czwartek, 13 czerwca 2013

Harry

Od czasu gdy przeprowadziłem się do Londynu  czuję się samotny,  mimo iż mieszkam z kumplami, i nie chodzi tu o tęsknotę za rodziną, bo często do siebie dzwonimy i odwiedzamy się. Do czasu ostatnich odwiedzin, nie miałem pojęcia co wywołuje to dziwne uczucie pustki. Podczas mojego ostatniego pobytu w domu, odkryłem co powodowało, po prostu tęskniłem za moim kochanym kotem, chciałem go zabrać ze sobą do Londynu, ale mama uznała że nie jest to dobry pomysł ze względu na jego wiek i stan zdrowia. Ta informacja mocno mnie zasmuciła, ale Gemma zaproponowała mi abym odwiedził jakieś schronisko i przygarnął stamtąd jakiegoś kociaka. Po długim rozmyślaniu, rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw uznałem że to świetny pomysł, i zaraz po powodzie do Londynu odszukałem adres schroniska dla zwierząt, aby udać się tam już następnego dnia.
Następnego dnia, już od samego rana byłem podekscytowany, w pośpiechu wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół,  zjadłem śniadanie przygotowane przez Liama, pożegnałem chłopaków i ruszyłem do schroniska. Po 20 min jazdy byłem na miejscu, zatrzymałem się przed jasnym przyjaźnie wyglądającym budynkiem, nie zwlekając dłużej opuściłem a samochód, prawie zapominając o jego zamknięciu. Wróciłem zamknąłem drzwiczki i pewnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi wejściowych, do budynku. Wnętrze budynku utrzymane w jasnych barwach, sprawia równie miłe wrażenie jak i jego zewnętrze, jeśli w ogóle istnieje takie słowo, pomyślałem uśmiechając się do siebie pod nosem. Dotarłem do recepcji, za kontuarem siedziała starsza kobieta z siwymi włosami i okularami na czubku nosa, wypełniała jakieś papiery.
-Dzień dobry-powiedziałem odrywając ją od pracy, kobieta najwyraźniej nie usłyszała jak wszedłem, ponieważ na dźwięk mojego głosu aż podskoczyła a okulary zsunęły się z jej nosa.
- Ależ mnie wystraszyłeś kochaniutki- powiedziała miękkim babcinym głosem.
-Przepraszam- powiedziałem uśmiechając się przepraszająco, twarz kobiety się rozpromieniła-jestem tutaj ponieważ szukam kota.
-Świetnie trafiłeś, nasze schronisko jest najlepsze ze wszystkich w całej Wielkiej Brytanii.-mówiła uśmiechając się szczerze- Zaraz powiadomię kogoś z kociarni, aby pomógł ci dokonać właściwego wyboru.
Skinąłem głową i odszedłem w stronę krzeseł pod ścianą, zająłem jedno z nich a w tym czasie kobieta znów wsunęła na nos okulary i zaskakująco szybko, jak na jej wiek wybrała numer na telefonie stacjonarnym.
-Kociarnia słucham-rozległ się melodyjny głos po drugiej stronie słuchawki, kobieta ustawiła głośno mówiący więc z przyjemnością mogłem przysłuchiwać się melodyjnemu głosowi dziewczyny po drugiej stronie.
-Witaj złociutka, jak dobrze że akurat ty odebrałaś, bo jest tu jeden bardzo przystojny młodzieniec, który szuka kota i musisz mu pomóc w dokonaniu właściwego wyboru.-mówiła kobieta zerkając na mnie z uśmiechem, a mnie było trochę głupio, jednak niemrawo odwzajemniłem uśmiech.
- Yhhhh Gladys, wczoraj obiecałaś mi że już nie będziesz mnie swatać z każdym przybyłym tu facetam, a ty znowu zaczynasz -głos dziewczyny z miłego i melodyjnego, zmienił się na zmęczony i marudny.
- Oj przepraszam już nie będę
-Raczej w to wątpię - powiedziała -dobra zaraz będę.
Rozłączyła się i nie minęło 5 minut, a z zza drzwi w końcu korytarza wyszła młoda szczupła, wysoka dziewczyna w dżinsowych rurkach i białej bokserce z wielką czarną mordką kota, o dużych zielonych oczach, od razu rozpoznałem w niej ,,złociutką'' z którą przed chwilą rozmawiała Gladys, to dzięki długim włosom które miały kolor złota,inaczej nie dało się go określić,  gdy podeszła bliżej dostrzegłem niebieskie oczy, i dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała, przywitała się z Gladys i zamieniła z nią kilka słów po czym podeszła do mnie.
- To ty szukasz kota ?- zapytała
- Yy tak -odpowiedziałem dopiero po chwili, ponieważ w ciągu tej krótkiej chwili zdążyłem utonąć w jej oczach, nie mogę zrozumieć jak tak śliczna dziewczyna może mieć trudności z znalezieniem faceta.
- Dobra to chodź ze mną- powiedziała i ruszyła w stronę drzwi z zza których wyszła parę minut wcześniej. Przez całą drogę lustrowałem ją od stóp do głów, długie szczupłe nogi, fajny tyłek wąska talia i idealne wcięcie w niej, wąskie ramiona z delikatnym zarysem mięśni i te piękne złote włosy związane w prosty kucyk, podskakujący z każdym jej krokiem.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- zapytała dziewczyna z wyrzutem a ja zdałem sobie sprawę że tak skupiłem się na jej wyglądzie że nie zwracałem uwagi na to co do mnie mówiła.
-Przepraszam ale się zamyśliłem - uśmiechnąłem się przepraszająco, dziewczyna wywróciła tylko oczami i cierpliwie powtórzyła mi wszystko co przegapiłem.
- A tak w ogóle,, zastanawiałeś się nad tym czy chcesz dorosłego kota lub kotkę czy może małego kociaka?- zapytała, a ja zdałem sobie sprawę że wcale sobie nad tym nie zastanawiałem.
-Wiesz, nie myślałem nad tym wcześniej, kocham wszystkie koty więc gdy zobaczę odpowiedniego po prostu będę wiedział.
- Więc zacznijmy od kociaków, tutaj najwięcej osób znajduje swoich pupili- skierowała się do najbliższy białych drzwi
- Aż tak szybko chcesz się mnie pozbyć ?- zapytałem a dziewczyna odpowiedziała tylko uśmiechem i otworzyła drzwi, moim oczom ukazał się przyjazny pokój z dużymi oknami i parapetami, przystosowany idealnie dla kotów pełno w nim było zabawek legowisk i innych tego typu rzeczy, rozejrzałem się wszędzie biegały małe kociaki które na dźwięk otwieranych drzwi zamarły i nagle rzuciły się w ich stronę, już bałem się że wszystkie wybiegną ale zauważyłem że w framudze było ustawione specjalne zabezpieczenie.
-Musimy przejść nad nim, bo inaczej uciekną a naprawdę ciężko złapać przynajmniej niektóre z nich- uśmiechnęła się do mnie, zgrabnie i ostrożnie przeszła przez zabezpieczenie.
Spędziliśmy chwilę w pomieszczeniu bawiąc się z najróżniejszymi kociakami, ale jednak nie mogłem, znaleźć kota który odpowiadał by mi charakterem wszystkie były bardzo ruchliwe, a ja czułem że jednak wolę typowego kanapowca, który przesypia całe dnie na kanapie. Opuściliśmy pomieszczenie i przeszliśmy do następnego urządzonego bardzo podobnie, coś w stylu kociego hotelu, w tym pomieszczeniu były dorosłe koty które nie zareagowały na nasze przybycie aż tak entuzjastycznie, przeszliśmy nad zabezpieczeniem, i od razu rzucił mi się w oczy ogromny czarny pers spał w rogu zwinięty w kłębek. Podszedłem prosto do niego, delikatnie pogładziłem futerko, uniósł łebek, zamrugał oczkami i spojrzał na mnie jedno oko miał w kolorze żywej zieleni, a drugie zamglone.
- To jest Church, nasz najstarszy podopieczny- powiedziała dziewczyna siadając przy mnie ze smutną miną, a na jej kolna wepchnął się nieduży biały kot i od razu zwinął kłębek mrucząc.
-Co mu się stało?
-Pierwsi właściciele się nad nim znęcali, dlatego jest ślepy na jedno oko i niema też jednej łapy, był w strasznym stanie gdy 5 lat temu go tu przywieźli.
-Pracujesz tu od 5 lat?
- Nie. Pracuję tu od roku, ale wolontariuszką jestem odkąd pamiętam.- kot podniósł się chwiejnie otarł o moją dłoń i zszedł z  półki na moje kolana, znów się zwinął w kłębek, i zaczął mruczeć tak intensywnie że czułem wibracje na kolanach. W tym momencie już wiedziałem że chcę właśnie jego, nie ważne że jest ślepy i kulawy, po prostu czuję że to kot właśnie dla mnie, i on chyba też mnie polubił. Jakby dla potwierdzenia moich myśli blondynka powiedziała.
-Polubił cię, rzadko się zdarza, on zwykle olewa cały świat, poza mną bo to ja go odebrałam tym ludziom.
-Też bym olewał cały świat gdy by mnie tak ktoś potraktował. Myślę że właśnie znalazłem odpowiedniego kota- uśmiechnąłem się do niego i pogłaskałem po łebku zamruczał jeszcze intensywniej.
-Więc chodźmy teraz pora na tą mniej przyjemną część, papierzyska.
Wziąłem mojego nowego pupila na ręce, okazał się być bardzo ciężki, blondynka wytłumaczyła, że to przez to, że przez sentyment do niego dostawał więcej smakołyków niż pozostałe. Przeszliśmy do biura gdzie dokonaliśmy wszystkich formalności, na miejscu zakupiłem dla niego wszystkie potrzebne rzeczy i po dwóch godzinach, mogłem wreszcie zabrać go do domu.
-Pamiętaj żeby go regularnie karmić, i traktować ostrożnie, poza tym będę przez jakiś czas przyjeżdżać na wizyty aby sprawdzić czy dobrze się nim opiekujesz.
-Możesz przyjeżdżać też bez okazji nie mam nic przeciwko- dziewczyna uśmiechnęła się i zarumieniła, co uznałem za dobry znak- Hej, wiesz że spędziliśmy ze sobą co najmniej 4 godziny, a ja nawet nie wiem jak ty masz na imię, bo przeczuwam że "złociutka" nie jest twoim imieniem.
-Nie, oczywiście że nie, po prostu Glasys i inni pracownicy tak mnie nazywają z powodu koloru włosów. Mam na imię (t i).- przedstawiła się wreszcie.
- Ja jestem Harry. i już nie mogę się doczekać aż mnie odwiedzisz- uśmiechnąłem się uwodzicielsko.
- Odwiedzę na pewno, tak jakoś za tydzień- oświadczyła (t i) i zamknęła za mną drzwiczki mojego auta.

Tak jak obiecała (t i) przyjechała po tygodniu a potem po kolejnych dwóch tygodniach, aż w końcu po dwóch latach wprowadziła się na stałe.
***
Wszystko zaliczone( miałam tylko jedno zagrożenie :) ) więc wreszcie mogę coś napisać, teraz taki tam z Harrym ale mam już kilka pomysłów na kilka innych imaginów teraz biorę się do roboty :)
Proszę o komentarze, pod imaginem jak wam się nie chce nic pisać to chociaż dajcie ocenę w skali od 1 do 6 żebym miała jakiś odnośnik co do moich "umiejętności" pisarskich lub ich braku :)
~Wampris~

6 komentarzy:

  1. Super! Czekam na inne imaginy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow.Boski. Daje 123489784756784587366879856783875. No dobra 6 ale jest niesamowity i czekam na kolejny. <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeah!!!
    Jest super :-)
    Jak widać zwierzaki, a w tym wypadku koty xdxd zbliżają do sb :***

    Zapraszam też do sb, bd mi miło jak wpadniecie ;)
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super. Czekam na kolejne imaginy a o cena którą Ci daję to ,,6''

    OdpowiedzUsuń
  5. no pewnie ze 6 to jest cudowne ;DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy :0 fajnie się czyta

    OdpowiedzUsuń