środa, 20 lutego 2013

Pregnancy cz 7

Dla was wszytkich słoneczka!

Od czasu kiedy był u mnie Liam siedzę zamknięta w pokoju i myślę. Cały czas myślę nad tym co ja mam mu powiedzieć? Jak zawsze siedziałam na łóżku i jadłam moje dzisiejsze śniadanie które i jak zawsze smakowało jak guma. Nie czuję już smaku niczego, nie ruszą mnie kompletnie nic. Czuje się jak niczemu niepotrzebny przedmiot. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

J: Proszę! - Powiedzie działam moim zachrypniętym głosem.

E: To ja - powiedziała Eleanor uchylając drzwi i prześlizgując się przez nie. - Wiesz ja naprawdę nie wiem jak Ci pomóc, więc wyjeżdżam z powrotem do Londynu. - Powiedziała do mnie smutnym głosem. - Mam nadzieje, że dobrze postąpisz - powiedziała i mocno mnie przytuliła. - Mam szczera nadzieje, że wrócisz do Londynu i razem z Liam'em będziecie szczęśliwi. - Powiedziała a ja na w sposób jej słów wtuliłam się w nią jeszcze bardziej.

E: Dobra już koniec tych całości bo za raz się rozpłaczemy - mówiła z śmiechem.

J: Dobra już idź bo za raz się spóźnisz na samolot - powiedziałam z uśmiechem, chodź w środku było mi straszliwie smutno, że mnie opuszcza, ale w końcu ona też ma swoje życie, chłopaka i ona nie może cierpieć z powodu tego, że moje życie wisi na włosku. I jeszcze nie wiadomo ile się utrzyma. No i tak dzisiejszy dzień minął mi tak samo jak kilkanaście poprzednich dni. Gdy tak leżałam i myślałam o tym wyjeździe coś mnie tknęło. Czy tak właśnie będzie wyglądało moje życie? Rodzice całymi dniami w pracy, nie mają na mnie w ogóle czasu, młodszy brat jak młodszy brat nie obchodzi go moje życie. Przyjaciół straciłam już dawno, właśnie to był jeden z głównych powodów tego, że wyjechałam do Londynu. No właśnie Londyn tam są moi przyjaciele, praca, miłość. Tak jest moje miejsce i zawsze będzie. Tam zaczęłam nowy rozdział mojego życia i on nie może się sączyć wyjazdem do Polski on może tylko zakończyć się moim ślubem. Teraz już jestem pewna tego, że chce wszystko wyjaśnić Liam'owi i go przeprosić, pocałować, przytulić oraz przede wszystkim być z nim już do końca moich dni. Teraz dotarło też do mnie ile on dla mnie poświęcił. Wszystkie próby, wywiady, sesje zdjęciowe, teraz nie obchodziły go sprawy na które przedtem stawiał duży nacisk i uwagę. Rzucił to wszystko dla jakieś głupiej dziewczyny która nawet nie chce go wysłuchać, która chce czasu. Teraz już na pewno muszę go przeprosić i wszystko wytłumaczyć.  Popatrzyłam się na zegarek była 23:42. Trochę późno ale ja już nie wytrzymam bez niego.

Lo: Hallo?

J: Hej Lou sorry, że tak późno dzwonie ale mam pytanie czy wiesz w którym hotelu zatrzymał się Liam?

Lo: No dokładnie to nie wiem ale on coś mówił o jakiejś Wiśle i, że jest jakaś dwupasmówka czy coś - mówił a mnie olśniło. Wiedziałam dokładnie o który budynek chodzi.

J: Dzięki - powiedziałam i się rozłączyłam. Ubrałam kremowe rurki i niebieską buzę. Szybko związałam włosy zakradłam telefon i modliłam się by moi rodzice nie spostrzegli się, że wychodzę. Pewnie później i tak się o tym dowiedzą, jak zapytają się kiedy się pogodziliśmy, ale i tak wolę by skrzyczeli mnie później jak to się już wszystko ułoży niż teraz, że wychodzę gdzieś po nocach sama w ciąży. Na szczęście wymknęłam się bezszelestnie i byłam już w drodze, drodze do miłości. Droga zajęła mi pół godziny. Ten spacer dobrze mi zrobił odświeżył mi umysł. Doszłam do budynku ostatni raz napawałam się powietrzem i weszłam do środka.

" Oczami Liam'a "

Jesteś kocham ją najbardziej na świecie, ale obiecała jej, że dam jej czas. Ale ile można? Leżę teraz na łóżku w moim pokoju hotelowym i rozmyślam o tym jak to powinno wyglądać w przyszłości nasze życie. Kocham o tym rozmyślać, myśli widzące mnie (t.i.) jaką moją żonę w dużym domu po którym biegają nasze roześmiane dzieci wraz z psem. Heh marzenia idealne. Nie chce nic więcej bo mi nie potrzebne. Jeśli tak kiedyś będzie to wszystkie moje marzenia się po spełniają. I będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Właściwie to już jestem ale jednak.

Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Niechętnie zwlokłem się z łóżka, podchodząc do dębowym drzwi przekręciłam gałkę w nich i ujrzałem w nich (t.i.).

 

„Twoimi Oczami”

Niepewnie stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do hotelowego pokoju mojego chłopaka. Delikatnie zapukałam i czekałam, by je otworzył.
wdech i….

- Może już śpi? – Pomyślałam patrząc na zegarek 20 minut po północy. Już miałam się cofać gdy drzwi się otworzyły. Stał tam on, bez koszulki w spodniach dresowych które zawsze służyły mu do spania. Wzięłam głęboki wdech i..../Gumiżelek

 
Więc tak jestem chora i

Więc to oznacza stuprocentowe zakończenie
tego imagina i pisania nowych.
Więc znów taka krótka bo
 nie za bardzo mi się chciało gdyż choroba
mnie wykańcza. Ale jest i mam nadzieje, że
ją tak wspaniale skomentujecie jak poprzednią część.
Dziękuję za poprzednie komentarze i zachęcam do
pisania dłuuuugich komentarzy które osobiście uwielbiam./Gumiżelek



6 komentarzy:

  1. Baaardzo mi się podoba :* Już się nie mogę doczekać ósmej części :D
    Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty czekam Nie cierpliwie na kolejną część powiem ci szczeże ze twój blog jest zapisany pięknymi historyjkami mam nadzieję ze Nie długo pojawi się on i życze tobie szybkiegi powrotu do zdrowia pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny !:)
    Życzę zdrowia, oraz weny !!!!:)
    Ten imagin musi dalej powstawać, kocham go!!!!<3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. JA PIERDOLE ??!!! KIEDY NASTĘPNY??? CZEMU TAK RZADKO DODAJESZ A PISZESZ TAK ZAJEBIŚCIE!! SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA KOCHANA!! ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Szybko zdrowiej i dodawaj następną część .!

    OdpowiedzUsuń