czwartek, 20 czerwca 2013

Slender Men cz. IV

Powiedziałam a ten mocno mnie przytulił.
- Obiecuję, że zrobię wszystko byśmy mogli być razem. - Zapewnił mnie, wycierając z mojego policzka gorzkie łzy.
- A co jeśli sobie nie poradzisz to zginiesz. - Wycedziłam  a temu od razu mina zrzedła, lecz po chwili przybrała wyraz zamyślenia.
- Czyli jeśli nic nie zrobię to zginę a jeśli go nie pokonam to też zginę. - Wywnioskował na co ja pokiwałam twierdząco głową, na znak, że to tak właśnie wygląda.
-  A jeśli wygram to zyskam Ciebie i uniknę śmierci. - Dalej toczył swoją tezę.
- No tak. - Wychrypiałam i znów po moim policzku popłynęły łzy. A ten widząc moje łzy znów zamknął mnie w uścisku.
- Nie martw się będę walczył o Ciebie, o siebie, o nas. - Powiedział i pocałował mnie w skroń.
 
" Oczami Harry'ego"

To co powiedziała mi dziewczyna jest okropne, z każdej strony. Jedno to, to, że takie szkarado naprawdę istnieje i wyrządza bezbronnym dzieciom krzywdę. I jedną z tych ofiar o mały włos nie stała się ona. Dzięki jej mamie została uratowana. Ale to dziwne, dlaczego jej mama się z nim kiedyś spotykała. Ale po stanie dziewczynie, wolałem nie pytać, gdyż było widać, że każde słowo sprawiało jej ból, którego nie chce powiększać.
- Wiesz prawie bym zapomniała o najważniejszym. - Powiedziała po chwili. A ja z zaciekawieniem spojrzałem na jej twarz.
- Walka z Slender Men'em nie będzie prosta, gdyż tu nie chodzi o zwykłe okładanie się pięściami. - Powiedziała.
- A co trzeba będzie zrobić? - Spytałem zaciekawieniem.
 - Kiedyś Slender Men był normalnym człowiekiem takim jak ty i ja.......

 Dwudziesto  letni Mark Filot. Zwykły studiujący chłopak na kierunku medycyny w Londynie. Udał się do lasu by poszukać różnych rodzajów robactwa do swojego naukowego eksperymentu. Do pomocy zabrał sobie swoją ukochaną (imię twojej mamy). Szli przez pełen różnych niespodzianek las, gdy doszli do starego, całkiem opuszczonego domku.
- Wchodzimy? - Spytała dziewczyna. Na co chłopak lekko niezdecydowany odpowiedział.
- Jeśli ty tego chcesz to czemu nie? - Chwycił ją za rękę. Oboje weszli do środka i ujrzeli na samym środku małą kamienną fontannę. Mark puścił dłoń dziewczyny i samodzielnie podszedł do fontanny. Przejrzał się w jej odbiciu. Niby nic, a jednak to nie jest normalne, że w środku lasu znajduje się domek a w nim fontanna.
- Wiesz lepiej już stąd idźmy. - Powiedziała (imię twojej mamy) i pociągnęła Mark'a za ramię, a ten zignorował prośby swojej ukochanej.
- Jak chcesz to idź, ja tu jeszcze zostanę. - Powiedział na co dziewczyna wzruszyła bezradnie ramionami i skierowała się w stronę drzwi. Chłopka był straszliwie zafascynowany tym co spotkał. Myślał, że jego odkrycie może diametralnie wpłynąć na jego pozycję w medycynie jak i w historii. Nie wiele więcej myśląc nabrał na ręce wody i przyłożył ją sobie do warg. Woda przepłynęła prze jego przełyk trafiając do następnych narządów. Wyprostował się i już chciał się odwrócić i zacząć kierować w stronę drzwi, gdzie jak myślał czekała jego ukochana, poczuł ucisk w gardle. Złapał się na miejsce i padł na podłogę. Czół jak ból przeszywa jego ciało. Każdy najmniejszy milimetr, czół dziwne uczucie jak by jego ciało zaczęło rosnąć i to diametralnie. Po chwili wszystko ustało. Z dość dziwnym uczuciem ustał. Wszystko wydało się jakieś mało a on ogromny. 
- Długo na Ciebie czekałam. - Usłyszał damski głos, na co się wzdrygnął. - Dziękuję Ci za wypicie wody miłości. - Odwrócił się i zobaczył, że w odbiciu wody z fontanny pojawiła się przepiękna niewiasta. Ubrana cała na biało. Z mleczną skóra i blond włosami. 
- Kim jesteś? - Spytał się Mark. A właściwie czy na pewno mark a nie Slender Men?
- Jestem Boginią miłości i prawdy. Żyję w tej fontannie od prawie trzystu lat i czekałam na Ciebie, Slender Men'ie.
- Ale jak nie jestem żadnym Slender Men'em tylko jestem Mark, Mark Filot. - Powiedział z pewnością.
- Czyżby na pewno? - Spytała postać, znikając a w odbiciu pojawiła się okropna, szkaradna twarz. Zdezorientowany mężczyzna przyłożył swoją prawą rękę do twarzy. Z niedowierzaniem zobaczył, że osoba w odbiciu robi to samo. 
- Co mi się stało? - Spytał zszokowany.
- Stałeś się moją prawą ręką, moją jedyną nadzieją. - Powiedziała postać i znów za miast szkaradnego odbicia pojawiła się ona. 
- Musisz znaleźć dziecko a najlepiej dziewczynę, która mnie kiedyś zastąpi, lub swoją miłością uwolni mnie od klątwy i przy okazji Ciebie. Będzie ona musiała przychodzić w to miejsce co jakiś czas i ślubować, że nikogo nie kocha. A w twoim interesie będzie to, że jak się zakocha to by zgładzić jej miłość. - Powiedziała i zniknęła. Zrezygnowany odwrócił się i wyszedł z chaty.
- Slender Men, Slender Men. - Powtarzał sobie w myślach by nie zapomnieć. Jego przemyślenia przewał kobiecy pisk. 
- Proszę (imię twojej mamy) nie krzycz! To ja! Mark. - Powiedział i o dziwo kobieta się uspokoiła. Przyjrzała się mu uważnie z zdziwieniem.
- Co Ci się stało? - Spytała a on opowiedział jej tą historię. Kobieta nie hamowała łez. Mężczyzna, jeśli można go tak nazwać przytulił ją.
- Nigdy o tobie nie zapomnę. - Powiedział. - A teraz idź i nie wracaj. - Rozkazał osuwając się od jej ciała. Kobieta zaczęła się oddalać. Gdy byli już odległości około dwudziestu metrów odwróciła się i po raz ostatni mu pomachała, a on ostatni raz zobaczył jej uśmiech. I odeszła a on został w lesie.

- No i tak się stało, że by ratować mnie od śmierci na palu, zostałam wybranką. Więc wracając do tematu to musisz go obezwładnić wbijając mu nóż w klatkę piersiową i nalać mu do buzi wody z fontanny. - Powiedziała a ja bezwładnie opadłem na oparcie fotela. Muszę o nią zawalczyć.
- Dobrze zrobię to. - Zapewniłem ją i pocałowałem w jej malinowe usta.

"Twoimi oczami" 

Minął nie cały tydzień. To już dziś. Dziś Hazza zmierzy się z NIM. Ciemna, zimna Londyńska noc. Idę z Harry'm za rękę w stronę niezapomnianego dla mnie nigdy lasu. Szliśmy w zupełnej ciszy. Dla mnie nie było to nic nadzwyczajnego gdyż robię to już od nie pamiętnych czasów ale dla bruneta to obca sprawa. Widzę ten strach w jego oczach. 
- To już tu. - Powiedziałam stając metr przed wielkimi drewnianymi drzwiami. - Denerwujesz się? - Spytałam na co ten pokiwał twierdząco głową.

- Pamiętasz jak się umawialiśmy? - Spytał trzymając już nóż w lewej ręce.
- Oczywiście. - Powiedziałam i pocałowałam go, na wszelki wypadek jak by to miał być nasz ostatni pocałunek. Harry to wyczuł i pogłębił nasz pocałunek. - No to idę. - Rzekłam i skierowałam się w stronę wielkich dębowych drzwi. 

Chciałam dodać część w wtorek ale stan 
moich oczu mi na to nie pozwolił.
Lecz mimo dalszego pieczenia postanowiłam
się spiąć i dodać.
I co jak Ciekawi następnej i ostatniej już części?
Tak niestety już ostatniej.
Więc co liczę na komentarze!
Może następny pojawi się jak będzie
100 komentarzy? 
No przecież Wiecie, że żartuję.
Ale fajnie by było mieć 100 komentarzy
ale i tak wiem, że to na dzień dzisiejszy nie możliwe.
Może za rok, lub dwa jak dalej będę pisać.

~Gumiżelek~

12 komentarzy:

  1. Wow. Ciekawi mnie to czy Hazza go pokona. Czekam na mm. I szkoda ze to będzie juz ostatnia częsć<3 :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Hazza napewno go pokona bynajmniej mam taką nadzieję.. pisz jak najszybciej ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. mam ciary na plecach

    OdpowiedzUsuń
  4. NEXT PLEASE!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie !!!!! Jeszcze tylko jeden? Ja chcę jeszcze z 400000!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś bbbbbbbooooooooossssssskkkkkkkaaaaa!!! Napisz książkę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę następna część będzie już tą ostanią?
    Szkoda...
    Jestem ciekawa co bd dalej xdxd
    Jak się to wszystko zakończy...
    Jak sb poradzi Hazza?
    Wiele pytań nasuwa mi się na myśl :-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chcę NEXT!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Połączyłaś mj 3 ulubione rzeczy: Imaginy, Harrego i Slendera :D

    OdpowiedzUsuń