poniedziałek, 3 września 2012

Imagin o Liam'e

Liczyłam na pięć komentarzy ale jak nie to nie. tek roku szkolnego. Dziś trochę krotki tak na początku roku szkolnego u mnie jakaś masakra ale oj tam oj tam mam nadzieje że się poprawi.  Ale mam taki pomysł potrzebuje jakąś nową Administratorkę jak ktoś chętny to niech wyślę imagina na imaginy.onedirection@vp.pl ja przeczytam wszystkie napiszcie tak ile macie lat gdzie mieszkacie po prostu coś o sobie. Mam nadzieje, że ktoś się zgłosi. A i napiszcie czy chcecie żeby ten imagin znalazł się na blogu oczywiście podpiszę, że to ktoś inny napisał w tym przypadku potrzebne będzie imię albo ksywka co chcecie.

L: Kochanie pójdziemy na zakupy
? - Zapytał robiąc maślane oczka.
T: Wow kochanie, jesteś pierwszym mężczyzną jakiego poznałam i chcę iść z kobietą na zakupy.
L: Ale to nie będą takie zakupy.
T: Tak a jakie? - Zapytałaś zaciekawiona.
L: Zobaczysz jak pójdziesz ze mną, to co jedziesz?
T: Z Tobą to nawet na koniec świata. - Zaśmiałaś się a Li tylko objął Cię ramieniem i ruszyliście. Po drodze poznałaś, że jedziecie do sklepu zoologicznego!!! Tylko po co? 
T: Już wiem jedziedziemy do zoologicznego tylko po co??
L: Po żółwie!!! - Powiedział radośnie wychodząc z samochodu.
T: Ale na co nam żółwie, prawie nic nie robią.
L: No proszę!!!!!!!!!! - Powiedział słodko jak małe dziecko dobrze wiedział, że mu nie odmówisz.
T: No dobrze. - Powiedziałaś zrezygnowana ten tylko aż z radości podskoczył podbiegając do Ciebie całując w czółko ciągnąc do sklepu. Po półtorej godzinie wyszliście z sklepu z dwoma żółwiami. Trochę cieszyłaś się z tego, że w domu będzie jakieś zwierze może chłopcy przestaną być tak dziecinni.
* następnego dnia*
Rano chłopcy zapomnieli nakarmić zwierząt i wszystko było na Ciebie a przy ich zabawie rozbili akwarium a ty jak zawsze musiałaś posprzątać i pojechać po nowe miałaś dość ty całych żółwi.
* kolejnego dnia*
Wstałaś a obok Ciebie nikogo nie było a zawsze był tam Liam. Wstałaś zrobiłaś poranną toaletę i poszłaś nakarmić żółwie. Ale ku twojemu zdziwieniu ich tam nie było.
T: Liam!!!! Chodź do salonu proszę.
L: Już idę!! - Po chwili stał już obok Ciebie.
T: Dzie są Tani i Lima (bo tak nazwaliście żółwie)
L: Nie ma. - Mówiąc to położył ręce na twojej tali przybliżając się do Ciebie.
T: Jak to nie ma???
L: Normalnie pozbyłem się ich.
T: Jak to?? - Powiedziałaś zdezorientowana.
L: Wczoraj się na nie i przy okazji wkurzyłaś to postanowiłam się ich pozbyć. - Kącząć swoją wypowiedź pocałował Cię namiętnie w usta.
T: Ale nie musiałeś się ich pozbywać one nic nie zawiniły tylko wy niegogarnięte One Direction.
L: To dobrze.
T: Co!?!?!? 
L: Nie pozbyłem się ich nie miałbym serca.
T: W takim razie gdzie są?? 
L: W szafie.
T: To raczej je już wyciągnij bo jeszcze się uduszą.
L: Masz rację ale zanim to zrobię muszę coś zrobić.
T: Co??- Liam całuję Cię namiętnie.
L: To. - Po czym ruszył w kierunku szafy a po chwili wrócił z nie dużym alfarium w którym pływały wasze małe żółwiki. Położył je na stoliku w salonie.
L: Siadaj zaraz przyniosę śniadanie. - Po czym znikł za drzwiami kuchennymi. Siedziałaś i gapiłaś się na zwierzęta a one na Ciebie non stop irytowało Cię to strasznie. Próbowałaś to ignorować ale się nie dało. Po chwili przyszedł Liam z przepysznym śniadaniem. Zjedliście je ze smakiem a żółwi cały czas się na Ciebie lampiły. A ty na nie Liam to zauważył.
L: Co się dzieje?? - Zapytał zdezorientowany.
T: Te żółwie rozbierają mnie wzrokiem.
L: Dobra koniec tego. - Wstał wziął akwarium i pojechał. Wrócił po godzinie bez żółwików.
T: Co z nimi zrobiłeś?
L: Teraz są w miejscu gdzie powinny być.
T: Czyli
L: Razem z kolegami w moim domu rodzinnym. - Uśmiechnął się po czy Cię pocałował.
T: A szkoda ja tak je polubiłam. - Zrobiłaś minę smutnego psiaczka.
L: Ale nikt oprócz mnie nie może bezkarnie rozbierać Cię wzrokiem.
T: Ale ty nigdy tego nie robiłeś.
L: To chyba będę musiał zacząć. - I dał Ci soczystego buziaka w usteczka.

2 komentarze:

  1. Super Ci wyszedł :D Rozwaliło mnie to z tym "rozbieraniem wzrokiem" xD Zapraszam do mnie: http://najlatwiej-jest-nienawidzic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń