Pchnęłam drzwi kawiarni i przekroczyłam próg. Stawiając niepewne kroki doszłam do baru. Strach górował w moim ciele. A to wszystko z powodu rozmowy w sprawie pracy.
- Dzień dobry, byłam dzisiaj umówiona w sprawie pracy. - Powiedziałam drżącym głosem w stronę ciemnoskórej brunetki wycierającej szklani za barem.
- Pani (t.i)? - Spytała na co pokiwałam głową. - Szef już na panią czeka. - Odłożyła przedmioty na bar i gestem ręki wskazała bym do niej podeszła. Powolnym krokiem zrobiła to co mi kazała.
- Proszę za mną. - I zaczęła iść w stronę zaplecza dołączyłam do niej i po chwili stanęłyśmy pod mahoniowymi drzwiami. - Proszę to tutaj. - Powiedziała i posłała mi szczery uśmiech. Niepewnie go odwzajemniałam. Dziewczyna odeszła a ja zaczerpnęłam powietrze po czym szubko je wypuściłam. Drżącą ręką zapukałam i po usłyszeniu męskiego "Proszę". Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka.
- Dzień Dobry. - Powiedziałam i poczułam jak pot spływa mi po rękach.
- Wita, proszę usiąść. - Powiedział, a ja posłusznie wykonałam polecenie.
***
- Dziękuję Pani bardzo. - Powiedziałam z uśmiechem ściskając jego dłoń. - Do jutra. - Dodałam i już się miałam odwrócić z zamiarem wyjścia, gdy zatrzymały mnie słowa Pana Jace'a.
- I wszystkiego Najlepszego z Okazji urodzin. - Powiedział a ja zdezorientowana popatrzyłam się na niego. Widząc moją mnie troszkę się zmieszał. - Przepraszam ale w pani CV pisało...
- Nie to ja przepraszam i dziękuję. Po prostu zapomniałam, że to dzisiaj. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Nie ładnie zapominać o swoich urodzinach. - Pogroził mi palcem, na co się zaśmiałam.
- Przepraszam już nie będę. Do widzenia. - Powiedziałam i zniknęłam za drzwiami. Tak! Doskonale. Zaczęłam studia i dostałam wymarzona pracę. I mam dzisiaj urodziny! Uderzyłam się otwartą ręką w czoło i skarciłam się w myślach. Co za idiota zapominania o swoich urodzinach? Szybkim krokiem ruszyłam na salę i żegnając się z kelnerką wyszłam z lokalu. Powolnym krokiem udałam się w stronę domu. Mojego i Niall'a. Ach.... Szkoda, że nie może być teraz ze mną ale cóż nie mogę mu zabronić jeździć z trasy. Mimo to, że moje serce potrzebuję dawki jego ciała. Chciała bym by choć w ten jeden dzień był ze mną. Ale cóż.....życie jest czasami okrutne. Spuściłam głowę w dół i podziwiając moje buty doszłam do domu. Wyjęłam klucze z torebki i otworzyłam je odpowiednim. Ściągnęłam z siebie niepotrzebne ubranie oraz buty i zostawiając torebkę w przedpokoju udałam się w stronę salonu. Bezwładnie opadłam na kanapę i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam coś ciężkiego na moim brzuchu. Krzyknęłam i otworzyłam oczy. Ku mojemu zaskoczeniu obok łóżka klęczy Niall i trzyma głowę na moim brzuchu.
- Niall! - Krzyknęłam radośnie. Zeskoczyłam z kanapy kucając obok niego i objęłam go mocno. Poczułam jak on zamyka mnie w uścisku. Nie rozluźniając uścisku zatopiłam się w jego ustach. Czego teraz w tym momencie najbardziej potrzebowałam. Poczuć smak jego ust. Niechętnie się od niego odsunęłam.
- Co ty tu robisz? - Spytałam nadal pozostając w mocnych objęciach blondyna.
- Myślisz, że tak po prostu mógłbym olać Ciebie i twoje urodziny i nie przyjechać do Ciebie?! - Spytał. A ja pokiwałam głową na "nie". - No właśnie, ale dość o mnie to ty dzisiaj jesteś najważniejsza. - Wypuścił mnie z objęć i wstał. - Chodź nie ukrywam tak jest zawsze ale dzisiaj szczególnie. - Zaśmiałam się na jego słowa i wyciągnęłam rękę w jego kierunku by pomógł mi wstać.
- No to co idziemy. - Bardziej stwierdził niż zapytał, chwycił mnie pod rękę i zaczął prowadzić w stronę drzwi.
- Co? Chwileczkę muszę się przebrać. - Zatrzymałam się a on odwrócił mnie do siebie przodem i popatrzył mi się prosto w oczy. - Skarbie wyglądasz ślicznie. No może z małym detalem. - Powiedział a ja z dziwieniem się na niego popatrzyłam. Chwycił za gumkę od mojego koczka i pociągnął w sposób czego moje włosy opadły zakrywając przy tym ramiona, kark i plecy. - Teraz jest idealnie. - Uśmiechnął się i cmoknął mnie w nos. Ubraliśmy buty a ja jeszcze narzuciłam na siebie marynarkę. I wyszliśmy z domu. Powoli szliśmy przytuleni do siebie po Londyńskich ulicach, które ogarnął półmrok. Co chwilę echem niosły się nasze głośne śmiechy. I właśnie tego mi brakowało, przez ten czas kiedy go nie było, tych beztroskich chwil, gdzie nie musimy się o nic martwić. I jest tylko ja i on. Nasze nogi celowo lub przypadkiem doprowadziły nas na Tower Bridge. Stanęliśmy na samym środku. Ja oparta o bajerki a on objął mnie w tali a swój podbródek umieścił na moim ramieniu i napawaliśmy się widokiem nocnego Londynu.
- Tak mogło być już zawsze. - Przerwałam ciszę, która między nami się wytworzyła.
- Tak czyli jak? - Zapytał zainteresowany.
- Tak, że jesteśmy tylko ty i ja. Razem. Już na zawsze. Możesz mi to obiecać? - Spytał przekręcając głowę w jego stronę.
- Obiecuję, skarbie. - Powiedział i cmoknął mnie w czoło. - A po ki co. - Powiedział i wyprostował się i przekręcił mnie tek, że jestem teraz tyłem do barierki a przodem do niego. - Chciałbym CI złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji urodzin. Byś zawsze była taka uśmiechnięta jak jesteś teraz, byś kochała mnie całym sercem i wytrzymała ze mną resztę życia aniołku. - Powiedział i złączył nasze usta. Po chwili się ode mnie odsunął i wyjął coś z kieszeni. - I mam dla Ciebie pewien mały prezent. - Powiedział wyciągając z pudełeczka zgrabną bransoletkę z wygrawerowanym napisem "Live, Love, Laugh" i zręcznie zapiął mi ją na nadgarstku.
- Jej, dziękuję kochanie. - Powiedziałam podziwiając bransoletkę na moim nadgarstku po czym objęłam rękami jego kark.
- I mogę Ci obiecać, że z twoje ostatnie i przed ostanie życzenia się spełnią. - Powiedziałam z uśmiechem i musnęłam jego usta.
- Obcujesz? - Spytał z uśmiech, zaplatając swoje ręce na moich plecach.
- Obiecuję. - Odpowiedzialnym i złączyłam nasze usta w pocałunku.
Nie obiecuj czegoś czego nie możesz zrobić, bo złamana obietnic boli czasem bardziej niż zdrada.
Wiem mam przerwę. Ale cóż.
Myślałam dzisiaj nad tym dlaczego nie piszę.
I olśniło mnie dlaczego miałam niechęć do pisania.
Nie wiem czy was to obchodzi więc...
POWRACAM!
Imaginy będą pojawiać się najszczęśniejszej
jak będę mogła. Mam nadzieje, że
jesteście szczęśliwi.