- Już idę - odkrzyknęłam z góry i podążyłam za wskazówkami reżysera. Mianowicie powoli, subtelnie zeszłam na dół po długich, klasycznych schodach. Kroczyłam, kroczyłam i... potknęłam się. ZNOWU!!!
- Stop! - usłyszałam z ust poirytowanego już mężczyzny. Podszedł do mnie powoli i ujął krótko.
- Jeśli jeszcze raz potkniesz się to wylatujesz! Zrozumiano?!
- W końcu mi wyjdzie - powiedziałam cicho myśląc, że nie usłyszy.
- Obawiam się, że nie - uśmiechnął się zwycięsko i ruszył w stronę kamer.
Więc od nowa zaczęłam schodzić. W pewnym momencie zatrzymałam się, już widziałam minę reżyserka. Zamiast ciągle iść, mogę zrobić coś innego. Usiadłam na balustradę schodową i zjechałam po niej na sam dół. Wpadłam w objęcia "narzeczonego" i...
- Zatrzymać kamerę. No, jestem zachwycony twoim pomysłem, haha. Macie to? Tak? Genialnie! - odwrócił się od nas, znaczy mnie i Zayn'a.
- Nie wiedziałem, ze z ciebie taka romantyczka.
- Zależy co masz na myśli mówiąc romantyczka - uśmiechnęłam się do niego. Na dzisiaj już koniec zabawy w aktorkę. Czekają mnie jeszcze popołudniowe zajęcia w szkole. Nie zakwalifikowałam się na studia dzienne, więc muszę chodzić na zaoczne. Zebrałam biegiem wszystkie rzeczy należące do mnie i pędem ruszyłam do budynku, w którym miały odbyć się lekcje. Byłam już za bardzo spóźniona. Mogli nie wpuścić mnie do sali. Po cichutku weszłam do pomieszczenia i zamiast wykładowcy i studentów ujrzałam sprzątaczkę. Podeszłam do niej i powiedziałam:
- Przepraszam, czy nie powinny odbywać się tu zajęcia?
- Właśnie się skończyły, panienko.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Nie ma za co.
No tak wszystko jasne. Godzina była przełożona ze względu na nieobecność jednego z profesorów. Nie miałam co z sobą zrobić, więc poszłam do domu.
***
Kiedy tylko weszłam do salonu, rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor. W między czasie zdążyłam zrobić sobie herbatę i wykąpać się. Założyłam moją ulubioną piżamę. Powoli popijając herbatkę, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, ale otworzyłam drzwi i ujrzałam nieziemskiego bruneta o czekoladowych tęczówkach.
- Zayn? Co ty tu robisz?
- Zapomniałaś czegoś - podał mi owy przedmiot, którym okazała się być moja MP3.
- Dziękuję, może wejdziesz na chwilkę?
- Czemu nie, ale innym razem.
- To może mogę ci się jakoś odwdzięczyć - rzuciłam bez zastanowienia.
- Właściwie to możesz - spojrzałam w jego tęczówki, widziałam w nich blask. - Jutro o 19.00, przyjadę po ciebie.
- Randka? - spytałam.
- Ta.. nii, czyli jednak tak - spoglądał na ruchy mojej głowy.
- Tylko się nie spóźnij! - wypchnęłam go wręcz z mieszkania.
- Masz to jak w banku - zatrzasnęłam drewniany prostokąt i zakluczyłam go. Po tak długim i męczącym dniu trzeba odpocząć. Zgasiłam światła, telewizor i wpadłam w objęcia Morfeusza.
***
Rano obudziły mnie pierwsze promyki słońca, o które tak trudno w Londynie. Leniwie przetarłam oczy. Powoli podniosłam się do postawy siedzącej. Otworzyłam oczy, choć nie było im się łatwo przyzwyczaić do światła słonecznego. Spojrzałam na lewo później w prawo. Wszystko było na miejscu, oprócz jednej rzeczy - kalendarza. Nagle jak oparzona wyskoczyłam z łóżka sprawdzając, która jest godzina.Była 9.00. Najwyższy czas na zakupy. Przecież musiałam kupić jakąś kieckę na dziś wieczór. Poszłam do toalety, załatwiłam swoje potrzeby, ubrałam się, zjadłam śniadanie i ruszyłam w drogę. Centrum handlowe znajduje się bardzo blisko od mojego miejsca zamieszkania. Kiedy tylko przekroczyłam próg budynku, skierowałam się do Zary. Podobno miała tam być nowa kolekcja sukienek. Po przeszukaniu każdego kąta, udało mi się wybrać dwie odjazdowe sukienki. Poszłam do przymierzalni i chwilę później wyszłam z niej z wielkim uśmiechem. Nie chciałam wybierać, więc kupiłam obydwie. Pierwsza, którą postanowiłam założyć na randkę była cała czarna, rozkloszowana z rękawem 3/4 sięgająca mi do połowy ud. Druga - dresowa, szara, raczej nie na takie okazje, ale i tak nie mogłam się zdecydować. Z szerokim uśmiechem właśnie wychodziłam z centrum, kiedy ujrzałam... Zayn'a z jakąś pustą blondyną, całujących się. Coś w tym momencie we mnie pękło. Szybkim krokiem podeszłam do nich, oderwałam lalunię od chłopaka i przywaliłam jej. Tak nie przesłyszeliście się JEJ! Ona zwijała się z bólu na chodniku, a niespodziewanie zza zakrętu wyłoniła się policja. Zatrzymała się. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie chciałam, żeby mnie aresztowano za pobicie. Ku mojemu zdziwieniu policjanci zabrali do wozu JĄ, a nie mnie. Pogratulowali mi jeszcze. Byłam kompletnie zdezorientowana.
- [t.i.] choć do domu, wszystko Ci wyjaśnię - usłyszałam cichy głos Zayn'a. Nie stawiając oporu poszłam z nim.
Kiedy byliśmy w domu:
- Powiesz mi, dlaczego...?
- Zabrali ją? Słuchaj, nie jestem wobec ciebie do końca szczery. Chciałem ci wszystko wyjaśnić. Ona w przeszłości była przestępcą, byłem w jej gangu.Kiedyś złapali mnie, a ja ją wsypałem.
- Byłeś...?
- Tak. Pomagałem w złapaniu jej. Mam nadzieję, że mi wybaczysz?
- Muszę się zastanowić.
- Dobrze. A tak w ogóle masz mocny prawy sierpowy.
- No raczej, a randka nadal aktualna?
- Na raczej - wstałam, kiedy usłyszałam jego odpowiedź i ruszyłam do góry, a przebrać się.
- A ty gdzie?
- Przebrać się.
- [t.i.] choć do domu, wszystko Ci wyjaśnię - usłyszałam cichy głos Zayn'a. Nie stawiając oporu poszłam z nim.
Kiedy byliśmy w domu:
- Powiesz mi, dlaczego...?
- Zabrali ją? Słuchaj, nie jestem wobec ciebie do końca szczery. Chciałem ci wszystko wyjaśnić. Ona w przeszłości była przestępcą, byłem w jej gangu.Kiedyś złapali mnie, a ja ją wsypałem.
- Byłeś...?
- Tak. Pomagałem w złapaniu jej. Mam nadzieję, że mi wybaczysz?
- Muszę się zastanowić.
- Dobrze. A tak w ogóle masz mocny prawy sierpowy.
- No raczej, a randka nadal aktualna?
- Na raczej - wstałam, kiedy usłyszałam jego odpowiedź i ruszyłam do góry, a przebrać się.
- A ty gdzie?
- Przebrać się.
***
RZECZYWISTOŚĆ
- I jak było na waszej pierwszej randce? - spytała moja córka, Lindsay.
- Wbrew moim pozorom bardzo romantycznie i spontanicznie. Nie było sztywno, jak to czasami bywa.
- A była udana?
- Na 100% była udana.
Skończyłam opowiadać swoim dzieciom, dodam, że już dorosłym, jak poznałam swojego męża - Zayn'a.
- Też byłaś aktorką, tak jak ja? - spytała nagle Lindsay.
- A myślałaś, że po listonoszu takie zdolności odziedziczyłaś. Chociaż kto, wie?
- Słyszałem!
k
Cześć!
Troszkę upłynęło od ostatniego imagina, ale jest kolejny.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba?
Następny przewiduję z Niall'em.
Pozdrawiam Dreamer