Prompts Gosi ♥
- Harry ty idioto! - Usłyszałam dość głośny krzyk. Otworzyłam moje zaspane jeszcze oczy. Przeciągnęłam się, słysząc przy tym okropny trzask niektórych mięśni. Opadłam z powrotem na mękom poduszkę i zaczęłam wsłuchiwać się w głosy dochodzące z innego przydziału busa. Powoli podniosłam się na łokciach i zaczęłam wstawać z łóżka. Wsunęłam na swoje stopy baleriny i zaczęłam iść w stronę chłopców. Otworzyłam drzwi i od razu przywitały mnie uśmiechy wszystkich członków One Direction.
- Dzień dobry wszystkim. - Powiedziałam uśmiechnięta.
- Witaj śpiąca królewno. - Powiedział Harry podchodząc do mnie i witając mnie jak co dzień pocałowaniem mojego policzka. Oj to cały Harry. Słoneczko, kochanie, skarbie tu buziak tu przytulenie. Ciekawe dlaczego on nie ma dziewczyny? Nie zastanawiając się dłużej nad życiem prywatnym loczka usiadłam na swoim stałym miejscu.
- Wiesz, że dzisiaj mamy koncert? - Spytał mnie Liam popijając swoją kawę.
- Oczywiście jak bym mogła zapomnieć? - Wycedziłam i chwyciłam do ręki kanapkę by po chwili odgryźć jej kawałek.
- Cześć wszystkim! - Usłyszałam za plecami nieziemski głos. Pod wpływem tych słów po moim ciele przeszedł przyjemny głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Horan'a udającego się w moim kierunku. Wygląda nieziemsko. Włosy w nieładzie, które dodawały mu uroku. W samych dresowych spodniach. Ten widok dawał mi dużą frajdę. Gdyż bez żadnych problemów mogłam podziwiać każdy, idealny mięsień brzucha, ramion i rąk. Siadł na sąsiadującym z moim krześle i z nie do końca otwartymi oczami, podarował mi całusa w policzek. Dla niego jest to pewnie jeden głupi buziak ale dla mnie to coś wielkiego. Zakochałam się w nim w dniu gdy miałam okazję poznać go po raz pierwszy. Wpadł do mojej garderoby i zaczął krzyczeć, rożne dziwne zdania. Po chwili zorientował się, że najwyraźniej pomylił pomieszczenia i zaczął mnie przepraszać. Do dziś pamiętam te jego minę wstydu i zażenowania a było to nie całe pół roku temu. Tak od pół roku jestem w trasie z najsławniejszym zespołem One Direction. I już znam ich jak własną kieszeń z wzajemnością.
- Ile mamy do występu? - Spytał Zayn nie podnosząc głowy z nad swojego telefonu.
- Jakieś cztery godziny. - Odpowiedział mu Payne.
- Za trzy minuty wszyscy na swoich miejscach! - Krzyknął Conor, mój menadżer. Szybko udałam się na dolną cześć sceny z wyczekiwaniem na sygnał do zaczęcia się koncertu. Stres ogarnął całe moje ciało w sposób czego moje ręce zaczęły drzeć. Nim się obejrzałam i już Paul zaczął odliczać do zaczęcia się koncertu.
Trzy!
Dwa!
Jeden!
-No to zaczynamy! - Pomyślałam i zatraciłam się w muzyce.
- Wszyscy do tour busa! - Krzyczeli na zmianę Conor, to Paul. Wszyscy wpadliśmy jak szaleni do busa opadając z zmęczenia na kanapy.
- WOW! To było coś! - Krzyknął z podekscytowaniem Louis.
- W pełni się z tobą zgadzam. - Przytaknęłam mu wstając i kierując się do kuchni po jakąś wodę.W moje ślady poszli od razu wszyscy. W sposób czego wszyscy staliśmy teraz w kuchni popijając wodę. Nagle poczułam jak przez moje ciało przechodzi ogromny ból i upadam a następnie powstała już tylko ciemność.
- (t.i.) obudź się! - Usłyszałam ciszy szept. Po chwili poczułam jak ktoś ściska moją dłoń. Powoli zaczęłam otwierać swoje oczy i ujrzałam zmęczoną twarz blondyna. - (t.i.). - Wyszeptał z zdziwieniem jak mnie zobaczył.
- Co się stało? - Syknęłam nie wyraźnie, choć na tyle by zrozumiał.
- Mieliśmy wypadek, nie ruszaj się już idę po lekarza. - Nie zdążyłam nic powiedzieć a już wybiegł z sali. Co? Jaki wypadek? Powoli zaczęłam odtwarzać w głowie co się stało. Koncert, tour bus, woda, kuchnia, upadek ciemność, szpital. Po chwili do szali wszedł starszy mężczyzna w kilcie.
- Jak się Pani czuje, Pani (t.n.)? - Spytał trzymając w ręce plik kartek.
- Dobrze. - Odpowiedziałam podpierając się na łokciach.
- Na pewno? - Spytała ja pokiwałam mu twierdząco głową.
- Jeśli tak, to zrobimy Pani podstawowe badania i jeśli one nie wskażą żadnych nieprawidłowości to będę mógł panią wypuścić do domu. - Powiedział wychodząc. Od razu jak opuścił pomieszczenie do środka wszedł blondyn.
- I co powiedział? - Spytał zaciekawiony siadając na krześle obok łóżka.
- Zrobią mi jakieś badania i jeśli one nic nie wykażą złego to pójdę do domu. A jak ty się czujesz? I co z resztą? I jak to się w ogóle stało? - Zasypywałam go pytaniami.
- Mieliśmy wypadek, rozpędzony tir wjechał prosto w naszego busa. Niestety kierowca nie przeżył w wczoraj był pogrzeb. - Przerwał na chwilę. - Reszta leży w śpiączce. Ja nie ucierpiałem prawie w ogóle tylko kila siniaków, więc czuję się dobrze. - Powiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.
Przekroczyłam właśnie próg szpitala. Powoli zaczęłam kierować się w stronę sali numer siedemdziesiąt osiem, gdzie leży reszta chłopców z One Direction. Otworzyłam drzwi od sali i od razu do moich uszów dobiegł głośny śmiech. Obejrzałam salę wzrokiem i zobaczyłam, że wszyscy się wybudzili z śpiączki farmakologicznej.
- O przyszła nasza księżniczka. - Usłyszałam wesolutki głos Harry'ego.
- Też miło mi Cię widzieć Harry. - Powiedziałam podchodząc do wielkiego stołu na którym walały się duże ilości rożnych smakołyków. I ja dołożyłam jeszcze ptysie z kremem.
- Przyniosłam wam pysie z kremem. - Oznajmiłam ciepło się uśmiechając.
- Dziękujemy, co byśmy bez Ciebie zrobili? - Spytał Liam.
- Nie mielibyście ptysiów z kremem. - Powiedziałam, na co wszyscy się zaśmiali.I tak minął mi tydzień, co dziennie razem z Niall'em przychodziliśmy rano do chłopaków i wychodziliśmy późnym wieczorem. Przez ten cały czas zbliżyliśmy się do siebie niemiłosiernie. Teraz jestem pewna, że go kocham....tylko pytanie czy on mnie.
Wyszliśmy z budynku szpitala, nasze zegarki wskazywały piętnaście minut po dwudziestej pierwszej.
- Może się przejdziemy? - Usłyszałam dźwięczny głos Irlandczyka.
- Oczywiście. - Odpowiedziałam z uśmiechem i już maszerowaliśmy obok siebie po uliczkach parku miejskiego. Po chwili, pogrążeniu w rozmowie usiedliśmy na ławce. Żadne z nas już się nie odezwało. Mój wzrok odruchowo stoczył się na linię oczów blondyna.
- (t.i.) ja już nie daje rady. - Powiedział bezsilnie. - Nie mogę patrzeć jak spotykasz się z innymi facetami, jak się nimi interesujesz, a to wszystko pogarsza Harry. Ja kocham Cię i chce się ciebie spytać. - Na chwilę przerwał, lecz ja wiedziałam już co chce powiedzieć. - Chcesz zostać moja dziewczyną? - Spytał a ja pokiwałam twierdzącą głową i zaczęłam zbliżać się do niego. Po chwili nasze usta odnalazły swoją drogę i złączyliśmy je w namiętnym pocałunku. Gdy delikatnie się od siebie oderwaliśmy wtuliłam się w jego tors.
- Byłeś o mnie zazdrosny? - Spytałam po chwili.
- I to nie wiesz ja bardzo, skarbie. - Odpowiedział i ucałował czubek mojej głowy.
- Nie ma o co. - Rzuciłam.
- Nawet tak nie mów, jesteś dla mnie najważniejszą, najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczyną na świecie. I będę o Ciebie zazdrosny już do końca mojego życia i jeden dzień dłużej.
- Dzień dobry wszystkim. - Powiedziałam uśmiechnięta.
- Witaj śpiąca królewno. - Powiedział Harry podchodząc do mnie i witając mnie jak co dzień pocałowaniem mojego policzka. Oj to cały Harry. Słoneczko, kochanie, skarbie tu buziak tu przytulenie. Ciekawe dlaczego on nie ma dziewczyny? Nie zastanawiając się dłużej nad życiem prywatnym loczka usiadłam na swoim stałym miejscu.
- Wiesz, że dzisiaj mamy koncert? - Spytał mnie Liam popijając swoją kawę.
- Oczywiście jak bym mogła zapomnieć? - Wycedziłam i chwyciłam do ręki kanapkę by po chwili odgryźć jej kawałek.
- Cześć wszystkim! - Usłyszałam za plecami nieziemski głos. Pod wpływem tych słów po moim ciele przeszedł przyjemny głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Horan'a udającego się w moim kierunku. Wygląda nieziemsko. Włosy w nieładzie, które dodawały mu uroku. W samych dresowych spodniach. Ten widok dawał mi dużą frajdę. Gdyż bez żadnych problemów mogłam podziwiać każdy, idealny mięsień brzucha, ramion i rąk. Siadł na sąsiadującym z moim krześle i z nie do końca otwartymi oczami, podarował mi całusa w policzek. Dla niego jest to pewnie jeden głupi buziak ale dla mnie to coś wielkiego. Zakochałam się w nim w dniu gdy miałam okazję poznać go po raz pierwszy. Wpadł do mojej garderoby i zaczął krzyczeć, rożne dziwne zdania. Po chwili zorientował się, że najwyraźniej pomylił pomieszczenia i zaczął mnie przepraszać. Do dziś pamiętam te jego minę wstydu i zażenowania a było to nie całe pół roku temu. Tak od pół roku jestem w trasie z najsławniejszym zespołem One Direction. I już znam ich jak własną kieszeń z wzajemnością.
- Ile mamy do występu? - Spytał Zayn nie podnosząc głowy z nad swojego telefonu.
- Jakieś cztery godziny. - Odpowiedział mu Payne.
- Za trzy minuty wszyscy na swoich miejscach! - Krzyknął Conor, mój menadżer. Szybko udałam się na dolną cześć sceny z wyczekiwaniem na sygnał do zaczęcia się koncertu. Stres ogarnął całe moje ciało w sposób czego moje ręce zaczęły drzeć. Nim się obejrzałam i już Paul zaczął odliczać do zaczęcia się koncertu.
Trzy!
Dwa!
Jeden!
-No to zaczynamy! - Pomyślałam i zatraciłam się w muzyce.
- Wszyscy do tour busa! - Krzyczeli na zmianę Conor, to Paul. Wszyscy wpadliśmy jak szaleni do busa opadając z zmęczenia na kanapy.
- WOW! To było coś! - Krzyknął z podekscytowaniem Louis.
- W pełni się z tobą zgadzam. - Przytaknęłam mu wstając i kierując się do kuchni po jakąś wodę.W moje ślady poszli od razu wszyscy. W sposób czego wszyscy staliśmy teraz w kuchni popijając wodę. Nagle poczułam jak przez moje ciało przechodzi ogromny ból i upadam a następnie powstała już tylko ciemność.
- (t.i.) obudź się! - Usłyszałam ciszy szept. Po chwili poczułam jak ktoś ściska moją dłoń. Powoli zaczęłam otwierać swoje oczy i ujrzałam zmęczoną twarz blondyna. - (t.i.). - Wyszeptał z zdziwieniem jak mnie zobaczył.
- Co się stało? - Syknęłam nie wyraźnie, choć na tyle by zrozumiał.
- Mieliśmy wypadek, nie ruszaj się już idę po lekarza. - Nie zdążyłam nic powiedzieć a już wybiegł z sali. Co? Jaki wypadek? Powoli zaczęłam odtwarzać w głowie co się stało. Koncert, tour bus, woda, kuchnia, upadek ciemność, szpital. Po chwili do szali wszedł starszy mężczyzna w kilcie.
- Jak się Pani czuje, Pani (t.n.)? - Spytał trzymając w ręce plik kartek.
- Dobrze. - Odpowiedziałam podpierając się na łokciach.
- Na pewno? - Spytała ja pokiwałam mu twierdząco głową.
- Jeśli tak, to zrobimy Pani podstawowe badania i jeśli one nie wskażą żadnych nieprawidłowości to będę mógł panią wypuścić do domu. - Powiedział wychodząc. Od razu jak opuścił pomieszczenie do środka wszedł blondyn.
- I co powiedział? - Spytał zaciekawiony siadając na krześle obok łóżka.
- Zrobią mi jakieś badania i jeśli one nic nie wykażą złego to pójdę do domu. A jak ty się czujesz? I co z resztą? I jak to się w ogóle stało? - Zasypywałam go pytaniami.
- Mieliśmy wypadek, rozpędzony tir wjechał prosto w naszego busa. Niestety kierowca nie przeżył w wczoraj był pogrzeb. - Przerwał na chwilę. - Reszta leży w śpiączce. Ja nie ucierpiałem prawie w ogóle tylko kila siniaków, więc czuję się dobrze. - Powiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.
Przekroczyłam właśnie próg szpitala. Powoli zaczęłam kierować się w stronę sali numer siedemdziesiąt osiem, gdzie leży reszta chłopców z One Direction. Otworzyłam drzwi od sali i od razu do moich uszów dobiegł głośny śmiech. Obejrzałam salę wzrokiem i zobaczyłam, że wszyscy się wybudzili z śpiączki farmakologicznej.
- O przyszła nasza księżniczka. - Usłyszałam wesolutki głos Harry'ego.
- Też miło mi Cię widzieć Harry. - Powiedziałam podchodząc do wielkiego stołu na którym walały się duże ilości rożnych smakołyków. I ja dołożyłam jeszcze ptysie z kremem.
- Przyniosłam wam pysie z kremem. - Oznajmiłam ciepło się uśmiechając.
- Dziękujemy, co byśmy bez Ciebie zrobili? - Spytał Liam.
- Nie mielibyście ptysiów z kremem. - Powiedziałam, na co wszyscy się zaśmiali.I tak minął mi tydzień, co dziennie razem z Niall'em przychodziliśmy rano do chłopaków i wychodziliśmy późnym wieczorem. Przez ten cały czas zbliżyliśmy się do siebie niemiłosiernie. Teraz jestem pewna, że go kocham....tylko pytanie czy on mnie.
Wyszliśmy z budynku szpitala, nasze zegarki wskazywały piętnaście minut po dwudziestej pierwszej.
- Może się przejdziemy? - Usłyszałam dźwięczny głos Irlandczyka.
- Oczywiście. - Odpowiedziałam z uśmiechem i już maszerowaliśmy obok siebie po uliczkach parku miejskiego. Po chwili, pogrążeniu w rozmowie usiedliśmy na ławce. Żadne z nas już się nie odezwało. Mój wzrok odruchowo stoczył się na linię oczów blondyna.
- (t.i.) ja już nie daje rady. - Powiedział bezsilnie. - Nie mogę patrzeć jak spotykasz się z innymi facetami, jak się nimi interesujesz, a to wszystko pogarsza Harry. Ja kocham Cię i chce się ciebie spytać. - Na chwilę przerwał, lecz ja wiedziałam już co chce powiedzieć. - Chcesz zostać moja dziewczyną? - Spytał a ja pokiwałam twierdzącą głową i zaczęłam zbliżać się do niego. Po chwili nasze usta odnalazły swoją drogę i złączyliśmy je w namiętnym pocałunku. Gdy delikatnie się od siebie oderwaliśmy wtuliłam się w jego tors.
- Byłeś o mnie zazdrosny? - Spytałam po chwili.
- I to nie wiesz ja bardzo, skarbie. - Odpowiedział i ucałował czubek mojej głowy.
- Nie ma o co. - Rzuciłam.
- Nawet tak nie mów, jesteś dla mnie najważniejszą, najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczyną na świecie. I będę o Ciebie zazdrosny już do końca mojego życia i jeden dzień dłużej.
Zazdrość to najważniejszy czynnik miłości.
Jest kolejny imagin mam nadzieję, że się podoba.
WOW! Dziękuję wam za
przekroczeniu setki obserwujących
i tyle wyświetleń!
Kocham was i proszę o więcej!
Super ten rozdział! Po prostu super. A mam takie jedno pytanie. Będzie część druga?
OdpowiedzUsuńsuper. też jestem ciekawa czy będzie druga część xD
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny imagin. Ten wypadek był takim ciekawym obrotem spraw. Według mnie druga część jest niepotrzebna, gdyż wszystko tu zostało zawarte. Ale jeśli macie jakiś pomysł tocbie mam nic przeciwko. Czekam na kolejny imagin, pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńNika. x
Wspaniały *.* Masz talent :) Czy następny imagin mógłby być dedykowany dla mnie ? ploose xoxo ;*
OdpowiedzUsuńAww cudenko
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńPozdro ~Miśkax3
CUDOWNY .<333
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga http://olalaurapaula.blogspot.com/ . Dopiero zaczynamy.;)