Harry i Louis są najlepszymi przyjaciółmi od czasów X-Factoru.
Przyjaciele nie do rozłączenia po prostu brać przykład z nim garściami jak
to się mówi pa puszki nie rozłąki.
Jak jedno to i drugie ale ich przyjaźń stoi pod znakiem zapytania
gdy w ich życie wdziera się dziewczyna Louis'a - Eleanor
Chłopcy postanowili się spotkać...
H: Cześć
L: Cześć - od powiedział mi Lou a ja się sztucznie uśmiechnąłem co chyba było widać bo po chwili zapytał. - Co się stało? Wyglądasz na smutnego.
H: Moja mama wyjechała w daleką delegację. Ojciec dawno już zmarł. A ty mój jedyny przyjacielu wolisz spotykać się z swoją dziewczyną niż ze mną - powiedziałem dość spokojnie bo we mnie aż buzowało od złości może dlatego też, że byłem aż tak smutny, że nie umiałem już pokazać innej z emocji już sam nie wiem?
L: O jesteś nie wiedziałem co czujesz myślałem, że cały czas ten spotykałeś się z Liam'em.
H: To ty nic nie wiesz?!?!?! Liam wyjechał do swojej rodziny i wróci dopiero jak zacznie się następna trasa. Na początku jakoś sobie radziłem ale teraz nie odpisuje na nic nawet na głupiego smsa.
L: To spotkajmy się jutro tam gdzie zawsze- powiedział i przytulił chłopaka.
Następnego dnia mieli się spotkać pod dużym drzewem
w parku do którego zawsze przychodzili razem.
Jak przyszedł Harry nikogo jeszcze nie było
pomyślał, że jeszcze za wcześnie bo byli umówieni
na 18 a było za dziesięć 18.
Harry czekał siedząc pod drzewem te 10 minut.
Nikt nie przyszedł. Czekał godzinę.
Czekał dwie. Nikt nie przyszedł.
Pewnie jak zawsze dziewczyna ważniejsza od kumpla. Wstałem i poszedłem w stronę mojego domu. Po prodzę postanowiłem wejść do Mack'a na jakiegoś hamburgera czy coś. Wszedłem i co zobaczyłem? Louis'a i Eleanor całujących się przy kasie. Jum nie wytrzymałem i wybiegłem z niego by jak najszybciej znaleźć się w domu.
Harry był strasznie rozczarowany, bo jego przypuszczenia
się potwierdziły. Chociaż były to tylko głupie przypuszczenia
to nie chciał by się sprawdziły.
Nazajutrz Harry obudził się i poszedł jak co rano zrobić sobie
śniadanie. Tak na poprawę humoru postanowił
zrobić sobie naleśniki. Właśnie wycierał patelnię gdy zadzwonił
dzwonek do drzwi. Hazza z patelnią w ręce poszedł
otworzyć drzwi za którymi ujżał Louis'a.
H: Czego chcesz? - odezwałem się do niego wściekły.
L: Przeprosić, na prawdę nie chciałem cię wykołować ale no El poprosiła mnie o to bym pomógł jej kupić sukienkę zgodziłem się bo było sporo czasu a...... - przerwałem mu.
H: Wiesz co?! Bezczelny jesteś wystawiasz mnie, całujesz się z nią na moich oczach wtedy gdy powiniśmy my się razem świetnie bawić a teraz przychodzisz tu jak nigdy nic i przepraszasz wiesz co.
L: Ale...
H: Nie koniec!!! - Krzyknąłem i walnąłem go patelnią w łeb tak, że aż się ugiął a potem zamknąłem mu drzwi przed nosem.
Louis zrezygnoany i zaskoczony zachowaniem przyjaciela
wrócił do swojego domu by to wszystko sobie przemyśleć.
A Hazza zaczął się poważnie zastanawiać co zrobił.
"Trzy dni później"
Louis od tych trzech dni non stop dzwoni i sms'uje do przyjaciela
on nie dobiera i nie odpisuje. Jest smutny i załamany
tak samo Harry. Obydwoje czują w sobie pustkę i samotność
brakuje im sobie nawzajem. Tej pustki nie może wypełnić nikt inny.
Nie chętnie stałem. Spojżałem na wyświetlacz 30 nieodebranych połączeń i 15 wiadomości tekstowych wszystkie od Louis'a. Szybko usunąłem je wszystkie i powędrowałem do kuchni zrobić sobie śniadanie. Po zjedzeniu kanapek poszedłem do łazięki. Gdy z niej wyszedłem usłyszałem dzwonek do drzwi. Pomyślałem, że to listonosz bo czekałem na list. Otworzyłem je i zobaczyłem Louis'a. Nie myślając i nic nie mówiąc zamknąłem drzwi. I poszedłem do salonu włączyć sobie TV. Louis coś krzyczał, że przeprasza ale jak dla mnie to to nie miało żadnego znaczenia bo i tak mu nie przebaczę.
I tak cały dzień Harry prze siedział przed telewizorem a Louis
przed jego domem krzycząc, że mu strasznie
głupio i, że przeprasza.
Było już po 23 postanowiłem iść już spać. Jeszcze wyjrzałem przez okno by zobaczyć Louis nadal tam jest i faktycznie siedział na wycieraczce. Postanowiłem się tym nie przejmować bo on olał mnie już nie jeden raz. Więc położyłem się i zasnąłem.
Obudziłem się w nocy coś mi nie dało spać. Popatrzyłem się na zegarek było dobrze po trzeciej w nocy. Postanowiłem sprawdzić czy Lou jest jeszcze pod domem czy się poddał. Wyjrzałem za oko i był tam siedział skulony pod moimi drzwiami. Wyglądał jak jakiś żul. Postanowiłem zakończyć to raz na zawsze.
Jest już po trzeciej w nocy nie śpię i jest mi zimno. Ale nie poddam się bo nie mogę się poddać. Nagle usłyszałem, że drzwi za mną otwierają się. I ujżałem w nich Harry'ego. Szybko wstałem i zacząłem przepraszać.
L: Proszę daj mi.... - przerwał mi.
H: Ciii. Już dobrze - powiedział i okrył mnie kocem i mocno przytulił.
L: A i jeszcze jedno zerwałem z Eleanor ona nie była w moim typem.
H: To teraz już mogę zrobić to co zawsze chciałem - pocałował mnie.
I tak właśnie Harry i Louis najlepsi przyjaciele naprawili
to co między nimi było i nie są już najlepszymi
przyjaciół mi znaczy dalej są ale łączy
ich coś więcej uczucie które
jest przeciwięstwem smutku
czyli naj prawdziwszą miłością.
Przepraszamy za błędy.
I mamy wielką groźbę o komentarze
bo jest to dla nas bardzo ważne
więc bardzo prosimy bo
to nas na prawdę
motywuje do dalszego działania <69
Przepraszamy za błędy.
I mamy wielką groźbę o komentarze
bo jest to dla nas bardzo ważne
więc bardzo prosimy bo
to nas na prawdę
motywuje do dalszego działania <69