wtorek, 24 grudnia 2013

Duchess of angels and demons: What's wrong with me?

Przez cały dzień nie mogłam zasnąć, ani znaleźć sobie jakiegoś konkretnego zajęcia. Wciąż tylko bezsensownie plątałam się po mieszkaniu unikając promieni słonecznych w miejscach gdzie nie zdążyłam zaciągnąć rolet. Nie żeby były dla mnie jakoś szczególnie szkodliwe, po prostu nie cierpię dotyku słońca na skórze. Po stracie ukochanego zwierzątka czułam w środku taką samą pustkę, jak wtedy gdy musiałam zabić moje ukochanego bo okazało się że na mnie poluje. Taa... porównuję uczucie do zwierzęcia z uczuciem do osoby. Dziwne ale przynajmniej prawdziwe, w tej chwili czuję się dokładnie tak jak czułam się wtedy. Taka opuszczona i nie kochana. Okropne uczucie. Dlaczego moje życie musi być tak cholernie skomplikowane. Przez demoniczną część mojej duszy zbyt wiele tracę. Ale ta anielska strona ujawnia się tylko za dnia, gdy jest już po wszystkim. Czy one nie mogą się jakoś równoważyć? Tak było by o wiele łatwiej. Nie miała bym tylu problemów.
Jedyny plus tej sytuacji to to że wreszcie porządnie wysprzątałam całe mieszkanie. Nie żebym była jakąś straszną bałaganiarą, ale trochę kurzu uzbierało się tu i ówdzie. Długi czas zastanawiałam się jak namierzyć tego mordercę, bo przecież Niall mi tego nie powie, a ja tego tak nie zostawię. W końcu w ręce wpadło mi kilka niewielkich lekko niebieskawych kryształów. Dopiero po paru chwilach przypomniałam sobie do czego służą. Dzięki nim i odpowiednim zaklęciom można namierzyć kogoś lub coś. Te kamienie to coś w rodzaju takiego magicznego GPS-u. Moja anielska storna mówiła ,,nie'' ale z racji zbliżającego się wieczoru demoniczna mówiąca ,,tak'' była w znacznym prowadzeniu. A jeśli jutro zasnę przed świtem to ta anielska część nie dojdzie do głosu i nie będzie kolejnych wyrzutów sumienia i użalania się nad tym jaka to ja jestem niedobra. Dlatego szybko odszukałam obrożę Puszka, odpowiednią księgę i zabrałam się za szukanie zaklęć. Nie będzie łatwo bo obroży dotykało kilka osób. Ale wiem że najświeższe ślady należą do mnie, te trochę starsze do Nialla, więc te trzecie lub czwarte muszą być śladami mordercy.
Najpierw przy pomocy jednego z zaklęć przeniosłam ślady mordercy do wnętrza kamienia. Kolejnym zatrzymałam je wewnątrz, następnie wypowiedziałam ostatnie, nadając kamieniowi odpowiednie właściwości. Ledwie skończyłam a on zawirował na blacie szklanego stolika, ostrym końcem wskazując odpowiedni kierunek. Powtórzyłam czynności by stworzyć kolejny kamień ze śladami drugiego z podejrzanych. Ten kamień również zawirował na blacie i wskazał dokładnie ten sam kierunek co poprzedni. I tu was mam, pomyślałam, już mi nie uciekiecie, i długo nie pożyjecie.

Oczami Nialla:
Z perspektywy tych kilku godzin, które minęły od spotkania z tą diablicą, uważam że głupio postąpiłem mówiąc jej to wszystko. Byłem wtedy wściekły, i jak każda wściekła istota palnąłem parę głupot by się odegrać. Jestem totalnym idiotą, gdybym tylko poczekał te parę godzin, to moi najlepsi przyjaciele nie byli by teraz w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wprawdzie groziłem jej że wydam ją Clave, ale dobrze wiem że się tym nie przejęła. W końcu, tyle razy już im się wywinęła, dzięki swoim niezwykłym mocom. Plus jest taki że ona jeszcze nie wie z kim ma do czynienia. Teraz jak najszybciej muszę wyjaśnić Lou, El i Harremu całą sytuację i ostrzec ich. Właściwie najlepiej zrobić to natychmiast, zwłaszcza że za oknami jest już prawie ciemno.

Oczami (t.i.)
Z niecierpliwością doczekałam momentu gdy słońce zniknęło za horyzontem. W biegu chwyciłam wisiorek z magicznymi kamieniami i wybiegłam na balkon. Tym razem rozłożyłam skrzydła jeszcze zanim znalazłam się poza krawędzią, odbiłam się od barierki i poleciałam w wskazywanym przez kamienie kierunku.
Dotarcie do celu trochę mi zajęło, okazało się że mój cel znajduje się w sąsiednim mieście, a konkretnie w Londyńskim instytucie. A już myślałam że chociaż tym razem będzie łatwo, no ale przecież to moje życie i w nim nic nie jest łatwe i przyjemne. No cóż, to że łatwo nie będzie już wiem, ale nie takie problemy już rozwiązywałam więc i z tym sobie poradzę. I już chyba nawet wiem jak, pomyślałam widząc dziewczynę spacerującą z psem po drugiej stronie ulicy. Poczekałam aż dojdzie do tej ciemnej przerwy między budynkami, i wtedy wykorzystałam moją zdolność do szybkiego poruszania się. Dopadłam ją natychmiastowo nawet nie zdążyła zareagować. Równie szybko wykorzystałam moją umiejętność zmiany kształtu by wyglądać jak moja ofiara, w końcu wszystkie demony to potrafią a jestem nim w połowie więc i dla mnie to żaden problem. Gdy już nie była mi potrzebna po prostu skręciłam jej kark. Przebrałam się w jej ubrania aby pozbyć się mojego zapachu, i po prostu dlatego że ona była znacznie niższa i tęższa więc moje ubrania nie wyglądały teraz na mnie zbyt dobrze i dodatkowo znacznie utrudniały mi ruchy. Podniosłam z ziemi smycz i przywołałam psa do siebie, z niepewnością podszedł, obwąchał rękaw kurtki który naciągnęłam na dłoń. Zawarczał ale gdy przemówiłam do niego łagodnym głosem tej dziewczyny, od razu się uspokoił, zaczął przymilnie machać ogonem i chciał się bawić. Okej skoro udało mi się oszukać zwierze z tak czułym węchem to z nocnymi łowcami pójdzie mi jak z płatka, trzeba więc zacząć drugą część zadania, tą trudniejszą.
- No chodź Sparki mamy coś do załatwienia- powiedziałam do psa który radośnie mnie wyprzedził.
Przekroczyliśmy ulice i skierowaliśmy się w stronę instytutu. Będąc już blisko bramy zauważyłam Nialla parkującego swój motor przy krawężniku.
- Nie zamykaj!- powiedziałam do niego, słodkim głosem tej dziewczyny. Zmieszany odwrócił się w moim kierunku.- Tak do ciebie mówię, nie zamykaj bramki, droga przez ten plac jest o wiele krótsza.- mówiłam dalej, nie wychodząc z odgrywanej roli. Podbiegłam i minęłam w bramce zaskoczonego chłopaka.
- Co tu robisz, o tej porze? Jeśli wolno spytać- zagadnęłam gdy się ze mną zrównał.
- Eeemm, też wybrałem tę drogę na skróty- skłamał.
- I zostawiłeś motor przed bramą?- wskazałam maszynę stojącą poza placem
- Eeemmmm- bąknął drapiąc się po głowie i szukając w głowie kolejnego kłamstwa. Na jego szczęście, od odpowiedzi uwolnił go dość głośny skrzyp drewnianych drzwi.
- Ooo więc szykuje się impreza w opuszczonym kościele, mogłeś od razu powiedzieć przecież się nie wproszę, ani tym bardziej nikomu nie powiem- uśmiechnęłam się i skierowałam w przeciwnym kierunku, tak jakbym rzeczywiście tylko przypadkiem przechodziła tędy na skróty.
W moim planie było wemknięcie się oknem, odnalezienie odpowiedniej osoby i zlikwidowanie jej. Niestety pies miał inne plany, wyrwał mi się i pobiegł prosto w kierunku postaci czekającej w drzwiach na Nialla.
- Puszek!- Krzyknęłam odruchowo, za zwierzęciem. Natychmiast zorientowałam jaką popełniłam gafę. Odwróciłam się by spojrzeć na Nialla, biegł już za tym psem którego wziął pewnie za demona w zmienionej postaci. W sumie to dobrze, pomyślałam już układając sobie w głowie nowy plan. Żeby tylko tym razem wypalił. Niall dopadł zwierze, zanim dotarło do chłopaka który teraz stał u podnóża schodów przygotowany na atak. Jednym szybkim ruchem wbił sztylet między rzebra Sparkiego.
- Nieeee!- krzyknęłam biegnąc w stronę chłopaków.
Niall błyskawicznie wstał celując we mnie zakrwawionym sztyletem. Zatrzymałam się z typowym dla człowieka opóźnieniem.
- Mówiłem ci że jeśli nie odpuścisz to pożałujesz- warknął zbliżając się do mnie.
- Co miałam sobie odpuścić? Przecież ja cie w życiu na oczy nie widziałam- mówiłam przerażonym tonem, wycofując się do tyłu, podczas gdy po moich policzkach spływały łzy. Powinnam zacząć grać w teatrze, dobra jestem w te klocki z wcielaniem się w inne osoby.
- Och już ty dobrze wiesz, nasłałaś kolejnego demona- w tym momencie odwrócił się by spojrzeć, jak się pewnie spodziewał, na resztki tego demona. Jakże się zdziwił gdy zamiast resztek demona dostrzegł umierającego psa.
- Jakiego demona o czym ty mówisz?- zapytałam zrozpaczonym tonem- A mogłam pójść na około- dodałam dalej szlochając.
- Niall opuść broń, to tylko zwykła dziewczyna.- Powiedział spokojnie ten chłopak podchodząc powoli do wkurzonego Nialla.
- Ty nic nie rozumiesz ona wcale nie jest człowiekiem a demonem, to ona nasłała wtedy tego pożeracza na Harrego!- krzyczał z wyrzutem.
- Gdyby była demonem to sensor by to wykazał, a spójrz nawet najsłabszego odczytu.- mówił wyciągając z kieszeni niewielkie czarne pudełko i przysuwając w moją stronę. Odsunęłam się odrobinę, patrząc na nie z udawanym strachem, choć dobrze wiedziałam że nic nie wykryje. Dzięki moja anielska części, jednak czasem się przydajesz- Nie bój się- powiedział obdarowując mnie ciepłym uśmiechem.
- Proszę zabierz stąd tego psychola- powiedziałam tak aby tylko on usłyszał, przytaknął nadal posyłając mi ten krzepiący uśmiech.
- Niall, proszę odpuść, ona jest tylko człowiekiem, śmiertelnie przestraszonym człowiekiem i nikim poza tym. Kolejny raz proszę, abyś opuścił broń, i odszedł- wciąż mówił powoli, obserwując każdy nawet najmniejszy ruch Nialla- Pomyliłeś się. To może zdarzyć się każdemu. Pewnie jesteś przemęczony i stąd ta pomyłka. Teraz najlepiej będzie jeśli wrócisz do domu i odpoczniesz, poza tym z Harrym wszystko dobrze i nie musisz się o niego martwić. Gdy będziesz potrzebny powiadomimy cię.
Udało mu się wyjąć z jego dłoni sztylet i odrzucić go gdzieś w bok co umożliwiło mi podejście do martwego już zwierzęcia i udawanie że serio obchodzi mnie jego śmierć. W tym czasie tamten chłopak poszedł odprowadzić Nialla do bramy. Wciąż się kłócili, ale jednak udał mu się go odprawić.
- Moje maleństwo, moje kochane maleństwo- zaczęłam szlochać gdy tamten był już blisko. Odskoczyłam gdy położył dłoń na moim ramieniu.
- Już dobrze już go nie ma- wciąż mówił tym samym ciepłym i opiekuńczym tonem.
- Kim on był i o czym mówił? I dlaczego zabił mojego kochanego psiaka? Przecież on chciał się tylko pobawić, nikogo by nie zaatakował, nigdy.- wciąż szlochałam nie wychodząc z roli.
- Jesteś roztrzęsiona. Chodź wejdziemy do środka, tam na spokojnie wszystko ci wytłumaczę. Napijesz się herbaty, a potem cię odprowadzę do domu.- powoli pomógł mi wstać.
- A co z moim Puszkiem?- zapytałam jeszcze raz spoglądając przez ramie, na martwe ciało zwierzęcia.
- Najpierw zajmiemy się tobą, nim później- wyjaśnił obgiął ramieniem i poprowadził do instytutu.
Weszliśmy do jasno oświetlonego holu, chłopak wypuścił mnie z obcięć i podał chusteczkę. Otarłam oczy i wysmarkałam w nią nos.
- Dzięki- posłałam mu smutny uśmiech.
- Nie ma za co- jego uśmiech był radosny. Gdyby tylko wiedział co go czeka.- Tak w ogóle jestem Louis.
- A ja jestem tą przed którą ostrzegał cię Niall- w jednym momencie przestałam być, tą słabą kruchą istotką. Nie musiałam też dłużej ściskać się w tym nie wygodnym ciele, wreszcie mogłam wrócić do swojej postaci i zrobiłam to z największą przyjemnością. Zaskoczenie na twarzy Louisa było bezcenne.
- Co!? Ale jak!? Przecież sensor cię nie wykrył- pytał zaskoczony- przecież to ziemia święta. Ty powinnaś płonąć czy coś.- mówił odsuwając się, a ja zaczęłam się śmiać z jego toku myślenia.
- Ja jestem wyjątkiem od każdej reguły- powiedziałam opanowując się i atakując bez ostrzeżenia.
Uniknął pierwszego ataku, i sięgnął po broń, niestety przez jego oszołomienie nie udało mu się zrobić tego zbyt szybko. Natychmiast to wykorzystałam, doskoczyłam do niego i dźgnęłam nożem prosto w brzuch.
- Tym razem trzeba było posłuchać przyjaciela. Może wtedy byś przeżył- wyszeptałam mu do ucha.
Skierowałam się w stronę schodów gdzie poprowadził mnie drugi z kamieni zawieszonych na łańcuszku. Pierwszy właśnie zaczął zmieniać barwę na czerwoną co oznaczało że osoba której szukałam właśnie umiera. Starając się być jak najciszej, przemknęłam ciemnym korytarzem, by w końcu zatrzymać się pod jednymi z wielu takich samych drzwi. Mam cię, pomyślałam z jadowitym uśmiechem, otwierając drzwi i szybko znikając w słabo oświetlonym pomieszczeniu.
- Nawet się nie waż rzucać jednej z tych twoich gadek o mojej ciamajdowatości Niall.- powiedziała postać siedząca twarzą do zgaszonego kominka, trzymał nogi na stole i przeglądał jakieś czasopismo przy świetle lampki która była jedynym źródłem światła w pokoju.
- Muszę cię rozczarować ale nie jetem Niallem- powiedziałam chłodnym, chrapliwym tonem, powodowały go ostre zęby wypełniające moje usta.
Chłopak zerwał się na równe nogi, stając dokładnie na przeciwko mnie w odległości kilku metrów. Wtedy wydarzyło się coś co zupełnie mnie zaskoczyło. Gdy on się poruszył roztoczył wokół siebie ten słodko pikantny zapach, który poczułam wtedy gdy rozpakowałam tą foliową torebkę z jego koszulką. Czułam się oszołomiona i sparaliżowana. Nie wiedziałam co robić, moje zęby wróciły do normy. Znowu poczułam, że nie chcę go zabić, że nie potrafię. Tak jak wtedy, w moim mieszkaniu. Tylko tym razem o wiele silniej. Aż mnie sparaliżowało. Po raz pierwszy nie potrafiłam się zmusić by zabić człowieka. Nie wiem ile czasu trwał ten stan ale wyrwał mnie z niego jego głos.
- Uważaj!- krzyknął.
Obejrzałam się za siebie, stała tam dziewczyna z jakimś przedmiotem w rękach. Już zamachnęła się by mnie uderzyć. Dzięki ostrzeżeniu tego niezwykłego, bo innego słowa nie mogłam znaleźć by go opisać, chłopaka udało mi się odskoczyć. W tej chwili byłam zbyt oszołomiona by zrobić cokolwiek innego. Ucieczka wydawała się jedynym właściwym rozwiązaniem. Pstryknęłam palcami, na dywan posypały się kolorowe iskry, nawet nad ich kolorem teraz nie potrafiłam zapanować. Okno po mojej lewej otworzyło się, szybko wyskoczyłam przez nie rozkładając skrzydła.

Oczami Harrego:
- Co ci do cholery odbiło!?- krzyknęła Eleanor - Już prawie ją miałam! czy wiesz że ona chciała cię zabić!?- krzyczała wściekle.
- Wcale nie chciała!- odpowiedziałem krzykiem na krzyk. Byłem pewny że nie chciała choć nie wiem skąd.
- Tak a niby skąd to wiesz?- zapytała kpiąco.
- Nie wiem po prostu to czułem. Poza tym gdy by chciała mnie zabić to nie stała by tu jak wryta.- broniłem ją choć nie wiem dlaczego.
- Tak, to najwyraźniej ten twój czujnik się popsuł, bo Lou leży tam na dole w kałuży krwi. Tak załatwiła go ta twoja nowa dziewczyna! - krzyknęła z wyrzutem odstawiając wazon na swoje miejsce.
Później coś jeszcze mówiła ale już jej nie słuchałem bo byłem w drodze na dół. Mimo tego co przed chwilą powiedziała El o tej tajemniczej dziewczynie. Nie czułem się na nią wściekły, ale to pewnie jakiś czar. Zresztą nieważne teraz liczy się tylko Lou i jego życie.
***
Oto jest 4 i przed ostatnia część tego opowiadania, mam nadzieję że się spodoba. Poza tym chcę serdecznie powitać nowa członkinię naszej załogi, bardzo nam się tu przydasz :)
Dodatkowo chcę wam wszystkim życzyć pięknych pogodnych Świąt Bożego narodzenia. Żeby, w przypadku dziewczyn, tłuszczyk poszedł w cycki:*, a w przypadku chłopaków, no nie wiem gdzie ale nie w brzuszek na pewno :)  
Do tego udanego Sylwestra, szampańskiej zabawy. Samych wspaniałych chwil w nadchodzącym nowym roku i aby każdej i każdemu z was udało się spotkać naszych chłopaków :)
~Wampris~

10 komentarzy:

  1. dziękuje i nawzajem ;**** a co do imaginu GENIALNY!!! Mimo ze wpadasz tu tak zadko to i tak imaginy masz nieziwmskie
    KC :*KC
    Wszystko tu jest takie tajemnicze, mroczne i połączone ze sobą... Jestes niezwykła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski <3 - DynaHope1DEW

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo i mam nadzieję na dobrą współpracę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie więcej nie mogę powiedzieć jak czytałam to zaniemówiłam <3 Piękny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny ;))

    Zapraszam do mnie http://majkka72.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie na erotyczne imagiczny o One Direction ;)
    http://one-direction-4u.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie na erotyczne imagiczny o One Direction ;)
    http://one-direction-4u.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPER!!! pisz takich więcej !!! <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń