niedziela, 18 listopada 2012

Liam

 Wydaje mi się, że najmniej jest imaginów o Li więc dodaję go dzisiaj. 



Jak zawsze w weekendy idę do mojej dorywczej w klinice weterynaryjnej. Pracuję tam dlatego, że jet to klinika mojej i nie tylko dlatego bo kocham zwierzęta. Łącze przyjemne z pożytecznym. Bo w domu bym się nudziła bo po tym jak przeprowadziliśmy do Londynu to nie mam prawie w ogóle przyjaciół nie licząc mojej koleżanki z ławki Martha. Ale ona w weekendy jeździ na wieś pomagać rodzinie w prowadzeniu gospodarstwa. Czasem jeżdżę z nią ale to bardzo rzadko bo nie chce się narzucać bo jej rodzina nie m za dużo pieniędzy by wyżywić mnie przez te dwa dni. Więc ubrałam się w wygodne ciuchy. Ciemne jeansy i buźkę i sweter bo jest już listopad i robi się co raz zimniej. Po wyjściu z łazienki gdzie dobyłam poranną toaletę, zeszłam na dół na śniadanie. Przywitałam się z mamą i tatą i zasiadłam do stołu.
M.: Wiesz (t.i.) zastąpisz dzisiaj jedną z lekarek bo mamy dzisiaj strasznie dużo pacjentów i ja z Lily (lekarka z kliniki) nie damy rady a do Ciebie będziemy odsyłać pacjentów których trzeba ważyć, zmierzyć no wiesz takie proste czynności na pewno sobie poradzisz. - Powiedziała z uśmiechem mama i podała mi śniadanie.
Ja: A co jak nawalę?
M.: (t.i.) zawsze sobie radziłaś w takich sprawach to dlaczego miała byś teraz sobie nie poradzić? A tak w ogóle to jak coś to jestem ja i Ci pomogę jak będę miała chwilkę.  - Powiedziała z uśmiechem.
Ja: Jak będziesz miłą chwilkę.... - Powt użyłam po nie tak cicho, ze nikt tego nie usłyszał bo od razu by było, ż pyskuję. Zjedliśmy śniadanie jak zawsze rozmawiając co u mnie w szkolę. Później ubraliśmy grube buty, kurę i czapkę. I wyszliśmy na pole gdzie następnie wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do budynku gdzie po raz pierwszy miałam mieć własne stanowisko pracy. Bo jak do tych czas była to tu, to tam pomagałam gdzie popadnie taka pomoc. Weszliśmy do środka trochę zarżnięci bo na dworze jest minus jeden stopień a to nie jest pogoda godna podziwu i krótkiego rękawka. Po przywitaniu się ze wszystkimi mama dała mi kilt i kluczę do gabinetu gdzie miałam spędzić połowę dzisiejszego dnia. Podeszłam pod salę numer 9 i ją otworzyłam w środku było biurko duże okno oraz dużo przyrządów do mierzenia i ważenia zwierząt. Ściągnęłam kurtę i czapkę przebierając buty na "robocze" i ubrałam kilt, zasiadając przy biurko. Przez pierwszą godzinę było kilku pacjentów a później już do mnie nikogo. I tak mijały minuty, kwadransy i godziny. Siedziałam w gapiłam się w okno. Gdy naglę usłyszałam kłótnie na korytarzu. Postanowiłam wyjść i sprawdzić kto to tak i o co tak dociekliwie walczy. Po otworzeniu drzwi i wyglądnięciu na korytarz zobaczyłam Lily kłócąca się z jakimś przystojnym chłopakiem na oko w moim wieku.
L.: Nie przyjmę pana bo nie był pan umówiony na dzisiaj a do tego jedna z naszych lekarek ma zwolnienie i jest strasznie dużo innych pacjentów. Więc do widzenia. - Powiedziała srogo. No cóż taka była i za to ją tak nie do końca lubię.
Ch: No proszę mój żółw...... - Nie dokończył bo Lily mu przerwała.
L: Do widzenia. - Odpowiedziała i weszła do gabinetu wołając następną osobę do środka. Trochę żal mi się go zrobiło więc może zaoferuję mu moją pomoc bo i tak nie mam co robić? Szybo podeszłam do niego. Miał piękne czekoladowe oczy i był strasznie przygnębiony widać było, że zależy mu na swoim pupilku.
Ja: Zapraszam do gabinetu. - Po wypowiedzeniu moich słów od razu się uśmiechnął. I poszedł w kierunku gabinetu w którym dzisiaj urzęduje. Zbadałam jego żółwia i z tego co umiałam stwierdzić a nie chwaląc się po dwóch latach stażu nauczyłam się trochę stwierdziłam, że żółw się zatruł i będzie potrzebne półkonie żołądka. Następnie wypisałam mu skierowanie na zabieg.
Ja: Proszę następnym razem uważać bo żółw może mieć poważne obrażenia lub po prostu nie przeżyć. - Powiedziałam z uśmiechem na ustach żegnając go już przy drzwiach.
Ch: Dziękuję pani doktor z nieba mi pani spadła.
Ja: Nie jestem doktorem. - Powiedziałam trochę zawstydzona.
Ch: Jak to?
Ja: To długa historia.
Ch: Ale ja chętnie posłucham. - Powiedział. - A tak w ogóle jestem Liam. - Wyciągnął rękę przed siebie a ja ją lekko uścisnęłam.
Ja: (t.i.) - Odpowiedziałam z uśmiechem.
L: To droga nie doktor (t.i.) zechcesz zaprosić się dzisiaj na ciasto i gorącą czekoladę by wytłumaczyć to jak nie zostałaś ale zostałaś doktorem
Ja: Ależ oczywiście.
L: Będę dzisiaj o 19 pod kliniką. - Uśmiechnął się i poszedł w stroną drzwi. Kiedy już za nimi zniknął ja weszłam do gabinetu. Myśląc, że mam randkę. Do końca dnia chodziłam rozkojarzona na szczęście nie było więcej pacjentów do mnie wiec w spokoju siedziałam w gabinecie i myślałam na temat mojej randki z Liam'em.
Do domu wróciłam po 18 więc miałam nie całą godzinę na przygotowanie się ale to chyba dobrze bo przynajmniej się nie wystroję. Ubrałam się tak. I w pośpiechu wyszłam z domu bo zostało mi 10 minut na dojście w wyznaczone miejsce. Z tego całego zamieszania zapomniałam szalika z domu ale to już trudno. Na miejcie dotarłam odrobinkę spóźniona ale cóż. Przywitałam się z Liam'em i poszliśmy do jednej Londyńskich kawiarenek. Zamówiliśmy po ciastku czekoladowym i gorącą czekoladę. Siedliśmy i zaczęliśmy rozmowę.
L: No to powiedz mi jak to się stało, że niby tak a niby nie zostałaś doktorem.
Ja: Bo to zaczęło się od.... - I opowiedziałam mu od tego, że co weekend jetem w klinice na stażu bo w przyszłości chcę być weterynarzem bo bardzo kocham zwierzęta a moja mama ją prowadzi i itp. Opowiadałam mu tak w skrócie by go nie zanudzić  do dnia dzisiejszego. Po jego minie było widać, że jest bardzo zainteresowany tym co mówię. Gdy już skończyłam on jeszcze zadał mi kilka pytać co mi schlebiło. - Dobra teraz opowiedz coś o sobie. - Powiedział i dowiedziałam się, że jest w międzynarodowym zespole który nazywa się One Direction. Opowiadał mi jak to jest  w zespole jak to jest chować się przed fankami i w ogóle bardzo dużo tych jego historii było tak śmiesznych, że nie raz z tego powodu brzuch mnie aż bolał. Nawet się nie obejrzeliśmy i już musieliśmy wychodzić bo kierownik zamykał już lokal. Udaliśmy się do parku a, że było dość zimno a ja nie miałam szalika to było mi trochę zimno w szyje Liam to zauważył i ściągnął swój i zaczął owijać nim moją szyję.
Ja: Ale teraz ty się przeziębisz a jesteś w zespole.
L:A trudno teraz najważniejsza jesteś ty i to co chcę zrobić. - Pociągnął leciutko za końce szalika w ten sposób przybliżył nasze ciała do siebie i mnie pocałował. Na początku było on taki nie śmiały ale gdy zauważył, że to odwzajemniam to ten pocałunek przerodził się w pełni pasji i namiętności dwóch  kochających się ludzi pocałunek. Gdy już się od siebie oderwaliśmy  i popatrzyliśmy sobie prosto w oczy a Liam zapytał.
L: Chcesz uczynić mnie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi i zostać moją dziewczyną?
Ja: Oczywiście, że tak. - I znów połączyliśmy się w pocałunku prawdziwej miłości.
Koniec

Trochę się rozpisałam ale mam nadzieje, że się podoba:)))/Horanowa
Mam pytanie lubicie smutne imaginny
bo ja nigdy takiego nie napisałam
więc pytam się chcecie 
takiego?

3 komentarze:

  1. Cudny *.*
    Widzę, że nie tylko ja dzisiaj o Liamiem sb przypomniałam :D
    Fajny pomysł na imagina ;)
    Pozdrawiam :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Mój Liam <3 Zostałaś nominowana do Libster Award ^^

    Pytania :
    1. Prawdziwe imię
    2. ile masz lat
    3. ulubiony członek zespołu
    4. Marzenie
    5. ulubiony film
    6. ulubiona książka
    7. ulubiona piosenka
    8. masz zwierzątko ?
    9. wymarzony kraj
    10. jeśli miałąbyś spędzic jeden dzien z chłopakiem z zespołu byłbby to ?
    11. jakie masz zainteresowania ?
    Zapraszam do siebie : http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/2012/12/louis-tommlinson-imagin.html?showComment=1356803932228#c7740239426845937920

    OdpowiedzUsuń