sobota, 3 listopada 2012

What is it? cz. 1

 Więc zaczyna się mini opowiadanie tym razem o Niall'u. Mam nadzieje, że się spodoba :)
Na początek taka krótka część bo idę na urodziny więc dodaje tylko tyle;*

Ta część jest dedykowana Jolancie Malinowskiej ( Elisabeth )

Jestem na ogół spokojną dziewczyną która nie nie dawno skończyła osiemnaście lat. Nie lubiłam impres, dyskotek czy innych tego typu spotkań. Ale tym razem się przełamałam i idę z moimi siostrami na koncert One Direction. One jako, że mieszkamy w Londynie były nie raz na ich koncercie a ja nie. W sumie to za bardzo nie jestem ich fanką ale bardzo lubię czasem posłuchać ich muzyki. Niestety nie mam chłopaka dlaczego? A to o tym później jest to związane z moją największą wadą. O której dowiecie się później. Koncert ma odbyć się jutro. Szczerze mówiąc to nie mogę się już doczekać.
Obudziły mnie siostry jako iż byłam najmłodsza z rodzeństwa zawsze to ja miałam najgorzej. Było kilka minut po 10. Leniwie stałam i powędrowałam do łazienki. Gdzie odbyłam poranną toaletę. Założyłam na siebie jakieś dresy i zeszłam na dół na śniadanie. Gdzie czekały na mnie całe pod jarane bo tak to można nazwać siostry.
Ja: Hej. - Przywitałam się z wszystkimi.
M: Siadaj (t.i.) bo jajecznica stygnie. - Podyktowała mama.
Ja: Dobrze.
E: Gotowa na przygodę życia? - Zapytałam najstarsza z nas Emily.
Ja: Czyli na koncert?
I: Nie kurcze na wyjście do garażu. No jasne, że na koncert! - Powiedziała ironicznie.
Ja: No jestem prawie gotowa nie wiem w co się ubrać.
M: Jak to? Emily i Inez już dawno mają przygotowane wszystko. - (Jak by co to tak mają na imię "twoje" siostry)
Ja: No jak widać nie jaram się tym tak jak one.
T: No bo po raz pierwszy macie bilety VIP. - Wtrącił się tata.
I: Jako nie liczne staniemy oko  w oko z nimi. - Powiedziała rozmarzona Inez.
Ja: Ty chyba tylko z Liam'em.
E: Ej, odczep się od niej.
Ja: A ty z Harry'm. - Powiedziałam kpiąco.
I: Tak a ty z kim? - Zapytała podle moja kochana siostrzyczka.
E: No właśnie, kim jest ten szczęściarz? - Czułam na sobie wzrok wszystkich domowników. Czułam się strasznie speszona. Nie wiem tróry jest moim ulubieńcem. Z peszona odpowiedziałam.
Ja: Niall. - Wstałam, podziękowałam i powędrowałam na górę do mojego pokoju. Stanęłam przed szafą i zaczęłam szukać czegoś na koncert. Musiało to być takie dziewczęco ale i wygodne. Po jakiejś godzinie znalazłam odpowiedni strój (jak by co bez butów) a do tego białe convesy . Wzięłam ubranie i weszłam do łazienki. Gdzie wzięłam relaksującą kąpiel. Umyłam włosy i wyszłam z wanny. Rozczesałam włosy, wysuszyłam je i robiłam warkocza na bok. Ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. I wyszłam z łazienki. Do torebki wzięłam wydrukowane wcześniej ich zadęcia oraz aparat którym jak by co mogłabym zrobić z nimi zdjęcia. Popatrzyłam ostatni raz w lustro i zeszłam do salonu gdzie czekały na mnie rodzice oraz siostry.
T: Jesteś już gotowa? - Zwrócił się do mnie tata.
Ja: Tak
E: To jedziemy. - Zarządziła Emily. Wyszliśmy z domu gdzie żegnali się z nami rodzice życząc nam dobrej zabawy. Dojechaliśmy pod hale po dwudziestu minutach. Z trudem znaleźliśmy miejsce na parkingu i udaliśmy się pod hale. Jako iż miałyśmy bilety VIP weszłyśmy bez kolejki. Pod samą sceną było strasznie mało osób. Do samego widowiska zostało pół godziny. Moje siostry od razu  znalazły znajome. A ja stałam jak ta głupia i czekałam na rozpoczęcie koncertu. Ten czas minął jak toko szybko. I już na wielkim monitorze zaczęło się odliczanie. 10......9.......8......7........6......5........4.......3........2......1....START. I na scenę wbiegli członkowie One Direction.
Podczas koncertu bawiłam się świetnie. Chyba byłam najnormalniejszą fanką na całej sali. Patrząc na moje siostry które skakały, wrzeszczały nawet chyba płakały. Byłam normalna. Bardzo często zastanawiam się czy faktycznie jestem najmłodsza z całej trójki. Bo Emilia ma 20 lat a Inez 19. (Tak jak pisałam wcześniej główna bohaterka ma 18 lat) Przez większość koncertu patrzyłam się na mojego ulubieńca Niall'a. Kilka razy przyłapałam go na tym, że on też spogląda na mnie. Bardzo mi to schlebiało. Została ostatnia piosenka "Little Thins". Prawie się popłakałam. Tak pięknie zaśpiewali tą piosenkę. Zresztą nie tylko u mnie obudziły się takie emocje bo np. u moich sióstr pojawiły się łzy na policzkach. Koncert dobiegł końca. Na szczeńcie miałyśmy prawo iść za kulisy. Szłyśmy długimi krętymi korytarzami aż w końcu dotarłyśmy do sali w której byli już chłopcy. Reszta dziewczyn rozbiegły się do poszczególnych członków zespołu. Ja jako jedyna nieśmiała stałam jak słup soli. Rozglądnęłam się po sali i zobaczyłam samotnego siedzącego, smutnego Niall'a. Trochę żal mi się go robiło. Bo żadna z fanek nie zainteresowała się nim. Czy każda? Ja się nim zainteresowałam. Podejść do niego? - To pytanie siedziało  mi w głowie. A raz kozie śmierć....


Jest pierwsza część!
Mam nadzieje, że nie zraziliście się 
po przeczytaniu tej części.
I będziecie czytać dalej. 

3 komentarze:

  1. Super pierwsza część nie mogę doczekać się następnej!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. następna też może być dla mnie? nie no żartuję. Piękne...
    Elisabeth

    OdpowiedzUsuń