niedziela, 29 grudnia 2013

Liam



- [t.i.] choć, bo się spóźnimy – krzyczała moja przyjaciółka.

- Już chwilka, tylko jeszcze… gdzie jesteś podstępna szpilko? – zawsze jak na złość musiała się ukryć. – O tu jesteś! - wydałam z siebie dźwięk radości. Szybko zbiegłam na dół i ujrzałam moją bff. Ona była ubrana tak… normalnie.

- Po co ci były te szpilki? Przecież idziemy na zakupy, a nie na wybieg mody.

- Nie zaszkodzi wyglądać ładnie.

Wzięłam torebkę i ruszyłyśmy do centrum handlowego. Już w trakcie drogi, nogi bolały mnie niemiłosiernie. Nie mogłam pozwolić by ujrzała to moja przyjaciółka. Znów powiedziałaby „ A nie mówiłam?”. Ona zawsze ma rację.

Dość długi czas chodziłyśmy po galerii. Oglądałyśmy stosy różnych ciuchów, butów, dodatków. Wszystko przymierzałyśmy. Nie byłyśmy wymiarów 90/60/90, jak te modelki.  Razem z Carą, bo tak nazywała się moja psiapsiuła, co prawda byłyśmy modelkami, ale nie dbałyśmy o swoją linię. Po co? Jeśli nas nie chcą niech nas wyrzucą, choć i tak nie mogą tego zrobić. Nasi rodzice są wspólnikami. Jeden telefon i tracą pracę. Może mam swoje kaprysy, ale o swoje to ja walczyć potrafię.

Wróćmy jednak do zakupów. Kupiłam śliczną chabrową sukienkę. Idealnie podkreślała moje kształty. Cara postanowiła kupić superowskie koturny. Cuda po prostu. Nie chciałam zdejmować szpilek, ale nogi bolały jak cholera. Nagle niepostrzeżenie wpadłam na jakiegoś chłopaka. Przeprosiłam go i poszłam dalej z obolałymi nogami. Na ruchomych schodach nie wytrzymałam. Przytrzymałam się barierki i ściągnęłam te okropne buty. Od razu poczułam ulgę i przez cały czas chodziłam na boso. Ludzie patrzyli się na mnie dziwnie. No ale czego nie zrobi się dla wygody?

Kiedy tylko wróciłam do domu, poszłam spać. To był męczący dzień. Gdy tak sobie leżałam w łóżku przypomniało mi się o pewnej bardzo ważnej i delikatnej sprawie. Mianowicie mam dzisiaj wyścig. Tak, tak dziwne. Modelka i się ściga. Ja to bardzo lubię, jeszcze bardziej niż ten cały modeling. No nic, a teraz muszę się ubrać. O 22.00 zaczyna się cała impreza. Założyłam czarne legginsy, bokserkę o tym samym kolorze i trampki. Zeszłam do kuchni. Rodziców jak zwykle nie ma. Może to i lepiej? Nigdy by mi nie pozwolili. Zjadłam co nie co. Wzięłam kurtkę i kluczyki do auta, które jest już na miejscu.

Szłam ciemną ulicą z dala było już słuchać dźwięk silników. Znów poczułam ten dreszczyk. Ta adrenalina. Weszłam na tor. Bułka z masłem. Podeszłam do mojego garażu, skąd za chwilę wyjechało moje BMW M6 G-Power. Takie ładne niebieskie autko.

- Hej [t.i.] dzisiaj twoja wielka szansa.

- Pewnie Billy. Dzisiaj im pokarzemy.

Billy to mój przyjaciel stąd. Cara nie bawi się w autka, woli lalki. Żartowałam oczywiście. Wjechałam na start. Zauważyłam, że koło mnie stoi jakiś nieznany mi dotąd samochód. Może jakiś nowy?

No i zaczęło się. Przemowa i upragniony start. Kiedy tylko zaświeciło się zielone światło na tablicy, ruszyłam z piskiem opon. Szybko przekładałam biegi. Wyścigi to całe moje życie. To coś więcej niż tor, auto i człowiek. Niektórzy mówią jeszcze głupota. To nie żadna głupota. Tu chodzi szczególnie o szmal. Ja nie robię tego tylko dla pieniędzy. Ścigam się dla dziadka, który był kiedyś mistrzem. Teraz siedzi sobie pewnie i czyta gazetę.

Po drugim okrążeniu wyszłam na prowadzenie, choć cały czas ktoś siedział mi na ogonie. Wygraną tego wyścigu są zawody w Stanach Zjednoczonych,             w Talladega, Alabama na Talladega Superspeedway. Krótko mówiąc na największym torze organizacji NASCAR. To wielka szansa dla mnie.

Na ostatnim okrążeniu  samochód za mną zaczynał mnie doganiać. Byliśmy 500m od mety. Nie mogłam pozwolić, żeby wygrał. Przycisnęłam pedał gazu, ale po chwili żałowałam tego. On zrobił to samo. Jechaliśmy łeb w łeb. Mój stres dochodził do granic wytrzymałości. Jechałam z nadzieją na wygraną. W końcu przejechałam linię mety. Byłam o ułamek sekundy szybsza.

WYGRAŁAM!

- 3 miejsce otrzymuje Andy McCartley, 2 miejsce dla Liam’a Payne’a – ten gościu przypominał mi tego z galerii na którego wpadłam, poprawka to jest on.

- Ostatnie czyli 1 miejsce należy się czterokrotnej z zwyciężczyni [t.i.] [t.n.]. Gratulujemy wszystkim uczestnikom i życzymy dalszych sukcesów.

Co było dalej? Wiecie szampan i te sprawy, a mnie czeka nowe środowisko. Muszę wymyślić jakąś wycieczkę dla rodziców. Nigdy nie puszczą mnie na zawody wyścigowe. Mama boi się, że stracę panowanie nad kierownicą jak dziadek i będę miała wypadek, tak jak on przed laty.

Około godziny 1.00 w nocy impreza się skończyła i chcąc nie chcąc musiałam iść do domu. Nie mogłam jechać samochodem, matka by się wściekła. Więc ruszyłam bardzo ciemną, miejscami oświetloną jezdnię. Nagle usłyszałam jakieś głosy dochodzące znad przeciwka. Byli to pijacy. Nic specjalnego dopóki nie zaczęli się do mnie zbliżać i obmacywać. Jeden z nich złapał mnie za ramiona, a drugi próbował całować. Wydzierałam się, krzyczałam, biłam ich, ale nic to nie dawało. Gdy w pewnym momencie poczułam szarpnięcie. Faceci, którzy próbowali mnie zgwałcić zostali odciągnięci przez chłopaka. W tej chwili urwał mi się film.

Obudziłam się w szpitalu. Koło mojego łóżka siedział Liam Payne, ten który wygrał 2 miejsce na wyścigu.

- O widzę, że księżniczka się obudziła.

- Co się stało?

- Przyniosłem Cię tutaj, jak… yyyy no wiesz.

- Aha. Dziękuję. A tak w ogóle jestem [t.i.], a ty?

- Liam –uścisnął moją dłoń. – Zadzwoniłem do twojego dziadka, zaraz tutaj będzie.

- Skąd wiesz, że mam dziadka i jak znalazłeś jego numer?

- Twój dziadek, jak się domyśliłem to [imię i nazwisko twojego dziadka]. Jego numer nie był problemem, jestem jego sąsiadem.

W pewnej chwili do sali wparował dziadek. Wyściskał mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać.

- I jak się czujesz?

- Świetnie – skłamałam. Czułam się jakby ktoś właśnie połamał mi wszystkie kości.

- Dowiedziałem się od lekarza, że za godzinę możesz wyjść. Pielęgniarka przyniesie wypis.

- A gdzie mama i tata? – wiedziałam, że nigdy nie interesowali się moim życiem.

- Wyjechali na delegację.

- Fajnie wiedzieć.

Kilka minut później przyszła pielęgniarka z wypisem. Ubrałam się w swoje ciuszki i ruszyliśmy na dwór. Liam cały czas pomagał mi. Otwierał mi drzwi, a ja zastanawiałam się, dlaczego nie czuję do niego obrzydzenia. Słyszałam co nie co o tych rzeczach. Dziwne, prawda?

Kiedy tylko zajechaliśmy do domu, położyłam się na kanapie. Dziadek miał do załatwienia trochę spraw na mieście, więc mój wybawiciel postanowił się mną zająć. Miałam ochotę obejrzeć film. Włączyłam jakąś amerykańską komedie. Musiałam się trochę pośmiać. Liaś zrobił mi herbatę i usiadł koło mnie. Nie byłam skupiona na filmie. Przez praktycznie cały czas ukradkiem gapiłam się na chłopaka.

W pewnym momencie on odwrócił się do mnie twarzą. Nasze spojrzenia spotkały się. Przybliżyliśmy się do siebie na minimalną odległość. Czułam na twarzy jego oddech, był przyspieszony. Wreszcie poczułam jego wargi na swoich. Były takie ciepłe. Czułam się jak w niebie, rozpływałam się. Nasze pieszczoty nie mogły jednak trwać długo, ponieważ przyszedł dziadek.

- Co robicie, maluchy? – spytał poważnym tonem.

- My, yyyy… nic.

- Doprawdy?

Przez cały dzień śmialiśmy się z tego. To były niezapomniane chwile naszego pierwszego pocałunku. A tak w ogóle to mam nowego chłopaka. Mówiłam Wam? Chyba zapomniałam. Nazywa się Liam Payne. Znacie gościa, bo ja nie.


Witajcie kochane!
Widziałam, że pod moim ostatnim imaginem było sporo komentarzy.
Dziękuję Wam z całego serducha. Mam nadzieję, że ten też się Wam tak spodoba.
Pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku, gdybyśmy się już nie spotkały!

Dreamer

9 komentarzy:

  1. Imagin super bardzo mi się podobała ja też Ci życzę szczęśliwego Nowego Roku :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski! Kochana! <3 Szczęśliwego Tobie też :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Imaginy genialny po prostu. :)
    Bardzo mi się podoba. Jest napisany lekko i świetnie się czyta. :)

    Tobie również życzę szczęśliwego Nowego Roku. ;*

    Zapraszam do siebie: spontanicznie-o-1d.blogspot.com
    Dopiero zaczynam, także proszę o komentarze. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. super imagin również szczęśliwego Nowego Roku! :***
    Zapraszam do mnie (doszła nowa autorka) :
    directionersimaginonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahahah nazywa sie Liam Paybe, znacie goscia ? bo ja nie xd Rozwalilo mnie to <3 Hahahah kocham tw imaginy xx

    OdpowiedzUsuń
  6. super, super, super ... !

    + zapraszam do mnie >> http://ffonedirection1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny! Jak każdy! Jest mega! Podoba się strasznie! Jak ty to robisz, że piszesz takie świetne imaginy? Najlepsza końcówka;)

    OdpowiedzUsuń