Dawno nie było o Harry'm więc dodaje. Taki troche w przód wybiega. Ale mi się tam podoba. Dedykacji nie ma. Proszę was o komentarze bo dla was to nic a dla mnie motywacja dla dalszego pisania. I tak nie wiem czy dalej opłaca się prowadzić bloga. Ja niby wiem, że ktoś to czyta i za to wam dziękuje ale prawie nikt tego nie komentuje. WIĘC PROSZE O MOTYWACJE DO DZIAŁANIA!!!!!
Jesteś w ósmym miesiącu ciąży ze swoim mężem Harry'm. Cały czas Harry się tobą opiekuje. Chodzi na zakupy, załatwia sprawy związane z dzieckiem. Ogólnie dla niego było by dobrze jakbyś siedziała w domu i nic nie robiła tylko odpoczywała. Ale tak się nie da. Masz dość siedzenia w domu no ale cóż masz zrobić? Budzisz się jak co dzień sama bo Harry przygotowywuje dla was śniadanie. Nie wstajesz z łóżka bo by cię odrazu przegonił spowrotem. Po chwili przygodzi Harry.
H: Dziędobry skarbie. Jak się spało?
T: Dzień dobry spało się dobrze ale budziło się źle.
H: uuu a co się stało???- Usiadł obok Cb i objoł ramieniem.
T: Znowu musiałam się obudzić a obok mnie nikogo nie było.
H: Ja też Cię kocham, a teraz chcesz coć z sklepu bo po próbie wstąpie do supermarketu.
T: Tak tam leży lista.- Podałaś mu listę którą wczoraj zrobiłaś. Zjedliście śniadanie króre zrobił Hazza. Później Harry pojechał na próbę więc znów zostałaś sama. Postanowiłaś odwzięczyć za to wszystko swojemu mężowi i posprzątać dom a potem zrobić kolację. Włączyłaś sobie płytę najpierw Justin'a Bieber'a potem One Direction doszła do tego jeszcze Rihanna i kilka innych wykonawców. Po pięciu godzinach sprzątania skończyłaś. Wszystko szło tak powoli ponieważ w brzuszku miałaś malutką Darcy. Postanowiłaś na kolacje zrobić kurczaka z ryżem i warzywami. Zrobiłaś listę zakupów i ruszyłaś do sklepu wsiadłaś do samochodu i ruszyłaś do sklepu w którym byłaś po dziesięciu minutach. Właśnie wybierałaś ryż gdy ktoś objoł Cię delikatnie za brzuch ty z starachu podskoczyłaś. Momentalnie się obruciłaś i zobaczyłaś Harry'ego.
H: Co już własnego męża się boisz???
T: Nie strasz mnie tak więcej bo jeszcze urodze.
H: Dobrze nie będę więcej teraz straszył.- I pocałował w policzek.
T: O nie!!!
H: Co??? Co się stało???
T: Wody mi odeszły.
H: Jak to??? Przecież termin masz dopiero za miesiąc.
T: Widocznie przez to, że się przestraszyłam.
H: Nie ma co jedziemy do szpitala. - Harry ostrożnie zaprowadził cb do samochodu a potem zawiózł na porodówkę do szpitala. Poród trwał długo bo siedem godzin. Harry jako dumny tatuś odcioł penpowine. Wzioł na rece małą a ciebie pocałował. Nagle aparatyra zaczeła pikać. Zabrali Darcy na badania a Harry'ego wyprosili z sali. Przed salą byli już chłopcy i ich żony. Harry się rozpłakał, że to przez niego, że mógł Cię nie straszyć. Tak to byliście w domu i nic ci się teraz nie działo. Wszyscy z nim płakali po pół godzinie przynieśli im małą. Harry od razu wzioł ją na ręce i micno przytulił i znów się rozklejił. Cały czas się obwiniał, że to przez niego. Daniell wzieła małą na ręce a Harry z Liam'em poszli po jakieś środki uspakajające ale to nic nie pomogło. Harry tylko od tych tabletek i stresu zwymiotował. I miał lekie omdlenie przez to, że nic nie jadł. Jak mu przynieśli jedzienie on powiedział, że nic nie zje dopóki nie dowie się co się z tobą dzieje. W pewnym momęcie do sali zaczeli wpadać coraz więcej lekaży. Wszyscy wiedzieli, że coś jest nie tak jak powinno. Co jeszcze bardziej utudniało czekanie. Harry co chwile krzyczał, że chce wiedzieć co się dzieje z jego żonom i tym podobne. Po dwóch godzinach z sali wyszli zmęczenie lekaże. Hazza odrazu się poderwał i podszedł do lekaża ten tylko się uśmiechnoł.
L: Muszą ją państwo mocno kochać.
H: Kochamy i to pan nie wie jak bardzo. Mogę ją zobaczyć?
L: Tak ale jest zmęczona musi teraz dużo odpoczywać.- Harry wszedł do sali z Darcy na rękach. Gdy zobaczył cię uśmiechniętą na łóźku odrazu łzy mu póściły. Staną nad twoim łóżkiem.
T: Kochanie nie płacz już po wszystkim. - Pogłaskałaś go po policzku bo akórat usiadł.
H: Tak wiem, nie wiesz co ja tam przeżywałem.
T: Wiem słyszałak jak krzyczałeś.
H: Słyszałaś??? - Zaśmiał się przez łzy.
T: Jak bym mogła nie słyszeć. Ale musisz mi coś obiecać!!!
H: Co???
T: Że jak następnym razem będę w ciąży to nie będziesz mnie straszyć.
H: Dobrze obiecuje.- I cię pocałował.