środa, 31 października 2012

Harry

 Imagin dla Directionerka_0102


Jutro jest Halloween. Trochę się boje bo mój chłopak Harry bywa być nieprzewidywalny. No nic pożyjemy zobaczymy. I usnęłam przy moim królewiczu. Gdy nagle usłyszałam przeraźliwy huk. Zmieniłam moją pozycję z leżącej na siedzącą. Rozejrzałam się po pokoju nikogo w nim oprócz mnie nie było. Kto może w naszym domu o tej porze hałasować? Bałam się trochę bo mógł być to Harry ale mógł być to jakiś włamywacz albo pedofil. Zasłoniłam się cała kołdrą o czekałam na cud. Po jakiś pięciu minutach znów rozległ się ten sam huk ale kilka razy głośniejszy. Wzdrygnęło mnie. Zaczęłam się trząś z strachu. Zwinęłam się w kulkę i czekałam. Po chwili usłyszałam jak by głos mojego chłopaka. Co trochę mnie uspokoiło ale nie do końca. Musiałam sprawdzić kto jest na dole. Wstałam i na wszelki wypadek wzięłam nóż który leżał na stoliku nocny po wczorajszym śniadaniu. Wyszłam z sypialni i powoli kierowałam się z salonu. Serce biło mi niemiłosierne ręka w której miałam nóż trzęsła się. Szłam powoli słyszałam jakiś szelest. Zapaliłam światło w salonie i ujrzałam. Pełno krwi wszystko w niej było. Podłoga, stolik, kanapa do słownie wszystko. Zaczęłam krzyczeć. Serce prawie waliło mi tam jak by miało zaraz wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Nóż wyleciał mi z ręki spadając na podłogę. Gdy nagle za szały wyszedł kosiarz. Zaczęłam się trząść i wycofywać gdy nagle ktoś mnie objął. Odwróciłam się do postaci przodem która mnie obejmowała i ujrzałam jakiegoś ducha. Który zaczął ryczeć tak jak mają to w zwyczaju duchy. Ja zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak  potrafię. Gdy nagle "zmory" zaczęły się śmiać. Ja ucichłam i stałam tam strasznie zdezorientowana. Gdy duch ściągnął maskę i ujrzałam roześmianą twarz Haziątka. Odwróciłam się w stronę kosiarza i zobaczyłam zamiast okropnej maski głowę Niall'a.
H: Szkoda, że nie widziałaś swojej miny. - Dalej przez śmiech mówił Harry.
Ja: Debile z was wiecie jak się bałam?
N: Słyszeliśmy po twoim krzyku. - Odezwał się Niall.
Ja: Grrryy...
H: Oj no nie gniewaj się nie mogłem Cię nie wystraszyć a Niall zgodził się mi pomóc bo nie miał kogo straszyć. - Powiedział i mnie przytulił.
Ja: Dobrze nie gniewam się. - Dałam mu całusa w usta.
N: A ja? - Powiedział.
H: A ty? Znajdź sobie dziewczynę! - I, żeby dopiec Niall'owi pocałował mnie namiętnie w usta. - Horanowa
 Taki ni jaki ale chciałam dodać taki Hallowenowy 
Ale coś mi nie wyszedł :(
 

wtorek, 30 października 2012

Którego wybrać?

Dzisiaj wieczorem, albo jutro po południu napiszę imagina. Nie wiem tylko czy o Zaynie czy o Louisie? <3-stylesowa.

Harry

Imagin dedykowany jest Patrycji! <3

Od godziny siedziałaś w swoim pokoju ubrana w najlepsze ciuchy, jaki tylko mogłaś znaleźć w swojej szafie, na twojej twarzy widniał makijaż, a to dziwne, bo zwykle się nie malowałaś - wolałaś, jak dziewczyna wyglądała naturalnie. Zwykle chodzisz w roztrzepanych kokach, ale dzisiaj włosy miałaś rozpuszczone. Do pokoju weszła twoja mama i wbiła w ciebie wzrok.
M: [t.i] nie poznaję cię! Po co się tak wystroiłaś?
Ty: Idę na koncert.
M: Koncert... Koncert?! Jaki znowu koncert?
Ty: One Direction. Mówiłam ci.
M: No mówiłaś, mówiłaś, ale dzisiaj? Myślałam, że za tydzień.
Ty: No to źle myślałaś.
Uśmiechnęłaś się, miałaś dziś dobry humor.
M: Podwieźć cię?
Ty: Jakbyś mogła..?
M: O której to jest?
Ty: O.... -popatrzyłaś na zegarek- ...zaczyna się za 3 godziny, więc dobrze by było już wyjechać, żeby zająć dobre miejsca.
M: No to się zbieraj.
One Direction było twoim ulubionym zespołem od dawna. Wiedziałaś, że kiedyś przyjadą do Polski i odkładałaś sobie pieniądze na bilet. Wyprzedały się bardzo szybko, ale ty byłaś jedną z pierwszych posiadaczek biletu.
W samochodzie założyłaś słuchawki, puściłaś 1D i myślałaś. Próbowałaś ułożyć sobie w głowie cały przebieg wydarzeń. Cały koncert, podpisywanie płyt, zdjęcia... To miał być najszczęśliwszy dzień w twoim życiu.
Kiedy zjechaliście, twoim oczom ukazał się duży budynek, i parę tysięcy dziewczyn, czekających przed nim. Parę tysięcy... Myślałaś, że jak przyjedziesz wcześniej to nie będzie aż tylu ludzi.. Jak widać przeliczyłaś się. No nic, i tak nie żałujesz. Pożegnałaś się z mamą i postanowiłaś jakoś dostać się chociaż trochę do przodu. Weszłaś w tłum polskich fanek i zaczęłaś powtarzać cały czas: 'Przepraszam, przepraszam.' Niektóre dziewczyny zwracały ci uwagę, że nie zbyt ładnie jest się tak pchać. Miały rację i dobrze o tym wiedziałaś, ale i tak je ignorowałaś. Przepychałaś się coraz głębiej i głębiej, dobrze ci szło. Ktoś jednak podstawił ci nogę, pewnie niechcący. Ale to 'niechcący' nie skończyło się tak dobrze. Upadłaś, a twoja kostka jakoś dziwnie się wygięła. To był taki przerażający ból, że aż zemdlałaś.
                            **dla ciebie nie wiadomo ile później**
Obudziłaś się, gdy nad tobą stał lekarz. Czułaś ból w kostce, ale o wiele mniejszy.
L: To skręcona kostka. Poboli, poboli i przestanie.
Ty: Skręcona kostka? W ogóle gdzie ja jestem?-znajdowałaś się w dość przestronnym, ale ciemnym pomieszczeniu- I co z koncertem One Direction?
L: One Direction aktualnie znajdują się na scenie, a ty jesteś w ich garderobie. Nie martw się, wiedzą o tobie.
Uśmiechnął się do ciebie. Z jednej strony byłaś wniebowzięta, bo mało kto ma szansę znajdować się w garderobie 1D, ale z drugiej byłaś smutna, bo nie mogłaś być tam, na widowni i podziwiać ich z całą resztą. Słyszałaś, jak śpiewają Little Things. Nie mogłaś się ruszyć (głupia kostka), więc po prostu - czekałaś. Wcale nie tak układałaś to sobie w drodze tutaj. Po godzinie leżenia chłopcy skończyli koncert i kierują się ku garderobie. Serce mocniej ci zabiło. Po krótkiej chwili 5-tka chłopaków otoczyła cię. 
Ty: Yyy... Cześć.
Lou: Cześć? Cześć?! Ty lepiej powiedz jak tam twoja kostka!
Ty: Dobrze...
H: Louis, przestań! Wystraszyłeś ją. Jak masz na imię?
Ty: [t.i].
Z: Ładnie.
Ty: Dziękuje.
*chwila krępujące ciszy*
Ty: Macie zamiar stać tak przez cały czas?
N: Nie, nie... Przepraszamy. Chłopcy?
Li: Taak, przepraszamy...
wszyscy byli jak zahipnotyzowani. 4 z nich odeszła, ale Harry został.
Ty: Mmm... Harry?
H: Taak?-oprzytomniał-Aaa... Tak, już idę.
Po jakiś 15 wszyscy wrócili, przebrani i odświeżeni. 
Paul, ochroniarz chłopaków, powiedział:
P: Dobra, teraz musimy się jakoś przedostać przez tłum tych wszystkich fanek.
Ty: Ale ja nie mogę chodzić!
H: Ja cię zaniosę! 
Krzyknął to chyba najgłośniej jak tylko potrafił... Wszyscy się na niego dziwnie popatrzyli. Zaczerwienił się.
P: Dobrze, a więc chodźmy. Harry, ty z [t.i] w środku.
Hazza wziął cię na ręce z bananem na twarzy. Zaśmiałaś się cicho pod nosem.
Próbowaliście się dostać do autokaru chłopaków najszybciej jak to było możliwe. Ciężko było, ale się udało.
Kiedy siedliście na swoich miejscach (ty koło Harrego) zaczęła się rozmowa.
H: Jesteś mi winna przysługę. 
Zrobił cwaniaczki uśmiech.
Ty: Za co?
H: Za to, że uchroniłem cię przed tymi fankami, niosąc cię na rękach.
Ty: Sam chciałeś!
H: Nie prawda!
Znowu zrobił się czerwony.
Ty: No dobra, dobra! Co byś chciał?
H: Twój numer telefonu...
Ty: Mój numer? No dobrze, zapisz sobie-podyktowałaś mu swój numer.
H: Dziękuję.
Ty: Nie ma za co, teraz jesteśmy kwita.
W końcu dojechaliście pod twój dom (wcześniej podałaś swój adres kierowcy) i trzeba było się żegnać. Bardzo polubiłaś chłopców, a oni ciebie, więc trudno było się żegnać. Szczególnie z Harrym, ale obiecałaś im, że jeszcze się spotkamy. Doskakałaś do domu na jednej nodze i jeszcze pomachałaś do nich.
W domu, mama zrobiła ci niezłą awanturę, ale i tak uważałaś, że było warto. Poszłaś się położyć po ciężkim dniu, ale jeszcze dostałaś esemesa: Cześć [t.i]. Z tej strony Harry. Moglibyśmy się spotkać w najbliższym czasie? xoxo. Bardzo ucieszyłaś się z tego esemesa, bo Harry ci się podobał, jednak czekało cię leżenie w łóżku przez 2 tygodnie, bo kostka musi się zagoić. Odpisałaś mu: Cześć, Harry. bardzo chętnie się z tobą spotkam, jednak czeka mnie 2 tygodnie w domu, dopóki kostka się nie zagoi. ;/ xoxo. Po chwili on ci odpisał: Siedzenie w domu nie musi być nudne. Będę mógł cię odwiedzać? Ty: Chętnie, wpadaj kiedy chcesz. :) Czekam na ciebie jutro w domu o 12.00. ;) Dobranoc. :D xoxo. Harry: Super! Będę na pewno. Dobranoc. ;* Po tym esemesie cała szczęśliwa poszłaś spać, nie mogąc doczekać się jutra.
Z samego rana czekałaś na Harrego, leżąc w łóżku. Po chwili ktoś, kim okazał się Harry, wparował do twojego pokoju.
H: Cześć piękna!
Ty: Cześć Harry, jak tu wszedłeś?
H: Twoja mama mnie wpuściła. Wychodziła do pracy.
Ty: A no tak. Może zaczniemy od oglądnięcia filmu? 
H: Jak dla mnie, świetnie.
Ty: No to właź.
Wskazałaś na miejsce obok ciebie, na łóżku.
Cały dzień minął wam niesamowicie. Dożo rozmawialiście, poznaliście się bliżej. Zakochaliście się w sobie. Harry przychodził codziennie.
Kiedy miałaś zdrową kostkę, zaprosił cie do restauracji. Było niesamowicie. Róże, świece i on. Tam, poprosił cię o chodzenie. Bez zastanowienia się zgodziłaś. Kochałaś go.

Tak sobie dzisiaj wspominacie te chwile, które odmieniły całe wasze życie. Jesteście zaręczeni i spodziewacie się małego Stylesa.
-stylesowa <3

poniedziałek, 29 października 2012

Ogłoszenie

Ten, kto pierwszy skomentuje tego posta dostaje dedyka. Napiszcie imię, z kim i jaki (wesoły, smutny)-stylesowa <3

P.S. Horanowa - ty się nie liczysz! ;D

Little Things

Nie potrafię użyć słów, żeby opisać jak bardzo mi się to podoba <3-stylesowa http://www.youtube.com/watch?v=uCTw153tMlc

Larry



Dzisiaj mieliśmy jechać na plaże. Ja już nie mogłem się doczekać. W ziołem swoją torbę i zbiegłem na dół. Torbę żółciłem koło drzwi i weszłem do jadalni. Tam już wszyscy siedzieli i jedli śniadanie. Perry siedziała na kolanach Zayn'a i Kate która też zajmowała miejsce na kolanach Niall'a. Była jeszcze Eleanor ale jak dla mnie ona jest nikim gorzej niż zero. Po prostu ostatnie dno. Była moją przyjaciółką. No właśnie była od tąd gdy odbiła mi Louis'a. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona wiedziała jako pierwsza o moich uczuciach do Lou.
Po zjedzeniu śniadanie wzięliśmy torby i pojechaliśmy na plaże. Rozłożyliśmy się i przebraliśmy.
N: Może zagramy w siatkówkę? - Zaproponował Niall.
P: Ale jest nas 7 więc jak się podzielimy?
H: Ja sobie popatrzę jak gracie i posędzuje. - Zaproponowałem, wszyscy się zgodzili. Właściwie to nie skupiłem się na grze tylko na Louis'e. Na jego seksownych ruchach które były takie wyraźne i podniecające. A jego bokserki przez które było widać zarysy jego członka przyprawiały mnie o zaworów głowy. Miałem ochotę podejść do niego pocałować oraz wyznać co tak naprawdę do niego czuję. "Styles teraz albo nigdy" - Pomyślałem. Wstałem i kiedy miałem zrobić pierwszy krok do mojego ukochanego zjawiła się moja najgorsza rywalka, Elka. Rzuciła się na niego jak Niall na jedzenie. Jak zaczęli się całować to mi się zebrało na wymioty. Gdy przyszła cała gra się rozwaliła. Lou z Elką poszli na koc, chłopcy poszli się kąpać do wody a dziewczyny zaczęły się opalać. Ja nie chcąc być wyjątkiem też ruszyłem w stronę morza. Po jakiś piętnastu minutach byłem zmęczony pływaniem wyszyłem z wody. Za czołem powoli iść w stronę naszych rzeczy. Gdy zobaczyłem coś co wpiło centralnie nóż w serce. Eleanor leżała na Louis'e całowali się a Louis głaskał, macał po prostu nie wiem jak to nazwać co jego ręka robiła po jej plecach, pośladkach i udzie. Nie wytrzymałem zabrałem szybko moje rzeczy i pobiegłem daleko nie ważne gdzie ważne by jak najdalej z tond. Słyszałem jeszcze jak reszta woła moje imię i coś jeszcze ale nie wiem dokładnie co ponieważ przez łzy nic do mnie nie docierało.
"oczami Louis'a"
Na plaże przyszłam Eleanor od razu zaczęliśmy się całować. Usiedliśmy na moim kocu i kontynuowaliśmy poprzednią czynność. Gdy moja dziewczyna zaczęła się do mnie coraz bardziej zbliżać coraz bardziej i coraz bardziej. Aż w końcu stało się tak, że ona leżała na mnie. Nie powiem podobało mi się to bardzo. Moja ręka błądziła po jej ciele już miałem zaproponować jej żebyśmy poszli w bardziej ustronne miejsce. Gdy usłyszałem jak nagle wszyscy wołają Harry'ego. Oderwałem się od niej i zacząłem się rozglądać się i zauważyłem tylko uciekającego Harry'ego.
Ja: Jak myślisz co się stało Harry'emu? - Zapytałem.
E: Pewnie jest o Ciebie zazdrosny biedaczek nie wytrzymał, że nic do niego nie czujesz dlatego uciekł.
Ja: To on coś do mnie czuje?
E: Tak ale to nie ważne teraz chodź tu do mnie. - Znów chciała się całować.
Ja: Nie to ważne i to bardzo a tak w ogóle zrywam z tobą. -Krzyknąłem na nią. Teraz zrozumiałem, że Hazza nie jest mi obojętny i to bardzo. Zależy mi na nim. Muszę go poszukać oby nic sobie prze zemnie nie zrobił bo sobie tego nie wybaczy. Musze mieć nadzieje, że on będzie chciał z mną rozmawiać. W ziołem szybko swoje rzeczy narzuciłem sobie koszule i jakieś krótkie spodnie. I zacząłem biec w tą samom stronę. Niestety nie udało mi się go dogonić tylko gdzie on może być? Myśl Tolinson! Myśl! Gdzie on zawsze chodzi gdy ma problem? A tak stary opuszczony dom na przedmieściach. Musze tam pojechać.
"oczami Hazzy"
Wszedłem do taksówki i kazałem jechać na przedmieścia. W czasie jazdy szybko się ubrałem. Gdy byliśmy już na miejscu zapłaciłem i podziękowałem. Szybko weszłem do starego opuszczonego domu. Gdzie zawsze chodziłem gdy miałem jakiś problem. Usiadłem na podłodze w pokoju z widokiem na miasto. Gdy usłyszałem, że ktoś idzie w moim kierunku. Odwróciłem się i ujrzałem Louis'a. Tylko on wiedział o tym miejscu.
Ja: Czego chcesz? - Zapytałem dość chamsko.
L: Wiem co do mnie czujesz. - Powiedział spokojnie podchodząc do mnie.
Ja: I co z tego to i tak nic nie znaczy.
L: Może dla Ciebie dla mnie to bardzo dużo znaczy. - Powiedział i cmoknął mije usta.
Ja: Czyli chcesz powiedzieć, że....
L: Tak ja Louis Tolinson kocham Cię Harry Styles'ie.
Ja: Ja ciebie też ale co z Eleanor.
L: Zerwałem z nią zaraz po tym jak przejrzałem na oczy co do Ciebie czuje.
Ja: Jesteś jak ja Cię kocham.
L: Ja ciebie też. - I znów nasze usta połączyły się w jedność. - Horanowa

Wiem, że nie wszystkim się podobają imaginy o Larrym i ja to szanuję. Więc proszę bez hejtów.
 Następny z Hazzą.

niedziela, 28 października 2012

Niall

Z Niallem znacie się od dziecka. Jesteście nierozłączni od wielu lat. Niall wiele ci zawdzięcza - to ty namówiłaś go do wzięcia udziału w X-Factor i dzięki temu jest sławny! Chociaż... Dla waszej przyjaźni nie tak dobrze. Kiedy Niall pojechał w trasę koncertową kontaktowaliście się raz na miesiąc, albo rzadziej... Bardzo za nim tęskniłaś. Często do niego pisałaś, ale bardzo rzadko ci odpisywał. Pewnego dnia jak zwykle weszłaś na Tweetera. Zawsze wchodziłaś na profil Nialla, dzisiaj oczywiście też. Przynajmniej dzięki TT dowiadywałaś się czegokolwiek na temat tego, co teraz robi twój przyjaciel. Zauważyłaś, że do neta wyciekły fotki Nialla z jakiejś imprezy. Był tam z... jakąś dziewczyną, ok. 200 zdjęć! Nie potrafiłaś ich oglądać. Na każdym on i ta laska... Rozpłakałaś się. Dlaczego? Przecież... Był tylko przyjacielem... No właśnie. Był. Chyba czujesz do niego coś więcej niż przyjaźń... Do końca trasy został tylko tydzień. Czy potrafisz jeszcze spojrzeć mu w twarz, uśmiechnąć się?
                          **Tydzień później**
Siedziałaś na kanapie oglądając TV, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Zapomniałaś, że to już dzisiaj chłopcy wracają, więc nie miałaś pojęcia kto to. Otworzyłaś drzwi i przed tobą stanął Niall we własnej osobie z bukietem róż i ogromnym misiem. Nogi się pod tobą ugięły na jego widok, ale przypomniałaś sobie, co ci zrobił.
N: [t.i]! Nawet nie wiesz, jak się stęskniłem! 
Przybliżył się do ciebie próbując pocałować w policzek, ale ty go odepchnęłaś. Chłopak zrobił pytającą minę.
Ty: Stęskniłeś się?! Wiesz co, ja też tęskniłam. Tak bardzo, że codziennie wysyłałam esemesy do ciebie, wchodziłam na twój profil, a ty co? Tak tęskniłeś, że włóczyłeś się po klubach i zaliczałeś panienki?! Te wszystkie zdjęcia...
N: [t.i] to nie tak! Chodziłem tam, by się odstresować! Nie było dnia, żebym o tobie nie myślał! Alkohol pomagał mi o wszystkim zapomnieć! A te dziewczyny... Byłem pijany, ale z żadną nie spałem!
Ty: Ach tak?! Wiesz co... Nie wierzę ci. Wynoś się wynoś się i nie wracaj. Kochałam cię, a ty... Ty straciłeś swoją szansę.
N: Kochasz mnie? [t.i]! Ja ciebie też!
Ty: Coś ci nie wierzę... A teraz proszę... Jeżeli na prawdę mnie kochasz, wyjdź.
Niall wyszedł ze zwieszoną głową. Gdy tylko zamknął drzwi zalałaś się płaczem.
Przez kolejne 2 tygodnie nie wychodziłaś z domu, a Niall dzwonił cały czas, nie ustępował... Zeszłaś do salonu i włączyłaś TV. Akurat leciał wywiad z One Direction, który postanowiłaś oglądnąć. Nawet w telewizji widać było, że Niall się zmienił. Zmizerniał, schudł...
Reporter: Niall, ostatnio jesteś strasznie przybity. Możesz nam powiedzieć dlaczego?
N: Straciłem kogoś, kto był dla mnie wszystkim... Ona mi nie wybaczy...
Rozpłakałaś się. Ty mu wybaczyłaś. Kochasz go, a on ciebie. Nie czekałaś ani chwili dłużej. Ubrałaś się i pojechałaś pod studio, gdzie kręcili wywiad. Właśnie wychodzili. Niall od razu cię zauważył i do ciebie podbiegł.
N: [t.i]! Co ty tu robisz?
Ty: Niall... Strasznie mi głupio. Przepraszam... Ja chcę z tobą być, kocham cię.
N: To znaczy, że mi wybaczyłaś?
Ty: No tak...
Niall jakby się rozpromienił i pocałował cię. Byłaś w 7 niebie. 
Od tego czasu jesteście parą i każdego dnia kochacie się coraz bardziej. <3 - stylesowa.

Zayn

 Z dedykacją dla Mrs.M.


Udałam się do salonu tatuażu. Po co? Odpowiedz jest prosta chce zlikwidować jeden z moich tatuaży z resztą co ja gadam to mój jedyny tatuaż. Dlaczego chce go usunąć odpowiedz jest prosta. Został zrobiony jak byłam z moim chłopakiem znaczy już byłym chłopakiem Zayn'em. Rozstaliśmy się pół roku temu. A ja dopiero teraz się pozbierałam. Chociaż nie do końca bo po prostu nie potrafe. Nie dużo osób potrafi pozbierać się po zdradzie. Jeszce wszystko utrudnia mi to a najbardziej mój kuzyn Harry zawsze go tłumaczy. Zresztą nie tylko on bo całe One Direction no i oczywiście Zayn też. Zayn nie dawał mi spokoju przez pierwsze cztery miesiące po tym jak z nim zerwałam. Powód zerwania był prosty ale bardzo bolesny. Zdradził mnie. Oczywiście wypierał się tego. Przez ten czas co mnie przepraszał miałam najszczerszą ochotę wybiec tam do niego przytulić z całych sił i pocałować. Ale jednak ból był większy.
Weszłam do salonu i od razu podeszłam do lady za korą siedziała dziewczyna strasznie wytatuowana w twarzy miała też dużo pressingu. Od zawsze podobały mi się osoby które mają więcej niż jeden kolczyk w uchu.
Ekspedientka: Witamy w salonie tatuaży w czym mogę pomóc? - Zapytała z uśmiechem na ustach.
Ja: Chciałam usunąć tatuaż. - Powiedziałam niepewnie.
E: Tak, dobrze proszę sobie usiąść zaraz ktoś po panią przyjdzie. - Wskazała na sofę naprzeciwko lady. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam jego. Ta sama sylwetka, tak samo ułożone włosy to na pewno on. Nie pewnie podeszłam w tamtą stronę. Czułam  jego wzrok na sobie. Siadłam po drugiej stronie i czekałam.
Z: Cześć. - Przywitał się i trochę przybliżył do mnie.
Ja: Hej. - Odpowiedziałam.
Z: Co kolejny tatuaż? - Nic nie odpowiedziałam trochę głupio było powiedzieć, że przyszłam po to żeby usunąć tatuaż który zrobiliśmy sobie nawzajem z miłości. Popatrzyłam na jego nadgarstek na którym nadal tkwił napis : " Forever". Patrzyłam się na swój czyli napis "Love". Musiałam coś wymyślić na pewno go w takiej sytuacji nie usunę ani też nie zrobię nowego. I mam!
Ja: Nie. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
Z: W takim razie co? - Zapytał zdziwiony.
Ja: Będę robić sobie drugi kolczyk w uchu. A ty?
Z: Nie ja przyszyłem tutaj z Harry'm. Wiesz młody poznał co to tatuaż i teraz będzie się jarał nowymi.
Ja: Acha no tak. Wiesz co poczekaj chwilkę.
Z: Spoko. - Wstałam i podeszłam do ekspedientki i powiedziałam, że rezygnuje z usuwania tatuażu oraz, że chce zrobić sobie kolczyk w uchu. Pani nie miała nic przeciwko podała mi katalog a ja powróciłam na miejsce.
T: Pomożesz mi wybrać który?
Z: No pewnie. - Otworzyłam katalog i przeglądaliśmy kartka po kartce. On by lepiej widzieć objął mnie. Przez jego gest zarumieniłam się. Bardzo mi tego brakowało więc się nie sprzeciwiałam. Została tylko jedna kartka przywróciłam ją i ujrzałam cudo. Taki delikatny o coś takiego mi chodziło.
Z: W tym będzie Ci bosko. - Powiedział.
Ja: Masz racje. To idę powiedzieć, że już się zdecydowałam i by mi robili.
Z: Pójść z tobą?
Ja: Nie dzięki. - Wstałam i powędrowałam do pokoju w którym miało odbyć się  przekuwanie. Trwało to jak dla mnie strasznie długo. Ból był jeszcze większy jak przy robieniu tatuażu (jak by co to ten cały "ból" jest na potrzeby imagina tak naprawdę to niewidem czy to byli czy nie więc....ale moja koleżanka miała podobny przypadek). Okazało się, że facet który przekuwał mi ucho popełnił błąd i po moich włosach, karku oraz trochę po moich ubraniach poleciała krew. Nie miałam ochoty się z nim kłócić, że bierze się za coś czego nie umie dlatego zapłaciłam i bez słowa wyszłam z pokoju z którym jak na razie będę miała złe wspominania. Szłam w kierunku Zayn'a który jeszcze nie zobaczył tej katastrofy którą mam na prawej stronie. Jak podniósł głowę uśmiechną się ale gdy jak mogę wywnioskować zobaczył krew miną mu zrzedła. Szybko wstał i podszedł do mnie bliżej.
Z: Jesteś (t.i.) co oni Ci zbili? - Zapytał zszokowany.
Ja: No wiem gościu popełnił błąd i poleciała mi krew.
Z: Nie ja tego tak nie zostawię. - Powiedział i podszedł zdenerwowany do lady i zaczął się wydzierać.
Z: Co wy sobie myślicie?! Co?! Jak ktoś przychodzi do salonu to oczekuje, że wszystko będzie idealnie zrobione czyż nie?! - Zaczął krzyczeć, że wszyscy na ulicy go słyszeli. Ludzie gapili się na nas właściwie to na wściekłego Zayn'a.
Ja: Zayn daj spokój, proszę. - Powiedziałam delikatnym głosem ten głos zawsze działał jak byłam zanim. I teraz też zadziałał bo się uspokoił. Pogładziłam go delikatnie po pleckach i już jego nerwy wróciły do normy.
Z: No dobra (t.i.) idziemy widzę, że nic tu nie  zdziałam. - Wziął mnie za rękę co wywołało u mnie przyjemny dreszcz. Ja już opóśiliśmy budynek ja stanęłam i popatrzyłam się na niego znacząco.
Z: Tak, tak wiem przepraszam. No ale wiesz chyba każdy by się wkurzył widząc taką ilość krwi.
Ja: Nie ma za co dobrze, że się bardziej nie wkurzyłeś bo nie wiem jak by się to skończyło.
Z: Dobra, dobra a teraz w ramach rekompensaty odprowadzę Cię.
Ja: A co z Harry'm?
Z: Nie jest już dzieckiem trafi do domu. - Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy w drogę do mojego mieszkania. Śmialiśmy się, żartowaliśmy tak jak by nie było zajścia z tym, że Zayn mnie zdradził. Nie było w ogóle tematu czy do niego wrócę i to dało mi trochę do myślenia. W zasadzie to sama nie wiem czemu w ogóle zaczęłam z nim rozmawiać? Chyba wiem. Strasznie się za nim stęskniłam bo nie przestałam go kochać. Dalej moje serce należy do niego.
Nawet się nie obejrzałam a już byliśmy pod klatką do mojego mieszkanka. Tak szczerze to nie chciałam się nim żegnać.
Ja: To może....wejdziesz na górę na czekoladę?
Z: Bardzo bym chciał ale nie mogę. Ale za to zapraszam Cię dzisiaj do restauracji odmowy nie przyjmuje.
Ja: No nie wiem...
Z: Proszę zgódź się. - Patrzył się na mnie swoimi błagającymi oczkami.
Ja: No dobrze. - Powiedziałam zrezygnowana. A on podszedł do mnie pocałował w policzek i pobiegł krzycząc "Do 19".
Ja: Do 19 powtórzyłam zrezygnowana. - Weszłam do mieszkania. Cała zamyślona czy dobrze robię? Popatrzyłam się w lustro. Zamiast zlikwidował wspomnienia z nim związane to  zrobiłam sobie nowe i jeszcze ta randka. Masakra. W sumie kocham go i mogę dać mu drugą ostatnią szanse. Tak to będzie chyba najlepsze rozwiązanie. Popatrzyłam na zegar ścienny który wisi w przedpokoju. 14:35. No nic weszłam do łazienki umyłam się przede wszystkim z tej krwi. Po kąpieli zawinęłam się w ręczniki i poszłam do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia. W tym przypadku kanapki i herbata. Siadłam na kanapie i włączyłam tv nie było nic ciekawego więc szybko zjadłam i zaczęłam się ubierać bo była już 17:50. ubrałam się uczesałam i zrobiłam delikatny makijaż. Podziwiałam mój wygląd gdy zadzwonił domofon. Był to oczywiście Zayn. Zeszłam na dół gdzie czekał on z bukietem kwiatów. Przywitaliśmy się wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do naszej ulubionej restauracji sieliśmy i zamówiliśmy jedzenie. Podczas gdy czekaliśmy na zamówienie Zayn zaczął rozmowę.
Z: Chciałbym Cię przeprosić...
Ja: Za co?
Z: Za zdradę wiesz dobrze, że do niczego nie doszło tylko ona się do mnie przyssała...
Ja: Proszę nie tłumacz się.
Z: Nie proszę wysłuchaj mnie do końca. Przyssała i zaciągnęła do łóżka ale do niczego nie doszło tylko ona mnie całowała. Była tak łudząco podobna do Ciebie, że myślałem, że to ty. Ale to nie jest ważne. Zorbie coś co chciałem zrobić kilka dni po tym zdarzeniu ale nie mogłem. - Ukląkł wyciągnął czerwone pudełeczko w którym był przepiękny pierścionek. - Czy wyjdziesz za mnie? - Kompletnie się takiego posunięcie ni spodziewałam.
Ja: Zayn ale..
Z: Byliśmy razem....i mam nadzieje, że będziemy. - Kocham go i nic tego nie zmieni teraz dopiero sobie to uświadomiłam byłam głupia ale nareszcie przejrzałam na oczy.
Ja: Tak zgadzam się. - Zayn aż podskoczył z radości. Założył pierścionek i pocałował zrobił coś o czym tak bardzo marzyłam o tym jednym pocałunku.

Trzy lata później.
Wszystko się ułożyło jesteśmy razem po ślubie dwa lata mamy malutką córeczkę a w drodze jest jeszcze mniejszy synek. - Horanowa
 Następny będzie z Larrym dla mojej koleżanki 
bardzo mnie prosiła. Więc dostanie.
Wiem, że nie za bardzo wszyscy je lubią ale wiecie 
czego się nie robi dla przyjaciół.


Komentarz= Motywacja do dalszego pisania. 
Może być to głupia buźka jak dla was
ale dla mnie to coś wielkiego <3

piątek, 26 października 2012

Larry <3

"Ile jeszcze mam udawać? Ile jeszcze muszę nosić to w sobie?" - Louis czytał kartkę zostawioną na stole - "Ile jeszcze mam patrzeć z bólem na ciebie i Eleanor? Louis... Ja cię kocham. Nie mogłem tego dłużej w sobie tłumić. Larry is real. Przepraszam, że ci tego nie powiedziałem wcześniej, ale bałem się... Bałem się twojej reakcji. Louis, mam nadzieję, że jesteście z Eleanor bardzo szczęśliwi i, że tak pozostanie.To jest pożegnalny list. Odszedłem i nie wiem, czy wrócę... Twój Harry."

Louis wpatrywał się w ten list jeszcze przez 5 sekund. Nie docierało do niego to, co właśnie przeczytał... Uświadomił sobie jednak, że właśnie stracił przyjaciela. Poczuł, że czuje do Harrego coś więcej niż przyjaźń. Ale było już za późno. 'Znajdę go, choćby miało mi to zająć parę lat...'

I faktycznie. Szukał go. Szukał go wszędzie. W jego domu, u Nialla, Liama, Zayna... Nie było go nigdzie. Przepadł. Przepadł na zawsze. Nie, Louis nie dopuszczał do siebie tej myśli. Ale gdzie może jeszcze szukać? Gdzie? Nie mógł się z nim porozumieć w żaden sposób. Usunął Tweetera, zmienił numer telefonu... Nikt go nie widział.

Minął już rok, a Harrego ciągle nie ma. Louis stracił już nadzieję. Jego życie, nigdy nie będzie takie same...

W zimny i deszczowy wieczór Luis szedł ze spuszczoną głową po jakiejś uliczce. Nagle ujrzał wysokiego chłopaka, o bujnych lokach, wchodzącego do jakiegoś bloku. 'Czy to może być on?' - pomyślał Lou. Postanowił pójść za chłopakiem. Zauważył go jak wchodził do mieszkania i natychmiast pobiegł za nim. Na drzwiach mieszkania, widniał duży napis 'Styles'. Louis... Rozpłakał się. Rozpłakał się jak dziecko, ze szczęścia, że go znalazł. Znalazł swoje największe szczęscie. Czy jest jednak możliwe, że Harry będzie chciał z nim rozmawiać? Zapukał. Usłyszał jak podchodzi do drzwi, po czym je otworzył i... zamknął.
H: Co ty tu robisz? Przyszedłeś się ze mnie naśmiewać?
L: Harry... Otwórz proszę.. Nie będę się śmiać, z czego? Z tego, że czuję to samo?
H: Co?
L: Harry, ja również cię kocham, jednak uświadomiłem to sobie, jak już było za późno... Przepraszam, że byłem taki głupi i ślepy. Proszę, wpuść mnie.
H: Dlaczego mam ci wierzyć? Skąd mam mieć pewność, że nie czekają tu gdzieś schowani fotoreporterzy?
L: Co ci przyszło do głowy? Proszę...
H: A co z Eleanor?
L: Zerwałem z nią jeszcze w dzień twojej ucieczki. Nigdy nie byłem z nią szczęśliwy. A z tobą byłbym...
Po chwili drzwi się otworzyły. Harry... Stał się mężczyzną. Zmienił się. Miał już lekki zarost, był wyższy i miał mięśnie. Ale gdy Lou spojrzał mu w oczy, zobaczył tego samego Harrego. Jego oczy mocno łzawiły. Nie mówili nic, tylko milczeli. Powoli się do siebie zbliżali, nie odwracając od siebie wzroku, po chwili, ich usta złączyły się. Byli ze sobą już na zawsze - stylesowa.

czwartek, 25 października 2012

Louis

Imagin z dedykacją dla mojej ukochanej koleżanki Miriam
 


Jesteś z Lou ponad dwa lata. W dzień waszej rocznicy obudziłaś się a obok ciebie nikogo nie było nikt nie hałasował. Co stało się dziwne bo zawsze chłopcy na dole darli się ze śmiechu w ogóle spać nie dawali. Ubrałaś szlafrok i poszłaś do salonu w którym nikogo nie było ale poczułaś przepiękne zapachy dobiegające z kuchni. Gdy do niej weszłaś zobaczyłaś Louis'a smarzacego naleśniki. Podeszłaś do niego i objęłaś go i pocałowałaś mówiąc mu "dzień dobry mój ty szefie kuchni". Usiadłaś przy zastawionym. Gdzie po chwili znajdowało się śniadanie które zjadłaś razem z Lou.
T: Dziękuje ci kochanie.-Pocałowałaś go w usta.
L: Nie ma za co.
T: A gdzie jest zgraja głodomorów? - Zapytałam.
L: Wygoniłem ich, dziś już ich nie zobaczymy mamy cały dzień dla siebie. - Powiedział zadowolony.
T: Ale pominąłeś mały szczegół idę dzisiaj do pracy. - Powiedziałam. Ale Lou to wygolę nie ruszyło
L: W najbliższym czasie nie idziesz do pracy i należysz tylko do mnie i do nikogo więcej. - Powiedział szydersko śmiejąc się.
T: Co mam rozumieć przez najbliższy czas?
L: Och (t.i.) nie dopytuj się tak zobaczysz w najbliższym czasie a teraz idź na gore a ja to posprzątam. - Jak też powiedział też tak zrobiłam. Poszłam do łazienki ubrałam moją nową bluzkę w której Louis mnie jeszcze nie widział, flaga Wielkiej Brytanii a do tego kremowe rurki i granatowe Conversy. Włosy rozpuściłam jak to miałam w zwyczaju oraz zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam małe pudełeczko zapakowane w czerwony papier i schowałam pod łóżko by Louis nie znalazł swojego prezentu rocznicowego. Był to zegarek za ponad 10 tysięcy funtów oszczędzałam na niego rok ale się opłacało bo wiem, że mu się taki podoba więc jest to pewny prezent. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni gdzie Louis kończył sprzątać powiedział żebym poczekała na niego w salonie. W ogóle na mnie nie spojrzał. Ty smutna ale zarazem szczęśliwa, że nie musisz iść do pracy siadłaś na kapię w salonie. Po chwili przyszedł Louis.
L: WOW!!!! (t.i.) jak ty pięknie dzisiaj wyglądasz znaczy ty zawsze pięknie wyglądasz ale dzisiaj szczególnie w ten szczególny dzień. - Poprawił się.
T: Dziękuje Ci ty też przepięknie wyglądasz w ten wyjątkowy dzień.-Powiedziałaś śmiejąc się mimowolnie.
L: Mam dla Ciebie niespodziankę tylko musisz być gotowa na 18 okej?
T: Ok, a co to za niespodzianka?
L: Niespodzianka to niespodzianka a teraz jaki film oglądamy?
T: Ale...
L: Niee ma żadnego "ale" "Tytanic" czy..
T: "Shreh" a ty możesz wybrać część a ja pójdę zrobić popcorn.
L: Ok, tylko dużo bo wczsię filmu cie nie puszcze.
T: Okej-I tak oglądaliśmy film w swoich objęciach. Wybiła 16 powiedziałaś Lou że idziesz się już szykować. Lou nie chętnie cie pościł  Poszłaś do łazieki wzięłaś kąpiel,  umyłaś włosy. Rozczesałaś i zakręciłaś je delikatnie. Założyłaś swoja nową sukienkę koloru czerwonego przed kolano do tego złote szpilki oraz delikatny makijaż i byłaś gotowa. Wzięłaś prezent dla Louis'a do torebki spojrzałaś na zegar ścienny wskazywał za pięć minut 18 chciałaś być punktualna więc chwile poczekałaś gdy było już za minute powolnym krokiem zeszłaś na dół. Louis czekał tam na ciebie w przepięknym garniturze.
L: WOW WOW i jeszcze raz WOW wydalasz najpiękniej na świecie. 

T: Dziękuje ty też. - Trochę się zaczerwieniłaś.
L: Ja też dziękuje. Mogę prosić jaśnie panią?- Ukłonił się podając mi dłoń. Ja też się ukłoniłam i poszliśmy do restauracji w której po raz pierwszy wyznaliśmy sobie miłość. Usiedliśmy przy tym samym stoliku co przed dwoma laty zamówiliśmy to samo.  Kiedy zjedliśmy je Louis powiedział, że czas na prezent od niego. I wyciągną czerwona kopertę i ci ja podał. Otworzy ją i zobaczyłaś dwa bilety do Paryża. Ty szczęśliwa dałaś chłopakowi buziaka a potem wyciągnęłaś swój prezent i mu podałaś mówiąc. "Wszystkiego najlepszego kochanie". Gdy otworzył pudełeczko prawie oczy wyleciały mu z orbit.
L: Ale ten zegarek jest za 10 tysięcy. - Powiedział zszokowany.
T: A co nie podoba ci się- Posmutniałaś.
L: Nie jest piękny dziękuje Ci. - Pocałował cie.- Ale  z kąd miałaś na niego pieniądze?
T: Ukradłam wiesz, no jak to z kad oszczędzałam na niego i się uzbierało.
L: To chyba oszczędzałaś na niego cały czas jak ze mną byłaś. - Powiedział ironicznie.
T: Aż tak mało nie zarabiam a co z tym lotem na kiedy on jest?
L: Na jutro już jutro o tej porze będziemy w Paryżu. - Powiedział dumnie.
T: Jesteś kochany wiesz to prawda a co z moja praca?
L: Tak wiem ze jestem a praca się nie martw wszystko załatwione masz dożywotni urlop.
T: Coo?! mam nadzieje ze mnie nie zwolniłeś, prawda?!
L: To był tylko żart jak wrócimy to znowu będziesz tam pracować.
T: A na ile tam jedziemy?
L: A to jest juz moja słodka tajemnica? - Powiedział po czym dal Ci namiętnego buziaka.
Wróciliście do domu. Zmęczeni ale szczęśliwi w domu w którym nadal nie było nikogo. Poszliście spać rano obudziło mnie krzyki.Całego One Direction razem z Louis'em. Zeszłaś na dol by ich opieprzyć ale jak mnie zobaczyli od razu ucichli. Było to trochę dziwne ale ok. Zrobiłam sobie kawę i poszłam s powrotem na gore by się spakować. Po chwili dołączył do mnie Louis. Gdy sączyliście Lou przypomniał sobie, że nie jadłaś śniadania i poleciał na dół jak strzała. Ja w tym czasie poszłam do łazienki się ogarnąć i przebrać. Gdy wyszłam na łóżku był Louis ze śniadaniem dla mnie. Zjadłam je a później razem zeszliście z bagażami na dol i postanowiliśmy pogadać jakiś film który wybierał Haziątko. Wybrał "Moc Żywych Trupów" gdy się skaczył ten przeraźliwy Horror pojechaliśmy na lotnisko. Dość szybko przeszliśmy odprawę i polecieliśmy. Lot minął spokojnie chodziarz nie wiem bo cały lot przespałam oparta o Louis'a. Gdy wysiedliśmy pojechaliśmy do Hotelu. Było ok godziny 20 postanowiłam się położyć bo byłam zmęczona po locie który i tak przespałam a tu wparowuje ni z gruszki ni z pietruszki Louis.
L: Ubieraj się wychodzimy!
T: Gdzie? Co? Jak? Kiedy? Z kim?- powiedziałaś oszołomiona.
L: gdzie na wierze Elffla jak normalnie kiedy teraz z największym przystojniakiem na świecie czyli mną!! -Powiedział dumnie.
T: ale...
L: nie ma żadnego "ale" tylko chodź - ubrałam sweter i poszłam do wierzy. Nie mięliśmy daleko wiec przybyliśmy tam w 10 minut. Wyjechaliśmy windą na gore nikogo więcej oprócz nas tam nie było. Co było trochę dziwne ale nic. Widok był zniewalającą przepiękny. Gdy już wyjechaliśmy na sama górę moim oczom  ukazał się mały stolik z dwoma krzesłami na stole rożna w wazonie a dookoła tego były świeczki w kształcie serduszek.
T: Louis jak tu pięknie chyba nic nie ulepszy tej chwili. - Powiedział wzruszona.
L: jesteś tego pewna? - Usadowił Cię na jednym z krzeseł wyciągnął z marynarki małe czerwone pudełeczko w kształcie serca ukląkł i je otworzył. Moim oczom ukazał się przepiękny pierścionek z brylantem.
L: Czy ty (t.i. I t.n.) wyjdziesz za mnie? Ty się rozpłakałaś jeszcze bardziej ale powiedziałaś przez łzy " tak zostanę " i rzuciłaś mu się na szyje i zaczęłaś całować po sączonym pocałunku twój narzeczony założył ci pierścionek na palec. Zostaliście w Paryżu jeszcze miesiąc pół roku po przyjeździe do Londynu wzięliście ślub a dziesięć miesięcy po ślubie urodziłaś pięknego chłopca Tom'a Harry'ego Tomlinsona. I byliście szczęśliwi ty Lou Tom i Julia która jest w drodze na świat.

Wiem jest strasznie dużo błędów ale poprawiałam trzy razy i się starałam więc proszę o wyrozumiałość. Dzięki też za te wszystkie komentarze pozytywne jak i hejty które pojawiają się coraz częściej i to mnie strasznie dołuję :( Ale staram się by imaginy było dobre ale i tak są do dupy więc sorry :( Nie usunę tego bloga ani też nie zawieszę bo to jest moje życie.

Następny Zayn kto chce dedykacje z nim?

poniedziałek, 22 października 2012

Liam

 Imagin dla Anonimu dlatego bo się nikt nie podpisał. Dziewczyna dodała komentarz pod ostatnią częścią mini opowiadania o Harrym mam nadzieje, że osoba dla której to będzie wiedziała:)


Siedzie na kapię w salonie. Cała uradowana i w ogóle. Bo za jakieś trzy godziny ma przyjechać mój chłopak. Jestem z nim już ponad 3 lat. W tajemnicy przed nim Niall zdradził mi, że Liam ma mi się niedługo oświadczyć. Gdy tak siedziałam zauważyłam album ze zdjęciami. Wstałam i sięgnęłam po niego. Udałam się jeszcze do kuchni po gorącą czekoladę. Usiadłam wygodnie i otworzyłam pierwszą stronę albumu. Zdjęcie naszej ósemki w sense całe One Direction, ja, Perry i Eleanor. Wszyscy tacy uśmiechnięci. Dziewczyny razem ze mną objęci przez swoich facetów a w tle wodospad Niagara. Chciała bym by takich chwili było jeszcze więcej. Przewróciłam kilka kartek albumu. Popijając przy tym przygotowany przez siebie napój. Moją uwagę przykuło zdjęcie moje z Natchan'em. Jaki wtedy Liam był zazdrosny. Po prostu nigdy nie zapomnę tego jaki robił się przy nim. Nie spuszczał ze mnie swoich pięknych czekoladowych oczu. No cóż pewnie jak każdy facet kiedy jego kobieta jest obiektem pożądania przez innego faceta. Przewróciłam kilka następnych stron. Trafiłam na zadęcie jak byliśmy u mojej kuzynki. Na zdjęciu byłam ja jak trzymam jej córkę na rękach a Liam przytulał mnie od tyłu. Dokładnie pamiętam co mi wtedy szepną do ucha: "Jeszcze kiedyś będziemy tak wyglądać o to możesz być spokojna." a potem pocałował mnie czule. Wtedy tak jak teraz w oczku zakręciła się mi łza. Teraz to nie była jedna tylko kilka spłynęło po mojej twarzy. Oglądałam tak cały album przypominając sobie wszystkie te miłe jak i złe  wspomnienia. Jak to mówią im większy przypał tym lepsze wspomnienia. A z takimi pięcioma głupkami jest co wspominać. Przeglądnęłam już cały album. Popatrzyłam na zegar który wisiał na ścianie nad kominkiem. Za dwadzieścia minut powinni przyjechać. Poszłam jeszcze do łazienki trochę się ogarnąć bo przez płać trochę rozmył mi się makijaż. Przebrałam się jeszcze i zeszłam na dół. Za około pięć minut powinni przyjechać. Stanęłam w oknie w  którym było widać całą ulicę. Po chwili z za zakrętu pojawił się samochód. Już nie mogę się doczekać kiedy go pocałuje, przytulę lub chociaż zatopie w jego przepięknych brązowych oczach. Kierowca musiał zaparkować po drugiej stronie jezdni bo nie było już miejsca. Liam szybko wysiadł i już szedł w stronę naszego wspólnego domu. Tak mu się spieszyło, że nawet nie popatrzył się czy coś jedzie tylko przeszedł przez ulice. I to był błąd. Na moich oczach samochód go potrącił. Ja szybko wybiegłam z domu i wbiegłam na ulice do mojego ukochanego. Przykucnęłam przy nim i zaczęłam potrząsać jego ciałem. Dookoła niego była wielka plama krwi.
T: Liam ocknij się!!!!! Proszę Cię musisz żyć!?? Niech ktoś zadzwoni po pogotowie. - I bum! Obudziłam się w jasnym białym pomieszczeniu. Obok mnie siedział Harry. Który siedział skulony.
T: Harry, co z Liam'em? - Zapytałam.
H: (t.i.) obudziłaś się.
T: Co z nim? - Zapytałam zdenerwowana.
H: Spokojnie jest w śpiączce. Powinien obudzić się za kilka dni.
T: Mogę go zobaczyć?
H: No penie chodź zaprowadzę Cię. - Wstałam z małą  pomocą Hazzy nie żeby było ze mną aż tak źle tylko jak to on mówi damy zawsze potrzebują pomocy. Tak jak chciałam zaprowadził mnie do sali w której leżał Liam. Weszłam do niej. To co zobaczyłam przyprawiło mnie o płacz. Leżał tam cały w bandażach przypięty do różnych aparatur. Po prostu coś okropnego. Harry widząc mój stan mocno mnie przytulił.
H: (t.i.) nie martw się. Liam jest twardy wyjdzie z tego. Od wypadku miną miesiąc Liam się nie wybudził. Lekarze uważają, że szanse na wybudzenie są marne. Cały ten miesiąc przesiedziałam w szpitalu. W domu bywałam rzadko. Gdyby mnie dziewczyny i reszta chłopaków pewnie w ogóle nie bywałabym w domu. Było około godziny 14 normalnie pewnie jadłabym obiad z moim ukochanym. A teraz w zaistniałej sytuacji prawie w ogóle nie jadam a jak już to bardzo mało. Strasznie zmizerniałam i było to widać bardzo. Akurat do sali wszedł Zayn z Perry. Mieli coś w siatkach pewnie jedzenie dla mnie które i tak pewnie nie zjem.
T: Hej. - Przywitałam ich.
P: Cześć, kochana jak się trzymasz? - Zapytałam dając mi na przywitanie całusa w policzek.
T: Jakoś.
Z: Przywieźliśmy dla Ciebie obiad. I mamy nadzieje, że go zjesz bo chyba nie chcesz by Liam jak się obudzi zobaczył Cię w takim stanie.
T: Jeśli w ogóle się obudzi. - Powiedziałam smutno.
P: Zayn!!
Z: Co? - Perry pokazał na drzwi ten wstał i wyszedł. Perry za to przytuliła mnie z całych sił. Mogę przyznać była dla mnie najlepszą przyjaciółką tu w Londynie była też oczywiście Elka ale z nią nie miałam aż tak  dobrych jak właśnie z Perry. Wydawało mi się, że to ona mnie najbardziej teraz romumie. Przegadałyśmy cały dzień oczywiScie na jej proźbę zjadłam cały obiad. Postanowiłam też dzisiaj wrócić do domu by się umyć i przespać. On już poszła jakąś godzinę temu ja też powoli się zbierałam. Pocałowałam go w jego zimne usta i gdy już miałam wychodzić z sali alaratura do której był popodpinany zaczęła pszczeć. Mnie wyproszono a wzamian to do sali wpadło kilku lekaży. Po półgodzinie wszyscy wyszli z sali głowy mieli pozpuszczane. Jeden z lekaży podszedł do mnie i powiedział, że Liam nie żyje. Poczułam się dziwnie zaczeło mi kręcić w głowie. Gdy nagle otworzyłam oczy i znalazłam się w sypialni mojej i Liam'a. Usłyszałam donośny trzask. Tak jak by coś się rozbiło w kuchni. Szybko wygramoliłam się z łóżka i pobiegłam do kuchni. W którek ujżałam Liam'a. Czyli to wszstko to był zły sen. Szybko do niego podbiegłam i prztuliłam jak najmocniej umiałam. Ten był troche zdziwiony ale też mnie przytulił.
L: Też się ciesze, że Cię widzie.
T: Liam, Liam śniło mi się coś okropnego.
L: Spokojnie, chyba wiem bo znalazłem Cię śpiącą na kanapie z albumem z naszymi wspólnymi zdjęciami. Więc postanowiłem Cię przenieś w wygodniejsze miejsce.
T: Opiekuńczy jak zawsze. - Cmoknęłam go w policzek.
L: Ale czekaj, czekaj daj dokończyć. Parę razy krzyczałaś coś przez sen. Za każdym razem byłem u Ciebie sprawdzić co się dzieje. Ale za jak przychodziłem do Ciebie całowałem a ty się uspokajałaś.
T: Dziękuje Ci, że  jesteś. - Powiedziałam a w zamian to dostałam soczystego buziaka w usta. - A co to było? Rozbiło się coś?
L: No wiesz.....
T: Gadaj Peyne!
L: Dobra, dobra tylko nie bij. Rozbiłem twój ulubiony kubek. Teraz możesz. - Ja tylko się zaśmiałam i go pocałowałam.
L: Co? Jak? Nie jesteś zła?
T: Nie, nie jestem. - I znów go pocałowałam. Tylko bardziej namiętniej. Gdy się od siebie oderwaliśmy Liam powiedział.
L: Chyba będę musiał częściej coś rozbijać.
T: Tylko spróbuj a następnym razem nie będzie tak kolorowo. Kocham Cię.
L: Ja ciebie też. - I znów złączyliśmy się w pełni miłości pocałunku
.
 Okej od razu mówię, że to nie tak miało działać jak działa. więc umówmy się tak, że ja będę pisała z kim jest następny imagin. A pierwsza osoba która skomętkuje i napiszę jaki (no wiecie o co  chodzi w poprzednim poście pisałam) to będzie dla niej. Jak nie będzie wyraźnie napisane dla kogo to znaczy, że jest. A i jeszcze jedno osoby często momętujące będą też doswały imaginy więc wiecie o co chodzi zachęcam do komentowania.

niedziela, 21 października 2012

Imaginy z gifami+ogłoszenie:)

A więc tak skończyło się opowiadanie o Hazzie to teraz wracamy do normalnych imaginów. Na początek takie z gifami bo wiem, że je lubicie:)

1.Li: Toje lekcje się przydały zaprosiłem (t.i.) na randkę a ona się zgodziła!
Lo: No to stary piątka
image

2. H: Daj buziaka!
Lo: Weź się ogarnij (t.i.) patrzy!


3. Ty: Chłopcy kto idzie oglądać ze mną mecz. Gra Polska vs Grecja!!!
Ch:





4. Tak wygląda Harry jak gapi się na twoje zdjęcie gdy jest w trasie :

5. Zayn: Harry stawaj (t.i.) przyjechała
 H: Jeszcze pięć minut.
 po chwili:
H: CO!!! GDZIE!! (T.I.)


6. H: Louis gzie tak pędziesz
L: (T.I.) Mnie potrzebuje!!! Supermen!!!


7. Twoja Mama: (t.i.) jest w szpitalu i rodzi!!!
Lo: CHŁOPAKI JEDZIEMY DO SZPITALA!!!
 image
 8. Jesteś siostrą Li.
L: Jadę do domu!
H: A będzie (t.i.)?
L: Tak.
H: To weź mnie ze sobą!!!
 9. Paul: Idziemy!!
Li: Ale ja się boje taty (t.i.)!!
P: Ale on Ci nic nie zrobi!!!


10. Zayn przygotowujący się na waszą randkę:


11. Niall spotyka twojego byłego.
Twój były: Byłem lepszym chłopakiem dla (t.i.) od Ciebie ćwoku!
N:


A teraz info kilka osób napisało, że chce imagina z dedyką ok mogę go napisać ale nie wiem jakiego więc jak ktoś misze, że chce to niech napisze jakiego w sensie : smutny, śmieszny, romantyczny, romantyczny z smutnym zakończeniem mogę napisać każdy oprócz +18 (sorry może później). Jak ktoś tego nie napisze to napisze takiego jak ja uważam. Te imaginy które pod ostatnim postem czy wcześniejszych postach czekam na to jakiego jeśli nie napiszecie to ja sama wybiorę jakiego. Sorry ale mi jest naprawdę łatwiej jak pisze jakiego bo jestem pewniejsza czy wam się spodoba. Jeśli ktoś nie wie jakiego to niech poprostu napisze z kim. Thx:** za uwagę i życzę udanej niedzieli.

piątek, 19 października 2012

Harry (9)

 I jest ostatnia część. Następne będą z gifami. Co tu dużo pisać zapraszam do czytania.


Po świetnym locie dolecieliśmy na miejsce. Wyszliśmy z samolotu a później pojechaliśmy do hotelu. Manchester jest naprawdę ładnym miastem. Ludzie uśmiechnięci wszystko takie ładne. W takim mieście to ja bym bardzo chciała odnaleźć miłość. - Pomyślałam. Weszłam do swojego pokoju hotelowego. I co zobaczyłam? Wszystko w serduszka. Dominował tam kolor czerwony. Po prostu pokój nowożeńców. Dlaczego? Nie ukrywając byłam wkurzona. Wyszłam i szybkim krokiem podeszłam do pokoju mojego zacnego managera. Zapukałam dość głośno. Po chwili drzwi się otworzyły i stał tam rozbawiony Jonh.
J: Co się stało? - Zapytał nadal rozbawiony.
T: Dali mi zły pokój. - Powiedziałam lekko podniesionym głosem.
J: Jak to? To nie możliwe?
T: Tak, to jakim cudem mam pokój nowożeńców?! - Krzyknęłam na maksa zdenerwowana. Chyba większa część hotelu mnie usłyszała bo zaczęli się drzeć bym się zamknęła. Co za patologia.
J: A właśnie bo nie było więcej apartamentowców, tylko został ten. Więc to albo normalny pokój nie wiadomo gdzie. - Po prostu masakra. Jak nie może był wolnych pokoi? Nie no niby są ale nie wiadomo gdzie. Dobra to tylko tydzień muszę przetrwać.
T: Ale powinno być inaczej! - Powiedziałam trochę ciszej ale na tyle głośno by usłyszeli mnie na piętrze którym się znajdowaliśmy się. Na którym też pojawili się chłopcy którzy usłyszeli moje krzyki niezadowolenia. Podeszli do nasz i zaczęli wypytywać co się dzieje.
H: Co tu się dzieje? - Zapytał Hazza.
T: Zabrakło pokoi.
Li:  I nie ma dla Ciebie? - Zapytał

J: Jest ale (t.i.) się nie podoba.
T: Nie no jest ładny ale jest jak by to powiedzieć......
Z: Nie może być tak źle. - Powiedział Zayn i wszyscy poszli do pokoju w którym rzekomo miałam w najbliższym czasie mieszkać. Otworzył drzwi i zaczął się śmiać. Zresztą nie tylko jemu bo całej reszcie zebrało się na śmiech.
Lo: Do kompletu brakuje tylko faceta. Harry może ty byś się nadał? - Powiedział przez straszliwy śmiech Louis. A ten tylko walną go w brzuch. - Nie no dobra żartuje. - Zayn z Niall'em weszli dalej. Zayn otworzył jedną z szafek nocnej i pękł ze śmiechu dosłownie prawie się po podłodze tarzał.
Li: Zayn co Ci? - Zapytał w imieniu nas wszystkich.
Z: Nie no ludzie tyle prezerwatyw to ja w życiu nie widziałem. - I znów zaczęli się lać. A ja stałam z miną WTF??
N: Ciekawe co jeszcze tu znajdziemy? - Zapytał Niall. I zaczął się rozglądać. Musiałam przerwać tą patologie.
T: Dobra, koniec wychodzicie.
Chł.: Ale......
T: Nie ma żadnego "ale". - Zarządziłam i dosłownie wypchałam ich z mojego pokoju.
"oczami Harry'ego"
Jestem trochę wkurzony na Lou za to co powiedział (t.i.) ale trudno już. Ale jej pokój poddał mi super pomysł. Zawsze takie pokoje mają duże tarasy po których pną się jakieś kwiatki. Nie no pomysł idealny. Tylko czy się uda? Mam nadzieje, że tak trzeba tylko poczekać jak się ściemni. Do tego czasu przygotuje resztę rzeczy.
"moimi oczami"
Rozpakowałam część rzeczy. I udałam się spać. Na łóżku w kształcie serca.
Obudziłam się po 12. Ubrałam się w lekkie ciuchy i poszłam na obiad. Nie byłam jedyną osobą która tyle sobie pospała. Właściwie to wszyscy obudziliśmy się mniej więcej o tej samej godzinie. W sali jadalnej zeszło nam półtorej godziny. Na śmiechach i żartach. Była 14 dzień wolny. Postanowiłam wziąć po raz kolejny aparat i zrobić kilka ładnych zdjęć temu miastu. Wyszłam i kierowałam się uliczkami miasta. Spędziłam w mieście prawie cały dzień. Zapełniłam zdjęciami prawie całą pamięć ale warto. Powoli robiło się ściemniać więc wróciłam do hotelu. W moim zacnym pokoju przebrałam się i siadłam na łóżku oglądając wszystkie zdjęcia z mojego aparatu. Nagle usłyszałam dzięki gitary i głos. Ten głos poznałabym wszędzie to był Harold. Odłożyłam przedmiot i podeszłam do drzwi które prowadziły na taras. Otworzyłam je i powoli stawiałam kroki po płytkach. Dźwięk piosenki Moments roznosił się po okolicy. Gdy byłam już przy bajerce ujrzałam nikogo innego niż Harry'ego siedzącego na kocu grając na gitarze. Wokół tego były z świeczek ułożony wielki napis : "Kocham Cię" i wielkie serce które było wypełnione płatkami róż. Czułam się trochę jak Julia gdy jej Remo śpiewał jej serenady. Gdy skończył śpiewać piosenkę odłożył instrument na koc podszedł do ściany. I zaczął po niej się wspinać. Jak trafnie zauważyłam pomiędzy bluszczem była drabina po której mój Romeo się spinał. Gdy już stał na tarasie ja podeszłam do niego.
T: Ty wariacje. - Zaśmiałam się. Ten podszedł do mnie bliżej objął mnie jedną ręką wokół pasa a drugą złapał moją dłoń i przyłożył ją sobie  na kładkę piersiową.
H: (t.i.) chciałem Cię o to zapytać już tydzień temu ale ten telefon mi przeszkodził, później twój tata i jakoś wyszło, że mówię to teraz. Zakochałem się w tobie na zabój. Można powiedzieć, że to jest miłość od pierwszego wejrzenia. Więc (t.i.) czy odwzajemniasz moje uczucie i czy chcesz zostać moją dziewczyną? - Nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu mnie zatkało.
T: To raczej ty odwzajemniasz moje uczucie bo ja Cię już kochałam przed tym jak się poznaliśmy. - Oboje się zaśmialiśmy i złączyliśmy w namiętnym pocałunku. Który przewał Harry.
H: Czyli jesteśmy razem?
T: A jak myślisz? - I znów złączyłam nasze usta w pocałunku. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.
H: A co na to twój tata?
T: A chodź zobaczymy. - Pociągnęłam go za rękę i włączyłam laptopa. Weszłam na Skype'a i zadzwoniłam do tata. Po chwili już odebrał i widział mnie i Hazze.
T: Hej tato!
H: Dobry wieczór.
M.T.: Co to za chłopak? Za raz za raz to ten z którym żekomo się spotykasz?
T: Nie rzekomo tylko na pewno.
M.T.: No wreszcie! (imię twojej mamy) chodź zobaczysz chłopaka (t.i.)!!
T: Jak to wreszcie? - Zapytałam zdziwiona.
M.M.: No bo razem z tatą chwieliśmy żebyś była z uczciwym chłopakiem a Harry właśnie takim jest. - Powiedziała moja mama.
H: Dziękuje. - I tak pogadaliśmy z godzinę. Skończyliśmy rozmowę ja odłożyłam laptopa i wróciłam do Harry'ego.
H: Jednak Louis miał racje.
T: Dlaczego?
H: Jednak będę tu mieszkać razem z tobą. - Zaśmiał się i pocałował.Co było dalej? Możecie powiedzieć sami. W końcu to Wasza historia.  Horanowa 

Wiem do kitu :(
Ale się starałam, spipszyłam końcówkę. To chyba jest najgorsza
część tego całego mini opowiadania :(

czwartek, 18 października 2012

Harry (8)

 Jestem i dodaje kolejną część jest to chyba przed ostatnia. Bardzo się postaram by ta ostatnia by była najlepsza z tych wszystkich. Directioner z Krakowa jest zlot w Galerii Krakowskie ja tam będę więc jak co to wszystkich zapraszam. Jak chcecie to możecie o nie pytać może mnie znajdziecie. Jak ktoś faktycznie strasznie by chciał mnie spotkać to pisać w komentarzach to się jakoś umówimy.

  Ta częś dedykowana wszystkim anonimon doceniam was
Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Powoli odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego jak Harry'ego. Wstałam i chciałam szybko opuścić to miejsce ale on mi na to nie pozwolił. Zagrodził przejście i nie chciał się przesunąć.
H: Proszę pozmawiajmy. - Ja odwróciłam się do niego tyłem i porałam się o barjerke. Podziwiając widok.
T: Mów. - Powiedziałam opanowanie.
H: (t.i.) to nie prawda. Nie mam dziewczyny. A powiedziałem tak dlatego, że... Może zaczne od początku. Jak wróciliśmy do hotelu zaczepił mnie pod drzwiami twojego pokoju Jonch. Ogólnie to pogratulował mi, że byłem z tobą n randce i, że ma nadzieje, że coś z tego wyjdzie. Powiedział mi też żebym uważał na twojego tate. Mówił mi też, że on jest zdolny do wszystkiego. Nie kłamiąc trochę się przestraszyłem. Rano jak dowiedziałem się, że twój tata przyjechał do mnie po to by powiedzieć mi, żebym się od Ciebie odczepił. Na początku jakoś sobie radziłem jak ty przyszłaś i jeszcze bardziej się przestraszyłem. Nie wiedziałem już co powiedzieć. Dlatego z nerwów palnąłem coś czego nie powinienem powiedzieć. Wiem zraniło Cię to na pewno ale togo żałuję. Proszę powiedz, że mi wybaczasz bo jak nie to sam sobie tego nie wybaczę. - Powiedział to prawie płacząc. Myślałam, że za raz po jego twarzy spłyną łzy. Ale był twardy. To co powiedział mogło być prawdą raczej jest. Sama nie wiem co mam o tym myśleć.
T: Czyli nie masz dziewczyny? - Zapytałam.
H: Nie, nie mam.
T: To dobrze wierze Ci. - Powiedziałam uśmiechnięta. Ta wiadomość dla Harry'ego była bardzo dobrą wiadomością. Uśmiechną się ukazując swoje sweet dołeczki. Jego oczy znów nabrały kolorów. Po prostu odżył.
H: Dziękuje Ci. - Powiedział po czym Mnie przytulił bardzo mocno. Jego Ciepło zalało całe moje ciało. Wypóścił mnie z sowjego uścicku po czym pocałował mnie w usta. Znów te same przecudne malinowe usta, znów to same miejsce i co najważniejsze z tym prze cudownym mężczyzną. Podczas pocałunku zaczął padać deszcz my przez chwile nie przerywaliśmy pocałunku gdy już go przerwaliśmy uśmiech nie z chodził nam z ust. Hazza zciągnął z siebie kurtkę i przykrył mnie ją.
H: Chodź do hotelu bo pada.
T: Już tylko zrobię jedną rzecz. - Podbiegłam do bajerki i wyrzuciłam przez nią pudełko z żyletkami. I wróciłam do niego a on mnie objął.
H: Co tyś zrobiła?
T: Pozbyłam się czegoś, czego bym żałowała do końca życia. - Odpowiedziałam z uśmiechem. Wróciliśmy do hotelu. Oddałam mu kurtkę ładnie podziękowałam i poszłam do swojego pokoju.
"oczami Harry'ego"
Jest udało się wybaczyła mi i to jest najważniejsze! W dodatku spełniłem jedno z moich marzeń. Mowa tu o pocałunku w deszczu, którego lepszego sobie nie mogłem wymarzyć taki nie do opisania magiczny po prostu nigdy go nie zapomnę. Wszedłem do pokoju i od razu przywitał mnie jak zawsze rozpromieniony Lou. Pewnie zauważył zmianę mojego nastroju na lepszy bo przedtem byłem strasznie przybity.
Lo: A co ty taki szczęśliwy? - Zapytał podejrzliwe.
J: Bo pogodziłem się z (t.i.). - Powiedziałem bardzo dumnie.
Lo: I co? -Zapytał z zaciekawieniem.
J: Pogodziłem się z nią i planuje przejść na wyższy poziom. Pomiędzy nią a mną.
Lo: Wyższy poziom? - Powiedział głupkowato.
J: Lou nie rżnij głupa. Wiesz o co chodzi. - Powiedziałem i zacząłem się pakować bo wcześniej nie miałem na to humoru.
Lo: Okej, Okej. - Powiedział podnosząc ręce do góry w geście, że się poddaje. - Co ty się jeszcze nie spakowałeś? - Zapytał zdziwiony.
J: No nie. - Odpowiedziałem nie odrywając się od czynności.
Lo: No to szybko bo mamy godzinę. - Louis pomógł mi się spakować. Zawsze mogę na niego liczyć jest najlepszym kumplem na świecie.
"moimi oczami"
Przebrałam się w suche ciuchy i dopakowałam resztę, rzeczy. Zostało mi jeszcze pół godziny chciałam wejść jeszcze na neta. Włączyłam pierwszą lepszą strone plotkarską i jest największy nagłówek.

" (t.i.) i Harry razem?! "
Klikam na ikonę i wyszło mi.
" (t.i.) Pérez (nazwisko Pitbulla) i Harry Styles byli widziani w zeszłą sobotę na randce. Czyż by pomiędzy nimi było? No co się zresztą dziwić ona piękna brunetka z idealną figurą z każeniami Brytyjsko, Florydzkie (nie wiem jak się to odmienia ale chyba wiecie). I on młody, przystojny, dobrze zbudowany Brytyjczyk. Naszym zdaniem pasują do siebie jak dwie krople wody. Mamy z tamtejszej soboty kilka zdjęć. (t.i.) Harry trzymamy za was kciuki! Będziemy was informować na bieżąco!"
Jeśli wszędzie takiego typu artykuły się znajdują to nie dziwota, że mój kochany tatuś się o tym dowiedział. Mam tylko szczerą nadzieje, że media
nie dowiedziały się o tej zadymie w hotelu bo by było niezłe bagno. No więc z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam Jonch'a.
J: No już czas się zbierać jedziemy.
T: Już. - Wzięłam tylko torebkę i wyszłam z pokoju. Zostawiając wszystkie złe wspomnienia z ostatniego tygodnia. A te dobre zabrałam z sobą. Wyszłam razem z moim managerem przed hotel gdzie czekali już chłopcy z Paulem gdy do nich dołączyliśmy weszliśmy do trzech taksówek i pojechaliśmy na lotnisko. Odprawa przeszła szybko i już siedzieliśmy w samolocie ja obok chłopaków a managerowie obok siebie. Wylecieliśmy i zaczęła się rozmowa.
H: Wiecie, że (t.i.) jest naszą fanką?
N: Naprawdę? - Zapytał z zaciekawieniem.
T: Tak.
Li: To pewnie chciałabyś zdjęcia z nami? - Zapytał Liam.
T: No pewnie. - Powiedziałam i wyciągnęłam aparat i zaczęła się nasza mini "sesja". Najbardziej do zdjęć ze mną stawał Hazza. Były tam zdjęcia ni mniejszym jak całuje mnie w policzek. Mocno mnie przytula, bierze mnie na kolana i wiele tz. Sweet zdjęć. \ Horanowa


  Wraz z kolejnymi częściami
wzrasta liczba
komentarzy:)
I ja to lubię oby tak dalej!
 

niedziela, 14 października 2012

Harry (7)

 Taki krótki wiem miałam dodać wcześniej ale nie planowanie nocowałam u przyjaciółki ale dodaję taka ta część denna no bo test z Matmy trzeba było się nauczyć. Ale mogę się pochwalić dostałam 5 z testu z Historii:)) więc jestem happy i mam większą wenę na imaginy.


I zobaczyłam jak mój tata kłuć się z Harry'm. O to, żeby zostawił mnie w spokoju.
M.T.: Rozumiesz masz ją zostawić bo jak nie to gorzko tego pożałujesz. - Krzyczał na pół budynku.
H: Ale ja jej nic złego nie zrobiłem. - Bronił się Hazza. Ja podeszłam do taty i zaczęłam go uspokajać.
T: Tato daj mu spokój, proszę.
M.T.: Ale on na pewno Cię skrzywdzi.
T: Tato przestań.
H: Ale dlaczego mam ją skrzywdzić?
M.T.: A co ty sobie myślisz, że taka gwiazdka jak ty może wiedzieć o miłości?
H: Ale ja już mam dziewczynę. - Przez wypowiedziane słowa czułam jak serce rozpada się na tysiące kawałeczków. A po twarzy leją się gorzkie łzy. Słyszałam tylko jak tata coś gada do Hazzy nie wiem co dokładnie bo zamknęłam się w pokoju. Osunęłam się po drzwiach na podłogę. Słyszałam jak obsługa hotelu wyprasza mojego ojczulka z hotelu a Harry'emu kazali iść do jego pokoju. Może mój tata miał racje krzycząc, że on nie wie co to miłość. Mając dziewczynę kręcić z drugą na boku. Ma tupet. Skrzywdził mnie tą dziewczynę i jak dla mnie siebie.
"oczami Harry'ego"
Po tym jak ochrona kazała mi iść do pokoju zrozumiałem co tak naprawdę narobiłem. Muszę to odkręcić tylko jak? Myśl debilu!!! Myśl!!!
"moimi oczami"
Wstałam z zimnej podłogi i usiadłam na łóżku. Na szafce nocnej zauważyłam mój aparat chwaciłam go i zaczęłam przeglądać zdjęcia które zrobiłam wczoraj w rynku. Gdy doszłam do tych z randki jeszcze bardziej poleciały mi łzy. I doszłam do ostatniego zdjęcia na którym jestem z Harry'm zatrzymałam się. Wyglądem do siebie pasowaliśmy tacy uśmiechnięci. Pogłaskałam policzek Hazzy. Widząc to zdjęcie niby mi się polepszyło bo przypomniał mi się wczorajszy widok na całe miasto ale pogorszyło bo przez głowę przeleciało mi zdanie Harolda "Ale ja już mam dziewczynę" Odłożyłam aparat na poprzednie miejsce i zaczęłam się zastanawiać. Czy wczorajszy wieczór był dla niego obojętny? Ten magiczny pocałunek był z mojej strony był przepełniony najszczerszą miłością a z jego strony nie? Może on ma dziewczynę w ukryciu z ze mną ma mieć związek umowny? Tylko, że ja mam o niczym nie wiedzieć? Te i inne pytania przelatywały mi przez obolałą od płaczu głowę. Zmęczona wszystkim zasełem w pozycji jakiej byłam. Obudziłam się po jakiś dwóch godzinach. Mój brzuch straszliwie wołał o jedzenie. Znalazłam w moim pokoju jakieś jabłko batonika zbożowego i butelkę mrożonej herbaty. To nie dużo a nie wiem na ile. Musze iść po coś do sklepu. Szybko ubrałam cokolwiek na siebie jakieś szorty i bluzkę porwałam portfel okulary i wyszłam. Ubrałam okulary i weszłam do sklepu. Szybko wzięłam kilka produktów i wyszłam. Stanęłam przed sklepem i popatrzyłam przed siebie. Była tam apteka.
T: Nie (t.i.) nie zrobisz tego. - Powiedziałam sobie po Cichu. Jednak weszłam do niej i kupiłam żyletki. Z całymi zakupami wróciłam do hotelu. Szybko przemknęłam się powrotem do mojego pokoju. Wraz z przekroczeniem progu pokoju puściły mi łzy. Żuci łam siatki z zakupami i położyłam się na łózko. Płać nie dawał mi spokoju.

Smutek, rozpacz jedno wielkie cierpienie to coś co jedynie teraz czułam. Zrobiłabym wszystko by to wszystko się już skończyło. Najlepiej tu, teraz w tym momencie. Ale jak? - Zapytałam się sama w myślach ale to niestety nie możliwe. Chociaż? Spojrzałam na reklamówkę z której wypadło pudełko ostrych jak żytwa żyletek. Tylko czy jestem na takie posunięcie gotowa? -To pytanie krążyło po mojej głowie przez chwilę. Wstałam i wzięłam pudełko do ręki. Wróciłam na łóżko i wyjęłam jedną z pudełka i zaczęłam się w nią wpatrywać. Okręcałam ją w rękach do okoła. Zapoznałam się z jej budową na pamięć. Patrzyłam się na swój nadgarstek. Powoli zaczęłam zbliżać żyletkę do mojego lewego nadgarstka. Gdy już jednego i drugiego dzieliło około trzy centymetry. Zadzwonił mój telefon. Ze strachu odskoczyłam i puściłam żyletkę a ta opadła na łózko. Odebrałam z dzwoniący telefon. Po drugiej stronie słuchawki był on ten przez którego chciałam się ciąć i ten który tego zapobiegł.
H: (t.i.) proszę porozmawiajmy. Ja Ci wszystko wytłumaczę. To nie tak jak myślisz.
T: Nie tak jak myślę? A jak? Że najpierw rozkochujesz mnie w sobie a później w obronie własnej mówisz, że masz dziewczynę!!! - Wykrzyczałam mu to prosto w słuchawkę. I rozpłakałam się. Mówił coś więcej ale już nie słyszałam, rozpłakałam się. On był żałosny po prostu żałosny. Opadłam bezwładnie na łóżko i zatopiłam się w krainie snu.

Chciałabym odpocząć, pomyśleć. Ale niestety nie mogę ten tydzień będzie najgorszym i najbardziej pracowitym w tej trasie.Codziennie będzie jakiś koncert a w sobotę wyjeżdżamy do kolejnego miasta. Podczas prób i koncertów musiałam zachować zimną krew. Jakoś mi się udało ale zdecydowanie najgorzej było podczas numeru finałowego. Była znaczna różnica nie mogłam tak po prostu popatrzeć mu w oczy. Ale musiałam. Po całym męczącym tygodniu nadeszła sobota dzień wolnego. Następnego dnia trzeba ruszać dalej w trasę. Wyspałam się do południa później poszłam na obiad. Po obiedzie zaczęłam się pakować. Troch tego było więc mi to zajęło. Gdy już byłam spakowana i już prawie gotowa do wyjazdu natknęłam się na żyletki. Wzięłam je do ręki i popatrzyłam za okno. Postanowiłam pozbyć się ich tam gdzie to wszystko się zaczęło. Zarzuciłam tylko na siebie cieniutki seterek i wyszłam po kryjomu z hotelu. Chociaż Jonch mówił, że nie wolno to trudno. Szłam powoli spacerkiem lekki wiatr otulał moją twarz. Było cicho słychać tylko szum wichru i tupot moich stóp. Drogę dokładnie zapamiętałam po tym jak wracaliśmy. Weszłam na sam szczyt budynku i podziwiałam już przepiękny widok. Oparłam się o bajerki i podziwiałam widok. Z góry było widać dużo zakochanych par przechadzających się po ulicach miasta. Nagle poczułam.....
 
Następna część nie wiem
 kiedy się pojawi
mam nadzieje, że szybko :)
Mam nadzieje, że liczba komentarzy ciągle będzie rosła jak do tond!

sobota, 13 października 2012

Harry(6)

 Jestem mam naprawiony komputer więc będę mogła normalnie dodawać imaginy:) Dziś powinna pojawić się kolejna cześć a jak nie to jutro rano\popołudniu jeszcze nie wiem.
 Ta cześć jest z dedykacją dla PysiaQ.98

Tak jak zwykle normalna próba i odrobina przyjemności podczas bezkarnego patrzenia się prosto w oczy Hazzy. Zawsze podczas tej naszej solówki czułam się niesamowicie. Szkoda, że ta przyjemność trwa tylko nie całą minutę a nie wieczność. Po próbie udałam się do mojej przebieralni. Podczas przebierania się usłyszałam cichutkie popiskiwanie. Zignorowałam je i dalej konturowałam to co przedtem czyli przebieranie się. Znów ten sam pisk odwróciłam się i zobaczyłam.
"oczami Harry'ego"
Szedłem właśnie do naszej garderoby. Przechodząc obok garderoby (t.i.) usłyszałam jak ona krzyczy. Szybko chwaciłem za klamkę i ją pociągnąłem. I ujrzałem (t.i.) stojącą na stołku a obok niej biegająca jakiś szczur. Minę miała taką przerażającą, że zapadnie mi w pamięć na zawsze.
T.I.: Harry!!! Weź coś zrób!! - Powiedziała przerażona.
J: Ale co?? - Powiedziałem przez śmiech. No cóż to wyglądało to prze komicznie.
T.I.: No nie wiem wymyśl coś.
"moimi oczami"
Pod moimi nogami był jakiś ogromny szary szczur a ten stał i się śmiał.
H: Już mam. - Powiedział z uśmiechem. Podszedł do mnie przeżucił przez ramie i wyprowadził z pokoju zamykając drzwi. Gdy to zrobił strasznie chciało mi się śmiać. W końcu postawił mnie na podłodze.
H: To teraz chce nagrodę za uratowanie Cię z opresji.
T: Ale to nie jest śmieszne. - Klepnęłam go w ramię a ten się zaśmiał. - Dobra to co chcesz w zamian? - Zapytałam go.
H: Zabieram Cię jutro w pewne miejsce. - Powiedział penie.
T: Mam to potraktować jako randkę? - Zapytałam o  podstępnie.
H: A jeśli tak to co nie zgadzasz się? - Zadając mi to pytanie znacznie posmutniał.
T: Nie no co ty zgadzam się. - Odpowiadając mu widziałam ogromny uśmiech na jego ustach. - To gdzie pójdziemy?
H: A o tym dowiesz się dopiero jutro. - Powiedział uśmiechając się.
"oczami Harry'ego"
O yea!!! Udało się!!! Zaprosiłem ją na randkę i nawet się zgodziła. Udało się spełnić nawet to, że w wyjątkowy sposób. Znaczy wyjątkowy, wyjątkowy. Bo nie coś takiego: " Hej (t.i.) dasz się zaprosić na randke. Tak, zgadzasz się to super" i koniec. To by było żałosne. A tak to dziękuje z całego serca, że w tej hali były szczury bo tak to, to nie wiem jak i czy w ogóle bym ją zaprosił. A tak to teraz przygotowuje nasz wieczór by był idealny.
"moimi oczami"
  Dzisiejszydzień miną szybko był koncert na którym jak zawsze bawiłam się świetnie. Następnego dnia obudziłam się po godzinie 11. "Długo sobie pospałam" - Pomyślałam. Umówiona byłam na 19 to jeszcze sporo czasu. Mieszkaliśmy w hotelu więc by zjeść śniadanie musiałam ogarnąc swój wygląd. Więc wstałam i powędrowałam do łazienki przebrałam się w normalne ciuchy i zeszłam na dół. Ludzi w jadalni prawie w ogóle nie było no cóż kto w przepiękne słoneczne popołudnie siedział by w jadali hotelowej. Po zjedzeniu śniadanie powoli poszłam do swojego pokoju. Była godzina 12:30. Z nudów postanowiłam pójść na miasto. Ubrałam się w krótkie szorty i czerwoną bokserkę. Do torebki włożyłam kilka rzeczy chwytając w rękę moją listżanke i wyszłam. Udałam  się na przepiękny rynek. Porobiłam pełno zdjęć. Nawet się nie obejrzałam i już była 16 powoli wróciłam do hotelu. Po drodze do pokoju wstąpiłam na obiad. Gdy trafiłam już do pokoju zadzwonił mój telefon.
T: Halo? - Powiedziałam do telefonu.
M.T.: Cześć córcia! - Przywitał mnie przemiły głos mojego taty.
T: Hej tatuś! - Powiedziałam ucieszona.
M.T.: No to opowiadaj! - Zaczęłam opowiadać co tam u mnie. O koncertach, próbach, wycieczkach i tym podobne. Oczywiście ominęłam kilka szczegółów ni mniejszym o ty jak wygląda moja i Hazzy solówka i o wczorajszym zajściu. Mam nadzieje, że o mojej dzisiejszej randce się nie dowiedział bo by była zadyma. A tata opowiedział mi trochę o tym co się dziej u nich i tak skończyła się nasza rozmowa. Godzina była 17:30 czyli późna. Szybko wzięłam prysznic i umyłam włosy. Ubrałam się w seledynową zwiewną sukienkę do tego biały sweterek a do tego niebieskie szpilki. Włosy rozpuszczone a majkaż delikatny. Postanowiłam zrezygnować z czerwonej szminki by jak by doszło do pocałunku by nie było śladu. Zostało mi jeszcze 10 minut. Spakowałam do złotej małej torebeczki na jednym pasku kilka rzeczy. Popatrzyłam na mój aparat. "A co raz się żyje" wzięłam jeszcze mój aparat do osobnego futerału. O równej 19 usłyszałam mocne i męskie pukanie do drzwi. Popatrzyłam jeszcze ostatni raz w lustro i otworzyłam drzwi. A w nich stał jak zawsze przystojny i męski Harry. Ubrany był w czarne spodnie białą bluzkę i czarną marynarkę.
H: Jesteś wyglądasz nieziemsko. - Powiedział wyjmując za pleców bukiet czerwonych róż.
T: Dziękuje za kwiaty i dziękuje ty też pięknie wyglądasz. - Powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Włożyłam kwiaty do wazonu i ruszyliśmy. Harry złapał mnie za rękę i tak kroczyliśmy przez uliczki co chwila wybuchając nieopanowanym śmiechem. Szliśmy przez ciemnie już miasto które wyglądało przepięknie. Nagle stanęliśmy.
H: Dobrze teraz będę musiał Ci zawiązać oczy opaską.
T: Ale po co?
H: Nie ufasz mi? - Zapytał.
T: Ufam. - Powiedziałam pewnie. A on zawiązał mi oczy opaską która pachniała jego nieziemskimi perfumami. Szliśmy przez jakieś pięć minut.
H: Uważaj teraz będziemy szli po schodach. - Ja tylko przytaknęłam. Tym razem Hazza objął mnie jedną rękom wokół pasa a drugą trzymał moją dłoń. Szliśmy tak po schodach dość długo. Aż przeliśmy przez jakiś właz i stanęliśmy na równe nogi.
H: Możesz, już zdjąć opaskę. - Szepną mi obok ucha. Ja posłusznie to uczyniłam. I zobaczyłam, że jesteśmy na szczycie najprawdopodobniej największego budynku w mieście. Na dachu był rozłożony koc a wokół niego poduszki, świeczki, płatki róż to wszystko nadawało temu miejscu przepiękny klimat.
T: Wow, Harry to jest piękne.
H: Nie widziałaś najlepszego.
T: Co jak to? - Odwróciłam się i zauważyłaś najpiękniejszy widok jaki można sobie wymarzyć w tak dużym mieście. Które całe było pogrążone było we śnie tylko liczne auta przemierzały szybko ulice. Blasku dodawały latarnie, wielkie bilbordy dużych firm i odsłonięte okna w domach,  mieszkaniach, hotelach.
T: Masz racje to przepiękny widok. - Powiedziałam podchodząc do bajerki.
H: Ja mam tu tysiąc razy lepsze. - Po czym poczułam ciepłe i duże dłonie na moich biodrach. Ta chwila była magiczna taka nie do opisania mogła trwać wiecznie. Po chwili spędzonej w ciszy i podzianiu widoku siedliśmy na kocu rozmawiając, śmiejąc się i popijając wino. Wyciągnęłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia Harry'emu, temu co przygotował i widokowi.
H: Daj teraz ja Ci zrobię zdjęcie.
T: Nie ja brzydko wychodzę na zdjęciach.
H: Oj daj spokój dawaj. - Nie chcąc się z nim kłócić oddałam mu aparat a ten zrobił mi kila zdjęć. - A teraz chodź tu zrobimy sobie razem. - Ja przybliżyłam się do niego a on mnie objął i tak ustawił, że prawie na mim leżałam bo miałam głowę na jego torsie. On przystawił aparat przed nas i po sekundzie było słychać pstryk aparatu. Ja popatrzyłam się do góry a on w tym samym czasie na dół co spowodowało, że nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać i stało się.
"oczami Harry'ego"
Stał się długo jak dla mnie wyczekiwany moment jej malinowe wargi dotknęły moich co przerodziło się w namiętny pocałunek. Trwał by on dłużej ale usłyszeliśmy słowa piosenki "One Thing". Oderwaliśmy się od siebie a ona cała czerwona sięgnęła po telefon który po chwili odebrała a po nie całej minucie odłożyła spowrotem.
T.I.: Przepraszam, to był Jonch razem z Paulem martwią się o nas i zakują nam już wracać.
J: Nie ma za co nie wiedziałem, że jesteś fanką.
T.I.: Jestem i to dużą. - Powiedziała śmiejąc się razem ze mną. - A co przeszkadza Ci to? - Zapytała już z mniejszym uśmiechem.
J: Nie no z skądże ja jestem twoim a ty moją i wszyscy szczęśliwy.
"moimi oczami"
Powiedział po czym złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się do hotelu. Pod pokojem porze gnaliśmy się uściskiem i całusem w policzek. I weszłam do pokoju cała szczęśliwa. Ten dzień zapamiętam chyba na zawsze a pomogą mi w tym zdjęcia które mam na karcie pamięci w aparacie. Szybko się umyłam i skoczyłam pod kołdrę. Nazajutrz obudziły mnie krzyki i kłótnie. Były to znajome głosy więc wyszłam przed mój pokój i zobaczyłam...

Co do następnej części powiem tyle będzie zadyma.   
 Chcę wam podziękować za komentarze i za tak dużą liczbę wyświetleń!
!Dziękuje! 
Kocham was xoxo