! - aż krzyknęłam.
Koleżanka musiała się przebrać, więc zeszłam na dół po cichutku, chciałam się dowiedzieć o czym gadają nasze przyzwoitki.
- Ale ta Rose jest seksowna - powiedział Harry.
- Uważaj, bo się zakochasz - odpowiedział Louis z miną taką jakby był zazdrosny.
- Za późno.
- Nie ładnie tak o mnie plotkować, nie sądzicie? - spytałam, a oni aż podskoczyli z wrażenia.
- Skąd wiesz, że akurat o tobie? - spytał nieśmiało Niall.
- A wiesz do czego służy taki narząd jak ucho? - pokiwał twierdząco głową.
- No to mamy jasność - uśmiechnęłam się do nich - Mają rozumowanie na poziomie 5-latka - wymamrotałam do siebie.
Wzdrygnęłam się jak poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- To co idziemy?
- No pewnie. Wyglądamy jak siostry - zaśmiałyśmy się, gdyż ubrała się tak samo jak ja tylko inne kolory.
- Tak - już chciałyśmy wyjść, ale Louis nas zatrzymał.
- A wy dokąd? - miał skrzyżowane ręce na klatce piersiowej.
- Na podryw - odparłam i pociągnęłam Lottie za rękę.
- CO?! - usłyszałam tylko.
~~oczami Harry'ego~~
Louis wyszedł za dziewczynami do holu. Stał tam i nagle usłyszałem CO?!.
- Co jest Lou?
- One poszły na podryw.
- Że jak?!
- Dalej ruszać tyłki, idziemy za nimi - za plecami usłyszałem Liama.
Szybko wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę placu z rampami.
Kilka minut później już je widzieliśmy. Jeździły na deskach. Miały umiejętności muszę przyznać, a jak się poruszały. STOP!!! - krzyczałem w myślach - jesteś starszy, one nie są pełnoletnie.
~~oczami Rose~~
Widziałam chłopaków jak stoją z wściekłymi minami, ale cóż postanowiłam
jeszcze trochę ich podenerwować. W końcu jesteśmy na podrywie, co nie?
Spojrzałam na moją koleżankę, przekazałam jej mój plan, zgodziła się. Mój plan
to taka zemsta za to, że jestem seksowna. Postanowiłam, że poproszę chłopaków o
pomoc.
Podeszłyśmy do nich i poprosiłyśmy o przysługę, zgodzili się, choć zrobili
to trochę, ze zdziwieniem.
Chciałam, żeby pocałowali nas namiętnie, a później wiali, gdzie pieprz
rośnie. Wiedzieli już o których chłopaków chodzi. Więc czas zacząć. Pierwsza
ja. Tom, bo tak miał na imię chłopak, złapał mnie w talii i przyciągnął do
siebie. Następnie oparł nas o murek i zaczął namiętnie całować.
Teraz czas na psiapsiułę i Willa.
Spoglądałam ukradkiem na chłopaków. Po prostu miny nie do opisania. Gotowało
się w nich, a Louis to by prawie zawału dostał jak zobaczył swoją siorę.
Chłopacy
ruszyli w naszą stronę, dobrze, że byli daleko od nas, bo Will i Tom nie
mogliby uciec, a teraz już ich nie ma. Dostałyśmy małe kazanko, a teraz wracamy
do domciu na dalszą część imprezy. Kiedy tylko wróciłyśmy dostałyśmy orymus.
- Przecież to mogli być jacyś zboczeńcy - śmiałam się wtedy w niebo głosy. Wiecie na pewno dlaczego, prawda? Swój monolog prowadził przez jakieś 30 minut? Może dłużej, w każdym bądź razie przestał. Liam zaproponował dla rozładowania napięcia pomiędzy nami karaoke. Wszyscy od razu się zgodziliśmy. Podzieliliśmy się na pary, ale nie jak chcieliśmy. Każdy losował karteczkę. Niall był z Zaynem, Harry z Lottie, Louis ze mną. Liaś postanowił sędziować. Trzy osoby usiadły w kręgu. Zakręciłam butelką i wypadło na Zayna. Wstał z podłogi i ruszył wraz z Niallem wybrać piosenkę. Był jeden warunek nie mogli śpiewać swojej piosenki. Wybrali więc Olly Murs - "Heart skips a beat". Fajnie razem śpiewali. Muszę to przyznać. Po skończonym występie ukłonili się niczym baletnice. Hhahah. Powtórnie więc zakręciłam. Wypadło na Louisa. NO nie, ja to mam szczęście. Podeszłam do odtwarzacza i zaczęłam przeglądać piosenki.
- Przecież to mogli być jacyś zboczeńcy - śmiałam się wtedy w niebo głosy. Wiecie na pewno dlaczego, prawda? Swój monolog prowadził przez jakieś 30 minut? Może dłużej, w każdym bądź razie przestał. Liam zaproponował dla rozładowania napięcia pomiędzy nami karaoke. Wszyscy od razu się zgodziliśmy. Podzieliliśmy się na pary, ale nie jak chcieliśmy. Każdy losował karteczkę. Niall był z Zaynem, Harry z Lottie, Louis ze mną. Liaś postanowił sędziować. Trzy osoby usiadły w kręgu. Zakręciłam butelką i wypadło na Zayna. Wstał z podłogi i ruszył wraz z Niallem wybrać piosenkę. Był jeden warunek nie mogli śpiewać swojej piosenki. Wybrali więc Olly Murs - "Heart skips a beat". Fajnie razem śpiewali. Muszę to przyznać. Po skończonym występie ukłonili się niczym baletnice. Hhahah. Powtórnie więc zakręciłam. Wypadło na Louisa. NO nie, ja to mam szczęście. Podeszłam do odtwarzacza i zaczęłam przeglądać piosenki.
- Mam nadzieję, że umiesz śpiewać - usłyszałam złośliwy głos Lou.
- Martw się o siebie. Może by tak...hmmm - zastanawiałam się.
- Gangnam Style?
- Pogięło cię? Rihanna - Stay.
- Czemu nie, ale słowa trochę mi się mylą.
- A od czego jest ten tekst na telewizorze?
- Bardzo śmieszne.
- A żebyś wiedział.
Zaczęliśmy śpiewać, nie było źle, wręcz wszyscy podziwiali mój głos. Dlaczego?
Na to pytanie znam odpowiedzi. Został tylko Harry i Lottie, którzy zaśpiewali
Olly'ego Mursa - Dear Darlin'. Tym to po prostu do stóp bym padła. Genialni są
w duecie, ale widać było, że pan marchewa coś nie w humorze. Kiedy skończyliśmy
wszyscy poszliśmy do swoich pokoi. Była przecież 24:00. Niby wcześnie, ale to
kara. Wyjęłam z torby piżamę i ruszyłam do łazienki. Umyłam się, zęby,
rozczesałam włosy i założyłam ubranko. Położyłam się do łóżka myśląc nad tym co
się ze mną dzisiaj stało. Czuję tak jakby coś do...Louisa, ale on jest bratem
mojej bff. Ona chyba ma na oku Harry'ego, ale on również jakby coś... .
Hmmm...a może ja już świruje?
Nagle usłyszałam jakieś dźwięki dochodzące zza drzwi i ktoś zapukał.
Powiedziałam krótkie "proszę". Po czym zjawiła się sylwetka................Lou.
- Mogę wejść? - spytał.
- Przecież już to zrobiłeś.
- Racja - uśmiechnął się
- Czego chcesz?
- Pogadać... Muszę coś wyznać, bo ja..ja..
- Ty co? - ponagliłam go.
-Zakochałem się - wydukał, poprzez łamiący się ze strachu głos.
- Ah... - westchnęłam - A kim jest ta wybranka i dlaczego przychodzisz
z tym właśnie do mnie. Z tego co mi mówiła twoja siostra macie ze sobą bardzo
dobry kontakt, a nasze relacje nie są zbyt dobre... - zasłonił mi buzię dłonią.
- Przestaniesz wreszcie gadać? - wziął rękę i zaczął zbliżać się
niebezpiecznie do mego łoża i mojej twarzy. Poczułam jego usta na moich.
Najpierw był to niewinny, niepewny całus, a później coś znacznie głębszego. Nie
wiele myśląc odwzajemniłam pocałunek. Zdziwienie chłopaka było większe niż
moje. Okręciłam nas. Usiadłam na niego okrakiem, nie przestawiając całować jego
ust. Umililiśmy sobie jeszcze trochę czas, a potem oddaliśmy się krainie
Morfeusza.
Cześć!
Jak obiecałam wstawiłam nowy imagin jeszcze w styczniu. Mam nadzieję, że się podoba. Zdradzę wam sekret, pisałam go z dwa lata temu. Nie chciałam wiele zmieniać. Prosiłabym o szczerą opinię.
Pozdrawiam Was serdecznie
Dreamer