Taki krótki wiem miałam dodać wcześniej ale nie planowanie nocowałam u przyjaciółki ale dodaję taka ta część denna no bo test z Matmy trzeba było się nauczyć. Ale mogę się pochwalić dostałam 5 z testu z Historii:)) więc jestem happy i mam większą wenę na imaginy.
I zobaczyłam jak mój tata kłuć się z Harry'm. O to, żeby zostawił mnie w spokoju.
M.T.: Rozumiesz masz ją zostawić bo jak nie to gorzko tego pożałujesz. - Krzyczał na pół budynku.
H: Ale ja jej nic złego nie zrobiłem. - Bronił się Hazza. Ja podeszłam do taty i zaczęłam go uspokajać.
T: Tato daj mu spokój, proszę.
M.T.: Ale on na pewno Cię skrzywdzi.
T: Tato przestań.
H: Ale dlaczego mam ją skrzywdzić?
M.T.: A co ty sobie myślisz, że taka gwiazdka jak ty może wiedzieć o miłości?
H: Ale ja już mam dziewczynę. - Przez wypowiedziane słowa czułam jak serce rozpada się na tysiące kawałeczków. A po twarzy leją się gorzkie łzy. Słyszałam tylko jak tata coś gada do Hazzy nie wiem co dokładnie bo zamknęłam się w pokoju. Osunęłam się po drzwiach na podłogę. Słyszałam jak obsługa hotelu wyprasza mojego ojczulka z hotelu a Harry'emu kazali iść do jego pokoju. Może mój tata miał racje krzycząc, że on nie wie co to miłość. Mając dziewczynę kręcić z drugą na boku. Ma tupet. Skrzywdził mnie tą dziewczynę i jak dla mnie siebie.
"oczami Harry'ego"
Po tym jak ochrona kazała mi iść do pokoju zrozumiałem co tak naprawdę narobiłem. Muszę to odkręcić tylko jak? Myśl debilu!!! Myśl!!!
"moimi oczami"
Wstałam z zimnej podłogi i usiadłam na łóżku. Na szafce nocnej zauważyłam mój aparat chwaciłam go i zaczęłam przeglądać zdjęcia które zrobiłam wczoraj w rynku. Gdy doszłam do tych z randki jeszcze bardziej poleciały mi łzy. I doszłam do ostatniego zdjęcia na którym jestem z Harry'm zatrzymałam się. Wyglądem do siebie pasowaliśmy tacy uśmiechnięci. Pogłaskałam policzek Hazzy. Widząc to zdjęcie niby mi się polepszyło bo przypomniał mi się wczorajszy widok na całe miasto ale pogorszyło bo przez głowę przeleciało mi zdanie Harolda "Ale ja już mam dziewczynę" Odłożyłam aparat na poprzednie miejsce i zaczęłam się zastanawiać. Czy wczorajszy wieczór był dla niego obojętny? Ten magiczny pocałunek był z mojej strony był przepełniony najszczerszą miłością a z jego strony nie? Może on ma dziewczynę w ukryciu z ze mną ma mieć związek umowny? Tylko, że ja mam o niczym nie wiedzieć? Te i inne pytania przelatywały mi przez obolałą od płaczu głowę. Zmęczona wszystkim zasełem w pozycji jakiej byłam. Obudziłam się po jakiś dwóch godzinach. Mój brzuch straszliwie wołał o jedzenie. Znalazłam w moim pokoju jakieś jabłko batonika zbożowego i butelkę mrożonej herbaty. To nie dużo a nie wiem na ile. Musze iść po coś do sklepu. Szybko ubrałam cokolwiek na siebie jakieś szorty i bluzkę porwałam portfel okulary i wyszłam. Ubrałam okulary i weszłam do sklepu. Szybko wzięłam kilka produktów i wyszłam. Stanęłam przed sklepem i popatrzyłam przed siebie. Była tam apteka.
T: Nie (t.i.) nie zrobisz tego. - Powiedziałam sobie po Cichu. Jednak weszłam do niej i kupiłam żyletki. Z całymi zakupami wróciłam do hotelu. Szybko przemknęłam się powrotem do mojego pokoju. Wraz z przekroczeniem progu pokoju puściły mi łzy. Żuci łam siatki z zakupami i położyłam się na łózko. Płać nie dawał mi spokoju.
I zobaczyłam jak mój tata kłuć się z Harry'm. O to, żeby zostawił mnie w spokoju.
M.T.: Rozumiesz masz ją zostawić bo jak nie to gorzko tego pożałujesz. - Krzyczał na pół budynku.
H: Ale ja jej nic złego nie zrobiłem. - Bronił się Hazza. Ja podeszłam do taty i zaczęłam go uspokajać.
T: Tato daj mu spokój, proszę.
M.T.: Ale on na pewno Cię skrzywdzi.
T: Tato przestań.
H: Ale dlaczego mam ją skrzywdzić?
M.T.: A co ty sobie myślisz, że taka gwiazdka jak ty może wiedzieć o miłości?
H: Ale ja już mam dziewczynę. - Przez wypowiedziane słowa czułam jak serce rozpada się na tysiące kawałeczków. A po twarzy leją się gorzkie łzy. Słyszałam tylko jak tata coś gada do Hazzy nie wiem co dokładnie bo zamknęłam się w pokoju. Osunęłam się po drzwiach na podłogę. Słyszałam jak obsługa hotelu wyprasza mojego ojczulka z hotelu a Harry'emu kazali iść do jego pokoju. Może mój tata miał racje krzycząc, że on nie wie co to miłość. Mając dziewczynę kręcić z drugą na boku. Ma tupet. Skrzywdził mnie tą dziewczynę i jak dla mnie siebie.
"oczami Harry'ego"
Po tym jak ochrona kazała mi iść do pokoju zrozumiałem co tak naprawdę narobiłem. Muszę to odkręcić tylko jak? Myśl debilu!!! Myśl!!!
"moimi oczami"
Wstałam z zimnej podłogi i usiadłam na łóżku. Na szafce nocnej zauważyłam mój aparat chwaciłam go i zaczęłam przeglądać zdjęcia które zrobiłam wczoraj w rynku. Gdy doszłam do tych z randki jeszcze bardziej poleciały mi łzy. I doszłam do ostatniego zdjęcia na którym jestem z Harry'm zatrzymałam się. Wyglądem do siebie pasowaliśmy tacy uśmiechnięci. Pogłaskałam policzek Hazzy. Widząc to zdjęcie niby mi się polepszyło bo przypomniał mi się wczorajszy widok na całe miasto ale pogorszyło bo przez głowę przeleciało mi zdanie Harolda "Ale ja już mam dziewczynę" Odłożyłam aparat na poprzednie miejsce i zaczęłam się zastanawiać. Czy wczorajszy wieczór był dla niego obojętny? Ten magiczny pocałunek był z mojej strony był przepełniony najszczerszą miłością a z jego strony nie? Może on ma dziewczynę w ukryciu z ze mną ma mieć związek umowny? Tylko, że ja mam o niczym nie wiedzieć? Te i inne pytania przelatywały mi przez obolałą od płaczu głowę. Zmęczona wszystkim zasełem w pozycji jakiej byłam. Obudziłam się po jakiś dwóch godzinach. Mój brzuch straszliwie wołał o jedzenie. Znalazłam w moim pokoju jakieś jabłko batonika zbożowego i butelkę mrożonej herbaty. To nie dużo a nie wiem na ile. Musze iść po coś do sklepu. Szybko ubrałam cokolwiek na siebie jakieś szorty i bluzkę porwałam portfel okulary i wyszłam. Ubrałam okulary i weszłam do sklepu. Szybko wzięłam kilka produktów i wyszłam. Stanęłam przed sklepem i popatrzyłam przed siebie. Była tam apteka.
T: Nie (t.i.) nie zrobisz tego. - Powiedziałam sobie po Cichu. Jednak weszłam do niej i kupiłam żyletki. Z całymi zakupami wróciłam do hotelu. Szybko przemknęłam się powrotem do mojego pokoju. Wraz z przekroczeniem progu pokoju puściły mi łzy. Żuci łam siatki z zakupami i położyłam się na łózko. Płać nie dawał mi spokoju.
Smutek, rozpacz jedno wielkie cierpienie to coś co jedynie teraz
czułam. Zrobiłabym wszystko by to wszystko się już skończyło. Najlepiej
tu, teraz w tym momencie. Ale jak? - Zapytałam się sama w myślach ale
to niestety nie możliwe. Chociaż? Spojrzałam na reklamówkę z której
wypadło pudełko ostrych jak żytwa żyletek. Tylko czy jestem na takie
posunięcie gotowa? -To pytanie krążyło po mojej głowie przez chwilę.
Wstałam i wzięłam pudełko do ręki. Wróciłam na łóżko i wyjęłam jedną z
pudełka i zaczęłam się w nią wpatrywać. Okręcałam ją w rękach do okoła.
Zapoznałam się z jej budową na pamięć. Patrzyłam się na swój nadgarstek.
Powoli zaczęłam zbliżać żyletkę do mojego lewego nadgarstka. Gdy już
jednego i drugiego dzieliło około trzy centymetry. Zadzwonił mój
telefon. Ze strachu odskoczyłam i puściłam żyletkę a ta opadła na łózko.
Odebrałam z dzwoniący telefon. Po drugiej stronie słuchawki był on ten
przez którego chciałam się ciąć i ten który tego zapobiegł.
H: (t.i.) proszę porozmawiajmy. Ja Ci wszystko wytłumaczę. To nie tak jak myślisz.
T: Nie tak jak myślę? A jak? Że najpierw rozkochujesz mnie w sobie a później w obronie własnej mówisz, że masz dziewczynę!!! - Wykrzyczałam mu to prosto w słuchawkę. I rozpłakałam się. Mówił coś więcej ale już nie słyszałam, rozpłakałam się. On był żałosny po prostu żałosny. Opadłam bezwładnie na łóżko i zatopiłam się w krainie snu.
Chciałabym odpocząć, pomyśleć. Ale niestety nie mogę ten tydzień będzie najgorszym i najbardziej pracowitym w tej trasie.Codziennie będzie jakiś koncert a w sobotę wyjeżdżamy do kolejnego miasta. Podczas prób i koncertów musiałam zachować zimną krew. Jakoś mi się udało ale zdecydowanie najgorzej było podczas numeru finałowego. Była znaczna różnica nie mogłam tak po prostu popatrzeć mu w oczy. Ale musiałam. Po całym męczącym tygodniu nadeszła sobota dzień wolnego. Następnego dnia trzeba ruszać dalej w trasę. Wyspałam się do południa później poszłam na obiad. Po obiedzie zaczęłam się pakować. Troch tego było więc mi to zajęło. Gdy już byłam spakowana i już prawie gotowa do wyjazdu natknęłam się na żyletki. Wzięłam je do ręki i popatrzyłam za okno. Postanowiłam pozbyć się ich tam gdzie to wszystko się zaczęło. Zarzuciłam tylko na siebie cieniutki seterek i wyszłam po kryjomu z hotelu. Chociaż Jonch mówił, że nie wolno to trudno. Szłam powoli spacerkiem lekki wiatr otulał moją twarz. Było cicho słychać tylko szum wichru i tupot moich stóp. Drogę dokładnie zapamiętałam po tym jak wracaliśmy. Weszłam na sam szczyt budynku i podziwiałam już przepiękny widok. Oparłam się o bajerki i podziwiałam widok. Z góry było widać dużo zakochanych par przechadzających się po ulicach miasta. Nagle poczułam.....
H: (t.i.) proszę porozmawiajmy. Ja Ci wszystko wytłumaczę. To nie tak jak myślisz.
T: Nie tak jak myślę? A jak? Że najpierw rozkochujesz mnie w sobie a później w obronie własnej mówisz, że masz dziewczynę!!! - Wykrzyczałam mu to prosto w słuchawkę. I rozpłakałam się. Mówił coś więcej ale już nie słyszałam, rozpłakałam się. On był żałosny po prostu żałosny. Opadłam bezwładnie na łóżko i zatopiłam się w krainie snu.
Chciałabym odpocząć, pomyśleć. Ale niestety nie mogę ten tydzień będzie najgorszym i najbardziej pracowitym w tej trasie.Codziennie będzie jakiś koncert a w sobotę wyjeżdżamy do kolejnego miasta. Podczas prób i koncertów musiałam zachować zimną krew. Jakoś mi się udało ale zdecydowanie najgorzej było podczas numeru finałowego. Była znaczna różnica nie mogłam tak po prostu popatrzeć mu w oczy. Ale musiałam. Po całym męczącym tygodniu nadeszła sobota dzień wolnego. Następnego dnia trzeba ruszać dalej w trasę. Wyspałam się do południa później poszłam na obiad. Po obiedzie zaczęłam się pakować. Troch tego było więc mi to zajęło. Gdy już byłam spakowana i już prawie gotowa do wyjazdu natknęłam się na żyletki. Wzięłam je do ręki i popatrzyłam za okno. Postanowiłam pozbyć się ich tam gdzie to wszystko się zaczęło. Zarzuciłam tylko na siebie cieniutki seterek i wyszłam po kryjomu z hotelu. Chociaż Jonch mówił, że nie wolno to trudno. Szłam powoli spacerkiem lekki wiatr otulał moją twarz. Było cicho słychać tylko szum wichru i tupot moich stóp. Drogę dokładnie zapamiętałam po tym jak wracaliśmy. Weszłam na sam szczyt budynku i podziwiałam już przepiękny widok. Oparłam się o bajerki i podziwiałam widok. Z góry było widać dużo zakochanych par przechadzających się po ulicach miasta. Nagle poczułam.....
Następna część nie wiem
kiedy się pojawi
mam nadzieje, że szybko :)
Mam nadzieje, że liczba komentarzy ciągle będzie rosła jak do tond!
Super napisałaś tą część z niecierpliwością czekam na kolejne xoxox
OdpowiedzUsuńboskie! Chce nastepne. <3
OdpowiedzUsuńszuper <3
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowy rozdział ;***
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPolecam ten- http://niall-louis-liam-harry-zayn.blogspot.com/
świetny czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńsuper ;*****
OdpowiedzUsuńNie żeby coś, ale kiedy [T.I.] spała, na łóżku leżała żyletka...
OdpowiedzUsuń