wtorek, 30 kwietnia 2013

Nowe życie cz. II

Gdy nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie. Mój wzrok powędrował w stronę osoby która się dosiadła do mnie. Jest to chłopak, mniej więcej o rok, dwa starszy ode mnie. Ciemna skóra i kruczo czarne włosy postawione na żelu. Pełne usta, które były otoczone zarostem. No i oczywiście tęczówki, czekoladowe. Jego wzrok wylądował na mojej osobie. Nie powiem trochę mnie to speszyło.
- Co ty tu robisz? - Spytał po chwili swoim męskim głosem.
- Siedzę i pije piwo, przy okazji odpowiadając na twoje pytanie. - Odpowiedziałam z uśmiechem, przystawiając sobie szyjkę butelki do ust i upijając z niej łyka. A on? On zaśmiał się z mojej odpowiedzi.
- A ty? - Spytałam po chwili.
- Siedzie na krawężniku, zastanawiając się czemu siedzisz tu sama i pijesz piwo. A no i przy okazji odpowiadam Ci na pytanie. - Powiedział na co się zaśmialiśmy.
- Zayn. - Powiedział wyciągając rękę w moim kierunku.
- (t.i.). - Powiedziałam, ściskając jego dłoń, ma taką delikatną skórę.
- Miło Cię poznać. To co powiesz mi co robisz tutaj?
- Więc tak dzisiaj przyleciałam tutaj z Polski na stałe. Więc jako, że jestem tutaj po raz pierwszy w życiu postanowiłam się przejść.
- A jaki był powód przeprowadzki? Jeśli można oczywiście wiedzieć. - Powiedział troszkę niepewnie.
- Właściwie to nie wiem. Znaczy......pewnie mój tata znalazł tutaj lepszy interes niż tam z resztą ostatnio strasznie lataliśmy po świecie to tu, to tam ale to było chwilowe tak najwyżej na miesiąc. - Powiedziałam odkładając na bok.
- Rozumiem jeździliście całą rodziną, czy tylko ty, tata i nie wiem twoje rodzeństwo. - Na jego słowa, opuściłam głowę w dół i przyciągnęłam kolana do brody.
- Całą rodziną czyli ja i tata. - Powiedziałam drżącym głosem. - Moja mama zginęła w wypadku a rodzeństwa nie mam. - Dodałam.
- Ja..... Ja.... - Jąkał się. - Naprawdę przepraszam. Tak Ci współczuje. - Powiedział i mnie przytulił. W chwili gdy nasze ciała się ze sobą stykały, przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a potem fala ciepła. Uśmiechnęłam się pomimo, że przypomniałam sobie tą całą historię.
- O kurczę, muszę już iść. - Powiedziałam, gdy zobaczyłam na zegarku Mulata, która jest godzina a mianowicie dwudziesta trzecia siedemnaście. - Miałam nie wracać późno a jest już...
- Spoko nie tłumacz się. Tylko daj mi swój numer i daj się odprowadzić. - Przerwał mi a po czym uroczo się uśmiechnął, na co ja oczywiście to odwzajemniłam. Zayn wyciągnął z kieszeni spodni telefon i mi go podał. Ja szybko zapisałam na nim ciąg cyfr i mu go oddałam.
- No to idziemy. - Powiedział z uśmiechem, gdy jego komórka wylądowała w kieszeni czarnych rurek.

Droga minęła nam bardzo szybko. No jak to zwykle bywa jak się idzie z chłopakiem. Stanęliśmy pod drzwiami domu i dalej kontynuowaliśmy rozmowę.
- To już wiem, gdzie mieszkasz, więc się mnie tak łatwo nie pozbędziesz. - Powiedział z uśmiechem.
- A kto Ci powiedział, że chce się Ciebie pozbywać? - Spytałam zdziwiona.
- Nikt, a powiesz mi które okno prowadzi do twojego pokoju?
- A co? Zamierzasz bawić się w Romea i Julię? To po samej prawej, za domem jak staniesz przodem. - Powiedziałam a po chwili dodałam. - Tylko ja nie chce mieć Cię pod oknem dwadzieścia cztery na dobę pod oknem. - Powiedziałam z przestrogą.
- Ma się rozumieć. - Powiedział i uniusł prawą rękę ku górze by zasalutować. Ja się zaśmiałam.
- Dobra to miejmy nadzieje, że tata na mnie nie czeka. Więc dziękuję za to, że mnie odprowadziłeś. - Powiedziałam z mega bananem na twarzy.
- Nie ma za co. - Odpowiedziała a ja go przytuliłam i znikłam mu za drzwiami domu.
Po cichu zdjęłam buty i kurtkę, udając się do mojego pokoju. Na szczęście tata spał sobie spokojnie w sypialni. Ja natomiast, położyłam telefon na łóżku i udałam się do łazienki. Szybki prysznic, umycie zębów i przeczesanie włosów i wyszłam z łazienki. Podeszłam do biurka, by wziąć z niego ładowarkę, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. To dziwne, rzadko kto do mnie pisze i jeszcze o tej godzinie? Podeszłam do łóżka i zobaczyłam wiadomość od jakiegoś numeru. Otworzyłam go i przeczytałam.


Tata spał? Czy czekał na swoją córeczkę?   xx Zayn.

Spał, ale dzięki, że pytasz. ;*

Odpowiedziałam mu, gdy po chwili znów dostałam wiadomość tekstową. Za nim ją odczytałam szybko podpięłam ładowarkę i zapisałam numer jako ZAYN ;*. Szczerze to nie wiem czemu jakoś tak, no nie ważne. Wskoczyłam pod kołdrę i odczytałam wiadomość.

Co tam porabiasz ciekawego? xo

A nic, piszę tylko z takim jednym. ;) a ty? ;3
 
Uważaj bo robię się zazdrosny! ;* Ja? A nic, właśnie położyłem się do łóżka. xx

Zazdrosny? O co? ;3

O Ciebie kotku <3

Och, naprawdę nie masz o co. xoxo

Nawet nie wiesz jak mi ulżyło <3 ;3

I tak minęło mi pół nocy. Na pisaniu z Zayn'em. Poznałam go bliżej i może też coś do niego poczułam? Nie to trochę dziwne, no ale jak to mówią. "Serce nie sługa".
Obudziłam się rano i od razu spojrzałam na telefon. Oczywiście jedna wiadomość od Zayn'a.


Witaj (pełne imię) ;3 jak się spało? Mam nadzieje, że dobrze. xx

szybko mu odpisałam i w piżamie zbiegłam na dół do kuchni, gdzie urzędował tata. Co jak co ale on to potrafi gotować.
- Proszę, to dla Ciebie, słoneczko. - Powiedział, kładąc na stole talerz z parówkami w cieście francuskim z serem w środku.
- Dziękuję. - Powiedziałam całując go w policzek.
- A co ty taka radosna? - Spytał, zdziwiony moim zachowaniem.
- A nic, tak sobie. - Powiedziałam, przypominając sobie co robiłam, przez ostatnie pół nocy.



 
 Z racji tego, że blog spadł straszliwie spadł
na popularności, chcę alby każdy kto dalej 
go czyta dodał pod tym postem komentarz.
Proszę to dla mnie bardzo ważne!

~Gumiżelek~

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Nowe życie cz. I

- (t.i.)!- Usłyszałam z dołu wołanie mojego imienia, przez mojego ojca. Szybo wyłączyłam muzykę, która wydobywała się z głośników wierzy. Zbiegłam po schodach i już stałam na przeciw mojego ojca.
- Wołałeś mnie. - Stwierdziłam, po tym jak już swobodnie siedliśmy na kanapie.
- Wyjeżdżamy. - Powiedział na jednym wdechu a moje usta przybrały kształt tak zwanego banana.
- A gdzie tym razem? - Zadałam pytanie z nadzieją, że dostanę odpowiedz z miejscem gdzie spędzę najbliższe dni.
- Tylko, że my przeprowadzamy się, na stałe. - Momentalnie moja mina zrzedła.
- Gdzie? - Wyszeptałam.
- Do Londynu. - Usłyszałam, równe ściszonym głosem. Podniosłam głowę z nadzieją, że dostanę odpowiedz na pytanie: Dlaczego? A z resztą co tam. Wstałam i bez słowa ruszyłam na górę. Usłyszałam tylko za sobą krzyk: Wyjeżdżamy za trzy dni. Od razu po przekroczeniu progu mojego pokoju, zaczęłam wyciągać walizki. Zastanawiając się za jakie grzechy? No tak, wszystko zaczęło się od śmierci najważniejszej mi osoby w moim życiu czyli mamy, a może tak od początku?
Byłam grzeczną i ułożoną dziewczyną. Miałam najlepszą przyjaciółkę, Nadię. Zawsze razem i tym podobne. Nasze mamy znały się i lubiły, a ojcowie? Najwięksi biznesmeni w Polsce. Gdy pewnego dnia. Nasze mamy poleciały samolotem do Paryża na jakiś pokaz mody i wtedy zdarzył się wypadek, który zmienił całe moje życie. Miałam czternaście lat gdy dowiedziałam się, ze nasze mamy zginęły w katastrofie lotniczej. Nasi ojcowie byli tym zszokowani. Przecież ty był prywatny samolot i takie typu bzdety. Było mi ciężko, cholernie ciężko bez niej. Nie miał kto przychodzić do mnie wieczorem z kubkiem czekolady i rozmawiać o jakiś bzdetach z życia gwiazd jak i naszego. Nie mogło to do mnie dotrzeć, myślałam, że za raz się obudzę i się do niej przytulę. Dopiero uświadomiłam się o tym jak Nadia razem z swoim tatą wyjechali do Hong Hong'u, by tam zacząć nowe życie. Wtedy zaczęłam palić. Tak ja wtedy piętnastoletnia gówniara zaczęłam palić i na dodatek pić. Dresy i muzyka to było moje życie. Na szczęście jak ja to teraz uważam nie zaczęłam ćpać. I tak minęło moje nastoletnie życie w alkoholu i tęsknoty za rodzi celką. Czasem chce wrócić do tego mojego poprzedniego życia gdzie byłam ja ta nieśmiała (t.i.), ale jak tu byś nieśmiałą jak mieszkasz z biznesmenem, który ma wtyki wszędzie? No nie wiem ale jak dla mnie jest to nie wykonalne.

Zamknęłam drzwi od mojego już starego pokoju i żwawym krokiem ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych, gdzie stał mój ojczulek, który po zobaczeniu mojego stroju, zniesmaczył się.
- Nie możesz chociaż raz ubrać się jakoś inaczej a nie zawsze dresy? Chwała Ci, że je zmieniasz i nosisz codziennie inne, ale czemu nie możesz ubrać przynajmniej raz jakiejś ładnej bluzeczki i spodni? Nie mówię tu o nie wiadomo jakiej sukni czy coś ale normalnej bluzce i spodniach. Stać nas na to. - Znów ta sama śpiewka. Dlaczego nie ubierzesz się normalnie? To pytanie słyszę już od bardzo długiego czasu. Czy on nie może zrozumieć, że to właśnie jest mój styl?!
- Bo mi się tak podoba. -Powiedziałam z dumom i wyszłam z mieszkania zostawiając tam całą historię. Weszłam do limuzyny do której po chwili też dołączył do mnie mój ukochany ojczulek i pojechaliśmy w stronę lotniska. Oczywiście jak to w zwyczaju to mamy w zwyczaju a właściwie to mój ojciec, bo mi tam obojętne, lecimy prywatnym samolotem a  wcześniej przyspieszoną odprawą. Zawsze dziwnie się czuje. No tak gówniara w dresach idzie wraz z jakimś gościem w graniaku do prywatnego samolotu, szybko założyłam ciemne okulary na nos i szybko przemierzyłam pas startowy, by jak najszybciej siedzieć już na fotelu samolocie. Gdy moja prośba już się spełniła i siedziałam w fotelu, wyciągnęłam słuchawki i podpięłam je do telefonu, włączając przy tym jakąś muzykę. I to nie Rap tylko raczej POP. Zawsze w tym gustowałam i raczej też będę, to, że noszę dresy  nie oznacza, że jestem dresem. Znaczy zdarzy mi się posłuchać rap'u ale bardzo rzadko i przede wszystkim nie siedzę dwadzieścia cztery na dobę pod blokiem. Dobra, siedzę w samolocie do Londynu w którym zamieszkam na stałe a nawet nie wiem jaki jest powód tej nagłej przeprowadzki. Odwróciłam głowę w stronę taty, który siedział trzy fotele w prawo. Siedział głową w jakiś papierach, więc to znak dla mnie, że mam mu nie przeszkadzać. No cóż muszę sobie dać spokój. Parłam się głową o szybę okna i przymknęłam oczy, myśląc o tym jak będzie w Londynie.
Obudziło mnie delikatne szturchanie w ramie. Otworzyłam oczy i wyjęłam z uszu słuchawki.
- Lot dobiegł końca, proszę wysiadać. - Powiedziała miła dziewczyna około pięć lat straszą ode mnie. Odwzajemniłam jej uśmiech, chwytając plecak, który powędrował na moje ramie i okulary, które swoje miejsce znalazł na moim nosie. Wysiałam z samolotu, gdzie czekał na mnie tata z uśmiechem. Sama nie wiem czemu ale go odwzajemniłam. Szliśmy w stronę parkingu. Oczywiście stała tam już czarna limuzyna z szoferem.
- Dzień dobry panie (t.n.).
- Witam. - Odpowiedział gościowi i wsiedliśmy do niej i pojechaliśmy w stronę naszego nowego domu. Nie powiem jestem mega ciekawa jak on będzie wyglądał. Jak będzie wyglądał mój pokój? Normalnie już dawno bym się zapytała taty ale jeszcze jestem trochę zła za to rano. No cóż pozostało mi tylko czekać aż przyjedzmy.
Po półgodzinnej jeździe dojechaliśmy na miejsce. Jak poparzona wyszłam z auta i zobaczyłam przepiękny biały dom. Jest piękny zawsze chciałam w podobnym mieszkać duży a za razem skromny.
- To nasz nowy dom. - Usłyszałam głos taty po czym zobaczyłam jak idzie w stronę drzwi, więc postanowiłam pójść w jego ślady.
Po zwiedzeniu prawie całego domu mogę stwierdzić, że jest piękny. Ma wszystko co można sobie wymarzyć. Został mi tylko jeden pokój, ten jak dla mnie najważniejszy bo mój. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam najpiękniejszy pokój jaki kiedykolwiek widziałam. Pięknie łączący się biały z moim ulubionym kolorem czyli niebieskim. Nic dodać nic dodać, aż nie mogę uwierzyć, że będę tu mieszkać. Jestem tylko Ciekawa kto to projektował i w ogóle. No bo przecież nie mój tata? Chyba, że? Nie, nie wiem. Spytam się go ja później.
Postanowiłam się rozpakować o dziwo zajęło mi to szybko. No w sumie to same dresy, koszulki, kilka par trampek i jakaś skromna kosmetyczka, nawet nie kosmetyczka tylko sama pasta do zębów, szczoteczka, szczotka do włosów jakaś gąbka i mydło. Popatrzyłam się na zegarek w telefonie. Jest dwudziesta czterdzieści.
- A może tak gdzieś wyjdę? - Powiedziałam sama do siebie. W sumie czemu by nie? Przebrałam się w bardziej czystsze rzeczy, no bo w tych odbyłam podróż i w ogóle. Po przebraniu zeszłam do salonu, który jest równie piękny jak pozostała część domo. Tak jak myślałam siedział tam i czytał jakąś gazetę mój tata.
- I jak podoba Ci się pokój? - Spytał nie podnosząc głowy z nad lektury.
- Tak, jest piękny jak i cała reszta. - Powiedziałam zachwycona.
- To się Cieszę. - Powiedział.
- Mam do Ciebie pytanie. - Powiedziałam i wtedy dopiero podniósł głowę, gdy już patrzył na moją osobę pozwoliłam sobie mówić. - Kto to wszystko zaprojektował? - Spytałam.
- A co? - Zapytał zdziwiony.
- Chce wiedzieć, kto ma taki dobry gust.
- Miło mi słyszeć, że moja córka uważa, że mam dobry gust. - Powiedział z uśmiechem. Nie powiem zszokowało mnie to.
- Dziękuję. - Powiedziałam wtulając się w jego tors. 
- Nie ma za co. - Powiedział ja już się od niego odczepiłam. - Idziesz gdzieś? - Spytał po tym ja wstałam z kanapy.
- Tak idę się przejść. - Powiedziałam już ubierając buty.
- Tylko nie wracaj za późno, ja już idę się położyć, bo muszę bardzo wcześnie wstać.
- Dobrze. - Powiedziałam przechodząc przez futrynę drzwi. Szybko zamknęłam je i udałam się na spacer.

Chodziłam już z godzinę. Nie powiem, trochę się zmęczyłam. Nagle zobaczyłam bar. Z odległości dziesięciu metrów było słychać, że osoby w nim dobrze się bawią. Włożyłam rękę do kieszeni i gdy poczułam jakieś drobne, postanowiłam do niego wstąpić. Co z tego, że mam na sobie dresy. Zawsze je nosze, nie jest to po raz pierwszy jak idę w nich do baru czy coś. Jak można iść do baru pół nago to też można i w dresie. 
Od razu po przekroczeniu progu baru, uderzyła mnie fala gorąca. Szybo przedostałam się do baru i kupiłam jedno piwo. JEDNO. Co u mnie było nowością. To nie dla tego, że nie mam kasy na więcej, lecz dlatego, że nie chce. Kupiłam i jak sobie zażyczyłam dostałam je w butelce. Szybo też, wydostałam się z baru i usiadłam na przeciwległym krawężniku. Zamknęłam oczy i delektowałam się smakiem, żółto-brązowej cieczy. Gdy nagle.......


 

Tak wiem nie było mnie dość długo ale jestem i powracam z opowiadaniem
o naszym bad boy'u.
Mam nadzieje, że będzie się on wam podobał
i będziecie go komentowali.

~Gumiżelek~

wtorek, 23 kwietnia 2013

Imaginy z Gifami ;*

1. Niall gdy widzi Cię na widowni:
http://hollywood.glooce.com/wp-content/uploads/2012/12/tumblr_mf7fxei0Xz1rman8co1_250.gif

2. Przychodzisz do domu i widzisz Zayn'a który znów.......

http://25.media.tumblr.com/a076abb2992e5b705d1492e1721d3d0a/tumblr_ml83p2vUxl1s5rk55o2_250.gif 
...podkrada Ci kosmetyki.

3. Liam: (t.i.) jest moja!

http://25.media.tumblr.com/9750a3d0b166e5123b02dc257de07d7a/tumblr_mkuy7umPh51rujk0to2_250.gif 

4. Liam'owi nudzi się na wywiadzie gdy przypomina sobie wasz wczorajszą noc.

http://worldofwonder.net/wp-content/uploads/2013/02/tumblr_mc7vsdH3ub1r6mi16o2_250.gif 

5. Stoisz za kulisami i pokazujesz Lou, że masz na niego ochotę a ten, pokazuje, że musisz poczekać, bo jest koncert.


http://gossipcandy.com/wp-content/uploads/2013/04/sassy-lou-bitch-plz-tatt.gif
6. Harry widzi Cię za kulisami, gdzie rozmawiasz z jakimś gościem, który widocznie chce Cię poderwać.

7. Zayn i Harry założyli się o to kto lepiej zatańczy Macarene to będzie mógł się z Tb umówić.

8. Harry chce Ci zaimponować grą na perkusji, więc poprosił Zayn'a by pilnował drzwi żeby inni nie przeszkadzali.

 


















9.Zayn dyskretnie podziwia twój wygląd.

10. Niall czekający na Cb przed domem.

11. Zayn zobaczył twojego byłego.
















12. Reakcja Liam'a gdzy przeczytał sms'a gdzie piszesz, że nie możesz dziś z nim pogadać na Skype, bo nie będzie Cię w domu.

13. Ty: Louis ustaw się do zdjęcia!
Lo: 
 

14. R: Louis Jakie masz palny na dzisiaj?
 L: Imprezka z (t.i.)!


Dzisiaj postanowiłam dodać takie imaginy z gifami.
Mam nadzieje, że wam się spodobają.
Liczę na komentarze!
~Gumiżelek~


wtorek, 9 kwietnia 2013

KONKURS

Więc tak jest na blogu konkurs na najlepszego imagina!
Stawką jest przyjęcie na bloga.
Nasz blog nieznacznie się pomniejszył więc
szukamy załogi.
Więc tak zasady konkursu:
  • Prace mają być napisane przez was.
  • Mogą być na dowolny temat.
  • Długość nie jest konkretnie podana ale dobrze by było jak by nie był mega krótki.
Prace wysyłamy na adres: imaginy.onedirection@vp.pl
Termin na wysyłanie to 30.04.2013.
Godzina 00:00
Czyli do końca kwietnia.
Czasu jest dużo więc, na prawdę nie ma stresu i
POWODZENIA!

Jak by coś się miało zmienić to będziemy was informowali.
Jakieś pytania to:
nasze aski

Larreh


WYNIKI OGŁOSIMY 1 MAJA!
 

niedziela, 7 kwietnia 2013

Changing cz. VII

"Oczami Lou"
Wstałem z łóżka cały obolały i zmęczony. Tak jak wstałem zszedłem na dół do kuchni, gdzie zastałem mamę i Fizzy.
- O synek wstałeś, siadaj i masz tu śniadanie. - Powiedziała moja rodzicielka, kładąc mi przed sobą miskę z płatkami. - Tęsknisz za (t.i.)? - Zapytała mnie widząc moją twarz.
- Tak. - Powiedziałem po czym włożyłem sobie do ust łyżkę z płatkami.
- Ja na twoim miejscu bym do niej pojechała. - Usłyszałem głos siostry.
- A gdzie ja do niej pojadę? Wiem tyle, że mieszka w Polsce.
- Oj głupi bracie. - Wrzuciła się do mnie przytulając się do moich pleców.
- Ja znam adres. - Szepnęła mi na ucho.


"Twoimi Oczami"

Obudziłam się i od razu ruszyłam w stronę łazienki, stanęłam przed lustrem i poczułam dziwne uczucie. Tak jak by miało się dzisiaj coś wydarzyć. Nie wiem jeszcze co ale tak jak by nie mogę doczekać się tego czegoś.

Zeszłam na dół i zobaczyłam rodziców ubierających się do wyjścia.
- O (t.i.) idziesz z nami do babci? Na pewno się za tobą stęskniła. - Skierowała się do mnie mama.
- Ucałuj ode mnie babcie i powiedz, że ją kocham. - Odpowiedziałam na pytanie, co miało znaczyć, że wolę zostać w domu.
- Dobrze przekaże jej ale czemu nie chcesz jechać? - Naciskała rodzicielka.
- Czuję, że muszę zostać w domu. - Powiedziałam i ruszyłam w stronę kuchni.
- Ech ta kobieca intuicja. - Usłyszałam jeszcze słowa taty i rozległ się charakterystyczny dźwięk zamykania drzwi. Weszłam do kuchni i ujrzałam kochanego braciszka.
- Hej mała. - Zaczął.
- Ile razy mam Ci tumanie tłumaczyć, że to iż jestem nisza od Ciebie nie znaczy, że jestem mała.
- Właśnie, że znaczy a ta w ogóle to jesteś ode mnie młodsza o pięć lat wiec to jeszcze jest dodatkowy pretekst. - Powiedział dumnie.
- Oj tam, a tak w ogóle to co tam u Ciebie nie widzieliśmy się a z pół roku. - I tak zaczęła się nasza rozmowa w, której opowiedzieliśmy sobie wszystko z tego czasu którego się nie widzieliśmy.
- Dobra mała, ja jadę do kumpla. - Wstał, pocałował mnie w policzek i wyszedł z domu.

Siedziałam na kanapie w salonie i oglądałam już po raz któryś "Jestem Bogiem". Gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i skierowałam się w stronę drzwi. Stanęłam przed drzwiami, poprawiłam włosy i otworzyłam drzwi.
- Louis co ty tu...... - Nie dokończyłam bo wbił się w moje usta. Zapomniałam jak mam na imię. Całował mnie bardzo zachłannie a za razem namiętnie z i pasją. Niestety nic nie trwa wiecznie. Oderwaliśmy się od siebie a nasze oczy wytyczyły wspólny tor.
- Przepraszam Cię...ale nie mogłem się powstrzymać. Chce Cię jeszcze przeprosić za to, że nie powiedziałem Ci kim tak na prawdę jestem. Ten miesiąc rozłąki uświadomił mi to, że coś do Ciebie czuję.  Kocham Cię. - Powiedział patrząc mi prosto w oczy. Moje zaszklone oczy. Nie wiedząc co powiedzieć po prostu go pocałowałam.
- Ja Ciebie też.


" piętnaście lat później "
 
 
 
- Mamo jak poznałaś tatę? - Zapytała mnie moja malutka córeczka Hope.
- Młoda weź się ogarnij tata z mamą opowiadali Ci to już z sto razy. - Powiedział wkurzony Tommo.
- No ale to jest piękne. - Rozmarzyła się mała.
- Ja też lubię tę historię. - Do pokoju wszedł mój mąż. Przytulił mnie i pocałował w policzek.
- Dobra ja i tak nie mam co robić. - Powiedział zrezygnowany czternastolatek.
- To było tak........
 
 

 
 
No i jest ostatnia część.
Mam nadzieje, że wam się podobała.
A teraz coś co wam obiecałam.
Czyli +18.
No to napiszcie z kim.
Louis?
Niall?
Zayn?
Harry?
Liam?
Josh?
czy Paul ha ha ha
a może Kevin?
Dobra myślmy realnie.
No to z kim?
 
~Gumiżelek~


piątek, 5 kwietnia 2013

Changing cz. VI

"Oczami Louis'a"
Już miałem wychodzić z domu, zaczynając przy tym nową trasę koncertową, ale coś mnie zatrzymało? Odwróciłem się rzucając przy tym moje torby na podłogę i wbiegłem na schody. Ruszyłem do "tego" pokoju. Otworzyłem drzwi i ujrzałem ją śpiącą smacznie na łóżku. Pod szedłem do łóżka i zapatrzyłem się w jej przepiękne oczy. Chodź były zamknięte to i tak w głowie widzę ich kolor. Nachyliłem się nad nią i delikatnie pocałowałem jej malinowe usta. Jest mi strasznie żal odchodzić od niej po tym wszystkim. Odsunąłem się od łóżka i zrobiłem kilka kroków na przód. Tuż przed drzwiami odwróciłem się i popatrzyłem na łóżko jeszcze raz. I wyszedłem.

"29 dni później"

"Twoimi oczami"
Nie mogę uwierzyć, że już jutro wyjadę. Wyjadę z tego cudownego miejsca, nie było by to takie trudne jak bym tu się nie zakochała, a on co? Bał się przyznać kim naprawdę jest. To mnie strasznie zabolało. Lilka łez spłynęło mi po policzkach. Siadłam na skraju łóżka i schowałam głowę w dłoniach. Tęsknie za nim, za jego żartami, za tym jak mnie budził, przytulał i opiekował. Chodź nie był ani nie jest moim chłopakiem, tęsknie za nim. Tak cholernie, oddałabym wszytko by ze mną teraz był. Pociągnęłam nosem i bezwładnie opadłam na łóżko, chodź i nie do końca, bo na czymś innym moja głowa spoczywała. Podniosłam się i zobaczyłam Zenka, no tak. Podniosłam się i chwyciłam misia do rąk. Teraz dopiero wszystkie wspomnienia wróciły, tak jak by przy pomocy magicznej różdżki zaczęłam naprawdę płakać. Przytuliłam  misia do swojej klatki piersiowej i pozwoliłam by wszystkie łzy swobodnie spłynęły.

"Oczmi Louis'a" 
- Ej stary co jest?! - Krzyknął na mnie Harry.
- Co?! A nic. - Skłamałem, nic nie jest dobrze. Teskie za (t.i.), nie kontaktowaliśmy się od jakiegoś miesiąca. Czuje się strasznie a coś co bardziej mnie dobija to to, że tuż przed wyjazdem ją zraniłem. Chłopcy mówią, że dziwnie się zachowuje, ale nie tak jak zawsze czyli wygłupy, wygłupy i jeszcze raz wygłupy tylko, że chodzę markotny taki przygaszony. Nie wiedzą o co chodzi. Nikt nie wie, o co chodzi. Pismaki mają teorie, że mam śmiertelną chorobę lub w mojej rodzinie jest co raz gorzej, wszyscy się kłócą i jeszcze nie wiadomo co. Kurde czy oni nie mogą zrozumieć, że ja też chce mieć odrobinę prywatności i spokoju?!
No ale nie o to teraz chodzi, chodzi tu o (t.i.) został mi jeszcze tydzień tu w Kanadzie i wyjeżdżam z powrotem do domu.....z powrotem do domu......O nie! Przecież ona jest na wymianie i za raz wróci do Polski i już marne szanse, że ją znajdę.
- Chłopaki wracam do domu! - Krzyknąłem, łapiąc mój telefon leżący na stoliku i podbiegłem do drzwi.
- Co na to Paul? - Spytał przejęty Peyne.
- Wymyślcie coś! - Krzyknąłem i zniknąłem z ich pola widzenia. Teraz tylko liczyła się (t.i.) i to bym zdążył.


" Następnego Dnia "


"Twoimi Oczami"
 

- Nigdy was nie zapomnę. - Powiedziałam, zatapiając się w uścisku Jay. Kobiety która pokazała mi jak się żyje w Anglii. W sumie to jakoś wielkiej różnicy nie ma.
- My Ciebie też. - Odpowiedziała mi kobieta.
- Spełniliście jedne z moich najskrytszych marzeń.
Dziękuję wam za to. - I to były jedne z ostatnich słów jakie powiedziałam w jej stronę, gdyż w głośnika wydobył się komunikat, że odprawa na mój lot właśnie się odbywa.
- Dziękuję Ci jeszcze raz. - Powiedziałam i pocałowałam w policzek. Chwyciłam za rączkę od torby i ruszyłam w stronę bramek, przez które o dziwo przeszłam szybko. Gdy miałam przejść przez drzwi do korytarza prowadzącego do pasu startowego, odwróciłam się i ujrzałam biegnącego Louis'a. Chciałam się cofnąć i podejść ale ochrona nie pozwoliła mi na to, i wepchnęli mnie w stronę pasa startowego. Jedyne czego teraz pragnęłam to znaleźć się już w tym cholernym samolocie i tak jak by moja prośba się spełniła bo już siedziałam na miejscu w samolocie.
Co on chciał?
Po co przyjechał?
Też coś czuje?
Kocha mnie?
Czy chciał się tylko pożegnać?
To już koniec?
Spotkamy się jeszcze?
Będziemy razem?
Co będzie dalej?
Takie pytania krążyły mi po głowie, nie wiedząc co zrobić po prostu zasnęłam.

 
 
"Oczami Louis'a"
 
Kurwa! Spóźniłem się! Nie zdążyłem! Ale się nie poddam, będę o nią walczył aż do końca znajdę ją. Nie wiem jeszcze jak ale ją znajdę.....
 
 Mam dla was dwie wiadomości jedna zła i jedna taka
pół na pół.
Najpierw ta fifty, fifty.
To stety lub niestety jest przed ostatnia 
część.
A zła to, że raczej nie będzie +18.
Wiem, że ono wygrało ale nie
mam gdzie tego wsadzić a jak
wsadzę to zrobię z nich dziwki.
Ale za to następny jaki 
napisze będzie +18 z Lou.
Okej? Chyba, że będziecie chcieli 
z kimś innym to pisać!
 
~Gumiżelek~         

wtorek, 2 kwietnia 2013

Changing cz. V

~Trzy Miesiące później~

"Twoimi oczami"
 

Obudził mnie czyjś ciężar na moim ciele. Powoli otworzyłam jedno oko a po chwili drugie i zobaczyłam, nikogo innego jak Lou.
- Wstawaj! - Krzyknął po chwili, zaczynając skakać po łóżku.
- Louis proszę przestań! - Wykrzyczałam przez śmiech, który zawsze przychodził, podczas przebywania z Tomlinson'em.
- Dobrze ale pod jednym warunkiem. - Powiedział, przestając skakać.
- Jakim? - Spytałam zaciekawiona jego propozycją.
- Dasz się porwać. - Powiedział uradowany.
- Gdzie?
- Porwanie to porwanie, ofiara nigdy nie wie, gdzie zostaje porwana. - Powiedział, po czym wyleciał z pokoju jak szczała, krzycząc, że mam pół godziny. Szybko wstałam z łóżka i żwawym krokiem ruszyłam w stronę łazienki, gdzie odbyłam proste czynności. Ubrałam na nogi białe rurki a na górę zwiewną błękitną bluzkę. Z włosów uplotłam kłosa i zbiegłam na dół, kierując się w stronę kuchni, gdzie czekała tak jak by na mnie Jay.
- Dzień dobry. - Przywitałam się z nią całusem w policzek, co od pewnego czasu stało się dla nas normą.
- Witaj (t.i.), pięknie wyglądasz. - Powiedziała a ja w tym czasie zasiadłam do stołu chwytając do ręki widelec i zaczynając jeść naleśniki.
- Zwyczajnie ale dziękuję. - Odpowiedziałam na komplement, a w tym czasie do pomieszczenia wszedł Louis.
- WOW - zaczął - (t.i.) wyglądasz pięknie. - Powiedział.
- Mówiłam jej to samo, ale ona stwierdziła, że normalnie. - Odrzekła Jey załamując przy tym ręce. Po śniadaniu ubrałam buty i wraz z Lou wyszliśmy  z domu. Wiatr delikatnie otulał nasze twarze. Ciepłe słońce ogrzewała nasze ciała. Nasza rozmowa nie miała końca, nasze śmiechy niosły się echem po okolicy. Uwielbiam spędzać z nim czas, czuje się przy nim wyjątkowo. Nie wiem do końca dlaczego ale tak po prostu jest.
- Już dochodzimy. - Powiedział po tym jak nasze śmiechy ucichły. I faktycznie dostrzegłam stragany. Gdy podeszliśmy bliżej zorientowałam się, że jesteśmy na jakimś odpuście.
- Chcesz watę czy gofra? - Zapytał się mnie Louis.
- Watę. - Odpowiedziałam pewnie.
- Poproszę dwie waty jedną niebieską a drugą czerwoną. - Zwrócił się do starszego mężczyzny, stojący za wózkiem.
- Już się robi. - Odpowiedział i już po chwili obydwoje zajadaliśmy się watą. Ja niebieską a on czerwoną. Po zjedzeniu waty zaczęliśmy spacerować pomiędzy straganami, śmiejąc się z przedmiotów na nich postawionych. Takich jak papuga która po włączeniu i wypowiedzeniu kilku wyrazów ona dwukrotnie to powtórzy. Z kolorowych peruk, które obydwoje przymierzaliśmy. Tak i innych dość szkaradnych ale śmiesznych drobiazgów. Po kilku godzinnym przechadzaniu się pomiędzy kramami Louis zauważył budkę, do, której natychmiast podbiegł, a ja za nim. W budce znajdowały się tarcze. Każdy kto zapłaci odpowiednią ilość, dostaje pistolet załadowany rzutką. Szczela do tarczy i w zależności od tego w jakie miejsce trafi taką dostaje nagrodę.
- Poproszę jeden szczał. - Powiedział zdecydowany Tomo.
- Proszę bardzo. - Odrzekł facet około trzydziestki, podając mu szczelbe.
- Trzymam za Ciebie kciuki. - Szepnęłam mu przed strzałem, zaciskając swoje kciuki. Po chwili celowania sobie Louis nacisnął spust i wyleciała z niego rzutka, trafiając w sam środek.
- Tak! - Krzyknął uradowany Tomlinson.
- Proszę może pan sobie wybrać dowolną nagrodę. - Powiedział facet. Louis zerknął na mnie, po czym przeleciał wzrokiem po nagrodach, a jego wzrok zatrzymał się na białym dość dużym misiu.
- Poproszę tego misia. - Wskazał na niego wskazującym palcem. Facet podał go Louis'owi a on odwrócił się do mnie i wręczył mi go.
- Bardzo dziękuję. - Odrzekłam Całując go przy tym w policzek.
I tak zleciał nam cały dzień. Chodziliśmy po odpuście z mega poczuciem humoru i Zenkiem. Tak właśnie wspólnie nazwaliśmy misia. Gdy weszliśmy na posesje Tomlinson'ów, Lou złapał mnie za biodra i szepnął na ucho.
- Pokażę Ci jeszcze jedno miejsce. - I razem skierowaliśmy się w stronę ogrodu, gdy Louis stanął przy ostatnim, najdalej położonym drzewie w ogrodzie, gdzie w zasadzie nigdy nie byłam. Stanął po drugiej stronie i zaczął wspinać się po schodkach. Po chwili ja zrobiłam to samo i znalazłam się w sposób czego w domu na drzewie. Takim jak dzieci się bawią. Znajdowały się w nim przeróżne zabawki. Klocki, lalki, misie, samochodziki, koniki, piłki i wiele, wiele innych.
- Pewnie zastanawiasz się po co Cię tu przyprowadziłem. - Zaczął spokojnym głosem Louis. - Muszę Ci coś bardzo ważnego powiedzieć. O tuż nie jestem takim zwykłym Louis'em Tomlinson'em. - I opowiedział mi całą historię. Zaczynając od X-Factor'a a kończąc na dzisiejszym dniu. Zaszokowało mnie to strasznie. - I związku z tym wyjeżdżam.
- Co?! - Zapytałam już całkiem zdziwiona tą sytuacją.
- Tak (t.i.) juto o 5 mam samolot do Kanady.
- A dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś? O tym, że jesteś sławny i wyjeżdżasz? - Zapytałam.
- Chciałem byś polubiła mnie takim jakim jestem a nie sławnym Louis'em z One Direction.
- Jeśli myślisz o tym, że polubiłam bym Cię tylko za to, że jesteś sławny to się grubo mylisz. - Odpowiedziałam i wyszłam z domu, kierując się do pokoju, zostawiając tam samego Louis'a.

 Można powiedzieć, że akcja dopiero się 
zaczyna. Po prawej stronie powstała
ankieta na temat tego jakie ma
być zakończenie. To które wygra,
no to wygra i takie będzie.
Dziękuje za komentarze <3
widzę, że szantaż na was działa
a co byś cie zrobili jak bym zażądała
no niech pomyślę 15 komentarzy?

~Gumiżelek~    

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Changing cz. IV

Weszłam w głąb domu gdy zobaczyłam chłopaka, który dzisiaj rano mnie obudził. To dziwne ale nawet nie wiem jak ma na imię.
- Cześć! - Powiedział ucieszony, widząc moją osobę wchodzącą do pokoju.
- Hej! - Rzekłam. Ten wstał i podszedł do mnie, gdy stał przede mną zaczął.
- Jestem Louis. - Powiedział z uśmiechem, wyciągając przed siebie prawą rękę, którą ja po chwili lekko ścisnęłam.
- A ja (t.i.). - Odpowiedziałam mu z promiennym uśmiechem.
- Wiem, że nasza znajomość zaczęła się dziwnie, więc proszę Cię zacznijmy wszystko od początku.
- Dobrze, wiesz na początek chciałam Cię przeprosić za to, że Ci przywaliłam. - Powiedziałam spuszczając głowę w dół w geście, że mi straszliwie wstyd.
- Nie przesadzaj, najwyraźniej sobie na to zasłużyłem. To co siadamy i się lepiej zapoznajemy? - Zapytał, robiąc z przy tym dziwną miny, co bardzo mnie rozbawiło.
- Bardzo bym chciała ale jestem straszliwie zmęczona tą wycieczką. - Zrobiłam smutną minę, a ten zaczął mnie łaskotać.
- Pro.....pro.....proszę......przestań! - Krzyczałam śmiejąc się przy tym niemiłosiernie. Ale ten nie myślał o tyn tylko bardziej, zaczął "atakować" moje żebra jak i cały brzuch.
- Bła......błagam! - Krzyczałam ale ten dalej nie ustępował. Dopiero po dłuższych "męczarniach" przestał, wyprostował się i zaczął swoją przemowę.
- 15 minut śmiechu daje tyle samo co godzina snu. Więc śmiałaś się około 8 minut więc możesz poświęcić mi pół godziny. - Powiedział to z takim przekonaniem jak profesor Historii opowiadający  o przebiegach I Wojny Światowej.
- Dobrze ale daj mi chociaż się przebrać, w jakieś dresy czy coś. - Powiedziałam wskazując na ciuchy w, których miałam przyjemność chodzić od godziny dziewiątej do dziewiętnastej.
- Mam lepszy pomysł przebieżmy się w piżamy i oglądnijmy sobie jakiś film.
- Ale - wtrąciłam - film nie trwa 30 minut. - Powiedziałam mrużąc swoje oczy. Ten w geście tego też swoje zmrużył.
- Oj tam! - Krzyknął i jak szczała pobiegł na piętro, krzycząc, że czeka w salonie za dziesięć minut.
- Co za wariat. - Powiedziałam sobie pod nosem, ale to jest właśnie cecha która najbardziej lubię w facetach, to, że nie podchodzą do życia bardzo poważnie. Nie mając w tej sytuacji odwrotu, szybkim krokiem ruszyłam w stronę pokoju,  który zajmowałam.

Zeszłam po niecałych piętnastu minutach i zobaczyłam dość niezadowolonego chłopaka, który mi się przyglądał.
- Co? - Zapytałam zdziwiona.
- Spóźniłaś się. - Powiedział jakimś dziwnym tonem, zmrużając przy tym oczy. - Ale to nic - powiedział po chwili uśmiechnięty.
- A gdzie tak właściwie jest Jay? - Zapytałam siadając na kanapie obok chłopaka.
- Pojechała razem z dziewczynami do cioci i mają wrócić w nocy albo jutro rano i powiedziały mi bym się tobą zaopiekował. - Powiedział mi patrząc w moje oczy a ja w niego. Co jak co ale oczy to on ma cudne.
- To co oglądy? - Zapytałam przerywając cisze, która zapadła między nami.
- "Oz Wieki i Potężny" - Powiedział dumnie.
- Uffff dobrze, że nie horror bo się ich boję. Odetchnęłam z ulgą.
- Ja w sumie też ich nie lubię, wole komedie czy jakieś właśnie tego typu rzeczy. - Powiedział wskazując na telewizor w którym właśnie zaczynał się film.
Przez cały czas trwania filmu śmialiśmy się. Nie dlatego, że fabuła filmu miała na celu rozbawienia odbiorcy tylko dlatego, że opowiadaliśmy sobie śmieszne historie z naszego życia.


"Oczami Louis'a"
Było mi strasznie żal jak musieliśmy już iść spać. No ale i tak dość długo siedzieliśmy bo aż tyle co trwanie dwóch filmów, bo właśnie tyle "oglądnęliśmy". Tak w nawiasie bo nie można nazwać patrzenie się na siebie i mówienie różnych innych dziwnych rzeczy całkowicie nie związanych z akcją filmu, gestykulując przy tym. No to każdy się zgodzi, że to nie jest oglądanie filmu. Dowiedziałem się masę ciekawych rzeczy o (t.i.). I mogę stwierdzić jedno jest jak dla mnie ideałem dziewczyny.


Obudziło mnie rano czyjaś dłoń na moim policzku. Otworzyłem oczy i ujrzałem moją mamę.
- Cześć mamo. - Przywitałem się z nią, przecierając przy tym oczy.
- Hej, wiesz nie chciałam Cię budzić ale muszę wiedzieć. Powiedziałeś jej o tym?
- Nie i niech na razie tak zostanie. Powiedź dziewczyną by też się nie wygadały bo mam co do niej poważne plany. - Odpowiedziałem a moja mama pokiwała twierdząco głową, na znak, że całkowicie zrozumiała to co do niej powiedziałem i wyszła. Ja z  powrotem położyłem się na łóżku i myślałem jak to dalej się wszystko potoczy.....


 Więc jest, ale myślałam, że następna część pojawi się dopiero w Wtorek, 
ale jest bo znalazło się pod poprzednim postem 12 komentarzy!!
WOW jestem z was dumna <3
Pojawiały się pytania ile jeszcze planuję części?
Sama nie wiem. Każda część jest pisana na żywioł.
Poprzednie kilkuczęściowe miałam zaplanowane. 
A tym razem zaplanowałam to po przeczytaniu waszych komentarzy,
ale dalej nie wiem ile będzie może 3 albo jeszcze 4.
 MAM NADZIEJE, ŻE POD TYM, TEŻ ZNAJDZIE SIĘ TAK DUŻO
KOMENTARZY!

~Gumiżelek~