Zeszłam ze sceny. Nie znoszę tego momentu kiedy muszę zejść ze sceny po koncercie. Siadłam na kanapie w mojej garderobie, by troszeczkę ochłonąć. Popatrzyłam się w prawą stronę pomieszczenia i ujrzałam pełno koszyczków, walentynek, serduszek i kwiatków. No tak bo dzisiaj są Walentynki! Tak bym chciała być teraz z moim chłopakiem. No ale cóż ja jestem w trasie on jest w trasie, ale ja i tak bym bardzo chciała by chociaż w ten jeden dzień być z nim razem. Wstałam i podeszłam do miejsca w którym znajdowały się przeróżne walentynki dla mojej osoby. Były one od moich wspaniałych fanów, kocham ich całym sercem. Chodź widząc te wszystkie walentynki moje serce radowało się ale jednak one nie potrafiły całkowicie zlikwidować mojej tęsknoty do Irlandczyka. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę a albo chłopaka nie wiem ponieważ na głowie miał kominiarkę która odsłaniała tylko okolice nosa i oczu ale na oczach miał ciemne okulary, ogólnie cały był ubrany na czarno.
- Chodź ze mną - zarządził - mam Cię wyprowadzić - dokończył swoją wypowiedz grubym męskim głosem.
- Mogę się chociaż przebrać? - Zapytałam patrząc na mój strój którym były krótkie szorty i cienka bluzka. Wręcz idealny strój na zimę.
- No pewnie - odpowiedział. Podeszłam do szafki w której były moje ubrania na zmianę. Popatrzyłam się w stronę ochroniarza, który nadal tam stał.
- Mógłbyś wyjść (lub Mógłby pan wyjść)? - zapytałam.
- A no spoko - odpowiedział krótko i wyszedł. Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie, no ale cóż różnych dziwnych ludzi już na swojej drodze spotkałam. Szybko ubrałam granatowe rurki, biała bluzkę na ramiączkach a na to czerwony sweter w białe gwiazdki. Na głowę oczywiście czarnego full camp'a, stało się to moim zwyczajem który nauczył mnie mój ukochany. Wzięłam i zarzuciłam przez rękę kurtkę gdyż przecież nie wiedziałam gdzie ten dziwny ochroniarz mnie zaprowadzi. Poprawienie sznurówki od mojego buta oznaczało w tym momencie, że jestem już gotowa. Wyszłam z pomieszczenia o zobaczyłam "tą" postać która na mnie czeka, stał opart o ścianę. Podeszłam do niego i rzekłam:
- No to prowadź - ten się wyprostował i zaczął iść, a ja tuż za nim. Trochę dziwi mnie jego ubiór. Po drodze mijaliśmy wielu ochroniarzy ale każdy był tak samo ubrany, niebieska koszula i czarne spodnie. Ale w sumie skąd u mnie taka teza, że on jest ochroniarzem? Może jest jakimś gan kserem czy coś. Ale wątpię czy jest osobą która chce coś mi złego zrobić. Jest tu tylu ludzi od ochrony, że na pewno by mu się nie udało się zakraść. Więc może jestem zamieszana w jakieś zabójstwo czy coś. Nie no to tylko moja chora wyobraźnia przez filmy oglądnięte z Niall'em, szkoda, że go tu nie ma. Tak byłam zajęta swoimi myślami, że nie zauważyłam jak szliśmy jakimś długim korytarzem. Szliśmy i szliśmy aż w końcu doszliśmy do jakiś drzwi. On przystanął a ja razem z nim. Odwrócił się, obniżył swoją kominiarkę tak by odsłoniła jego usta. Podszedł do mnie, złapał za nadgarstki i przywar do ściany i pocałował.
Ja zdenerwowana i też zdezorientowana zaczęłam się wyrywać. Przecież ja mam chłopaka a dzisiaj na dodatek są walentynki, więc nie mogę całować się z innym i to jeszcze w Walentynki. Ale muszę przyznać, że wspaniale całował. Ten puścił moje nadgarstki, równocześnie odrywając się ode mnie. Ściągnął okulary oraz kominiarkę ujawniając swoje piękne niebieskie oczy i blond włosy to jest mój Niall!
-Witaj skarbie - powiedział po czym znów mnie pocałował.
- Co ty tu robisz? - Zapytałam zdziwiona.
- Porywam Cię - mówił z zadziornym uśmiechem.
- WOW - powiedziałam z ogromnym uśmiechem.
- No, a coś ty myślała? - Zapytał z uśmiechem - Może, że Ruska Mafia cię porwała? - Powiedział z uśmiechem na ustach.
- No wiesz była taka opcja - powiedziałam zmieszana, przypominając sobie moje myśli z prze około pięciu minut.
- Dobra nie ważne - powiedział zdziwiony. - Chodź idziemy - powiedział i złapał mnie za rękę.
- Gdzie? - Zapytałam jak przekroczyliśmy próg drzwi.
- Zobaczysz - powiedział i objął mnie ramieniem. Jak mi brakowało jego bliskości. Weszliśmy do czarnego auta, za kierowcą był jakiś mężczyzna około trzydziestki a my siedzieliśmy na tylnych siedzeniach.
- Wiesz to by wyjaśniało dwie rzeczy - zaczęłam naszą rozmowę.
- Jakie? - Zapytał.
- To, że nie wyszedłeś jak miałam się przebierać i to, że jak miałeś jeszcze na sobie kominiarkę to mnie pocałowałeś. - Powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- No ale wiesz w obu sytuacjach zareagowałaś dobrze więc nie martw się - powiedział pogłębiając nasz uścisk w którym tkwiliśmy.
- Nie martwię się bo nie mam czym - odpowiedziałam gdy auto stanęło.
Niall wyszedł z samochodu i wyciągnął rękę tak bym wyszła. Stanęliśmy przed najlepszą z tego co słyszałam restauracją w NY. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia.
- Ale Niall myślę, że nasze stroje nie są jakoś specjalnie odpowiednie do takiego lokalu.
- Oj, tam. Oj, tam - odpowiedział i weszliśmy do środka. To co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o to, że moje mało serduszko znacznie urosło. Cała restauracja była w kwiatach, świeczkach i czerwonych balonikach w kształcie serc. Poczułam jak Niall przytula mnie od tyłu.
- Podoba Ci się? - Zapytał z nadzieją.
- Czy mi się podoba? - Zapytałam i odwróciłam się do niego przodem pokazując mu swoje łzy w oczach - jest przecudownie, dziękuję - powiedziałam wtulając się w jego tors. On objął mnie i jeszcze mocniej się do mnie przytulił.
- Kocham Cię - wyszeptałam.
- Ja ciebie też skarbie. - Złączył nasze usta w jedność, nasze języki tańczyły taniec namiętności. Jedna z najlepszych rzeczy na świecie jak dla mnie, Niall wspaniale całuje, nie przepraszam najlepiej na świecie. Siedliśmy przy stole, jedliśmy spaghetti. Wciągaliśmy makaron ustami, mieliśmy przy tym pełno śmiechu. Gdy zorientowaliśmy się, że jemy tą samą nitkę makaronu. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, aż w końcu nasze usta znów złączyły się w jedność tego wieczoru. Gdy już się od siebie odłączyłyśmy Niall klęknął przede mną.
- Kochanie, obiecałem sobie, że postąpię w przyszłości tak jak mój ojciec. Więc czy ty (słodko zdrobnione twoje imię) czy zechcesz zostać moją żoną a w przyszłości matką moich dzieci? - Zapytał a w moich oczach pojawiły się łzy. Jestem wzruszona, chłopcy zawsze się śmiali, że jak Niall będzie się mi oświadczyć to zrobi to w domu bez żadnego klimatu. Teraz najchętniej pokazała im języki. Ale o czym ja myślę?! Mężczyzna mojego życia klęczy przede mną a ja myślę o jego przyjaciołach.
- Niall, skarbie jasne, że tak! - Krzyknęłam rzuciłam się mu na szyję. To są moje najlepsze walentynki w moim życiu./Gumiżelek
Więc końcówka jest mega na szybko.
Chciałam coś walentynkwego dodać więc jest.
Mam jeszcze kilka walentynkowych pomysłów więc je kiedyś
napiszę.
Sorry za błędy/Gumiżelek
pierwsza :)
OdpowiedzUsuńimagin świetny
Kiedy będzie 5 część z Liamem ??
Jutro, ponieważ dzisiaj dodaje Larreh ;P
Usuńok :) nie mogę się doczekać
Usuń