A: Mamusiu jak poznałaś tatusia???- Usłyszałaś za sobą słodki głosik twojej czteroletniej córeczki Alice. Odwróciłaś się u ujrzałaś ją z zaciekawioną miną a za nią opartego o framugę drzwi kuchennych Niall'a.
T: Jak to było, powiadasz. - Spojrzałaś na Niall'a a miną poszukującą pomocy a ten tylko posłał ci zalotny uśmieszek. Podszedł do małej wziął ją na ręce a mnie za rękę i zaprowadził do salonu na kanapę.
N: To teraz możesz już bez przeszkód opowiadać.- Rozsiadłaś się wygodnie na kanapie a mała na klonach u taty ten jedną rękom objął ja a drugą ciebie.
T: Na pewno chcesz wiedzieć jak to było???- Zapytałaś dla upewnienia małą.
A: Tak chcę wiedzieć.- Powiedziała pewnie Alice.
T: Więc to było tak. Pewnego letniego popołudnia postanowiłam zatrudnić się w "Nando's".
A: To ta ulubiona restauracja taty?
T: Tak, a teraz mogę dokończyć???- Zmierzyłaś złym wzrokiem swojego męża i córkę. A oni momentalnie ucichli.
T: Więc zatrudniłam się tam jako pomoc kuchenna gdyż uwielbiałam gotować. Więc połączyłam jedno z drugim. Poszłam pewnego sobotniego popołudnia do pracy wracając od babci która dała mi swój pierścionek zaręczynowy który dostała od swojego dziadka. Dała mi go w prezencie za spóźniony prezent na moje osiemnaste urodziny które odbyły się tydzień temu. Zaczęłam pracę a po dwóch godzinach zauważyłam, że na moim palcu nie ma pierścionka od babci zaczęłam przeszukiwać kuchnie szukając go ale na marne. Przypomniałam sobie, że pakowałam jedzenie może niechcący wpadł do czyjegoś jedzenia. Więc speszona całym tym zajściem podchodziłam do klientów pytając czy go nie znaleźli. Zrezygnowana podeszłam do ostatniego stolika przy którym siedziało pięciu chłopaków na oko o jakieś rok, dwa, trzy lata starsi ode mnie, śmiejących się.
T: Przepraszam czy przypadkiem w waszym jedzeniu nie znalazł się pierścionek?- Zapytałam ich niepewnie.
H: Zależy kto pyta???- Zapytał przez śmiech.
T: Nazywam się (T.I.) pracuję tu, i zgubiłam pierścionek zaręczynowy mojej babci najprawdopodobniej przy zapakowywaniu jedzenia. Więc pytam się was czy przypadkiem ktoś z was go nie znalazł???
Z: Zaręczynowy powiadasz??
T: Tak, a co macie go???- Zapytałam szczęśliwa.
N: Tak oto on.- Podał mi go blondyn.
A: Czyli tata???
T: Tak kochanie tata.
T: Dziękuje Ci bardzo on dla mnie wiele znaczy. Jeszcze raz dziękuje jak Ci w ogóle mogę odwdzięczyć???
N: Nie musisz się odwdzięczać.
H: Niall jak to można narzeczonej odmówić.- Powiedział brunet z burzą loków na głowie. Ja zrobiłam zdezorientowaną minę.
N: Nie słuchaj ich gadają durnoty. A co do tego to może....- Nie dokończył po przerwał mu mój szef z pretensjami, że opuściłam stanowisko pracy i umawiam się z klijętami. Próbowałam wszystko wytłumaczyć ale na marne. Aż do akcji wkroczył twój tata i mnie uratował. Szef wszystko zrozumiał i powiedział, że mam jeszcze pięć minut a potem mam wrócić do pracy. Chcąc nie chcąc musiałam po tym wszystkim odwdzięczyć się tacie za to co dla mnie zrobił. Po mojej pracy wybraliśmy się na spacer a potem do kawiarni na kawę i ciastko rozmawiało się nam cudownie tematów do rozmowy nam nie brakowało.
N: Alice już wiesz jak się z mamusią poznaliśmy idziemy spać, szoruj na górę
T: Poczekaj Niall nie doszłam do najlepszej części.
A: Ja chcę posłuchać dalej.
T: Gdy mieliśmy już wychodzić poszliśmy zapłacić twój tata uparł się, że to on zapłaci więc mu ustąpiłam okazało się, że jego jakże mądrzy koledzy zabrali mu z portfela pieniądze i karty kredytowe w zamian tego zostawili liścik z napisem żebyśmy się dobrze bawili. Tata strasznie mnie przepraszał za to całe zajście ja zapłaciłam za zmówienie. Wyszliśmy z lokalu a tata był cały czerwony jak w tedy gdy biegł do sklepu po Nutelle gdy zabrakło na śniadanie tydzień temu. Więc tata nie mógł nic innego zrobić niż odprowadzić mnie pod dom. W czasie spaceru straszliwie przepraszał i, że jak mu głupio za jego kolegów i wo gule.
Jak dotarliśmy na miejsce pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Rano obudziły mnie przepiękne zapachy dobiegające z kuchni. Zdziwiło mnie to bo mieszkałam sama a nikt nie miał kluczy do mieszkania oprócz mnie i moich rodziców którzy są w USA na delegacji. Zeszłam na dół w niepokoju, weszłam do kuchni i zobaczyłam smażącego naleśniki tatę.
T: Jak ty tu weszłeś?!?!?!
N: Tak to jest jak się nie zamyka drzwi.
Zjadłam śniadanie które przygotował tata później poszliśmy na spacer i na obiad za który zapłacił już on. I tak się spotykaliśmy aż zostaliśmy parą a potem małżeństwem...
A: I jesteśmy szczęśliwi w trójkę.
T: Mkn- Krzyknęłaś.- No nie do końca bo już za niedługo w czwórkę.- Oboje Niall z Alice za czeli biegać i krzyczeć z szczęścia po pokoju.
T: Jesteś za kogo ja wyszłam i z kim ma te dzieci???
N: Jak to za kogo??? Jak to z kim??? Z my!!! Chyba, że ja o czymś nie wiem???- Podeszłaś do niego i pocałowałaś.
T: Nie kochanie wszystko wiesz.
A: I żyliśmy szczęśliwi w czwórkę!!!-Wykrzyknęła Alice.
Genialne chociaż czytam to raczej trochę później to i tak mi się podoba kocham cię Julia
OdpowiedzUsuńtak się składa że tez mam na imie Julia i sobie żartowałam że to dla mnie(haha)
OdpowiedzUsuńale tak to supcio piękny i taki prawdziwy