czwartek, 28 lutego 2013

Larry



Minął już miesiąc od "zerwania" Louis'a u Eleanor. Ta dwójka nigdy nie darzyła się większym uczuciem niż przyjaźń. Co ja?! Lou jej wręcz nie znosił a ta owszem czuła do niego coś. Pociąg do pieniędzy! Jak to mówią tyle szmat na świecie a podłogi dalej brudne. Dzisiaj są Walentynki i coś czuje, że będą one najlepsze w moim życiu. Dlaczego? Ponieważ oficjalnie Larry się ujawni. Mamy z moją rybką, jesteś kocham go tak nazywać w ogóle kocham go całego. A wracając do tematu mamy z Louis'em wspaniały pomysł by świat dowiedział się o tym, że Larry Stylinson istnieje.

 Jesteśmy w kinie bo to właśnie tu ma odbyć się ta wspaniała rzecz, która odmieni nasze życie. Siedzieliśmy już na swoich miejscach. 
- Gotowy na koniec seansu? - Usłyszałem za moim uchem głos Louis'a. 
- Zawsze - odpowiedziałem, ściskając jego rękę. Napisy na ekranie. To ten wsze obecny moment. Złapałem rękę Louis'a i zbiegliśmy na sam dół sali, przed sam ekran. Stanęliśmy i zaczęliśmy się namiętnie całować. Słyszałem na sali różne opinie. Krzyki typu : "Co?!" "Oj, jak słodko" "Wreszcie się ujawnili". Szczerze ucieszyło mnie to bardzo, ponieważ ludzie powinni być świadomi tego, że tak było i będzie. Oderwaliśmy się od siebie i uciekliśmy. Biegaliśmy trzymając się za ręce przez zatłoczone uliczki Londynu. Aż dotarliśmy do zupełnie zapomnianej części Londynu. Prawie w ogóle ludzie tak nie przechodzili. Weszliśmy do parku, równie zapomnianego jak reszta dzielnicy. Zmęczeni biegiem siedliśmy na ławce. 
  - Wiesz myślę, że to odpowiedni moment - powiedział Louis. 
- Na co? - Spytałem zdezorientowany. Patrzyłem się cały czas na chłopaka i jego ruchy. Wstał i wyciągnął coś z kieszeni. Nie widziałem co to ponieważ trzymał to w zamkniętej dłoni. 
- Wiesz Harry jesteśmy już ze sobą prawie trzy lata. Więc chciałbym Cię zapytać - klęknął przede mną. - Czy chcesz być ze mną na zawsze? Sam nie wiem czy są to oświadczyny czy nie ale to w tym momencie nie ważne liczy się czy ty chcesz tego samego co ja? 
- Tak Louis, chce - powiedziałem z małą gulą w gardle, ponieważ zatkało mnie, ale i tak rzuciłem się na mojego narzeczonego z pocałunkiem. 
 - A bym zapomniał - powiedział Louis otwierając swoją dłoń w której był naszyjnik z srebrną przywieszką "Larry Forever" Zapiął mi go na szyi i zapytał:
 - Larry Forever? 
- Larry Forever - potwierdziłem jego słowa i znów zatopiłem się w jego ustach. 

- Harry! - Usłyszałem wołanie mojej osoby, przez mojego narzeczonego. Zostawiłem przygotowywanie kolacji i podążyłem za głosem, który doprowadził mnie do salonu. 
- Tak? - Zapytałem podchodząc do niego. 
- Zobacz! - Powiedział pokazując na ekran jego laptopa. Siadłem mu na kolanach i zacząłem czytać.
 - "Harry Styles + Louis Tomlinson = Larry Stylinson. Chłopcy oficjalnie są już parą. Ujawnili się wczoraj w kinie" - I na dole było zdjęcie całujących się nas w kinie. 
- No czyli już jesteśmy oficjalnie parą - powiedział Louis z ulgą w głosie. - Wszystkie nasze problemy minęły, wszyscy o wszystkim wiedzą. 

- No nie do końca - zaprzeczyłem - Nie wiedzą, że jesteśmy zaręczeni. - Powiedziałem czekając na reakcje Lou
. - Kurde no! - Krzyknął Louis - Czy ten świat musi być zacofany w tym co robimy?! - Mówił dalej z podniesionym głosem ale było w nim słuchać nie gniew tylko rozbawienie. - No ale wiesz nie muszą wiedzieć wszystkiego co robimy. - Powiedziałem z chodzą co raz niżej z pocałunkami....

 Uwaga! Uwaga!
Liczyłam dzisiaj i wyszło mi, że
to jest nasz 111 imagin na tym blogu!!
WOW 
mam nadzieje, że te opowiadania, imaginy i
imaginy z gifami czy krótkie przypadły
wam do gustu. / Gumiżelek    

środa, 27 lutego 2013

Informacja

Prosze niech każdy to przeczyta!

Mam dla was informację, prośbę a właściwie sprawę, chodzi o komentarze. Dużo blogerów i adminów/adminek ma taki sam problem jak ja a właściwie my. Wiecie nie powiem wam coś. Weszłam wczoraj na takiego bloga z imaginami i tak widzę 103 komentarze, widząc to, coś we mnie pękło, straszliwie zrobiło mi się smutno gdyż przypomniało, mi się, że my pod naszymi imaginami mamy po 5 komentarzy z których i tak się cieszymy ale jednak jest mi smutno. Wiem nasz blog nie jest idealny, nie jest piękny w wyglądzie ale uwierzcie mi bardzo się staramy by był. Zrobiła bym wszystko by był idealny, by nasze imaginy były bezbłędne ale ja jako osoba która ma problemy z ortografią, jest trudno. Teraz pewnie ktoś sobie myśli ma problemy i się pcha. Ja się nie pcham, tylko spełniam swoje pasje i marzenia. Pamiętam dokładnie dzień w którym założyłam bloga, ciepły słoneczny dzień. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, wiedziałam, że nie zdobędę tak dużej ilości czytelników, komentarzy jak inni ale się nie poddałam. Czułam się strasznie dostając pierwsze hejty ale z czasem się przyzwyczaiłam. Zawsze się trochę boję, denerwuje jak mam dodać imagina czy on się wam spodoba? Ale to też pomału przemija. Chciałam się kiedyś poddać i zawiesić bloga bo prawie nikt tego nie komentował ale jednak tego nie zrobiłam, wiecie dlaczego? Bo dostałam kilka małych komentarzy. I jak tego nie piszę bo chce was przekonać do komentowania tylko dlatego, że naprawdę jeden mały komentarz może odmienić cały dzień i humor człowieka a nawet zadecydować o dalszym pisaniu. Ja wiem, że niektórym się nie chce lub po prostu nie podoba się imagin ale jeśli ci się nie podoba to właśnie napisz byśmy mogły doskonalić swoje umiejętności. I wiecie to ja mogę się przyznać bardzo rzadko komentuje ale pisząc to postanowiłam komentować każdy imagin który mi się spodoba lub też nie bo wiem z własnego doświadczenia jakie to jest uczucie dostać miły komentarzy. I wiecie co mam nadzieje, że teraz po przeczytaniu tego coś was tknęło i będziecie częściej komentować. Może nie zawsze ale znacznie częściej i pisać długie komentarzy. Bo to naprawdę nie sztuka napisać Super, fajnie i itp. bo to czasem też obraża autora i może być potraktowany jako to, że nam się nie podoba a nie tak jak mamy na myśli czyli naprawdę świetny imagin. Więc teraz jak to przeczytaliście to wiecie mniej więcej jak to wygląda i będziecie częściej lub zawsze komentowali imaginy które przeczytacie nie tylko na tym blogu ale wszędzie.

 Długo myślałam nad napisaniem tego i wystawieniem na bloga ale jednak się przełamałam i wstawiam może ktoś zacznie komentować blogi.

/Gumiżelek

 

wtorek, 26 lutego 2013

Niall ;)

Dla : @AllenMua

Poprzedni post coś się sknocił i był do połowy ale teraz już powinno być dobrze.


Stres, stres i jeszcze raz stres to jedyne co mi też doskwierało.

- Córcia, jesteś niesamowita idź  - zachęcała mnie mama.  Dobra (t.i.) dasz radę – Motywowałam się w myślach.

~*~

Wybiegłam z fartuchem w ręku prosto w ramiona najbliższych. Mam fartuch teraz tylko szybko go nie stracić.

~*~

Dobrnęłam do ćwierć finału Masterchefa. WOW!  Nigdy nie pomyślałam, że w wieku osiemnastu lat moje umiejętności w gotowaniu będą  aż tak dobre by dobrnąć tak daleko. Teraz stoimy i czekamy na to by powiedzieli jakie jest nasze dzisiejsze zadanie.

- Dziś będziecie mieli zaszczyt gotować dla najlepszej grupy POP’u w Wielkiej Brytanii jak na całym świecie – Zaczął  Gordon.

- Czyli One Direction – dołączył za niego….. I w tym momencie drzwi się otworzyły i piątka chłopców weszli do środka. Jak zawsze idealni. Od stup do głów.

- Witamy was! – Krzyknął mulat.

- Za chwilę ugotujesz dla nas coś mamy nadzieje pysznego – powiedział Liam.

- Już mi ślinka cieknie – odezwał się blondyn, na co wszyscy się zaśmiali.

~*~

„Oczami Niall’a”

W ten do pokoju w którym ocenialiśmy te pyszne potrawy, weszła dziewczyna. Piękna w swej prostocie, dziewczyna idealna. (t.i.) bo tak właśnie nazywała się na niewiasta.

~*~

- Ta blondynka z długimi nogami na pewno zostaje – mówił z przekonaniem Harry. Najprawdopodobniej tylko dlatego, że mu się spodobała.

- Jak dla mnie najlepsza była (t.i.) – powiedziałem. I nie mówiłem tego tylko dla tego, że mi się spodobała tylko dla tego, że naprawdę ma wielki talent do gotowania.

~*~

„Twoimi Oczami”

- Dwunastą edycję Brytyjskiego Masterchefa wygrywa…… (t.i.) (t.n.)!!

~*~

Po wygraniu Masterchefa mam straszliwie dużo na głowie. O dziwo zdobyłam dużą sławę, coś mi się wydaję, że to tylko przez mój bardzo młody wiek. Wszyscy poprzedni zdobywcy pierwszego miejsca mieli przynajmniej trzydzieści lat. A tu nagle przychodzi jakaś za przeproszeniem gówniara i wygrywa. No ale cóż nic na to nie poradzę.

Dzisiaj idę na jakieś ważne przyjęcie, znaczy najpierw razem z moim zespołem kucharskim musimy przygotować wszystkie przystawki, dania główne, desery i inne smakołyki. Wiadomo tego wszystkiego nie zrobimy w godzinę, przygotowania do tego trwały tydzień. Więc w ramach naszego „trudu” a jak dla mnie przyjemności ja razem z moim zespołem na przyjęcie.

Ubrana w piękną żółtą sukienkę weszłam razem z zespołem (kucharskim) weszliśmy na ogromną salę balową. I w tym momencie wszyscy się na nas popatrzyli. My nie lubiąc tego jak ktoś się na nas patrzy z podziwem a właściwie pod pryzmatem gwiazd, szybko siedliśmy na naszych miescach.


„Oczami Niall’a”

Jest pojawiła się – cieszyłem się w myślach. Jak zawsze idealna. Żółta sukienka, włosy rozpuszczone, które opadały na jej opalone ramiona. Po prostu idealna. Wiem, wiem powtarzam się już ale cóż to jest po prostu prawda.

- Tylko jak tu do niej podejść? – To pytanie zaczęło mnie nurtować.

- Podejdź do niej – usłyszałem za swoim uchem głos Hazzy. Musiał najwyraźniej zauważyć jak się na nią cały czas gapiłem. Bo  skąd by niby wiedział, że mi na niej zależy? No może kiedyś parę razy o niej wspomniałem.

- No ale jak? – Zapytałem zasmucony.

- Normalnie – powiedział Zayn.

„Twoimi Oczami”

- Zatańczysz? – Usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się i zobaczyłam te piękne niebieskie oczy.

- No pewnie – odpowiedziałam, promiennie się do niego uśmiechając. Ten podał mi rękę a ja ją chwyciłam i wyszliśmy na parkiet. No i znowu poczułam na sobie wzrok wszystkich zebranych.

- Teraz dla wszystkich zakochanych par od Harry’ego Styles’a i Zayn’a Malik’a. – I z głośników poleciała wolna bardzo romantyczna piosenka. Oboje z Niall’em popatrzyliśmy się na „sprawców” tego zamieszania. Oboje stali z bananami na ryjcu, pokazując kciuki do góry.

-Przepraszam Cię za nich – usłyszałam cichy szept Niall’a wprost do mojego ucha. Pod wpływem jego głosu całe moje ciało ogarnęło ciepło. Jeszcze blisko jego ciała dodawało mi wiele rozkoszy. Czułam się jak w siódmym niebie. Motylki w moim brzuchu odżyły i zaczęły tańczyć jakiś dziki taniec. Gdy już ocknęłam się z tego cudownego transu tańczyliśmy wtuleni w siebie.

- Jesteś cudowna  - usłyszałam seksowny głos Niall’a jak już skończyliśmy tańczyć.

- Ty też  - odszepnęłam mu. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać aż w końcu nasze usta złączyły się w jedność.

Czyli jednak zwykły casting może odmienić smutne i szare życie człowieka.
 
Przepraszam was za to nieporozumienie ale mam nadzieje,
że mi wybaczycie.
Dostałam pytanie czy nie potrzebujemy kogoś kto by wstawiał imaginy
na bloga. Pytanie było w komentarzu z anonima więc nie mogę się
z tą osobą skontaktować więc proszę Cię napisz do mnie na tt @Gumizelek

piątek, 22 lutego 2013

Pregnancy cz 8

Dla tych co czytali to od początku do końca <3

Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:

J: Hej Liam, nie przeszkadzam? - Zapytałam.

L: Kochanie to mi nigdy nie przeszkadzałaś - powiedział i gestem ręki zaprosił mnie do środka. Ja posłusznie weszłam i stanęłam na środku pokoju po czym odwróciłam się do niego przodem.

J: Wiem, miałam zadzwonić i się umówić ale nie chciałam czekać, musiałam Cię zobaczyć. - Mówiłam a Liam podszedł do mnie i chwycił swoimi dłońmi moje, co mnie zawsze uspokajało. Wiedział dobrze, że się teraz bardzo denerwuję.

L: Nie przejmuj się tym, ja też nie mogłem się doczekać jak Cię ujrzę. Dlatego czekałem tu na twój telefon. A czekając na niego trochę pozwiedzałem i z już wiem, że Kraków to piękne miasto. - Zaśmialiśmy się.

J: Tak, wiem, że tu byłeś. Przeze mnie odwołaliście trasę

Powiedziałam i spuściłam głowę w dół w geście tego, że mi strasznie głupio. Liam chwycił mój bod brudek i uniósł do góry, bym spojrzała w jego oczy.

 L: Nie masz za co przepraszać to jest moją decyzja moja i nikogo więcej. A teraz proszę powiedz mi dlaczego ode mnie uciekłaś? – Powiedział a w jego oczach wyraźnie mogłam wyczytać zaciekawienie.

J: Uciekłam dlatego, że... - Nie dokończyłam ponieważ po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Liam widząc moją reakcje mocno mnie przytulił.

L: Jesteś w Ciąży?! - Zapytał zdziwiony dotykając mojego okrągłego brzucha.

J: Tak jestem - powiedziałam niepewnie czekając na jego reakcje.

L: Jesteś, to wspaniale! – Krzyknął, delikatnie podnosząc i okręcając mnie dookoła własnej osi. Ja też jestem szczęśliwa, że tak to przyjął, od razu bez większego zamyślenia zaczął się szczerze cieszyć. Pod wpływem tego moje serce znacznie urosło. - Za raz, za raz czyli to, to było powodem? - Zapytał zdziwiony a ja  niepewnie odpowiedziałam mu skinieniem głową, na tak. Ten postawił mnie na podłodze i spojrzał prosto w moje nadal zaszklone oczy. - (t.i.) kocham Ciebie, znaczy to was. Kocham was. – Powiedział z przekonaniem. Nie mogę powiedzieć, że was kochałem bo nie wiedziałem, że jesteś w Ciąży, ale mogę powiedzieć, że kocham was, teraz i będę kochał już zawsze. To wy jesteście moim oczkiem w głowie, tak jest i tak już zostanie na zawsze. - Powiedział a mi jeszcze bardziej oczy puściły i rozpłakałam się już na dobre. Liam je star i pocałował w czoło. - Szczerze to nie wiem co Ci w tej ślicznej główce ubzdurało ale bardzo chciałbym wiedzieć, powiesz mi? – Zapytał z słodką minką.

 J: Nie chciałam na Ciebie zwalać odpowiedzialności związanej z dzieckiem. Chciałam uniknąć tego, że będziesz musiał zarywać razem ze mną nocki a potem rano na próby czy

wywiady. Nie chciałam po prostu psuć Ci kariery. – Odpowiedziałam mu na jednym wdechu. Szczerze to już tak nie uważam.

 L: Oj kochanie, nie psujesz mi kariery, nigdy tak nie było i nie będzie. – Powiedział i pogłaskał mnie po włosach.

J: Jak bym słyszała mamę, Elkę.... - Nie dał mi dokończyć tylko złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Brakowało mi tego, jego ust, jego uścisku, jego całego. Chciała bym by ta chwila trwała wiecznie.

L: Wiem, chciałem by ta chwila była romantyczna ale ja już dłużej nie wytrzymam. - Powiedział i szybko podbiegł do jednej z półki. Wyciągnął coś z niej i jeszcze szybciej wrócił do poprzedniej pozycji. Klęknął i wyciągnął z malutkiego pudełeczka z kształcie serduszka diamentowy  pierścionek. - (t.i.) (t.n.) czy chcesz zostać moją żoną i pozwolić razem wychowywać to dziecko co jest teraz w twoim łonie? - Spytał a ja bez namyślenia odpowiedziałam mu z czystym sercem i z przekonaniem.

J: Tak. - Liam wsunął mi na palec pierścionek. Wstał i wbił się zachłannie w moje usta. Otworzyłam usta by pogłębić pocałunek, który dawał mi w tym momencie bardzo dożo szczęścia, chwila idealna. Nasz pocałunek trwał długo ale niestety nie wiecznie, gdy już się od siebie oderwaliśmy ja zwinęłam. Liam'owi nie umknęło to uwadze i wziął mnie na ręce zanosząc na łóżko.

J: Kocham Cię Liam – powiedziałam jak już oboje leżeliśmy pod ciepłą kołdrą.

L: Ja Ciebie też kochanie i obiecuję Ci, że będę Cię lepiej pilnował byś nie odstawiła mi takiego numeru. – Na jego słowa zaśmiałam się i zmoknęłam jego policzek.

J: Ale nie ma takiej potrzeby – odezwałam się wtulając w jego ciepły tors.

L: Uwierz mi jest.

J: Uwierz mi nie ma bo ja już nigdy nie ucieknę. – Powiedziałam a ten tylko pogłaskał mnie po włosach i pocałował w czubek głowy. Szeptając jak mnie kocha.

 

I tak właśnie odzyskałam moją miłość. Wszystko wytłumaczyliśmy moim rodzicom cała ucieczkę i to, że znów jesteśmy razem, oraz to, że za niedługo zmienię nazwisko ja Peyne. Wyjechaliśmy do Londynu tak wszystko opowiedzieliśmy Eleanor i reszcie zespołu jak i Perrie. Za nim się obejrzeliśmy a już stoimy z złotymi obrączkami na serdecznych palcach które jako jedyne są żyłami połączone z sercem nad łóżeczkiem naszej małej Juliett. - Kocham Cię - usłyszałam za sobą ciepły głos mojego męża, którego kocham nad życie i nie chce go już opuszać, ponieważ dopiero z czasem pojęłam jak dużo on dla mnie znaczy i jak ja z małą dużo znaczymy dla niego.  

- Ja ciebie też - odpowiedziałam i objęłam jego szyje dłońmi a on mnie pocałował.

 

I tak o to zakończyła się historia o tym jak czasami kobieca intuicja a właściwie przekonanie może być mylące bo nigdy nie można dawać sprawy na 100% no chyba, że nie ma opcji, że się nie uda. Trzeba zostawić ten 1% i postawić na 99% bo zawsze można się mylić.

 

Koniec


Więc tak zakończyła się już
tak historia ja jak zawsze
 nie mogę w to uwierzyć
no ale cóż trzeba brnąć
dalej.  Mam do was taką
małą prośbę KAŻDY kto
przeczytał to całe opowiadanie
niech skomentuje 
tą ostatnią część,
niby nic a cieszy człowieka.
Dziękuję za poprzednie
komentarze i za to, że
życzycie mi szybkiego
powrotu do zdrowia.
Kocham/Gumiżelek

środa, 20 lutego 2013

Pregnancy cz 7

Dla was wszytkich słoneczka!

Od czasu kiedy był u mnie Liam siedzę zamknięta w pokoju i myślę. Cały czas myślę nad tym co ja mam mu powiedzieć? Jak zawsze siedziałam na łóżku i jadłam moje dzisiejsze śniadanie które i jak zawsze smakowało jak guma. Nie czuję już smaku niczego, nie ruszą mnie kompletnie nic. Czuje się jak niczemu niepotrzebny przedmiot. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

J: Proszę! - Powiedzie działam moim zachrypniętym głosem.

E: To ja - powiedziała Eleanor uchylając drzwi i prześlizgując się przez nie. - Wiesz ja naprawdę nie wiem jak Ci pomóc, więc wyjeżdżam z powrotem do Londynu. - Powiedziała do mnie smutnym głosem. - Mam nadzieje, że dobrze postąpisz - powiedziała i mocno mnie przytuliła. - Mam szczera nadzieje, że wrócisz do Londynu i razem z Liam'em będziecie szczęśliwi. - Powiedziała a ja na w sposób jej słów wtuliłam się w nią jeszcze bardziej.

E: Dobra już koniec tych całości bo za raz się rozpłaczemy - mówiła z śmiechem.

J: Dobra już idź bo za raz się spóźnisz na samolot - powiedziałam z uśmiechem, chodź w środku było mi straszliwie smutno, że mnie opuszcza, ale w końcu ona też ma swoje życie, chłopaka i ona nie może cierpieć z powodu tego, że moje życie wisi na włosku. I jeszcze nie wiadomo ile się utrzyma. No i tak dzisiejszy dzień minął mi tak samo jak kilkanaście poprzednich dni. Gdy tak leżałam i myślałam o tym wyjeździe coś mnie tknęło. Czy tak właśnie będzie wyglądało moje życie? Rodzice całymi dniami w pracy, nie mają na mnie w ogóle czasu, młodszy brat jak młodszy brat nie obchodzi go moje życie. Przyjaciół straciłam już dawno, właśnie to był jeden z głównych powodów tego, że wyjechałam do Londynu. No właśnie Londyn tam są moi przyjaciele, praca, miłość. Tak jest moje miejsce i zawsze będzie. Tam zaczęłam nowy rozdział mojego życia i on nie może się sączyć wyjazdem do Polski on może tylko zakończyć się moim ślubem. Teraz już jestem pewna tego, że chce wszystko wyjaśnić Liam'owi i go przeprosić, pocałować, przytulić oraz przede wszystkim być z nim już do końca moich dni. Teraz dotarło też do mnie ile on dla mnie poświęcił. Wszystkie próby, wywiady, sesje zdjęciowe, teraz nie obchodziły go sprawy na które przedtem stawiał duży nacisk i uwagę. Rzucił to wszystko dla jakieś głupiej dziewczyny która nawet nie chce go wysłuchać, która chce czasu. Teraz już na pewno muszę go przeprosić i wszystko wytłumaczyć.  Popatrzyłam się na zegarek była 23:42. Trochę późno ale ja już nie wytrzymam bez niego.

Lo: Hallo?

J: Hej Lou sorry, że tak późno dzwonie ale mam pytanie czy wiesz w którym hotelu zatrzymał się Liam?

Lo: No dokładnie to nie wiem ale on coś mówił o jakiejś Wiśle i, że jest jakaś dwupasmówka czy coś - mówił a mnie olśniło. Wiedziałam dokładnie o który budynek chodzi.

J: Dzięki - powiedziałam i się rozłączyłam. Ubrałam kremowe rurki i niebieską buzę. Szybko związałam włosy zakradłam telefon i modliłam się by moi rodzice nie spostrzegli się, że wychodzę. Pewnie później i tak się o tym dowiedzą, jak zapytają się kiedy się pogodziliśmy, ale i tak wolę by skrzyczeli mnie później jak to się już wszystko ułoży niż teraz, że wychodzę gdzieś po nocach sama w ciąży. Na szczęście wymknęłam się bezszelestnie i byłam już w drodze, drodze do miłości. Droga zajęła mi pół godziny. Ten spacer dobrze mi zrobił odświeżył mi umysł. Doszłam do budynku ostatni raz napawałam się powietrzem i weszłam do środka.

" Oczami Liam'a "

Jesteś kocham ją najbardziej na świecie, ale obiecała jej, że dam jej czas. Ale ile można? Leżę teraz na łóżku w moim pokoju hotelowym i rozmyślam o tym jak to powinno wyglądać w przyszłości nasze życie. Kocham o tym rozmyślać, myśli widzące mnie (t.i.) jaką moją żonę w dużym domu po którym biegają nasze roześmiane dzieci wraz z psem. Heh marzenia idealne. Nie chce nic więcej bo mi nie potrzebne. Jeśli tak kiedyś będzie to wszystkie moje marzenia się po spełniają. I będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Właściwie to już jestem ale jednak.

Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Niechętnie zwlokłem się z łóżka, podchodząc do dębowym drzwi przekręciłam gałkę w nich i ujrzałem w nich (t.i.).

 

„Twoimi Oczami”

Niepewnie stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do hotelowego pokoju mojego chłopaka. Delikatnie zapukałam i czekałam, by je otworzył.
wdech i….

- Może już śpi? – Pomyślałam patrząc na zegarek 20 minut po północy. Już miałam się cofać gdy drzwi się otworzyły. Stał tam on, bez koszulki w spodniach dresowych które zawsze służyły mu do spania. Wzięłam głęboki wdech i..../Gumiżelek

 
Więc tak jestem chora i

Więc to oznacza stuprocentowe zakończenie
tego imagina i pisania nowych.
Więc znów taka krótka bo
 nie za bardzo mi się chciało gdyż choroba
mnie wykańcza. Ale jest i mam nadzieje, że
ją tak wspaniale skomentujecie jak poprzednią część.
Dziękuję za poprzednie komentarze i zachęcam do
pisania dłuuuugich komentarzy które osobiście uwielbiam./Gumiżelek



niedziela, 17 lutego 2013

Pregnancy cz 6


Tym razem dla największego wieśniaka na świecie! (Miriam)

"twoimi oczami"

Obudziły mnie krzyki moich rodziców, Eleanor i..... Liam'a. Czy to możliwe, że to on? Szybo zerwałam się z łóżka i szybko zbiegłam po schodach na dół, z nadzieją, że to naprawdę słyszę jego głos.

"oczami Liam'a "

Wreszcie znalazłem ten dom, dokładnie ten jej dom. Grzecznie zapukałem i czekałem na dalsze losy. Otworzyła mi jej mama. Jej mina nieznacznie mówiła sama za siebie była zdziwiona co ja tu robię?

M: Liam co ty tu....? - Nie dokończyła bo po schodach zeszła Elka która powiedziała radośnie moje imię.

"oczami Juli "

Zeszłam na dół bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Miałam wielka nadzieje ze to Liam, by mogli sobie wszystko wytłumaczyć. A właściwie to (t.i.) powinna wszystko wytłumaczy bo to jej wina.

J: Liam! - powiedziałam gdy zobaczyłam to chciałam zobaczyć. Po chwili przyszedł do nas bart i ojciec (t.i.).

"Twoimi oczami"

Zeszłam na dół i zobaczyłam jak mój tata wypycha Liam'a z domu ale ten się bronił. Widziałam, ze on za wszelką cenę chce zostać w domu, a pomagały mu w tym moja mama i Eleanor. O moim bracie nawet lepiej nie wspominać stał jak ten dziad i się na wszystko gapił. Powoli schodziłam coraz niżej po schodach aż stanęłam na przedostatnim schodkiem i bardziej przypatrzyłam się Liam'owi. Szarpał się z moim tatą. Miał łzy w oczach, właściwie nie w oczach tylko na policzkach. Łzy leciały mu po całej twarzy. Ale nie wiem czy to dlatego, że mój tata szarpiący się z nim jest tak silny i go to po prostu boli czy aż tak z mną tęsknił. Nagle wszyscy stanęli w miejscu i popatrzyli się na mnie a ja na Liam'a, a on na mój brzuch. Brzuch który pod wpływem ciąży był już trochę widoczny ale nie tak bardzo by rozpoznać, że jestem w ciąży nawet jeśli był to drugi miesiąc.

L: Proszę (t.i.) porozmawiajmy, bez ciebie się z tond nie ruszę - przewał ciszę.

Ta: To jeszcze zobaczymy - powiedział opryskliwie.

J: Tato - popatrzyłam się na niego z zabójczą miną. - A teraz możecie nas zostawić sami proszę. - Powiedziałam i wszyscy poszli na piętro domu.

L: Proszę wytłumacz mi co ja takiego zrobiłem, że odeszłaś - mówił przez płacz.

J: Nie jestem gotowa by Ci o tym powiedzieć, jak będę gotowa to zadzwonię dobrze? - Zapytałam przez płacząc z nadzieją, że zgodzi się na moją prośbę.


L: Dobrze będę czekał tu w Krakowie nie ważne ile będzie to trwało, nie ważne trasy, zdjęcia, próby, dla mnie liczysz się tylko ty Kocham Cię i zawsze będę, jesteś sensem mojego życia proszę pamiętaj o tym do końca życia - mówił i leciały mu po policzka łzy. Nie tylko po jego ale też po moich. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.

J: Dobrze będę o tym pamiętała ja też Cię kocham - mówiłam to już w drzwiach. Gdy skończyłam moją wypowiedz zamknęłam je i pobiegłam z płaczem do swojego pokoju. Nie chce z nikim rozmawiać, chce zostać sama i przemyśleć to wszystko jeszcze dokładnie./Gumiżelek
Taki krótki bo jakoś
nie miałam weny na poprwiania.
Więc tak dzisiaj Ed ma urodziny
więc życze mu wszystkiego naj!
 
A wiecie co jeszcze? Tak gdzieś
rok temu zaczęła się moja
przygoda z 1D ojej nie mogę
w to uwieżyć! Pamiętam
ten dzień w którym po raz
pierwszy usłyszałam WMYB dobra
nie piszę już więcej bo się rozpłaczę.
Więc tak jeśli będzie duuużo komentarzy
to dodam długą część i jak najszybciej
a jeśli będzie mało to będzie krótka
i nie wiem kiedy /Gumiżelek

sobota, 16 lutego 2013

Pregnancy cz 5

 Dla największego Zgreda w Polsce!!! (Iza)

Ja tak z nudów zaczęłam bawić się telefonem gdy nagle zadzwonił Liam. Chciałam odrzucić połączenie ale ja jestem taką ciapą, że przycisnęłam zieloną słuchawkę.
L:Kochanie! - Krzyknął tak bym usłyszała ale ja tylko syknęłam z bólu ponieważ jego krzyk był bardzo głośny. - Na reszcie odebrałaś! Proszę powiedz mi co ja takiego zrobiłem, że mnie zostawiłaś? - Mówił dość szybko ale nie na tyle bym go nie zrozumiała. W jego głosie było wyraźnie słychać troskę, zdenerwowanie i zaciekawienie.
J: Nic, po prostu nie chce Ci psuć kariery -mówiłam cichym załamującym się głosem.
Li: Jeśli nic to dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego miała byś mi psuć karierę? - Zapytał zdziwiony.
J: Nie ważne - rozłączyłam się i zaczęłam płakać. Wstałam szybko ubrałam jakąś bluzę i weszłam do kuchni.
J: Idę na spacer - rzuciłam chwytając jakieś jabłko.
E: ej, kochanie co się stało? - Zapytała najwyraźniej widząc moje oczy pełne łez.
J: Rozmawiałam z Liam'em - powiedziałam smutno.
M: To świetnie i co? - Zpytała mama z nadzieją.
J: Nic, mamo. Pytał się czemu go zostawiłam.
E: A ty co mu odpowiedziałaś? 
J: Rozłączyłam się - odpowiedziałam i rozpłakałam się w ramię przyjaciółki.
M: Słońce nie płacz - pocieszała mnie mama głaszcząc po plecach, co zawsze mnie uspokajało i w tej sytuacji. Widząc to Eleanor, że się uspokoiłam zapytała:
E: Dalej chcesz iść na ten spacer?
J: Wiesz nie, wolę poleżeć sobie przed telewizorem na kanapie. - Powiedziałam a na moje słowa Eleanor razem z moją mamą wybuchły w śmiech. No cóż zawsze był ze mnie mega leń.
I tak minął mi cały dzień na leżeniu na kanapie. W końcu jak była późna godzina umyłam się i położyłam spać.

"oczami Liam'a"
 Wstałem rano i od razu przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Jeśli (t.i.) gdzieś wyjechała z Eleanor to tylko do Polski a dokładnie do Krakowa. Przecież gdzie (t.i.) mogła by wyjechać bez uprzedzenia niż do swojego rodzinnego kraju? Z resztą to wszystko można sprawdzić. Siadłem do komputera i zacząłem sprawdzać. Wszedłem na stronę mojego operatora, wpisałem mój numer telefonu chasło do konta i się zalogowałem. 
O jest! - ucieszyłem się widząc zakładkę raporty. Ostatnie połączenie jest numer (t.i.). Znałem cały na pamięć, nie wydaje mi się to jakoś straszliwie dziwne ponieważ jak by mi się wyładował telefon i musiałbym zadzwonić do niej z na przykład butki telefonicznej? To znam numer i dzwonie a nie bawić się w szukanie karteczki z jej numerem. Tak jej numer, godzina, miejsce z którego wykonano połączanie, i miejsce z którego odebrano to była Polska. Ucieszyłem się gdyż moje przypuszczenia okazały się trafne. Jeśli Polska to tylko Kraków gdyż właśnie tak się urodziła i tam ma rodzinę i rodzinny dom. Zamówiłem sobie bilet do Polaki był o 9. Popatrzyłem się na zegarek 7:40. Akurat! Szybko się spakowałem i wykonałem jeszcze dwa telefony.
P: Hallo?
J: Hej Paul, wiesz lecę do Polski. O 9 mam lot i nie wiem kiedy wrócę, więc nie będzie mnie na próbach. - Powiedziałem szybko i już miałem się rozłączać ale usłyszałem jeszcze nawołujący mnie głos w słuchawce.
P: Liam! Liam!
J: Tak?
P: Jak to do Polski?! Po co?! - Zapytał zdziwiony.
J: Po miłość, Paul. Po miłość! - Krzyknąłem radośnie i się rozłączyłem. I tym razem wykonałem telefon do Louis'a.
J: Hej, wiesz już wiem gdzie są dziewczyny i lecę do nich znaczy głównie do (t.i.).
Lo: Super, A skąd się dowiedziałeś gdzie są?- Zapytał zaciekawiony.
J: Ma się te sposoby. 
Lo: Dobra i tak to kiedyś z Ciebie wyciągnę.
J: Dobra ja już kończę - już się miałem rozłączyć kiedy przyszła mi do głowy pewna myśl. - Jak Eleanor ucieknie od takiego debila jak ty to też Ci nie powiem gdzie jest.
Lo: Ale..
J: Ale.....cześć - rozłączyłem się.
 "Oczami Eleanor"
Właśnie myłam zęby gdy poczułam wibracje w kieszeni. Zawsze wszędzie brałam telefon tak na wszelki wypadek. Popatrzyłam się na wyświetlacz telefonu "Marchewka" 
Czego ty chcesz? - pomyślałam, wypluwając pianę z buzi do umywalki.
J: Hallo? - Powiedziałam po nienacięciu zielonej słuchawki.
L: Hej kochanie! Mam dla Ciebie wiadomość - usłyszałam w telefonie wesoły głos mojego chłopaka.
J: Jaką? - Zapytałam z zaciekawieniem.
L: Liam dowiedział się gdzie jesteście i powiedział, że leci do was znaczy jak to on powiedział "głównie do (t.i.)".
J: To świetnie może porozmawiają ze sobą i wszystko sobie wytłumaczą - powiedziałam z nadzieją w głosie.
L: Uwierz mi ja mam wielką nadzieje, że tak się stanie, bo już nie mogę się doczekać jak przytulę mojego misia
J: Ja też Cię kocham - odpowiedziałam na przesłodzoną wypowiedz mojego chłopaka.


 No to jest kolena cześć myślę, że będą jeszcze dwie ale 
to się jeszcze zobaczy a jak na razie komentujcie!!!
Kocham / Gumiżelek


 Mam do was prośbę możecie oglądnąć skomentować lajkąć subskrybować lub coś jest to mój kanał na YT i dopiero zaczynam będą tam dodawane rzeczy o One Direction i Little Mix
http://www.youtube.com/watch?v=jyC-iLZzBV8

czwartek, 14 lutego 2013

Niall

Dla wszystkich z okazji Walentynek Kocham was <3

Zeszłam ze sceny. Nie znoszę tego momentu kiedy muszę zejść ze sceny po koncercie. Siadłam na kanapie w mojej garderobie, by troszeczkę ochłonąć. Popatrzyłam się w prawą stronę pomieszczenia i ujrzałam pełno koszyczków, walentynek, serduszek i kwiatków. No tak bo dzisiaj są Walentynki! Tak bym chciała być teraz z moim chłopakiem. No ale cóż ja jestem w trasie on jest w trasie, ale ja i tak bym bardzo chciała by chociaż w ten jeden dzień być z nim razem. Wstałam i podeszłam do miejsca w którym znajdowały się przeróżne walentynki dla mojej osoby. Były one od moich wspaniałych fanów, kocham ich całym sercem. Chodź widząc te wszystkie walentynki moje serce radowało się ale jednak one nie potrafiły całkowicie zlikwidować mojej tęsknoty do Irlandczyka. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę a albo chłopaka nie wiem ponieważ na głowie miał kominiarkę która odsłaniała tylko okolice nosa i oczu ale na oczach miał ciemne okulary, ogólnie cały był ubrany na czarno.
- Chodź ze mną - zarządził - mam Cię wyprowadzić - dokończył swoją wypowiedz grubym męskim głosem.
- Mogę się chociaż przebrać? - Zapytałam patrząc na mój strój którym były krótkie szorty i cienka bluzka. Wręcz idealny strój na zimę.
- No pewnie - odpowiedział. Podeszłam do szafki w której były moje ubrania na zmianę. Popatrzyłam się w stronę ochroniarza, który nadal tam stał.
- Mógłbyś wyjść (lub Mógłby pan wyjść)? - zapytałam.
- A no spoko - odpowiedział krótko i wyszedł. Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie, no ale cóż różnych dziwnych ludzi już na swojej drodze spotkałam. Szybko ubrałam granatowe rurki, biała bluzkę na ramiączkach a na to czerwony sweter w białe gwiazdki. Na głowę oczywiście czarnego full camp'a, stało się to moim zwyczajem który nauczył mnie mój ukochany. Wzięłam i zarzuciłam przez rękę kurtkę gdyż przecież nie wiedziałam gdzie ten dziwny ochroniarz mnie zaprowadzi. Poprawienie sznurówki od mojego buta oznaczało w tym momencie, że jestem już gotowa. Wyszłam z pomieszczenia o zobaczyłam "tą" postać która na mnie czeka, stał opart o ścianę. Podeszłam do niego i rzekłam:
- No to prowadź - ten się wyprostował i zaczął iść, a ja tuż za nim. Trochę dziwi mnie jego ubiór. Po drodze mijaliśmy wielu ochroniarzy ale każdy był tak samo ubrany, niebieska koszula i czarne spodnie. Ale w sumie  skąd u mnie taka teza, że on jest ochroniarzem? Może jest jakimś gan kserem czy coś. Ale wątpię czy jest osobą która chce coś mi złego zrobić. Jest tu tylu ludzi od ochrony, że na pewno by mu się nie udało się zakraść. Więc może jestem zamieszana w jakieś zabójstwo czy coś. Nie no to tylko moja chora wyobraźnia przez filmy oglądnięte z Niall'em, szkoda, że go tu nie ma. Tak byłam zajęta swoimi myślami, że nie zauważyłam jak szliśmy jakimś długim korytarzem. Szliśmy i szliśmy aż w końcu doszliśmy do jakiś drzwi. On przystanął a ja razem z nim. Odwrócił się, obniżył swoją kominiarkę tak by odsłoniła jego usta. Podszedł do mnie, złapał za nadgarstki i przywar do ściany i pocałował.

Ja zdenerwowana i też zdezorientowana zaczęłam się wyrywać. Przecież ja mam chłopaka a dzisiaj na dodatek są walentynki, więc nie mogę całować się z innym i to jeszcze w Walentynki. Ale muszę przyznać, że wspaniale całował. Ten puścił moje nadgarstki, równocześnie odrywając się ode mnie. Ściągnął okulary oraz kominiarkę ujawniając swoje piękne niebieskie oczy i blond włosy to jest mój Niall!

-Witaj skarbie - powiedział po czym znów mnie pocałował.

- Co ty tu robisz? - Zapytałam zdziwiona.

- Porywam Cię - mówił z zadziornym uśmiechem.

- WOW - powiedziałam z ogromnym uśmiechem.

- No, a coś ty myślała? - Zapytał z uśmiechem - Może, że Ruska Mafia cię porwała? - Powiedział z uśmiechem na ustach.

- No wiesz była taka opcja - powiedziałam zmieszana, przypominając sobie moje myśli z prze około pięciu minut.

- Dobra nie ważne - powiedział zdziwiony. - Chodź idziemy - powiedział i złapał mnie za rękę.

- Gdzie? - Zapytałam jak przekroczyliśmy próg drzwi.

- Zobaczysz - powiedział i objął mnie ramieniem. Jak mi brakowało jego bliskości. Weszliśmy do czarnego auta, za kierowcą był jakiś mężczyzna około trzydziestki a my siedzieliśmy na tylnych siedzeniach.

- Wiesz to by wyjaśniało dwie rzeczy - zaczęłam naszą rozmowę.

- Jakie? - Zapytał.

- To, że nie wyszedłeś jak miałam się przebierać i to, że jak miałeś jeszcze na sobie kominiarkę to mnie pocałowałeś. - Powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.

- No ale wiesz w obu sytuacjach zareagowałaś dobrze więc nie martw się - powiedział pogłębiając nasz uścisk w którym tkwiliśmy.

- Nie martwię się bo nie mam czym - odpowiedziałam gdy auto stanęło.

Niall wyszedł z samochodu i wyciągnął rękę tak bym wyszła. Stanęliśmy przed najlepszą z tego co słyszałam restauracją w NY. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia.

- Ale Niall myślę, że nasze stroje nie są jakoś specjalnie odpowiednie do takiego lokalu.

- Oj, tam. Oj, tam - odpowiedział i weszliśmy do środka. To co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o to, że moje mało serduszko znacznie urosło. Cała restauracja była w kwiatach, świeczkach i czerwonych balonikach w kształcie serc. Poczułam jak Niall przytula mnie od tyłu.

- Podoba Ci się? - Zapytał z nadzieją.

- Czy mi się podoba? - Zapytałam i odwróciłam się do niego przodem pokazując mu swoje łzy w oczach - jest przecudownie, dziękuję - powiedziałam wtulając się w jego tors. On objął mnie i jeszcze mocniej się do mnie przytulił.

- Kocham Cię - wyszeptałam.

- Ja ciebie też skarbie. - Złączył nasze usta w jedność, nasze języki tańczyły taniec namiętności. Jedna z najlepszych rzeczy na świecie jak dla mnie, Niall wspaniale całuje, nie przepraszam najlepiej na świecie. Siedliśmy przy stole, jedliśmy spaghetti. Wciągaliśmy makaron ustami, mieliśmy przy tym pełno śmiechu. Gdy zorientowaliśmy się, że jemy tą samą nitkę makaronu. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, aż w końcu nasze usta znów złączyły się w jedność tego wieczoru. Gdy już się od siebie odłączyłyśmy Niall klęknął przede mną.

- Kochanie, obiecałem sobie, że postąpię w przyszłości tak jak mój ojciec. Więc czy ty (słodko zdrobnione twoje imię) czy zechcesz zostać moją żoną a w przyszłości matką moich dzieci? - Zapytał a w moich oczach pojawiły się łzy. Jestem wzruszona, chłopcy zawsze się śmiali, że jak Niall będzie się mi oświadczyć to zrobi to w domu bez żadnego klimatu. Teraz najchętniej pokazała im języki. Ale o czym ja myślę?! Mężczyzna mojego życia klęczy przede mną a ja myślę o jego przyjaciołach.

- Niall, skarbie jasne, że tak! - Krzyknęłam rzuciłam się mu na szyję. To są moje najlepsze walentynki w moim życiu./Gumiżelek

Więc końcówka jest mega na szybko.
Chciałam coś walentynkwego dodać więc jest.
Mam jeszcze kilka walentynkowych pomysłów więc je kiedyś
napiszę.
Sorry za błędy/Gumiżelek


wtorek, 12 lutego 2013

Pregnancy cz 4

No to kolejna część tym razem dla Larreha lub jak dla mnie Ziri'ego.


Moja mama nie wiedziała o co chodzi. Ale i tak szybko podeszła do mnie i mocno przytuliła.

M: Córeczko co się dzieje, dlaczego płaczesz? - Zapytała przytulając mnie do siebie a ja poczułam to matczyne ciepło, które ogarnęło całe moje ciało. Nie mogłam nic z siebie wykrztusić. Dlatego całą moją historię opowiedziała Eleanor. Mama tak jak Eleanor i Louis była zdziwiona moim postępowaniem. No tak dwudziestoletnia kobieta ucieka z kraju w którym dotychczas owo mieszkała do swojego rodzinnego kraju. Tam miała wszystko przyjaciół którzy w każdym możliwym momencie ją wspierali cudownego chłopaka z którym się kochali. No właśnie i przez miłość uciekła, przez owoc tej wspaniałej miłości którą tak sobie oddawali.

M: Nic się nie dzieje możesz zostać tu ile chcesz. - Zapewniała mnie mama no w sumie nie miała innego odwrotu. - Ale wiesz Liam powinien wiedzieć ze spodziewasz się dziecka a raczej wy spodziewacie się dziecka.

J: Mamo

M: Dobra ale wiedz, że warto posłuchać czasem starej matki. A teraz idźcie do pokoi na pewno jesteście zmęczone po podroży - No tak moja mama znała mnie na wylot wiedziała kiedy jestem głodna, kiedy jestem śpiąca no i oczywiście kiedy jestem zakochana. Posłusznie poszłyśmy z Elką do swoich pokoi znaczy ja do swojego a El do gościnnego. Weszłam do łazienki i nie dostałam jakiegoś wielkiego szoku ponieważ specjalnie nie pomalowała się by nie straszyć innych ludzi moim rozmytym makijażem, właściwie to bardzo rzadko się malowałam. Wszyscy zawsze mówili mi, że jestem naturalnie piękna. Wzięłam zimny prysznic, przemyłam jeszcze raz twarz, wypucowałam zęby i przebrana w moją piżamę położyłam się na łóżku. Zaczęłam myśleć, myśleć o tym wszystkim co będzie teraz? Jak to będzie teraz wszystko wyglądało. Jestem w ciąży, bez mojego ukochanego którego sama porzuciłam. Kilka łez poleciało mi po policzku. Ale w sumie są tego plusy, co ja gadam? Nie ma plusów ucieczki od ukochanego! Nie było! Nie ma! I nie będzie!

"Oczami Eleanor"

L: Jakąś godzinę temu był u nas ale go spławiłem, powiedziałem mu, że (t.i.) jest bezpieczna i niech się nie martwi bo ty z nią jesteś, a właśnie co z nią? - Zapytał mój chłopak.

J: Z (t.i) no nie jest dobrze, cały czas płacze i płacze. Nie wiem jak ona tak długo pociągnie a co mówił jeszcze Liam? - Zapytałam się Louiego.

L: Mówił, że ją kocha i, że się zabije jeśli coś sobie zrobi wiesz powiedział mi, że chciał się jej dzisiaj oświadczyć, mieć z nią dzieci może jak jej to powiesz to wróci? - Powiedział z nadzieją w głosie.

J: Poczekajmy jak sama zmieni zdanie, wtedy wróci i będzie miała niespodziankę a tak to jej wszystko popsujemy. A jak nie zmieni zdania do mojego powrotu to jej powiem i może wtedy będzie chciała wrócić. Co jeszcze mówił Liam?

L: A coś tam bełkotał, głównie to, że ją kocha i, że zrobi wszystko by do niego wróciła i dużo, dużo płakał.

J: Oooo, on faktycznie ją kocha ja mówił, że dużo płakał przecież on zawsze taki dzielny i w ogóle.

L: Ja też Cię kocham.

J: A płakałbyś za mną jak bym wyjechała bez uprzedzenia? - Zapytałam z zaciekawieniem. Jestem straszliwie ciekawa jak od powie.

L: Kochanie ja nawet teraz jak wiem gdzie jesteś i Cię widzę to płaczę - mówił a jego głos udawanie się załamał. Spuścił głowę w dół i udawał, że płaczę. Ja nie mogę co za idiota, ale ja i tak go kocham.

J: Dobra ta też Cię kocham.

L: Ooooo, ja cb też kotku

J: Dobra dobra już, a właśnie nie wiem kiedy wrócić może za tydzień albo za dwa, jeszcze się zobaczy. - Powiedziałam mu, a on zrobił minę Wtf?!

L: Co?!?! Ale ja tego nie przeżyje bez ciebie może pojadę do ciebie? - Opowiedział mi z takim przekonaniem, że chyba już w głowie miał cały jego wyjazd, co zabierze a czego nie.

J: Nie! - Opowiedziałam mu surowo. - Musisz być z Liam'em bo tak to mój wyjazd był by bez sensu. - Bo przecież nasz plan właśnie głównie polegał na tym, że jestem tu a on w Londynie. Ziewnęłam z przemęczenia no cóż jest już 5 nad ranem a ja spałam tylko chwilę w samolocie.

L: No masz racje. - Przyznał dość niezadowolony. - A (t.i.) śpi? - Zapytał po chwili.

J: No pewnie już tak.

L: To ty też się prześpij bo tu mi za raz wykitujesz - Mówił z śmiechem.

J: No dobrze papa skarbie. - Pomachałam mu a on mi odmachał

L: Dobranoc kotku spij dobrze. - Powiedział a ja za raz po tym rozłączyłam się. Jesteś jak ja dziękuję temu komuś co stworzył takie coś jak Skype. To jest na pewno jeden z najlepszych wynalazków. No nic udałam się do łazienki gdzie umyłam się i od razu poszłam spać by jak to mój kochany chłopak powiedział, bym nie wykitowała.

"Twoimi Oczami"

Siedziałam w salonie i z nudów zaczęłam bawić się telefonem. Moja mama wraz z Eleanor robiły obiad a mi kazał leżeć w salonie. Mój tata w pracy a brat w szkole. Eleanor postanowiła nauczyć się jakiś podstawowych polskich potraw by w razie czego coś ugotować. Ja tak z nudów zaczęłam bawić się telefonem gdy nagle......./Gumiżelek

Wiem krótka ale straszliwie
chciałam dodać z dedyką dla Ziri'ego.
Mało osób to komentuje więc
takim zakończeniem
chce was zmotywować do tego
byś cie komentowali./Gumiżelek
Od razu mówię przepraszam za błędy

poniedziałek, 11 lutego 2013

Siema!

Yyyym, hey?
Nie za bardzo wiem jak się przedstawić..
Jestem nową "bloggerką" na tymże blooogu. Będę się podpisywała Princess;v..
Z resztą to wszędzie się tak podpisuję. Mam nadzieję, że mnie polubicie. Na razie nic wam nie wstawię, bo mam nawałnice sprawdzianów (rzesz te ferie musiały się skończyć...)..
Przepraszam.
Chciałabym podziękować zaa przyjęcie tutaj :)..
Ahh.. to by było na tyle..
Do napisania kwiatuszki :*!

Princess;v

sobota, 9 lutego 2013

Pregnancy cz 3

 Dla mojego kochanego Vip'a 
Julia Skarbie to dla Ciebie

Byłem tak zmęczony próbą i tym wszystkim, że zasnąłem. Nie chciałem tego ponieważ muszę teraz szukać. Ale jednak zmęczenie wygrało.
Obudziłem się ok 4 godziny później. Szybko wstałem z łóżka, ogarnąłem się i pojechałem do jej najlepszej przyjaciółki Eleanor. Wsiadłem w samochód i pojechałem. Gdy już dotarłem na miejsce, jak strzała wybiegłem z samochodu i bardzo mocno by zbudzić chodź jednego lokatora tego domu. Bo było już grubo po drugiej więc łatwo mogłem się domyślić, że spali. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w niej Louis ubrany w swoją sweet piżamkę z Coca coli.
Lo: Co się dzieje? - Zapytał zaspany.
Ja: Jest u ciebie (t.i.) muszę z nią porozmawiać albo z Eleanor - powiedziałem szybko, na jednym wdechu.
Lo: Nie ma ani jednej ani drugiej. - Powiedział i już chciał zamknąć drzwi ale ja mu zagrodziłem.
Ja: To gdzie są proszę powiedz gdzie jest (t.i.) - mówiłem a mój głos co raz bardziej się załamywał.
Lo: Nie mogę obiecałem ze nie powiem - mówił uparto Louis ale trochę mnie to uspokoiło, że wie gdzie jest moja ukochana i, że nic nie jest. Co chyba w tym momencie było najważniejsze.
Ja: Proszę, muszę, muszę! - Mówiłem moim głosem który był już prawie nie usłyszany.
Lo: Powiem ci tylko tyle, że jest bezpieczna razem z Eleanor wiec głupstwa żadnego nie popełni, uwierz mi na słowo proszę. - Mówił dość przekonywującą. -  A teraz idź się prześpij jutro jest próba trzeba być wyspanym.
Ja: Czyli one wyjechały na jakieś wakacje czy coś w tym stylu? - No o z tego co on mówił to można było wywnioskować.
Lo: No nie do końca.....właściwie to nie.
Ja: Czyli jednak ja coś złego zrobiłem.
Lo: Nie nic strasznego nie zrobiłeś.
Ja: Ale jednak coś zrobiłem? - Nic już z tego nie rozumiem.
Lo: Tak, ale Ci nie powiem a teraz idź do domu, bo jutro jest próba.
Ja: Nie idę jutro na próbę, do puki ona nie wróci, nie da znaku życia. Do puki nie zadzwoni nie powie dlaczego wyjechała nie mówiąc mi o tym nic a nic. - W moich oczach zbierały się łzy. - Boje się co ja takiego zrobiłem. - Mówiłem a po moich policzkach zaczęły płynąć gorzkie łzy. -  Proszę powiesz mi chociaż  dlaczego tak postąpiła? Gdzie ja popełniłem błąd? - Moje przemówienie przerwał mi Louis.
Lo: Wiesz co ja już masz mi się to nad sobą użalać to wchodź do domu bo tu na polu jest zimno jak w dupie - no tak cały Louis nawet w najgorszej sytuacji potrafił człowieka rozśmieszyć. Weszliśmy do środka ja ściągnąłem buty i moje górne okrycie i weszliśmy wgłąb domu. Zatrzymaliśmy się w salonie, siedliśmy na kanapie a ja zacząłem kontynuować uprzednią czynność. Czyli według Louisa gęganie no co? Przecież muszę się komuś wygadać, nie jestem psychiczny i nie będę gadał sam do siebie.
Ja: Jutro a właściwie dzisiaj chciałem się jej oświadczyć, wsiąść z nią ślub i mieć z nią dzieci tylko z nią i z nikim więcej. - Mówiłem a po moich bladych od zmęczenia policzkach leciało co raz więcej łez. - Jeśli sobie zrobi to ja się zabije nie daruje sobie tego do końca życia po prostu nie daruje.
Lo: Nic złego nie zrobiłeś dla mnie i Eleanor wręcz przeciwnie ale (t.i.) wiesz jaka jest, zawsze wszystko widzi źle. U wiesz dowiesz się w swoim czasie. - Zapewnił mnie Louis.
 "oczami (t.i.)"
Przyjechałyśmy na lotnisko w Polsce po krótkim czasie lotu który i tak przespałam ponieważ byłam  zmęczona ciągłym płaczem. Wysiadłyśmy z samolotu i pojechałyśmy do mojego rodzinnego domu. Cały czas płakałam wtulona w Eleanor.
Gdy już dojechałyśmy taksówką do mojego domu. Eleanor trochę na migi a trochę po angielsku dogadała się z starszym panem do tego by zapłacić za to, że zawiózł nas w skazane miejsce w sumie to jego praca. Wypakowałyśmy a właściwie to taksówkarz wypakował z bagażnika nasze torby i odjechał. Już miałam wziąć swoją torbę zatrzymała mnie Eleanor.
E: W twoim stanie nie powinnaś - mówiła z bardzo poważną miną.
J: Ale.....
E: Nie ma żadnego ale jak chcesz coś wziąć to nasze torebki. - No fajnie torebki w których są tylko nasze portfele i paszporty. WOW tym zachowaniem Elka przypomniał mi Liam'a. On zawsze się o mnie troszczył, opiekował. Dużo rzeczy mi nie pozwalał. Oj jak ja pamiętam jak kiedyś z Eleanor i Perrie'y zrobiłyśmy sobie babski wieczór u Perrie. Od naszego domu jest to dwie przecznice. Niedaleko około 10 może 15 minut drogi. Cała ''impreza'' sączyła się o 4 nad ranem. Liam do tej pory nie spał specjalnie po to by przyjechać po mnie. Oczywiście zawiózł mnie tam a potem przywiózł, mówiąc moja dziewczyna nie będzie sama chodziła gdziekolwiek a tym bardziej w nocy gdy jestem w tym samym mieście. No tak od tego momentu zawsze ale to zawsze nawet rano po bułki czy głupi proszek do pieczenia samej mnie nie puszczał. Wole nawet nie mówić co było jak nie mówiłam mu, że wychodzę. Będzie mi brakować tych jego nakazów, zakazów, pilnowania mnie, dbania. Na samym myśl o tym po moim policzku spłynęły łzy, ale szybko je otarłam bo już staliśmy pod drzwiami. Elka zapukała bo ja nie myła na siłach psychicznie i emocjonalnie.
M: O już jesteście wchodzie proszę - powiedziała do nas po angielsku. Angielski zna perfekcyjnie. Właście to od niej się wszystko nauczyłam jeśli chodzi o Anglię i język jakim się tam posługują.
Ja tylko siadłam na kanapie w salonie i rozpłakałam./Gimiżelek



Obiecałam dodać troszkę dłuższy ale na 
prawdę modyfikowałam go
przez cało dzisiejsze popołudnie. 
Więc mam nadzieje, że chociaż
w malutkim stopniu się Wam on spodoba.
Następny nie wiem kiedy dodam może jutro
ale marne szanse ale bardzo 
się postaram a do tego czasu
czekam na wasze piękne i długie komentarze
tak jak ostatnio <3/Gumiżelek      
 !Za błędy przepraszam!