sobota, 30 marca 2013

Changing cz. III

Za nim się obejrzałam to już byliśmy na miejscu. Podczas podróży bardzo polubiłam Jay. Dowiedziałam się o niej jak i o ich rodzinie dużo rzeczy które moim zdaniem powinnam o nich wiedzieć, a ona dowiedziała się kilka istotnych ciekawostek o mnie. Dowiedziałam się też, że to jest jedna z dziwnych wymian bo zawsze osoby które były wymieniane to były w podobnym wieku a mnie a Fizzy, bo tak właśnie nazywała się dziewczyna, która pojechała do Polski jest ode mnie młodsza o 5 lat! Trochę nie dorzeczne. Wspólnie z Jay doszłyśmy do wniosku, że jest to pewnie jakiś błąd w systemie, mam nadzieje, że ten błąd wyjdzie nam na dobre.

~2 miesiące później~

"Oczami Louis'a"
Nareszcie po długich i też trochę męczących miesiącach w trasie, każdy z nas jedzie do własnego rodzinnego domu.
- No to na razie chłopaki! - Krzyknąłem oddalając się od nich. Wsiadłem do mojego auta i ruszyłem w miejsce gdzie się wychowałem, dorastałem i kształciłem. Droga do niego jak zawsze przyjemna, cały czas rozmyślałem o mojej rodzinie którą już a chwile spotkam. To na prawdę magiczne uczucie, jak po kilku miesiącach nie widzenia spotykamy się. Mimo wczesnej godziny jestem nabuzowany pozytywną energią a nie jak zawsze 9 rano to dla mnie noc. Zaparkowałem na posesji domu i szybkim tempem ruszyłem w stronę domu.
- Jestem! - Krzyknąłem dość głośno.
- Ciszej, dziewczynki jeszcze śpią! - Uciszyła mnie mama po czym wtuliła się we mnie.- Cieszę się, że wróciłeś. - Szepnęła mi do ucha.
- Ja też się cieszę. - Odpowiedziałem jej jeszcze pozostając w jej uścisku.
- Dobra idź obudź dziewczyny i czekam na was w kuchni.
- Dobrze mamo. - Odpowiedziałem kobiecie, już znajdowałem się, na schodach prowadzących na piętro wyżej, gdy usłyszałem swoje imię.
- Louis!
- Tak mamo? - Zapytałem zaciekawiony co moja rodzicielka ma mi do przekazania.
- Nie, już nic. - Odpowiedziała szybko i odwróciła się do mnie tyłem i zmierzała w stronę kuchni. Nie pozostało mi już nic innego jak wzruszyć ramionami i iść obudzić moje gwiazdy.

Został mi już ostatni pokój, pokój Fizzy, wiec ruszyłem w jego stronę.

"Twoimi oczami"

Poczułam jak ktoś rzuca się na łóżko i mnie łaskocze. Otworzyłam oczy i wyciągnęłam głowę spod kołdry i zobaczyłam jakiegoś obcego chłopaka. Zaczęłam krzyczeć, tak jak i on. Po chwili spoliczkowałam go w sposób czego ucichliśmy. Chłopak złapał się za bolące miejsce.
 - Co ty tu robisz? - Zapytał po chwili.
 - O to samo mogła bym zapytać Ciebie. - Rzekłam. 
- Mieszkam. - Odpowiedział na co ja się straszliwie zdziwiłam. 
- Tak się składa, że ja też. - Odpowiedziałam troszkę speszona cała tą sytuacją. 
- Chodź! - Powiedział chłopak i złapał mnie za rękę a my oboje powędrowaliśmy w stronę jak mogłam się domyślić kuchni.
 - Mamo może masz mi coś do powiedzenia. - Co? Mamo? Jay nigdy nie mówiła mi, że ma syna. Teraz dopiero mogłam się mu przyjrzeć. Niebieskie oczy, idealnie ułożone, brązowe włosy. Widziałam już go gdzieś, a no tak na kilku zdjęciach w domu. Zawsze myślałam, że to jakiś kuzyn czy coś. 
- Miałam Ci powiedzieć ale zapomniałam. To jest (t.i.) jest u nas na wymianie międzynarodowej a nasza  Fizzy  jest u niej w domu w Polsce. A teraz (t.i.) szybko ubieraj się bo jak pamiętasz masz dzisiaj wycieczkę do Londynu. 
"Oczami Louis'a" 
Kiedy (t.i.) opuściła dom od razu rzuciłem się na mamę. 
- Co? Dlaczego? Jak? Czemu mi nic nie powiedziałaś? - Krzyczałem i skakałem wokół niej by szybciej mi odpowiedziała. - Lou proszę Cię przestań! - Krzyknęła na mnie a ja zgaszony siadłem na krześle stojące pod oknem. - A ona wie? - Spytałem już trochę spokojniejszy.

 - Jak myślisz dlaczego tak zareagowała? - Odpowiedziała mi pytaniem na pytanie. To tłumaczyło wszystko.
 "Twoimi oczami"
 Weszłam zmęczona po niesamowitej wycieczce do domu. Był pusty, przynajmniej tak mi się zdawało. Weszłam w głąb domu gdy zobaczyłam....


 

Coś powoli zaczyna się dziać w imaginie ale w komentarzach nic.
hlip hlip hlip
ja się tak staram a wy najwyraźniej tego nie widzicie.
No nic mam nadzieje, że pojawi się minimum 8 komentarzy bo inaczej nie dodam, a ja doskonale wiem, że was na to stać.

 Więc tak z okazji Świąt Wielkiej Nocy czyli
po prostu Wielkanocy życzę Wam zdrowych spokojnych i przede wszystkim
radosnych świąt. By były magiczne i 
jedna z niezapomnianych.

~Gumiżelek~      

piątek, 29 marca 2013

Changing cz. II

To już dzisiaj dzień wyjazdu! Tak się cieszę. Spakowana w jedną dość dużą czerwoną torbę zaczęłam z chodzić z nią po schodach. Tłukąc się przy tym niemiłosiernie.
- Daj pomogę Ci - usłyszałam za sobą głos mojego taty. Chwycił za rączkę od torby i delikatnie zszedł z nią po schodach gdzie czekała na mnie mama wraz z starszym bratem.
- No to córeczko trzymaj się tam. - Zaczęła a ja po prostu wtuliłam się w nią.
- Będę tęsknić - wyszeptałam jej do ucha. Po czym odkleiłam się od niej i stanęłam przed Markiem.
- No to mała trzymaj się tam i nie szalej za bardzo. - Powiedział a ja wtuliłam się w jego tors.
- No to powodzenia z tą co tu przyjedzie. - Skierowałam się do wszystkich, po czym wyszłam z domu i będąc jeszcze na posesji naszego budynku odwróciłam się i pomachałam w ich stronę. No w końcu to pół roku ale w sumie wrócę nie idę przecież na wojnę. Wsiadłam do samochodu i razem z moim tatą pojechaliśmy w stronę lotniska. Droga była przyjemna, jak to jazda z tatą kawały i dużo śmiechu. Gdy już dojechaliśmy na wskazane miejsce, wysiadłam z auta, tak jak mój ojczulek, który wypakował mi torbę z bagażnika i postawił na ziemi.
- No to (t.i.) trzymaj się i widzę Cię tu za pół roku całą i zdrową, zrozumiano?
- Tak, jest! - Zasalutowałam po czym cmoknęłam go w policzek i ruszyłam w stronę wielkiego lotniska. Szybko znalazłam miejsce w, którym odbywała się moja odprawa, która poszła szybko i bardzo miło gdyż kobieta która dokonywała mojej odprawy była bardzo miła. Za nim się spostrzegłam to już siedziałam w samolocie czekając na podróż moich marzeń.

Obudziła mnie stewardessa. Mówiąca, że lot się z kończył i wszyscy pasażerowie mają wysiadać. Chwyciłam moją torebkę i szybkim kotkiem opuściłam blaszanego ptaka.
Okręcałam się do okola i wodziłam wzrokiem po wszystkich by znaleźć kartkę z moim imieniem i nazwiskiem. Gdy ją spostrzegłam, mimowolnie się uśmiechnęłam. Trzymała ją kobieta w średnim wieku, ładna, a obok niej stała mała dziewczynka. Szybkim krokiem podeszłam do niej i grzecznie się przywitałam.
- Dzień dobry.
- Witaj, ty jesteś (t.i.)?
- Tak to ja - powiedziałam z uśmiechem na co kobieta i dziewczynka odpowiedziały mi tym samym.
- Miło mi jestem Jay a to jest Daisy. - Wskazała na dziewczynkę.
- Bardzo mi miło.
- Nam również. No to co jedziemy do domu.
- Tak! - Krzyknęła dziewczynka.
- Co ty na to? - Zwróciła się do mnie.
- Mając perspektywę jechania do domu w którym będę mieszkała przez najbliższe miesiące a zostania tu na lotnisku to wole to pierwsze. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- No to dobrze, pomóc Ci kochana z bagażami?
- Nie dziękuję proszę pani.
- Jaka pani? Mów mi proszę Jay.
- Dobrze Jay.
No i tak skierowałyśmy się do auta. W tym czasie dowiedziałam się, że pojedziemy teraz do Doncaster, a z obecnego miejsca czyli Londynu to jest jakaś godzinka drogi. Jay jak i Daisy są bardzo miłe, więc raczej ten pobyt tutaj będzie przyjemny. Po włożeniu walizki do bagażnika i samego wejścia do samochodu ruszyliśmy w drogę.



Kolejna część taka krótka i nie ciekawa
ale obiecuję, że w następnej coś się
już stanie.
Czemu nie komentujecie?!
To przykre bardzo :'(

~Gumiżelek    

czwartek, 28 marca 2013

Changing cz. I

Ospale zwlekłam się z cieplutkiego łóżka. Wyciągnęłam ręce w górę w celu rozciągnięcia się, po czym spuściłam je z powrotem i podreptałam w stronę łazienki. Stanęłam przed lustrem i o dziwo nie zobaczyłam wielkiego szoku, jak to miałam w zwyczaju co rano dostawać. Przemyłam twarz lodowatą wodą, by się rozbudzić. Kolejno wykonałam najzwyklejsze czynności jakie miałam w zwyczaju robić co rano, po czym wróciłam do pokoju i stanęłam przed otwartą szafą, by wygrzebać z niej jakieś ubrania na dzisiaj. Po nie długim rozmyśleniu ubrałam czerwone rurki, które idealnie podkreślały moje chude nogi, a na górę założyłam niebieską bluzkę z malutkimi gwiazdkami, włosy spięte w wysoką kitkę i byłam gotowa na pokazanie się ludziom. Zeszłam na parter domu i od razu przywitał mnie szczery i kochający uśmiech mojej rodzicielki.
- Hej, mamo! - Przywitałam się z nią odwzajemniając jej uśmiech.
- Witaj córcia, masz siadaj. - Powiedziała kładąc na brązowy blat dzielący kuchnie z jadalnią, talerzyk z jajecznicą i kromeczką ciemnego chleba. Obok już stał mój ulubiony kubeczek urodzinowy, który dostałam od mojej ukochanej przyjaciółki.
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem, siadając na wysokim barowym krześle.
- Nie ma za co, a jak zjesz to idź do skrzynki i zobacz czy coś przyszło. - Zarządziła moja rodzicielka.
- Nie ma sprawy. - To były ostatnie słowa skierowane do rodzicielki, gdyż zniknęła z pola mojego widzenia. Nie przejęłam się tym zbytnio i zaczęłam jeść moje przepyszne śniadanko.
Po zjedzeniu wszystkiego co miałam na talerzyku, wstałam i wstawiłam go do zmywarki i tak jak mama mnie prosiła ruszyłam w stronę skrzynki na listy. Wyszłam na dwór z którego wróciłam po chwili z kilkoma listami w ręce.
- Rachunek, rachunek, rachunek, coś z pracy mamy, rachunek - oceniałam listy które miałam w ręce, gdy nagle zobaczyłam, że jeden jest do mnie. Weszłam do salonu kładąc na stole listy które nie są moje, a zainteresowałam się listem do mojej osoby. Siadłam na kanapie, otworzyłam białą kopertę i zaczęłam czytać.


"Droga pani (t.i.) (t.n.)!
Rozpaczaliśmy pozytywnie pani prośbę o między narodową wymianę do Anglii. Instytucja FHN podjęła się zorganizowania pani wyjazdu. Prosimy o zgłoszenie się po więcej informacji na ulicę Starowiną 27/4 do 22 kwietnia 2013 roku.
       Zarząd Wymian Międzynarodowych"

- Aaaaaaa! - Zaczęłam krzyczeć z radości i skakać po kanapie z radości po kanapie.
- Co się stało? - Zapytała rodzicielka wchodząc do pomieszczenia.
- Udało się! - Ponownie krzyknęłam, rzucając się w jej ramiona.
- Ale co?
- Rozpaczali moją prośbę i jadę do Anglii!
- Ojejciu, córcia tak strasznie się cieszę. - Odrzekła, na co na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Jeszcze dzisiaj postanowiłam pojechać na miejsce, by dowiedzieć się wszystkiego, co powinnam wiedzieć, już nie mogę się doczekać.


Pierwsza część taka krótka bo pierwsza.
Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia ale
nie jestem liku rzeczy pewna, a muszę mieć je by pisać dalej.

Mam jeszcze smutną wiadomość Princess;a 
ma przerwę w pisaniu na czas nie określony więc
nie wiadomo czy wróci i czy w ogóle wróci.

A jak na razie to komentujcie !!

~Gumiżelek

niedziela, 24 marca 2013

Niall

Doradzam smutne piosenki do czytania.

Dotknęło was kiedyś uczucie bycia nie kochanym? To trudny temat. Niektórzy z pełnym przekonaniem mówią - Tak mam poczucie tego, że jestem kochany. A inni mówią -Miłość? To coś czego ja nigdy nie doznałem i pewnie nigdy też nie doznam.  Jednym i takim głównym powodem może być wygląd. Każdy ma wady, jak w swoim wyglądzie jak i w charakterze. Każdy tą wiedzę w swojej podświadomości ma ale czy zawsze z niej korzysta? No nie zawsze. Są ludzie którzy patrzą tylko na wygląd a są tacy co tylko na charakter. Raczej większość wybiera po tym pierwszym ale są też i tacy co po tym drugim. I znalazł się taki człowiek co wybrał po tym drugim i jest teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ta historia niektórych wzrusza a niektórych odrzuca. Dlaczego, zapytacie? Ja osobiście wiem ale co wy zdecydujcie? Czy was ta historia poruszy czy odrzuci. Przekonajcie się sami.

Ból przeszywający moje ciało. I ciepła ale obleśna ciecz lecąca po mojej twarzy i po rękach. I nagle ciemność. Błoga ciemność.

Wypadek którego byłam uczestniczką był straszliwy. Z resztą każdy jest straszliwy. Jestem jedną z najbardziej poturbowanych osób które go przeżyły. Cała w szafach, bandażach leżałam całymi dniami i nocami leżałam na szpitalnym łóżku przez kilka ładnych miesięcy. Właściwie dlaczego ładnym nie koszmarnych! Każdy milimetr mojej twarzy oprócz obrębu oczów był zawinięty mocno i doszczelnię białym materiałem zwanym potocznie bandażem. Pielęgniarka wezwała mnie po to by dokonała ostatniego a zarazem najważniejszego czynu jaki muszą mi zrobić bym mogła spokojnie wyjść na ulice Londynu. Usiadłam na białym fotelu i oddałam się w ręce starszej kobiety, która delikatnie ale stanowczo odwijała moją twarz z bandażu. Czułam ulgę, moja skóra nareszcie zaczęła oddychać. Gdy kobieta skoczyła odwijać moją twarz, delikatnie obmyła ją z małych zanieczyszczeń powstałym po opatrunku i podała mi lustro. Ale to co w nim zobaczyłam nie było tym co widziałam zaledwie trzy miesiące temu. I nie chodzi tu o zmęczenie lecz o blizny. A dokładnie jedną, która wiodła linię wzdłuż mojego prawego policzka. Mimowolnie została ona zakryta chodź na chwilę moimi gorzkimi łzami. Siedziałam i patrzyłam się  w moje odbicie a dokładnie na jedną łzę która jak zahipnotyzowana poleciała po lini największej rany na mojej twarzy. Jedna rana a najprawdopodobniej zadecydowała o dalszym losie na tej planecie. Wstałam, podziękowałam pielęgniarce która z obwieszoną głową w dół wyszeptała: Przykro mi.  Zabrałam moje rzeczy z sali w której przebywałam i ruszyłam wzdłuż korytarza. Szłam jak zahipnotyzowana, nagle sama nie wiem czemu zaczęłam biec. Wybiegłam z budynku, który pewnie do końca życia będzie mi przypominał o tym zdarzeniu. Pogoda doskonale opisywała mój dzisiejszy stan. Zimno, mokro, oschle, ponuro i wszystkie tego typu epitety lub po prostu słowa bliskoznaczne. Padał ulewny deszcz. A ja biegłam przez ulice, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pewnie większość osób na moim miejscu wróciła do domu i zaszyła by się w cień i tak żyła, a ja nie. Coś mnie tknęło by pobiec do parku. I tak właśnie zrobiłam. Biegłam, ale nie zauważyłam mężczyzny idącego spokojnie w przeciwnym kierunku. W sposób czego zderzyliśmy się.  Torba którą miałam w ręce poleciała na trawnik a ja poleciałam na mężczyznę a właściwie chłopaka. Szybko wstałam, przypominając sobie co znajduję się na mojej twarzy. Otrzepałam się i pomogłam mu wstać.
- Przepraszam Cię powinnam uważać. - Mówiłam swoim zachrypniętym głosem, który spowodowany był płaczem.
 - Nic się nie stało, ja też powinienem uważać jak chodzę. - Mówił z swoim pięknym Irlandzkim akcentem. - Co Ci się stało? - Zapytał, najwyraźniej widząc moje rany na twarzy.
 - Nic - odrzekłam szybko, opuszczając swoją twarz w stronę ziemi, w sposób czego ujrzałam czubki swoich jak i butów chłopaka z, którym przed chwilą się zderzyłam.
 - Proszę powiedz - odrzekł mi, łapiąc mój podbródek i delikatnie ale i skutecznie podniósł mój podbródek tak bym nasze spojrzenia odnalazły się, i by jedno drugiemu spojrzało w oczy. Jego są nadzwyczaj pięknie, głęboki błękit jego oczu był skierowanie w moje w porównaniu do niego nic warte ślepia. - Co Ci się stało? - Zapytał a ja pod wpływem jego aksamitnego głosu ocknęłam się i oddaliłam na kilka kroków łapiąc przy tym moją torbę, która do tej pory mokła sobie spokojnie w deszczu.
 - Nic, i przepraszam Cię jeszcze raz. - Speszyłam się i odwróciłam i chciałam odejść na zawsze i zapomnieć o tym zdarzeniu ale coś mnie zatrzymało a raczej ktoś.
 - Proszę zaczekaj ! - Krzyknął, doganiając mnie i łapiąc za nadgarstek. Po wpływem jego siły odwróciłam się do niego przodem. - Błagam powiedz mi. - I znów nasze spojrzenia padły na jeden tor. Nie mogłam inaczej postąpić uległam. 

I tak dziewczyna uległa. Nie bała się go. Miał coś w sobie, coś wyjątkowego, przez co czuła się bezpiecznie. Czy to dziwne? Czy może to jest jakieś przeznaczenie, ale jeszcze nie wiadomo jakie?

Po dotarciu do jego wielkiego ale zarazem skromnego domu i osuszeniu się trochę, siedliśmy w salonie, na białej sofie. Niall, tak Niall bo tak właśnie miał na imię, przyniósł koc, którym doszczelnię mnie okrył. 
- Proszę opowiedz mi co się stało. - I zaczęłam opowiadać mu moją historię. O wypadku, o tym, że jestem z Polski z której przeprowadziłam się od razu po tym jak moi wspaniali rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Byli oni wspaniałymi ludźmi jak i rodzicami. Ale los chciał bym ich straciła ich. Przez ten cały czas moich opowieści Niall siedział wpatrzony we mnie i słuchał. Najnormalniej w świecie słucha każdej sylaby, każdego wyrazu, każdej literki wypowiedzianej przez moją osobę. Pod koniec mojego monologu nie tylko w moich oczach było widać przeźroczystą ciecz ale w jego także.
- Nie martw się pomogę Ci, nie zostaniesz w tym sama.

Jak chłopak obiecał tak się stało. Pomagał jej. I tak zrodziła się wielka miłość. Kocha ją taką jaka jest. Jej charakter, jej osobowość a także jej wygląd. Jest dla niego najpiękniejszą dziewczyną a właściwie kobietą na calutkim świecie. Tak jest, ale nie wszyscy potrafią to zrozumieć a tym bardziej uszanować.

- Nie Niall! Paul kazał Ci się ze mną rozstać, tracicie prze zemnie fanów! To wszystko moja wina! Daj mi odejść! - Krzyczałam na niego tylko po to by zrozumiał przekaz tych słów.
- Proszę Cię nie odchodź! Ja Cię kocham! - Też jego głos był dość głośny. 
- Wiem Niall, wiem. - Podeszłam go niego i chwyciłam jego policzki w moje dłonie. - Ale proszę daj mi odejść.
- Dobrze - powiedział smutno - ale proszę Cię o jedno. - Mówił a ja patrzyłam w jego przepiękne oczu, kótre zawsze mnie urzekły kiedyś i pewnie dalej by urzekały.
- Tak Niall?
- Oglądnij proszę nasz dzisiejszy koncert który ma być w telewizji.
- Dobrze Niall, oglądnę. - Zapewniłam a on wyszedł z domu, a ja zostałam sama.

Dziewczyna tak jak obiecała włączyła telewizor, ustawiając odpowiedni program. Była straszliwie Ciekawa dlaczego to jako ostatnia rzecz zażyczył sobie jej ukochany. Nie pozostało jej nic innego jak tylko spełnić jego prośbę.

- Proszę o uwagę! - Zabrał głos blondyn. - Wiecie o tym, że (t.i.) miała wypadek. I to nie jej wina, że stała pokrzywdzona w sposób taki a nie inny. Uszła z życiem ale została jej blizna. Jak dla was pewne okropna a jak dla mnie piękna. A z resztą nikt nie powinien oceniać innych tylko po tym jak się ubiera ani po tym jak wygląda. Liczy się w człowieku charakter. I ja tak uważam i tak się kieruję w życiu. Nie wykluczam teraz, że nie zależy mi całkowicie na wyglądzie ale na tym co ktoś ma w środku. Powiem wam jeszcze jedno. Gdyby nie ta blizna nigdy bym się nie odważył zaprosić (t.i.) do domu, a tak to jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Znaczy byłem bo (t.i.) nie chce już ze mną byś tylko dlatego, że Wy uważacie, że ja zasługuje na kogoś ładniejszego, a dla mnie najładniejsza jest ona i nikt tego nie zmieni. Więc (t.i.) wiem, ze to teraz oglądasz więc proszę Cie za pół godziny tam gdzie po raz pierwszy się ujrzeliśmy. A jak na razie piosenka która dedykuję mojej najukochańszej.

*klik*

Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

 I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

 You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.

I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.

I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

  You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..

I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.

  I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all your little things
.

Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co jej ukochany zrobił. Szybko ubrała jakąkolwiek bluzę i wybiegła z domu zamykając za sobą tylko drzwi.

Jest widzę, ze to na pewno on, A czym się zdradził? Tym, że przeskakiwał z nogi na nogę tylko on  tak robi, jak się stresuje. Przyspieszyłam tempo i już rzuciłam się w jego objęcia. 
- Przepraszam Cię byłam głupia, tak cholernie.....  - nie pozwolił mi dokończyć, bo wbił się w moje usta, nasze języki delikatnie pieściły siebie nawzajem.
- Błagam nie mów już nic, bo te małe rzeczy nie znaczą nic w porównaniu do tego jak bardzo Cię kocham i błagam Cię nie zostawia mnie już nigdy prze nigdy.
- Dobrze obiecuję. - Odrzekłam i znów poczułam smak mojego mężczyzny.

No tak i tak właśnie zakończyła się historia o tym jak to wygląd nie miał znaczenia, tylko liczyła się miłość. Chcecie wiedzieć co było dalej? No cóż zaręczyli się, potem ślub, dzieci i życie długo i szczęśliwie. Więc może coś to wam rozjaśniło, że za tym jak ocenicie człowieka po wyglądzie to pomyślicie. Mam nadzieje, że jak raz sobie odpuścicie przykrej uwagi na temat czyjegoś wyglądu po prostu pomyślicie. Może zyskacie przyjaciela? Przyjaźń? Lub miłość?

http://image.blingee.com/images19/content/output/000/000/000/7cf/810003989_1719288.gif 
Takie coś w rekompensatę, że mnie nie było a jak była 
to było to denne. Mam nadziej, że ten imagin się wam spodoba i go skomentujecie.
Kocham was /Gumiżelek

sobota, 23 marca 2013

Imaginy z gifami ;*



1.Ty: Harry! Harry!
Hazza: Tak skarbie

http://25.media.tumblr.com/8a221306a8e2c560934082a8ecfef427/tumblr_mjchbamdnA1s4h8vlo1_250.gif
2. Zayn próbuje rozśmieszyć wasze dziecko:
http://25.media.tumblr.com/tumblr_mdnaqgzZgw1r6074qo2_250.gif

Reakcja wszej córki: 



3. Zayn: Louis bo Liam dzisiaj podrywał (t.i.)!
Lo: Ha ha ha on przecież i tak nie ma u niej szans
 http://24.media.tumblr.com/24590087c91e4b1ca8196b3692ac34ea/tumblr_mk3pucmPez1qedo7ho3_r1_250.gif
Po chwili:
Louis: Masz się od niej trzymać z daleka!
http://25.media.tumblr.com/a5eb43ff0bb5e4b9b5843aeb770be049/tumblr_mk3pucmPez1qedo7ho1_r1_250.gif 

 Harry:Ale jaja
 http://24.media.tumblr.com/tumblr_m66ux9JxQD1rw1fboo1_250.gif



4. Ty: Harry widziałeś gdzieś krakersy bo za cholerę nie mogę ich znaleźć, a za raz przychodzą rodzicie a nie ma przekąsek.
Hazza: yyyy
http://25.media.tumblr.com/d2c20f3a5857a5efdbe675936c32f2a2/tumblr_mk3yo6Mf8Y1s4643vo1_250.gif
 Ty: Harry!
H: Niczym się nie przejmuj ja się wszystkim zajmę
Po chwili:
http://25.media.tumblr.com/d60f7150719b0aabb5a1e24330b983a0/tumblr_mk3n1uyXHz1rurxvqo6_250.gif

  
5. Harry zauważający Cię w tłumie na koncercie:
http://24.media.tumblr.com/55431e982f27ea2e54cc0833ca8e86c7/tumblr_mj3zeeNg2L1rgxudyo1_500.gif

6. Zayn: Proszę zaadoptujmy szczeniaczka.
 

 Ty: Nie

Zayn: Dlaczego jesteś taka okropna?!
Ty: No dobra już
Zayn:Yeah!




 7. Liam: No i, że (t.i.) powiedziała, że jesteś słodki?
 Liam: Ale mogę spać spokojnie bo nikt nie ma takich bicepsów jak ja
 

8. Ktoś: (t.i.) Cię zdradza
 Liam:


 Ktoś: I Cię zdradza
Liam: Lalalalalalal laj


9. Ty: Niall skarbie zapomniałam kupić Nutelli przepraszam
Niall: W jakim ja świecie żyje
http://24.media.tumblr.com/2e517d416be95fb6085b6055d3269da5/tumblr_mk3viasGSP1r1mnd9o2_250.gif
 10. Niall uczy waszych synów grać na gitarze:
http://25.media.tumblr.com/cf803f075fbbcf4208a030458fa5cbea/tumblr_mjt35qtxBA1s180geo1_500.gif 

11. Wchodzisz do pokoju i widzisz Louisa
Lo: Kotku pakuj się  jedziemy na Bahamy
Ty: Na Bahamy?
Lo: Tak



Ty: No dobra
Lo: yeah Bahamy!

http://media.tumblr.com/1d27c6372d2b5967b8a0ad2c4309c9cd/tumblr_inline_mg9wtsdWir1rvts3n.gif

Dobra wiem są trochę denne ale tak no musiałam coś dodać ;*
Mam nadzieje, że pojawią się jakieś komentarze czy coś bo to motywuje.
Kocham <3
~Gumiżelek

sobota, 16 marca 2013

Niall


Nie widzieliśmy się z Niall'em od ponad pół roku. W pierwszy dzień po powrocie chłopaka postanowiliśmy iść do restauracji. Zamówiłam Spaghetti a Niall o dziwo nic.
 - Kochanie, dlaczego nic nie zamówiłeś? - Zapytałam zdziwiona.
 - Za bardzo się za tobą stęskniłem by teraz myśleć o jedzeniu. - Powiedział rozmarzony. 
- Ojejku wolisz mnie od jedzenia? - Zapytałam zdziwiona, ale w głębi serca wiedziałam, że to prawda.
 - Zawsze tak było skarbie - powiedział.
 - Naprawdę? - Postanowiłam się z nim troszkę podroczyć. 
- Nie wierzysz? - Zapytał zdziwiony a ja pokiwałam głową na nie by przypadkiem odpowiadania mu słownie nie wybuchnąć śmiechem. 
- No to teraz zobaczysz - powiedział. Wstał nabrał powietrza i krzyknął:
 - Kocham (t.i.) (t.n.) bardziej od jedzenia. Bardziej od wszystkiego. Kocham ją bar.... - Nie dokończył gdyż rzuciłam się na niego by zmiął te słodkie usteczka. I stało się tak, że stałam przytulona do jego torsu parząc w jego piękne błękitne oczy. 
- Wiesz, że ja wiedziałam, że tak jest? - Zaczęłam szeptać
. - Wiedziałem ale i tak chciałem by Ci wszyscy - rozejrzał się po lokalu - się o tym dowiedzieli - powiedział i namiętnie mnie pocałował.
 - Jesteś kompletnym idiotą - powiedziałam po skończonym pocałunku.
 - Ale twoim idiotą. - I znów nasze usta złączyły się w jedność.
 - Chodź idziemy - powiedziałam ciągnąc go za rękaw od kurtki.
 - Gdzie? - Zapytał zdziwiony. - Tak gdzie wszytko się zaczęło. - Powiedziałam i położyłam na blacie 50 funtów mówiąc w pośpiechu reszty nie
trzeba. Umocniłam uścisk mojej dłoni z nadgarstkiem Horana i wybiegliśmy z lokalu kierując się w miejsce gdzie to wszytko się zaczęło, do parku. Gdy już byliśmy blisko "tej" ławki, zwolniłam. Chciałam byśmy poczuli tą magię która nas otacza. Piękne gwiaździste niebo, zielona trawa "nasza" ławka i my. Usiedliśmy na ławce na której jeszcze niecały rok temu po raz pierwszy się spotkaliśmy. Na której widnieją nasze inicjały.
 - Dokładnie pamiętam dzień w którym to wyryliśmy....znaczy ty - poprawiłam się.
 - Ja też - powiedział dumnie - miałaś wtedy turkusową sukienkę z złotymi dodatkami - rzekł i po chwili dodał - włosy spięte w wysokiego kucyka i delikatny makijaż. Byłaś taka piękna..znaczy dalej jesteś. - Poprawił się, usadzając mnie sobie na kolanach, a ja objęłam jego szyję rękami w sposób czego patrzyłam na jego przepiękne błękitne jak ocean oczy.
 - Niesamowite, że to wszytko pamiętasz - naprawdę nie mogę uwierzyć, że on to wszystko pamięta. Zawsze wszyscy mówili, że ma świetna pamięć, ale, że aż tak? WOW to niesamowite. Uśmiechnęłam się do niego a on to oczywiście odwzajemnił to. Kocham widzieć go takiego, szczęśliwego, uśmiechniętego i całego mojego. Powoli nasze usta zaczęły się do siebie zbliżać aż w końcu nasze usta zatopiły się w pełnym miłości i pasji pocałunku. 

"Oczami Niall'a" 
Magiczny moment, kocham to uczucie kiedy mogę poczuć się jak zwykły chłopak. Nie jak sławny Niall Horan z One Direction. Teraz czuję się jak zwyczajny chłopak, całujący się z swoją najwspanialszą księżniczką. Bez fleszy, zdjęć i wścibskich reporterów. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie, tylko po to by zaczerpnąć powietrza. Czasami żałuję, że człowiek musi oddychać. (t.i.) mocno się we mnie wtuliła a ja objąłem jej małe, bezbronne ciało. Niech już tak zostanie, ja, ona i nasza wielka wspaniała miłość.
 Co do ostatniego imagina nie będzie kolejnej części gdyż
właśnie tak miało być.
A co do tego to co raz bardziej się pogarszam w pisaniu, 
postaram się dodawać jakieś takie bardziej kreatywne te imaginy.
Ale jak na razie to proszę dajcie mi motywację w postaci komentarza ;)
KOCHAM WAS!!

~Gumiżelek


czwartek, 14 marca 2013

Harry

Właśnie do naszego domu wszedł Harry po dwu miesięcznej trasie. Myślałam, że jak zawsze przez pierwsze dwa dni w ogóle nie wyjdzie z łóżka. Szybkim krokiem podeszłam do niego i przytuliłam. On za to pocałował mnie namiętnie. 
T: Tęskniłam za tobą. -Powiedziałam.
 H: Ja za tobą też a teraz pakuj się. 
T: Co? - Zapytałam z zdziwieniem a ob tylko szeroko się uśmiechnął.
 H: Nie ma co? Tylko pakuj się jedziemy na wakacje.
 T: A gdzie? Na ile?
 H: Na miesiąc a gdzie to zobaczysz.
 T: To chodź ze mną pomożesz mi bo nie wiem co wziąć. Chyba, że mi powiesz gdzie jedziemy. - Przytuliłam go i popatrzyłam się na niego z miną kotka. Ale on dalej był nie ugięty. 
H: Nie nic Ci nie powiem. - Pociągnął mnie za rękę do naszej sypialni. Ja wyciągnęłam walizkę i pakowałam do niej rzeczy które podawał mi Hazza. Oczywiście nie obyło się bez czułości od strony Harry'ego. Co jedną rzecz którą mi podał, dostawałam buziaka. Gdy walizka była już prawie zapięta Haziątko podało mi jeszcze jedno pudełeczko którego wcześniej nie widziałam, popatrzyłam się na niego z zdziwieniem. 
H: To ode mnie, pamiątka z mojej trasy koncertowej. - Przytulił mnie, a ja w jego ramionach otworzyłam ten prezent. Była to czarna koronkowa bielizna. - Już o to zadbam byś to założyła a ja ściągnął na naszych wakacjach. - Zaśmiałam się a on skradł mi pocałunek. Okazało się, że on jest już spakowany więc nic nie stawało na przeszkodzie byśmy wyjechali. Więc siedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Samochód zostawiliśmy na
strzeżonym parkingu i podeszliśmy do bramek. Byliśmy idealnie czasowo, muszę przyznać Harry idealnie to zaplanował bo w ogóle nie czekaliśmy tylko wsiedliśmy do samolotu. Było po północy, nie ukrywając chciało mi się spać dlatego parłam się o mojego chłopaka. Ten mnie objął ramieniem i ustawił tak, że zasnęłam głową na jego kolanach. Właściwie nie wiem czy można to nazwać snem bo Harold co chwile albo głaskał mnie po głowie lub po plecach a o całowaniu już nie wspominam. To było słodkie ale trochę nie ukrywając uciążliwe. Na szczęście udało mi się choć na chwile zasnąć bo inaczej chodziłabym jak trup. Tak jak mówiłam mój sen nie trwał długo bo już słyszałam słowa Hazzy. 
H: (t.i.) wstawaj!! - Przez chwile nie reagowałam ale on wie jak musi postąpić. Zaczął mnie łaskotać a doskonale wie jak tego nie lubię. Momentalnie odskoczyłam śmiejąc się. 
T: Dobra, dobra już nie śpię. - Powiedziałam dalej się śmiejąc.
 H: No to dobrze bo już jesteśmy. - Wzięłam z fotela mój tz. bagaż podręczny czyli torebkę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Gdy już miałam przejść przez drzwi prowadzące do wyjścia z samolotu zobaczyłam piękną plażę, jesteśmy na Flo Ridzie. Popatrzyłam się zdziwionymi oczami na Hazzę, a ten tylko cichutko się zaśmiał i pokiwał głową. Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę portu lotniskowego. I zaczęły się pierwsze problemy.
 H- Gdzie są nasze walizki ?! - Krzyczał zdenerwowany.
T: Ej, Hazza uspokój się - mówiłam do niego spokojnie, wodząc ręką po jego plecach by się
uspokoił.
 H: Cicho bądź! - krzyknął na mnie, po czym odwrócił się i znów zaczął wydzierać się na ciemnowłosą kobietę, która nerwowo szukała czegoś w komputerze. A ja? Stałam zdezorientowana cała tą sytuacją. W samolocie czułe słówka, buziaki, drobne przyjemności a teraz?! Krzyknął na mnie jak do psa. Zabolało mnie to strasznie. Co nagle stało się z moim loczkiem, kochanym, słodkim? Czy to tylko pod wpływem emocji. Moje rozmyślenia przerwał dość wysoki facet. 
F: Przepraszam czy to państwa bagaż? - Spytał nas, pokazując na dwie walizki. T
: Tak to nasze - szepnęłam cicho. Hazza szybko podszedł do nich wziął jedną w jedną rękę a drugą w drugą rękę.
 H: Chodz (t.i.) idziemy do taksówki - i skierował się w stronę wyjścia a ja tuż za nim. Przez cała drogę do hotelu ani słowem nie odezwałam się do zielonookiego, za to on? Gadał jak najęty jak to będzie fajnie i w ogóle. Nawet nie zauważył mojego smutku, co zawsze zauważał, zmartwiło mnie to jeszcze bardziej. Gdy w końcu dojechaliśmy do budynku, znów się zaczęło. Szarpnął mnie za rękę, gdy wychodziliśmy z pojazdu. Krzyczał do recepcjonistki, że mamy mieć najlepszy pokój jaki jest w budynku. Po czym znowu wziął jedną torbę do jednej ręki a drugą do drugiej i podążył do naszego pokoju a ja tuż za nim. Co prawda sam pokój jest piękny z widokiem na może, to i tak po zachowaniu Hazzy mogę się tylko smucić. On rzucił torby na podłogę i opadł na łóżko, ja dalej stałam przy wejściu i myślałam o tym całym wyjeździe, czy on ma tak wyglądać? Po
chwili Harry podniósł głowę i popatrzył się na mnie, po czym wstał i podszedł do mnie. 
H: Kochanie, co się stało - zapytał a ja wpadłam w furię.
T: Ty masz czelność jeszcze pytać co się stało? Najpierw mówisz, że wyjeżdżamy jest fajnie dużo miłości, potem nagle wkurzasz się po czym nagle wszytko wraca do normy ale nie bo pan wielki Styles nagle dostaje szału i znów wszytko psuje, a na samym końcu zdziwiony pyta się co się stało! - wykrzyczałam na jednym wdechu. 
H: Ale to nie moja wina - powiedział. 
T: A czyja, może moja albo najlepiej elfów ?!
 H: Modest, kazali mi wszędzie gwiazdożyć, i nie przejmować się tobą w miejscach publicznych. 
T: Wiesz co ?! -Krzyknęłam na maxa zdenerwowana. 
H: Co? - Odpowiedział mi nabuzowany. Po mojej twarzy zaczęły lecieć łzy. 
T: Znowu Modest, ostatnio jak kazali nam się roztarć a potem znowu zejść powiedziałeś, że to ostatni raz jak oni coś nam każą robić, a teraz znów. Mam tego dosyć! Wiązać się z tobą wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale to, że podczas naszego spólnego wyjazdu masz mnie ignorować to już mnie przerosło. Przepraszam Cię Harry. Powiedz mi jak Modest da Ci wolną rękę na twój - podkreślam ostatnie słowo - związek, lub po prostu zakończy się z nimi umowa. 
H: Ale..... 
T: Nie Harry, mam dość tego, że we własnym domu muszę chodzić zawsze ubrana na ciemny kolor w geście tego, że nie jestem płytka. Mam dość tego, że nie mogę sobie kupić batona w kiosku, bo od razu będę na pierwszych stronach gazet a najbardziej mam dość tego, że Harry..... - przerwałam na chwilkę - że zabraniają
nam mimo  tego, że jesteśmy oficjalnie parą, a właściwie to już nie, że zabraniali mam okazywać sobie miłość. 
H: Czyli to oznacza.... 
T: Tak Harry, to oznacza, że to już koniec, przykro mi. - Wzięłam swoją torbę i podeszłam do niego położyłam torbę na ziemi i objęłam jego twarz rękami - żegnaj Harry, pamiętaj koniec umowy z nimi to początek naszego związku lub po prostu wolna ręka. - Ten pokiwał głową na znak, że rozumie a ja odeszłam nie zatrzymywał mnie, bo dotarły do niego sens moich słów. Wróciłam do Londynu z powrotem zamieszkałam w mieszkaniu gdzie mieszkałam przed związkiem z Hazzą, teraz to ja już mogę tylko czekać na dalszy los wydarzeń, jak się to wszystko potoczy? Nie wiem ja, nie wie on, tego nawet nie wie ten pieprzony Modest.


Od mojego zerwania z Harry'm minęło pół roku. Nie odezwa się do mnie ani ja do niego. Ja nie mam chłopaka ani on nie ma dziewczyny.  Skąd to wiem? Po jego zachowaniu non stop jest smutny i pogrążony a tak nie zachowuje się zakochany facet. Jak zawsze weszłam na laptopa i pierwsze co wyszło mi po wejściu na tt to: " One Direction przedłużyli umowę z Modest Maget o kolejne trzy lata!" Czytają to wiedziałam, że dla związku mojego i Hazzy nie ma już ratunku. Chyba, że za trzy lata ale kto wie przecież mogą oni przedłużyć umowę. Niestety los wybrał tak i najwyraźniej nie było szansy na nasz związek, bo związek to rzecz w którą powinien ingerować człowiek który w nim jest a nie tysiąc innych osób, bo wtedy to nie związek tylko jakaś jedna wielka pomyłka.

No to mały spamik z Styles'em
Chyba nie macie mi to za złe? 
Co nie?
No to więc tak miałam mega zanik weny i chyba
dalej mam bo to ''coś'' nie jest mega 
wybitne ale postaram się by następny był lepszy :)

~Gumiżelek     

niedziela, 10 marca 2013

Hazza cz 3



część 2

H: Boże musimy się jakoś wydostać.
J: No.
Robił się już wieczór położyłaś się na piasku Harry też.
H: Jessica mam takie pytanie. * Powiedział trochę zawachanym głosem*
J: Jakie?
H: No bo ten...
J: No Harry wyduś to z siebie?
H: Czy tamtej nocy co zrobiliśmy...* Nie dokończył bo mu przerwałaś*
J: Harry ja cię kocham.
H: Ja też cię kocham*pocałował cię*
Rano otworzyłaś oczy, obruciłaś się ale nigdzie nie było Harrego. Wstałaś i zaczełaś iść w strone dżumgli.
J: Harry! Harry gdzie jesteś?.* nagle zauważyłaś wielkiego pająka i zaczełaś piszczeć*
J: Aaaaaa.......
H: Co się stało?!
J: Boże ten pająk był wielki .
H: hahahahaha* śmiał się*
J: Z czego się śmiejesz?!
H: Z... Hahaha z ciebie.
J: To nie było śmieszne.
Harry do ciebie podszedł i cię pocałował.
H: Wreszcie cię mam.
J: Ja ciebie też* Przytuliłaś go*
H: Fajnie w moich bluzkach wyglądasz.
J: Hahahaha
- Dzięki* Poszliście spać
~Rano~
Wstałaś razem z Harrym zobaczyliśmy łódkę która była nie daleko, popatrzyłam się na Harrego a on na mnie i razem zaczeliśmy krzyczeć.
- Tu jesteśmy! * Machałam ręką*
Łódka była coraz bliżej, a kiedy już była blisko nas wyszli z niej Niall, Louis, Liam, Zayn i jakiś facet.
Facet- Harry i Jessica?
H: Tak.
I wtedy przybiegli do was chłopaki.
N: Boże wiecie jak ja się martwiłem?!
Lou: No, a Niall z tego aż nic nie jadł.
Wszyscy się przytuliliście i wsiedliście na łódkę. Całą drogę opowiadaliście co się stało. Jak byliście już na miejscu narpiew musieliście iść do szpitala a potem wszyscy byliścje w domu.
~  Tydzień później  ~
H: Powiemy im? * Spytał Harry *
J: Ale o czym?
H: No o tym że jesteśmy razem?
J: Aaa... O tym, okej to po obiedzie.
Wstałaś i przytuliłaś Harrego.
Po obiedzie wszyscy siedliście na kanapie.
H: Chcieliśmy wam coś powiedzieć * Powiedział Harry i popatrzył się na ciebie.
Lou: O czym?
J: O tym że ja i Harry jesteśmy razem* Przyluliłaś Harrego*
Z: O tym to my już wiedzieliśmy.
H: Co?
Lou: Przecież to było widać.
N: Te wasze chodzenie w nocy z pokoju do pokoju raz Harry do ciebie a potem Jessica do ciebie.
Li: Żadna nowość.
Z: No właśnie to my idziemy pa.
Lou: No pa.
N: Pa ale jak wróce to kolacja ma być gotowa.
Wszyscy wyszli a ty z Harrym nie mogliście uwieżyć że oni to wszystki wiedzieli.
H: Em no dobra mamy to za sobą.
J: No* Pocałowałaś Harrego*
N: No ale ja jeszcze nie wyszłem blee wy się całujecie blee.
H i J: Hahahaha
Roku później pobraliście się i mieliście dziecko Darcy a drugie miało przyjść na świat za nie długo.
              ~ The End ~
Sorki że tak długo nie dodawałam ale czasu nie miałam, a Gumiżelek mnie nękał do dodałam/ Hazza :*

niedziela, 3 marca 2013

Harry


Obudziłam się jak co rano. Niby normalny dzień, ale jednak dzisiaj są Walentynki. Wszystkie zakochane pary będą dzisiaj spędzać romantycznie dzień. Spacery, całusy i tego typu rzeczy a w nocy…każdy wie co. No w końcu Dzień Zakochanych to też międzynarodowy dzień prezerwatywy.  Ospale wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki, gdzie odbyłam normalne czynności które większość ludzi robi po przebudzeniu. Ubrałam się w granatową sukienkę jak ja to miałam w zwyczaju. Zrobiłam leciuteńki makijaż z myślą o moim chłopaku który w ogóle nie rozumie po co kobiety się malują. Szybko zbiegłam na dół witając się z mamą.

- Hej – powiedziałam całując ją w policzek.

- Cześć córciu – powiedziała radośnie, kładąc mi na talerz naleśniki z Nutellą i bitą śmietaną.

- Oj, mamo nie musiałaś – powiedziałam chwytając do ręki widelec.

-Uznajmy, że to jest mój prezent Walentynkowy dla Ciebie – powiedziała i promiennie się do mnie uśmiechnęła a ja oczywiście odwzajemniłam uśmiech. Po śniadaniu zaproponowałam mamie, że to ja pozmywam naczynia w zamian to, że ona je przygotowała. Moja rodzicielka usiadła w salonie przed telewizorem a ja wzięłam się za mycie, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi.

- Ja już otworzę! – Krzyknęła do mnie mama, za pewnie po to byśmy obie się nie fatygowały.  Po chwili usłyszałam dwa roześmiane  głosy w przedpokoju. Jeden damski czyli mojej mamy i drugi męski ale nie przysłuchiwałam  się bardziej temu głosowi gdyż usłyszałam nawoływanie mojej osoby przez moją mamę.

-(t.i.) chodź tu, słońce! – Odłożyłam właśnie ostatni talerz do szafki. Otarłam mokre ręce ręcznikiem do tego służącym i udałam się do przedpokoju. Gdy zobaczyłam w nim moją mamę rozmawiającą z moim chłopakiem.

- Harry! – krzyknęłam radośnie rzucając się na chłopaka. Ten mocniej mnie objął i przytulił a mama się leciutko zaśmiała. Gdy już stanęliśmy normalnie Hazza ucałował mnie w policzek i objął jedną ręką moją talię tak, że staliśmy przodem do mojej mamy.

- Więc tak… - zaczął loczek. – Jeśli się pani zgadza to porywam pani córkę. – Powiedział z tym swoim czarującym uśmiechem.

- Hmmmm  - udawała zamyśloną.

- Oczywiście odstawię ją całą i zdrową  - zapewniał ją Hazza.

- No mamo! – Krzyknęłam w geście by się przekonała.

- No dobrze – odetchnęliśmy z ulgą. – Bawcie się dobrze – powiedziała i znikła w salonie. Ja odwróciłam się przodem do Hazzy i cmoknęłam jego nosek.

- Muszę się przebrać  - powiedziałam.

- Kochanie, jesteś piękna zawsze, we wszystkim. – Powiedział i pocałował mnie czule w usta.

- No dobra – powiedziałam zrezygnowana a ten się zaśmiał. Ubrałam buty i płaszczyk.

- Ej, jeszcze to! – Powiedział Harry a ja się odwróciłam i on nacisnął mi na głowę czapkę z wzorem pandy, a wokół szyi owinął mi dość gruby szalik.

- Dziękuję mamusiu.

- Ja po prostu nie chcę byś się przeziębiła i prze zemnie będziesz leżeć w łóżku.

- A nie chciałbyś ze mną leżeć w tym łóżku? – Zapytałam a ten przygryzając moje ucho przy tym obejmując mnie powiedział.

- Muszę przyznać, że to kusząca propozycja ale nie . – Powiedział i wyszliśmy z domu, od razu wsiadając do auta lokowatego.

- To gdzie mnie wieziesz? – Zapytałam z zaciekawieniem chłopaka.

- Zobaczysz – powiedział, a ja zwróciłam głowę w stronę przedniej szyby, gdy nagle poczułam na swoim udzie męską rękę, rękę którą kocham.

Jechaliśmy dość długo, gdy w końcu zatrzymaliśmy się przed wielką żelazną bramą.

- Muszę Ci zawiązać oczy – odparł i zgodnie z tym co mówił, zawiązał mi na oczy chustkę, która tak wspaniale pachnie, a mowa o jego przepięknych perfumach. Po chwili poczułam jak pomaga a wręcz wyciąga mnie z auta, po czym gdzieś prowadzi. Nie szliśmy długo, cały czas czułam jego ręce na mojej tali i jego ciepły oddech na mojej szyi. W końcu stanęliśmy, a on ściągnął mi opaskę i moim oczom ukazał się las, w środku lasu tak jak by opuszczone wesołe miasteczko, nie tak jakby tylko na pewno, a w środku tego koc, czerwony koc, wokół niego pełno poduszek, świeczek i świeżych kwiatów. Całokształt piękny, wszystko dookoła pokryte około trzy centymetrową warstwą śniegu, na nim czerwony koc, czerwone poduszki, czerwone świeczki, wszystko czerwone. I ta woń, tak jak by wszędzie wylał swoje perfumy, które tak straszliwie mnie pociągają. Jest to zdecydowanie najlepsza niespodzianka jaką dostałam od, niego a szczerze mówiąc było tego dużo. Odwróciłam się do niego przodem i mocno wtuliłam się w jego tors.

- Dziękuje, jesteś najlepszy – wyszeptałam mu a po mojej twarzy spłynęły łzy. On podniósł mnie swoimi umięśnionymi rękami i położył na kocu.

- Wszystko dla Ciebie kochanie – musnął moje usta po czym sięgnął po jedną truskawkę w czekoladzie i wepchnął ją do mim ust. I tak właśnie minął nam dość długo czas na karmieniu siebie nawzajem, przytulaniu i słodkimi niewinnymi buziakami. Tak bym mogła zawsze spędzać wolny czas, z nim na przeróżnych pieszczotach i innych….

Nagle Hazziątko wstał i podał mi rękę by i ja zrobiła to samo. Złapał mnie mocniej za rękę i ruszyliśmy. Przechodziliśmy pomiędzy starymi „sprzętami” które kiedyś służyły za świetną zabawę w wesołym miasteczku. Hazza zaprowadził mnie prosto w miejsce gdzie kiedyś rzucało się piłeczkami do ustawionych specjalnie butelek na platformie. Częste w filmach jest spotykane to, że chłopak właśnie wygrywa dla swojej dziewczyny misia, by jej przypominał o chłopaku. Tym razem nie było inaczej, Harry zaczął rzucać piłeczkami w stronę buteleczek. Na początku strącił tylko jedną ale nie poddawał się, rzucał dalej ale niestety nie trafiał. Ja cały czas mu dopingowałam by ten się nie poddawał. Dopiero gdy została mu ostatnia kula mocno się zamachnął i strącił resztę. Radośnie pisnęłam po czym przytuliłam mojego zwycięzcę.

- A teraz nagroda! – Krzyknął radośnie a ja z myślą, że chodzi mu o całusa, rozchyliłam usta a ten, przeskoczył ladę, po czym wyłożył na miej trzy pudełeczka: Różowe, zielone i niebieskie.

- No to które pudełeczko panienka życzy sobie sobie otworzyć? – Zapytał z śmiesznym akcentem starszego pana.

- To – powiedziałam, wskazując na różowe pudełeczko. Hazza uśmiechnął się w znów przeskoczył przez ladę i znalazł się obok mnie.

- (t.i.) jesteśmy parą od ponad roku i moim zdaniem najtrudniejsze jest to, że non stop się roztajemy, a to trasa, wywiad czy po prostu ja idę do swojego domu a ty do swojego. Więc wpadłem na pomysł by – otworzył pudełeczko a moim oczom ukazały się kluczę, tak jak by do domu. – Byśmy zamieszkali razem – powiedział i ukazał swoje słodkie dołeczki.

- Oczywiście, że się zgadam – powiedziałam z radością.

- Ale to nie było pytanie, tylko stwierdzenie a z resztą już wszystko jest załatwione.

- Jak? – Zapytałam zdziwiona.

- Twoja mama właśnie pakuje twoje rzeczy albo już spakowała i jeszcze dziś wieczorem wszystkie powinny być u nas w domu. – Odparł.

- Jejciu, kochany jesteś – powiedziałam i rzuciłam się na niego, a ten złączył  nasze usta w namiętnym pocałunku, rozchyliłam usta by pogłębić pocałunek, po z kończonej przyjemności zapytałam się go.

- A skąd  wiedziałeś, że wybiorę właśnie to pudełeczko, a nie na przykład zielone?

- Kochanie, znam Cię na tyle dobrze, że wiem, że wybierzesz różowy.

- A mówiłam już jak bardzo Cię kocham? – Spytałam.

- Tak ale mogła byś jeszcze raz – powiedział a ja złączyłam nasze usta a przed tym wyszeptałam mu te dwa magiczne słowa „Kocham Cię”




Zdjęcie specjalnie dla Zosi <3
 Bardzo spóźnione ale co tam ;P
Mam nadzieje, że się wam podoba i 
pozostawicie po sobie ślad istnienia w postaci komentarza/Gumiżelek

Mam do was prośbę popytacie?
odwdzięczę s
mój ask 

sobota, 2 marca 2013

Zayn

muzyka

 Cisza, spokój, coś co trudno znaleźć a tym miejscu, miejscu gdzie codziennie odbywają się dzikie dyskoteki. Szczerze to nie znoszę tego miejsca. Nigdy nie lubiłam ani nie będę lubić imprez, dyskotek, domówek i tego typu rzeczy. Ale mimo to jestem właścicielką jednego z nocnych klubów. Dlaczego stało się tak, że nią jestem? Mój tata to tak zwana gruba ryba i on razem z moją matką wyjechali do NY, a ja zostałam tu z moją miłością. No właśnie mój narzeczony. Był zawsze ze mną, znaczy jak tylko mógł. Martwił się o mnie, wspierał mnie. Skarb, skarb dla kobiety. Dokładnie pamiętam ten dzień, kiedy chciał mi zrobić niespodziankę. Siedziałam w biurze klubu. On wszedł głównym wejściem. Przeszedł przez szatnie a właściwie chciał ale ktoś go zatrzymał. Zawsze siedzą tam różni dilerzy. Jeden z nich zatrzymał go i spytał czy czegoś nie chce. On odpowiedział, że nie a ten dał mu w twarz. I tak zaczęła się bijatyka. Został bardzo pobity no cóż jak by nie było to wszyscy się na niego rzucili. A gdzie wtedy była ochrona? Siedziała i zbijała bąki zamiast pomóc najważniejszej osobie mojego życia. Trafił do szpitala a tam zmarł. Kilka łez poleciało mi po policzku. Wstałam i bardzo powolnym krokiem podeszłam do okna. Popatrzyłam się przez okno i zobaczyłam park. A w tym parku zakochane pary przechadzają się po alejkach. Mimo, że jest zima i około zero stopni a oni i tak spacerują. No tak bo dzisiaj są Walentynki. Ciekawe co by tak było jak by Harry żył? Jak byśmy spędzali ten dzień? Pewnie razem.
I znów z moich oczów poleciało kilkanaście łez. Pogładziłam się po lekko zamokniętym brzuszku. Tak, jestem w ciąży z Harry'm Styles'em. Ale co z tego jeśli on nawet nie zdążył się o tym dowiedzieć? Co z tego jeśli nie zaznał tego, że za chwile zostanie ojcem? Co z tego? Odszedł, odszedł ode mnie, odszedł od rodziny, odszedł od przyjaciół, odszedł od One Direction, odszedł od naszego jeszcze nienarodzonego dziecka. Ale wiem, jestem tego pewna, że tak w niebie raduje się z tego, że miał zostać ojcem. Tym razem moje oczy wylały znaczną większą ilość łez. Nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayn'a idącego w moją stronę z jedną czerwoną różą. Podszedł do mnie o star wszystkie łzy z moich bladych zimnych policzków, po czym mocno mnie przytulił. Trwaliśmy tak w uścisku dość długi czas, w ciszy, nikt nie śmiał się odezwać. Dopiero po dość dłuższej chwili Zayn się ode mnie odsunął. Popatrzył mi się prosto w oczy i pocałował. Gdy zakończył pocałunek rzekł: 
-Pamiętaj masz mnie. Masz i będziesz mieć już na zawsze. - I znów złączył nasze usta w jedność.




 Może i Walentynki były dawno ale i tak musiałam 
go dodać. Ej, mieliśmy my umowę ja
komentuje inne blogi a WY nasz.
Więc co się z nią stało?/Gumiżlek