- Hallo? - Spytałem czekając na odpowiedz z drugiej strony.
- Wszystkiego najlepszego synku! - Usłyszałem z drugiej strony głos mojej rodzicielki.
- Och dziękuję mamo. - Powiedziałem z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Życzę Ci z całego serca dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności i żebyś często nas tu odwiedzał! Kocham Cię.
- Ja Ciebie też mamo i dziękuję za życzenia. No to o której będziecie? - Spytałem z zaciekawieniem schodząc po woli po schodach na dolne piętro.
- No wiesz synku, właśnie w tej sprawie też dzwonie. Niestety nie przyjedziemy z ojcem do Ciebie dzisiaj. Niestety to nasze lotnisko z którego lataliśmy wczoraj splajtowało, a najbliższe jest ponad pięćset kilometrów z tond i jak byśmy wyjechali dzisiaj to i tak byśmy nie zdążyli przykro mi skarbie. Najwcześniej przyjedziemy za dwa, trzy dni. Przepraszamy. - Słowa mojej mamy bardzo mnie zabolały. Czuję, że w moich oczach zbierają się łzy.
- Nie macie za co przepraszać o nie wasza wina. - Powiedziałem powstrzymując łzy w oczach.
- Ale nie martw się za trzy dni się zobaczymy. - Pocieszyła mnie mama.
- Nie, to już się nie fatygujcie. Zobaczymy się kiedy indziej. - Te słowa bardzo ciężko przechodziły mi przez gardło, czułem w gardle taką wielką gulę.
- Na pewno - Upewniła się rodzicielka.
- Tak na pewno. Wiesz ja muszę kończyć pogadamy później pa mamo. - rozłączyłem się szybko, by nie zorientowała się, że po moich policzkach lecą zły i nie czuła się winna. Odłożyłem telefon na blat i dałem upust emocją. No to świetnie nie mam z kim spędzić swoich urodzin. Normalnie to by m jest spędził z chłopakami ale Zayn jest z Perrie u jej rodziców, Harry w Kaliforni, Liam z Shopia'ą w Paryżu a Louis w rodzinnym mieście. No to dupa, normalnie świetnie, super. Lepsych urodzin nie mógłbym sobie wysmażyć normalnie. Usłyszałem, że znów mój telefon dzwoni. Spojrzałem na wyświetlacz "Stan" - mój najlepszy kumpel. Otarłem łzy spływające po moim policzku i odebrałem z nadzieją na propozycję spotkania.
Rozłączyłem się i kolejna fala łez napłynęła do moich oczu. Usiadłem na zimnych płytach i pozwoliłem, że by po moich czerwonych policzkach płynęły słone łzy. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Może jednak ten sławny piątek trzynastego jest dla mnie pechowy. Powoli zacząłem się uspokajać. Oddech stawał się być co raz bardziej ustabilizowany. Podniosłem się z miejsca które w tym momencie zajmowałem i nagle przez moją głowę przeszła myśl. "Co ja będę dzisiaj robił?" Otworzyłem lodówkę wyciągając z niej wczorajszy kebab i zacząłem się kierować w stronę kanapy w salonie. Gdy moje ciało zetknęło się z skurzanym obiciem kanapy nagle do mojej głowy wpadła pewna myśl. Jeśli nikt do mnie nie przyjdzie ni nie przyjedzie to ja gdzieś wyjadę! Wyrzuciłem resztkę mojego śniadania do kosz i upijając łyk wody z butelki zacząłem iść w stronę mojej sypialni. Chwyciłem w rękę mój plecak i wrzuciłem do niego kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Zapiąłem zamek błyskawiczny i wsadzając do kieszeni moich jeansów telefon, dokumenty i portfel, ubrałem sobie na jedno ramię plecak i zbiegłem na dół mojego domu. Chwyciłem w ręce bluzę oraz klucze i ubierając buty wyszedłem z domu zamykając go i upewniając się, że nikt się do niego nie wkradnie. Wsiadłem do swojego terenowego samochodu i wkładając klucze do stacyjki zapaliłem silnik. Zmieniłem bieg i ruszyłem w stronę lotniska. Ulice były dość późne jak na Londyn. Bez żadnych problemów dojechałem pod wielki budynek. Wjechałem na parking podziemny i zaparkowałem na jednym z miejsc. Wysiadłem z pojazdu uprzednio biorąc w ręce plecak, zacząłem kierować się w stronę wielkich kas. Uniosłem głowę i zacząłem uważnie analizować wszystkie loty jakie odbywają się w najbliższym czasie. Paryż, Dublin, Nowy Jork, Moskwa, Berlin, Fredrikstad.....o to jest to. Mało znane. W Norwegii... plaża i odpoczynek. Podszedłem szybko do kasy i kupiłem bilet, teraz już tylko pozostało mi czekać jak będę na miejscu.
Moje bose stopy stawały na mokrym piasku. Woda delikatnie obmywała mi stopy. Nic mi już nie pozostało jak samotność. Wszyscy mnie opuścili, i w ogóle nie przejęli się moim losem i to w moje urodziny. Szedłem dalej w ręku trzymałem buty a na plecach plecak w którym miałem wszystkie rzeczy które przywiozłem ze sobą, ubrania, portfel, dokumenty i wyłączone telefon. Wyłączyłem go już w samolocie by nikt mi nie przeszkadzał. Nagle w oddali zobaczyłem skuloną dziewczynę. Chyba dziewczynę, długie włosy, czarny sweter i spodnie a obok torebka. Tak to na pewno dziewczyna. Jest skulona, tak jak by się czymś martwiła, bała, było jej zimno lub smutno. Nie dowiesz się Horan jak nie podejdziesz i się nie zapytasz. Powoli zacząłem kierować się w jej stronę i gdy już stałem obok niej. Podniosła głowę i ujrzałem jej piękne oczy. Bardzo wyrazista barwa dawała przepiękną spójność z czarną kropką na samym środku, a całość idealnie współgrała. Zatraciłem się i przestałem myśleć. Ocknąłem się dopiero gdy zobaczyłem gorzką łzę spadającą po jej policzku.
- Ej, nie płacz co się stało? - Spytałem najdelikatniej jak umiałem i przykucnąłem obok niej.
- Moje życie legło w gruzach. - Usłyszałem ten anielski głos.
- Co? Dlaczego? - Spytałem, a na moje słowa jak na wołanie polał s jeszcze większy potok łez.
- Serio chcesz wiedzieć? - Spytała po chwili.
- Jak najbardziej. - Powiedziałem szybko i usiadłem obok niej.
- No to zaczęło się od tego, że.....
- I tak właśnie przyszłam tutaj by odreagować. - Zakończyła swoją historię. A ja myślałem, że to ode mnie się wszyscy odwrócili. Jej rodzice wyrzucili ją z domu miesiąc temu dlatego, że dostała się wymarzone studia, bo uważali, ze będą musieli płacić za nie ogromną fortunę, rodzinie powiedzieli, że dorabiała jako prostytutka i zaszła w ciąże. Przyjaciół ani chłopaka nie miała bo przeprowadziła się tu nie dawno i jeszcze nie zdążyła nikogo poznać. I jest sama. Nie ma się do kogo zwrócić o pomoc. Znalazła prace jako kelnerka i wynajęła malutkie mieszanie. I jakoś sobie radzi, musi. A ja? Uciekłem bo nikt z powodu sił wyższych nie mógł przyjechać do mnie na urodziny? Zachowałem się jak szczeniak. Co z tego, że oficjalnie nie jestem już nastolatkiem a jestem mężczyzną ale i tak zachowałem się jak szczeniak. Aż wstyd mi będzie jak zapyta co ja tu robię.
- A ty Niall co ty tu robisz. - O zapytała....co za ironia.
- Wiesz (t.i.) ja przyjechałem tu bo chciałem gdzieś wyjechać. Miałem ten dzień spędzić z rodziną ale nie mogli przyjechać więc ja wyjechałem. - Powiedziałem i spuściłem głowę w dół by ukryć swoje rumieńce.
- A co to za dzień jeśli można wiedzieć? - Spytała.
- Moje dwudzieste urodziny. - Powiedziałem cicho nie podnosząc głowy.
- O to wszystkiego najlepszego! - Powiedziała i mnie przytuliła a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. - Wiesz, że nawet mam coś co mogła bym Ci dać. - Powiedziała i zaczęła grzebać w swojej torebce.
- Nie musisz mi niczego dawać bo ty i tak jesteś w gorszej sytuacji ode mnie. - Powiedziałem, a ona i tak mnie nie posłuchała.
- Proszę jest to bransoletka którą dostałam od mojej cioci która już niestety nie żyję, zawsze gdy na nią patrzę to przypomina mi o niej i jaką była osobą. - Powiedziała i włożyła mi na rękę bransoletkę z napisem LOVE,LIVE, LAUGH.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć. - Powiedziałem po chwili.
- Ależ możesz tak jak ona przypomina mi o mojej cioci tak ona będzie i przypominać o mnie. - Powiedziała z uśmiechem.
- No to co przydało by się już zbierać i ty pewnie nie masz gdzie przenocować jak przyjechałeś na żywioł? - Spytała a ja pokiwałem jej twierdząco głową.
- No to zapraszam w moje skromne progi. - Powiedziała otwierając drzwi. Przekroczyliśmy próg a mi na myśli przyszło jedno pytanie.
- Nie boisz się, że coś Ci zrobię? - Spytałem a ona odwróciła się do mnie przodem i znów zatraciłem się w jej oczach.
- Nie. W twoich oczach widzę coś niesamowitego i wiem, że mogę Ci zaufać. - I w tym momencie jestem pewien , że ją kocham.
Jednak piątek trzynastego nie okazał się taki pechowy. Spotkałem miłość mojego życia właśnie w ten dzień. Czternastego w czwartek się jej oświadczyłem a piętnastego w sobotę wzięliśmy ślub ciekawie kiedy urodzi się nasz owoc miłości który spoczywa w brzuszku najważniejszej dla mnie kobiety.
Z wiadomego dzisiaj dnia czyli urodzin Niall'a
imagin z nim.
Nie wiem jak wy ale ja zawsze zapamiętam
go mówiącego "I'm Niall Horan. I'm sixteen."
W XF. Będę pamiętała go w koszuli
w kratkę, jeansach i różowego na policzkach
z krzywymi zębami
Kocham go!
jest świetny będzie następna cześć ? ;)
OdpowiedzUsuńSuper będzie kolejna część prosze
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin kocham :3
OdpowiedzUsuńSuper imagin <3
OdpowiedzUsuńBędzie kolejna część??? Ploose *,*
Zapraszam do mnie: http://diary-of-mary-kate-opowiadanie-o-1d.blogspot.com/
http://doublegameoflove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFajny imagin, ale nie do końca rozumiem. Ona była prostytutką i zaszła w ciążę, ale na końcu jest napisane ,, owoc NASZEJ miłości"
OdpowiedzUsuńOni nigdy nie była prostytutka tylko jej rodzice powiedzieli tak jej rodzinie by nie bylo, że za nic wywalili ją z domu ;)
UsuńSuper imagin:) Czekam jak napiszesz kolejne opowiadanie, ale o kimś innym:):)
OdpowiedzUsuńŚwietneee ! ;)On ma 20 lat ale umysł 4 latka haha <3 A tu masz takiego mojego bloga.. skomentujesz imaginy? prooosze. http://imaginyoone.blogspot.com
OdpowiedzUsuńsuper imagin :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do nas : http://1d-imaginy-1d.blogspot.com/
Niezłe Ci powiem :* Niallerkowi się widać trochę nudziło, że zdecydował się poleć... Do Norwegii xoxo
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej spotkał t.i. I z tego spotkania zrodziło się coś więcej :)
Imagin z Niallem, zawsze dobry!
Weny :*
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Wzruszyłam się trochę na końcu, słodkie to było. Na początku zauważyłam parę błędów, ale nie będę się czepiać, bo liczy się historia, która jest piękna <3 Zapraszam na:
OdpowiedzUsuńiwantyoutorockme-imagin.blogspot.com
bolalo-boli-bedziebolec.blogspot.com
i mój pseudo pamiętnik:
czy-to-ana.blogspot.com
http://californiadreamsss.blogspot.com/ dopiero zaczynam :D
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się ten imagin ale napisałaś tak ,, Czternastego w czwartek się jej oświadczyłem a piętnastego w sobotę wzięliśmy ślub ciekawie '' było troch błędów ale imagin był normalnie przecudowny też bym chciała być tak uzdolniona jak ty
OdpowiedzUsuńCudownieee <3333 Mam 19.09 urodzinkii czy mogłabymm prosić od cb taki megaa slodki z Louisemm pliss taki że już jesteśmy razem i wgll pliss dla Marty K.
OdpowiedzUsuńHej organizuje akcji dla chłopców jeśli chcesz się dołączyć napisz mi na moim blogu pod imaginem
OdpowiedzUsuńswój adres email. Fajnie było by gdybym zebrała dużą grupe ludzi. Z góry dzięki :)
GENIALNE! Bede tu wchodzić regularnie
OdpowiedzUsuńzapraszam tez do mnie, dopiero zaczynam
http://dzikiesny.blogspot.com/