czwartek, 6 czerwca 2013

Harry

Tak to już dzisiaj! To dziś powiem sakramentalne tak mojemu ukochanemu!
Obudziło mnie krzątanie się mamy, po hotelowym pokoju.
- Dzień dobry. - Powiedziałam przeciągając się.
- Witaj (t.i.). Jak się czuję panna młoda? - Zapytała na co mi na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Dziękuję, dobrze. A co tak pachnie? - Rozejrzałam się po pokoju.
- Twoje śniadanko. - Powiedziała i podała mi tackę, na której były przeróżne przysmaki.
- Oj, dziękuję mamo. - Powiedziałam i posłałam w jej stronę buziaka. - Ale nie wiem czy powinnam to jeść, bo nie zmieszczę się w sukienkę. - Zawahałam się nad przepysznie wyglądającymi rogalikami z przeróżnymi nadzieniami.
- Jedź, jedź! - Rozkazała a ja posłusznie chwyciłam rogalika. - A o sukienkę się nie martw. - Powiedziała a ja posłałam jej szeroki uśmiech który odwzajemniła.
- No ale jedź, że to szybciej bo w takim tempie to się ze wszystkim do jutra nie wyrobimy. - Pogniła mnie mama.
- Już! - Powiedziałam, wkładając ostatni kawałek rogalika do buzi. Wstałam i odłożyłam tackę na stolik.
- To co teraz? - Spytałam stojąc przed rodzicielką.
- Do łazienki! - Krzyknęła a ja posłałam i weszłam do pomieszczenia sąsiadującego z sypialnią. Wanna była wypełniona gorącą cieczą z płatkami róż i pianą. Nic tylko się rozebrać i wskoczyć. Ja pomyślałam tak też uczyniłam. Rozebrałam się z piżamy i bielizny. Weszłam jedną nogą do wanny i od razu po całym Ciele, przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Niewiele więcej myśląc wskoczyłam do wanny, zanurzając się cała.

- (t.i.)! pospiesz się! - Krzyknęła moja ukochana mamusia, gdy wychodziłam z łazienki, w białym topie, krótkich jeansowych spodenkach i turbanie, na głowie.
- Już. - Powiedziałam do stojącej tyłem do mnie kobiety.
- To dobrze. - Odpowiedziała, odwracając się i podchodząc do mnie. - Oto Mirra i Lola. - Powiedziała, wskazując na dwie niewiele starsze de mnie kobiet, których wcześniej o dziwo nie zauważyłam.
- Dzień dobry. - Przywitałam się z promiennym uśmiechem.
- Witaj (t.i.). Wszystkiego najlepszego. - Powiedziała kobieta o długich blond włosach. - Ja jestem Lola a to Mirra. - Wskazała na mulatkę.
- To są dziewczyny, które zrobią Ci makijaż i fryzurę. - Wyjaśniła szybko mama. - To co nie ma na co czekać, zabieramy się do roboty. - Powiedziała radośnie, popychając mnie w stronę krzesła obrotowego. Mirra od razu ściągnęła z mojej głowy turban i zaczęła rozczesywać moje dość długie włosy.
- To jak? Dzisiaj twój wielki dzień. - Powiedziała Lily, przystawiając do mojej twarz pudełeczko z pudrem.
- Tak. - Odpowiedziałam z uśmiechem. Wyobrażając sobie mnie i Hazze przy ołtarzu.
- Denerwujesz się? - Spytała tym razem Mirra.
- Szczerze to aż do tego momentu nie, ale po twoim pytaniu przeszły mnie ciarki. - Odpowiedziałam zgadnie z prawdą, na co wszystkie się zaśmiałyśmy.
- Ale naprawdę nie ma czego. - Wtrąciła się Lily. - Tydzień temu Mirra też brała ślub i wszystko
 wyszło idealnie i uwierz mi w twoim przypadku, też tak będzie. - Powiedziała, a ja popatrzyłam się na szatynkę, która w tym samym momencie skierowała swój wzrok na moją twarz.
- Wszystkiego najlepszego. - Powiedziałam, patrząc jej w oczy.
- Dziękuję i przy okazji tobie też. - Jej słowa po raz kolejny w tym dniu wywołały na mojej twarz szczery uśmiech.
- Kochanie, chcesz może coś do picia? - Spytała się moja mama, wpadając do pomieszczenia. Szczerze to nie pamiętam kiedy je opuściła.
- Nie dziękuję. - Odpowiedziałam grzecznie i popatrzyłam się do lustra na przeciwko mnie. Gdy nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Mirro, masz może jakieś farby do włosów? - Spytałam.
- No jakieś mam, a co? - Spytała.
- Na co farby? - Spytała podejrzliwie mama.
- Może przefarbuję sobie włosy? - Zaproponowałam, na co moja mama popatrzyła się na mnie z zdziwieniem.
- Nie uważasz, że to za późno? A co ja nie wyjdzie i będziesz wyglądała koszmarnie? Nie, nie zgadzam się. - Powiedziała stanowczo.
- Mamo, na nic nigdy nie jest za późno, a na pewno nie na farbowanie włosów. Ja osobiście uważam, że ot świetny pomysł. I nie farbuję tych włosów na nie wiadomo jaki kolor tylko, trochę je rozjaśnię. Jeśli oczywiście jest taka możliwość. - Popatrzyłam się na Mirrę.
- Oczywiście, że się da. To co? Robimy?
- Tak. - Odpowiedziałam pewnie, na co moja mama popatrzyła się na mnie z despotą. Po chwili Mirra już nakładała na mojej włosy specjalną miksturę, pod wpływem, czego moje włosy mają nabrać innego koloru, gdy nagle w całym pomieszczeniu uniósł się, dźwięk pukania do drzwi, od razu moja mama się poderwała i podeszła do drzwi.
- Kto tam? - Zapytała przez drzwi.
- Pani przyszły zięć, proszę otworzyć! - Krzyknął przez drzwi.
- Nie! - Odkrzyknęła mu. - Nikt Cię nie uprzedził, że nie możesz widzieć swojej przyszłej żony przed ślubem? - Dodała po chwili.
- Uprzedził, ale mam nadzieje, że troszkę ominiemy tą zasadę i będę mógł ją zobaczyć.
- Nie! Idź stąd! Zobaczycie się za kilka godzin. - Powiedziała i oddaliła się od drzwi uprzedniej sprawdzając czy drzwi są na pewno dokładnie zamknięte. Harry jak zawsze brnął dalej ze swoim i dalej dobijał się do drzwi. Naprawdę, to, że pan młody nie może widzieć panny młodej jest chyba najgorszym przesądem jaki może istnieć. Już chciałam wstać, i otworzyć te drzwi i się w niego wtulić. Lecz przy tym by zostać trzymało mnie nie tylko to, że na głowie miałam folię aluminiową, lesz i zdrowy rozsądek. Po chwili pukanie ustało i do moich uszu doszło tylko Kocham Cię. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- On na prawdę musi Cię kochać. - Powiedziała do mnie Lily, a ja obdarowałam ją ciepłym uśmiechem.

- Gdzie ona jest?! - Mówiłam do siebie pod nosem. Wstałam i podeszłam do okna, by zobaczyć czy przypadkiem nie przyjechała. Włosy ułożone, makijaż zrobiony, tylko druhny nie ma. Powiedziałam sobie w myślach, gdy nagle drzwi się otworzyły i w nich stanęła (i.t.p.).
- Przepraszam, ale strasznie korki na mieście. - Wydyszała.
- Dobra, spokojnie! - Powiedziałam podchodząc do niej, kładąc na jej ramieniu rękę. - Masz to o co Cię prosiłam? - Zapytałam, gdy już jej oddech się ustabilizował.
- No powiedzmy. - Powiedziała i zaczęła wyciągać z torebki, poszczególne pudełeczka.
- Co to znaczy "No powiedzmy"? - Spytałam.
- Mam coś nowego. - Powiedziała wyciągając z jednego pudełeczka śliczne kolczyki wykonane z białego złota, wysadzane malutkimi diamencikami. - Kupiłam je wczoraj, proszę przymierz. - Powiedziała podając mi je a ja zwinnie ja porwałam i założyłam na swoich uszach. - Jako coś pożyczonego to jest moja bransoletka. - Powiedziała i z dumom przypięła mi ją na prawym nadgarstku. - Jako coś niebieskiego to oto pięknie pasujące dwie wsuwki do włosów, a pro po coś ty z nimi zrobiła? - Zapytała zdziwiona, przypinając mi ozdoby do włosów.
- Rozjaśniłam. - Odpowiedziałam dumnie.
- I to bardzo. - Dopowiedziała, na co skarciłam ją wzrokiem.
- A coś starego? - Zapytałam, na co ona zrobiła dziwną minę.
- No wiesz......
- Co wiem? - Spytałam z zdziwieniem.
- Nie mam nic starego. - Powiedziała i spuściła głowę w dół, gdy nagle do pokoju ktoś zapukał.
- To ja otworzę. - Powiedziała szybko (i.t.p.).
- Tylko uważaj Hazza się już dzisiaj dobijał. - Powiedziałam z lekkim śmiechem, przypominając się o incydencje.
-  A to Pani. Proszę wejść! - Powiedziała ochoczo i wpuściła do środka panią Anne i Gemme.
- Dzień dobry. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Dzień dobry, przyszłyśmy zobaczyć co słychać u mojej przyszłej synowej, no i przy okazji zobaczyć suknie panny młodej, oraz coś Ci wręczyć, Gemma. - Zwróciła się do córki, która podsunęła jej otwarte pudełeczko, z którego wyciągnęła przepiękny naszyjnik. - Jest to naszyjnik, który jest w rodzinie Styles od pokoleń. Zawsze dostaje go kobieta, która wstępuję do grona rodziny i dostaje nazwisko Styles. Gemma nie może go dostać więc on należy się tobie. - Powiedziała podchodząc do mnie z tyłu i zawieszając mi go na szyi.
- Jest przepiękny, naprawdę dziękuję. - Powiedziałam przytulając się do kobiety. - I tobie Gemma też. - Dodałam po chwili i z nią też się przytuliłam.
- Z nieba nam panie spadły. - Wtrąciła się (i.t.p.).
 - Dlaczego? - Spytała zdziwiona Gemma.
- Bo nie miałyśmy nic starego.. - Powiedziała otwarcie.
- My? Ty zapomniałaś! - Zwróciłam się do nie.
- Oj tam, oj tam. Chciały panie zobaczyć sukienkę, więc proszę. -  Powiedziała podchodząc do wielkiej szafy, z której po otworzeniu drzwi pokazała się piękna, śnieżnobiała sukienka. Ozdabiana motywem kwiatowym, wielko warstwowa, oczywiście poszerzana na dole, krótko mówiąc ideał.
- Jest przepiękna. - Powiedziała mama Hazzy.
- Zgadzam się z tobą mamo w stu procentach, będziesz w niej (t.i.) cudownie wyglądać. - Powiedziała i wnet do pokoju, weszła moja mama z Mirrą i Lily.
- Dzień Dobry. (t.i.) czas się już powoli ubierać. - Powiedziała moja mama.
- Dobrze. - Odpowiedziałam.
- To my już pójdziemy, nie chcemy przeszkadzać tu jak Harry tam potrzebuję naszej pomocy. - Powiedziała Gemma.
- Właśnie to do zobaczenia na samym ślubie lub przed. - Dopowiedziała Pani Anne i obie wyszły z pomieszczenia. Więc teraz już spokojnie mogłam oddać się w ręce Mirry i Lily. Wszystko poszło sprawnie i szybko, więc w mgnieniu oka stałam już cała gotowa, przed lustrem i delektowałam się swoim wyglądem. Aż nie mogę uwierzyć, że naprawdę dzisiaj. A może nie? I jest to kolejny sen i obudzę się w swoim małym mieszkanku na przedmieściach? I to wszystko okaże się snem. Spotkanie z Harry'm, zakochanie się w nim z wzajemnością, chodzenie z nim, te wszystkie wspaniałe chwile i to najlepsza czyli dzisiejszy dzień? Nie! To na pewno prawda! Powtarzam sobie, szczypiąc się po ręce. Gdy nagle do pomieszczenia wpadli chłopcy, lecz od razu po tym jak mnie zobaczyli przystanęli i wgapiali swoje oczka w moim kierunku, co jest straszliwie miłe z ich strony.
- Co ty zrobiłaś z włosami? - Spytał oszołomiony Niall.
- Przefarbowała Czole. - Zwrócił się do niego Tomo. -  Atak a pro po jesteś najpiękniejsza panną młodą jaką kiedykolwiek widziałem.
- Zgadam się, wyglądasz pięknie. - Powiedział Liam.
- Piękna (t.i.) Styles, jak to pięknie brzmi. - Powiedział Zayn.
- Szczerze to aż żałuję, że nie za mnie wychodzisz. - Powiedział Horan.
- Dziękuję jesteście kochani. - Zwróciłam się do nich.
- Harry już tam odchodzi od zmysłów. - Powiedział Liam.
- Cały czas gada jak to Cię kocha i w ogóle. - Powiedział Zayn.
- Dobrze, ze to już nie długo bo mi za raz głowa eksploduję od jego gadania. - Powiedział Niall, chwytając się za głowę.
- Naprawdę? - Zapytałam z niedowierzaniem. - Przekażcie mi, że też go kocham.
- Dobrze, coś jeszcze? - Spytał Niall, nadstawiając w moją stronę, swój policzek, na co się zaśmiałam.
- Nie to już wszystko. - Powiedziałam alej rozbawiona.
-  Może pocałujesz nas ostatni raz przed końcem twojej wolności? - Zaproponował Malik.
- Błagamy. - Dołączył się do niego Niall.
- No nie wiem. - Powiedziałam zamyślona. -  Mogę was przytulić. - Powiedziałam z pewnością. Chłopcom zrzedły miny a ja się z nich leciutko zaśmiałam, rozłożyłam ręce w geście tego, że chce ich przytulić. Ci od razu zrozumieli o co mi chodzi i po kolej  każdego z nich przytuliłam i dałam całusa w policzek.
 - A teraz zbiorowy uścisk! -  krzyknął Lou, a my wszyscy zrobiliśmy to co on powiedział.

"Oczami Harry'ego"

Kurde w życiu się tak nie denerwowałem. Przed żadnym koncertem, wywiadem, sesją, galą, imprezą, spotkaniem. A teraz? Tres wypełnia całe moje ciało. Sedze w pokoju hotelowym razem z moją mamą, siostrą, tatą i innymi członkami rodziny. Oni rozmawiają o tym jak nazwą nasze pierwsze dziecko.
Z tego co zrozumiałem, to mój wujek i tata założyli się o to kiedy spłodzi się nasze pierwsze dziecko. Wujek obstawił, że w pierwszym miesiącu po ślubie a tata, że w dalszym. Kurde co za kolokwialnie mówiąc głupki. Chyba już wiem po kim ja to mam. Nagle usłyszałem jak do pokoju wchodzą chłopcy. Energicznie wstałem i podszedłem do nich.
 - I co? - Zacząłem.
- Kazała Ci przekazać, że Cię kocha. - Powiedział Louis.Oj, jaka ona jest kochana.
 - Nie chciała nas pocałować. - Powiedział zawiedziony Horan.
- I dobrze. - Powiedziałem jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy.
- No ale i tak dała nam całusy w policzki. - Powiedział dumnie Malik
  - A za nie długo to ona już będzie tylko moja i w dupie będę miał jak wy cokolwiek będziecie do niej chcieli. - Powiedziałem, tak jak małe dziecko przechwala się nową zabawką.



"Twoimi oczami"
  Dalej stałam przed lustrem i delektowałam się swoim wyglądem. Nie mogę uwierzyć w to, że za nie długo zostanę oficjalnie panią Styles. Wiem co się z tym wiąże. Z tym, że paparazzi na początku będzie tysiąc razy więcej. Muszę być przygotowana na to, że jak zajdę w ciąże to nie zawsze będzie się mnie kto opiekować i pomagać przy dziecku, ale to są malutkie drobiazgi w porównaniu z tym jak bardzo kocham tego zielonookiego debila. Nie tego sławnego Harry'ego Styles'a z One Direction tylko tego mojego słodkiego, kochającego Harry'ego, tego którego znam na wylot. Wiem co lubi jeść na śniadanie, wiem, że lubi jak całuje go w szyję, wiem, że nie znosi jak mówię do niego Hazziątko. Tych rzeczy jest więcej, ale po co to wymieniać, jeśli głównym powodem dlaczego za raz na moim palcu będzie lśniła obrączka jest to, że go kocham, że się po prostu kochamy.
- Wow córcia wyglądasz niesamowicie. - Usłyszałam głos taty. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego mężczyznę w garniturze.
- Dziękuję. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Nie mogę uwierzyć, że za raz moja malutka córeczka będzie mieć męża, że ktoś zajmie moje miejsce. - Mówił z łzami w oczach.
- Tato. - Powiedziałam wzruszona i wtuliłam  się w jego tors.
- Obojętnie mi to, że już ktoś zajął moje miejce ale jak dla mnie zawsze będziesz moją malutką córeczką. - Powiedział i po jego policzku spłynęła łza.
 - Kocham Cię tato. - wyszeptała,, gdy do pokoju wparowała mama.
  - Stary już koniec tego! - Krzyknęła na tatę. - Już czas. - Powiedziała a mi momentalnie skoczył poziom strachu i tak jakby adrenaliny. Ojciec wziął mnie pod rękę i wyszliśmy z pokoju.

 Masz weselny już zabrzmiał, a ja razem z moim tatą pod rękę, powoli zaczęliśmy iść w stronę ołtarza. Wszystkie pary oczu skierowanie w tym momencie na mnie i te jedne które za chwile będą witać rano i żegnać wieczorem już do końca życia.
Gdy byłam już wystarczająco blisko Harry'ego, mój ojciec oddał mu moją rękę i oddalił się w stronę ławki gdzie siedziała moja płacząca mama. Popatrzyłam się mu w jego przepiękne lśniące oczy, które dzisiaj miały wyjątkowo przepiękną barwę.

- Zgromadziliśmy się dzisiaj tutaj, by połączyć tą oto parę związkiem małżeńskim. Jeśli ktoś zna powód dlaczego tych dwojga nie powinni się pobrać niech wstanie, lub zamilknie na wieki. - Powiedział Kapłan, a w całej sali zapadła grobowa cisza, co wywołało u mnie wielki uśmiech.
- Proszę podajcie sobie prawe dłonie. - Powiedział a my z Harry'm momentalnie wykonaliśmy polecenie. - Harry proszę powtarzaj za mną.  Ja Harry Edward Styles....
-Ja Harry Edward Styles. - Powiedział swoim zachrypniętym głosem.
- Biorę Ciebie (twoje imię) za żonę.... - Kontynuował ksiądz.
- Biorę Ciebie (twoje imię) za żonę.
-  I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. - Mówił dalej ksiądz.
-  I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. - Powtarzał dalej patrząc mi w oczy.
- Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. - Jego oczy cały czas patrzyły prosto w moje.
- Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
- Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. - Zakończył Hazza, puszczając mi oczko co wywołało u mnie wielki uśmiech.
- Teraz ty (t.i.) powtarzaj za mną. Ja (twoje imię, drugie imię i nazwisko)...
- Ja (twoje imię, drugie imię i nazwisko)... - Patrzyłam mu cały czas w oczy.
- Biorę Ciebie Harry za męża...
- Biorę Ciebie Harry za męża... - Jak to piękne brzmi mąż....mój mąż.
-  I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. - Mówił dalej ksiądz.
-  I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
- Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. - Powiedziałam a mój uśmiech cały czas się powiększał.
- Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
- Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. - Zakończyłam.
Malutka Lux wraz z moim maciupkim kuzynem przynieśli nam obrączki na malutkiej, specjalnej do tego przeznaczonej poduszeczce. Harry wziął jedną, mniejszą i znów popatrzył mi się w oczy.
- (twoje imię) przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - Powiedział i założył mi na serdeczny palec złotą obrączkę. Po chwili ja chwyciłam większą obrączkę.
- Harry przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - Powiedziałam i przyłożyłam pod oko jedną rękę by zahamować łzę.
- Oficjalnie ogłaszam was mężem i żoną! - Powiedział ksiądz. - Możesz pocałować pannę młodą. - Zwrócił się do Harry'ego, który momentalnie chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie, łączą nasze usta ze sobą, a w całym kościele zapadł gwar. Wszyscy zaczęli klaskać i pogwizdywać, przez co uśmiechnęłam się przez pocałunek.
- Kocham Cię (t.i.) i pięknie Ci w tych włosach. - Wyszeptał Harry i wziął moje ciało na ręce, wyprowadzając mnie z kościoła, gdzie wszyscy goście zaczęli obsypywać nas grosikami, ryżem, cukierkami i innymi.

Porwana tańcem z jakimś wujkiem mojego już męża, poczułam na biodrach czyjeś dość duże ręce, po chwili usłyszałam ten zachrypnięty głos mówiący:
- Odbijamy! - I odwrócił mnie do siebie przodem w sposób czego wylądowałam prosto w jego silnych ramionach, które mocniej mnie objęły a w sposób czego położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej. - Martwiłem się o Ciebie. - Powiedział mi do ucha, ja zdziwiona jego wypowiedzą podniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy.
- Serio? Przecież jesteśmy na własnym weselu. - Powiedziałam mu z uśmiechem.
- To nie oznacza, że nie mogę się o Ciebie martwić. - Powiedział pogłębiając uścisk. - Przecież jesteś moją żoną.
- A ty moim mężem. - Dodałam szybko.
- Tak, a ja twoim mężem. - Powiedział, gdy nagle usłyszeliśmy głos Horan'a za plecami.
- Odbijamy! - I złapał mnie za ręce i popchnął w głąb parkietu. - Oj daj spokój będziesz mieć go już na co dzień do końca życia, chyba, że..... no wiesz.. - Powiedział blondyn z uśmiechem.
- Horan ja to słyszę! - Krzyknął Harry, który był oddalony od nas o jakieś dwa metry, tańcząc z moją kuzynką, na co Niall'owi zrzedła mina a mi wręcz odwrotnie pojawił się wielki uśmiech, jak ja kocham tego mojego kochanego mężulka.



Mam nadzieje, że podoba wam się
mój imagin, który napisałam w lipcu
zeszłego roku.
Poprawiłam go trochę i jest!
Wiem też, że na blogu jest mały spam
z Styles'em więc w
najbliższym czasie postaram się
pisać imaginy o innych chłopcach.
Podoba się wam to proszę komentujcie,
bo to nic nie kosztuje a tak działa.
 
~Gumiżelek~



14 komentarzy:

  1. Awww. Nie no Boski. <3 Jest bardzo wzruszajacy.
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny imagin, czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny imagin. Naprawde

    OdpowiedzUsuń
  4. Owww jak słooodko ;D
    Uroczyy ;D I taki długi.
    Uwielbiam takie ♥

    Zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww jest świetny ;**
    Taki romantyczny ♡♥♡


    Zapraszamy do sb:
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny !! ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu to jest takie takie PIĘKNE oraz zajebiste !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest mój ulubiony imagin! Kocham go! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednym słowem ZAJEBISTY ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Imagin zajebisty <3 Tak sobie czytam i tu nagle - Stary już koniec tego ! Haha... rozwaliło mnie to :)

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG OMG OMG zajebisty poprostu nwm co mam napisać jestem taka wzruszona że nie wątek w stanie dobrać odpowiednich słów kocham to i muszę zaraz zadzwonić do przyjaciółki i jej to streścić bo zwariuje!!! Hazzuś kocham cie!!

    OdpowiedzUsuń