Wyszedł z salonu tatuażu. Jak zawsze uśmiech na ustach. Włosy perfekcyjnie ułożone, obcisłe rurki, biała koszulka a na to zielony płaszcz. Nigdy nie mogłam pojąć dlaczego w nim chodził, przecież on jest obleśny. Chwyciłam lustrzankę, leżącą na siedzeniu po mojej lewej stronie i zrobiłam mu kilka zdjęć. Przecież muszę mieć po nim jakąś pamiątkę, choćby te zdjęcia, które później wywołam. Odłożyłam przedmiot na swoje miejsce i znów spojrzałam na swoją ofiarę. Stał tam i rozmawiał z kimś co chwila wybuchając niepohamowanym śmiechem. Jedyne co mi teraz przychodzi do głowy to to, że może rozmawiać z tą zdzirą, (t.i.). Czy jak ją tam matka upokorzyła imieniem. Dobra nie warto myśleć trzeba działać.!
- Teraz albo nigdy Lily! - Powiedziałam sama do siebie i odpaliłam samochód. Podjechałam na około dwa metry od niego. Wysiadłam z samochodu, chwytając w rękę dość ciężki kawałek drewna, zwany kijem do bejsbola. Wstrzymałam oddech i bezszelestnie podeszłam do niego. Gdy stanęłam za nim tyłem odchrząknęłam, na co Styles się odwrócił. Po jego minie mogłam wywnioskować, że jest zdziwiony.
- Muszę kończyć kochanie. - Tak jak myślałam rozmawia z tą zdzirą, albo znalazł już sobie inną. - Lily co ty tu ro..... - Nie dokończył bo z całej mojej siły w jego głowę, w sposób czego upał na zimny beton. Widok jego obezwładnionego ciała przyprawił mnie o wielką radość w sercu, które napawało się tym widokiem. To dopiero początek a już sprawiło mi to tyle frajdy. Już nie mogę doczekać, jego cierpienia.
"Oczami Hazzy"
Mimo ogromnego bólu głowy, otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą rozmazany obraz dziewczyny. Pomrugałem kilkakrotnie i obraz, który przetwarzają oczy wrócił do normy. Dopiero teraz zobaczyłem Lily. Na jej twarzy widniał podstępny uśmiech. Rozejrzałem się po pomieszczeniu w którym się znajdowałem. Jest to jakaś wielka hala czy coś w tym rodzaju. Wszędzie walały się jakieś skrzynki. Dopiero teraz zauważyłem, że jestem przywiązany do jakiegoś krzesła.
- Witam mojego kochanego śpiocha. - Usłyszałem po chwili głos mojej byłej.
- Czego ode mnie chcesz?- Warknąłem ozięble.
- Chcę byś cierpiał, cierpiał tak jak ja, nie za raz sto razy bardziej, niż ja. - Wycedziła i wrogo się uśmiechnęła.
- Ale co ja Ci takiego zrobiłem?! Zerwałem z tobą, bo ty nie jesteś normalna! Zobacz sama! Porwałaś mnie i tu więzisz! - Krzyknąłem, wywołując ogromne echo, niessące się po całej hali.
- Zamknij się bydlaku! - Wrzasnęła na mnie i podeszła do krzesła do którego jestem przywiązany i wycelowała z otwartej ręki prosto w mój prawy policzek. - Ty nawet w obliczu własnego niebezpieczeństwa, a nawet śmierci potrafisz oszukiwać i kłamać! - Ona naprawdę oszalała, jak ja mogłem spotykać się z taką wariatką? Moja twarz przybrała szatę zdziwienia.
- Nie wiesz o co mi chodzi? - Spytała zdziwiona Meligen. A ja delikatnie pokiwałem głową, na znak, że całkowicie nie wiem co ona mówi. Ta tylko wywróciła oczami i siadła na jednej z skrzynek, wcześniej wyciągając z niej pół litra czystej wódki. - Byliśmy razem, pamiętasz? - Pokiwałem twierdząco głowom. - Było cudownie, kochaliśmy się, w różnych tego słowie znaczeniu. - Uśmiechnęła się i upiła dość duży łyk z butelki. - Byliśmy szczęśliwi razem, dopóki nie pojawiła się ona. Niejaką (t.i.and.t.n.). Spotykaliście się razem.....
- Ej! Stop! - Przerwałem jej. - Tak spotykaliśmy się bo ona jest NASZĄ STYLISTKĄ! To były normalne spotkania w sprawie przymiarek i tego typu rzeczy. Normalna dziewczyna by to zrozumiała ale nie ty! Ty masz problemy psychiczne! Nie tak, że ja tak uważam ale ty naprawdę masz jakiś problem i zaczęłaś się dziwnie zachowywać! Stało się to uciążliwe więc z tobą zerwałem i wtedy dopiero doceniłem (t.i.). A ty sobie coś uroiłaś i mnie porwałaś! - Wyrzuciłem zdenerwowany.
"Oczami Lily"
Co ten palant pieprzy?!
- Dobra Styles teraz to przesadziłeś! - Wykrzyknęłam i po raz kolejny upiłam łyk mojego ulubionego trunku. Wstałam i po raz kolejny popatrzyłam się na chłopaka. - Szykuj się Styles! - Szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi gdzie znajdowały się wszystkie rzeczy potrzebne do tego by tortury Styles'a były jak najbardziej męczące.
"Twoimi oczami"
- No gdzie on do cholery jest?! - Krzyczał cały czas Paul.
- Miał iść dzisiaj do salonu tatuażu, może mu się przedłużyło. - Powiedziałam spokojnie kończąc przypinać do kurtki Malik'a kolorowe przypinki.
- To nie może zadzwonić, albo chociaż odebrać ten jebany telefon?! - Jego ton głosu dalej był na tyle nabuzowany, że żaden z pozostałych chłopców nie chciał się odzywać. Nagle w kieszeni moich kolorowych rurek zaczął wibrować telefon. Oderwałam się na chwilę od pracy nad dodatkami kurtki Mulata. Wyciągnęłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz. "Harreh". Szybko otworzyłam wiadomość i przeczytałam. Tekst wiadomości zszokował mnie całkowicie.
- Dostałam wiadomość od Harry'ego i jest ona....a z resztą sami posłuchajcie: "Lily mnie porwała i związała! Jestem w jakieś ogromnej hali. Powiedz chłopakom czy komuś i zróbcie coś!". - Zakończyłam i popatrzyłam się po kolei na każdego z mężczyzn w pomieszczeniu.
- To ta wariatka? - Spytał zdziwiony Niall.
- Tak Niall'u James'ie Horan'ie. - Odpowiedział mu Tomlinson.
- To co teraz robimy? - Spytałam nerwowym głosem.
- Daj mi ten telefon. - Rozkazał Paul a ja posłuszna oddałam mu przedmiot. - Chodźcie za mną! - Rozkazał po raz kolejny. Wszyliśmy z pomieszczenia i skierowaliśmy się na najwyższe piętro tego budynku gdzie znajdują się dźwiękowcy, informatycy no jednym słowem techniczni. Przez ten cały czas moje nerwy były na najwyższym poziomie, co było chyba widać bo Niall przyjaźnie objął mnie ramieniem.
- Będzie dobrze! - Powiedział, co u mnie wywołało uśmiech lecz tylko na chwilę. Weszliśmy do jednego z pokoi.
- Matt trzeba namierzyć skąd został wysłany sms. - Powiedział Paul i podał mój telefon brunetowi. Ten podpiął go do jakiegoś urządzenia w sposób czego na pulpicie komputera wyświetliła się moja tapeta z pegazem. W całym pokoju uniósł się śmiech mężczyzn.
- Ej! Harry bawił się moim telefonem i ustawił taką tapetę, a pro po namierzyłeś go? - Szybko zmieniłam temat, by wybrnąć z sytuacji.
- Tak oto on. - Powiedział Matt dając Paul'owi wydruk z maszyny a w moją stronę skierował rękę z telefonem. Ja szybko go chwyciłam i weszłam w galerię by wybrać nową tapetę, którą okazał się piękny napis Hope.
- Dobra jedziemy to niedaleko! - Zarządził Paul i wszyscy wcześniej żegnając się z brunetem. .
"Oczami Hazzy"
Szybko wysłałem sms'a do mojej ukochanej. Na szczęście moja stara Lily Meligen nigdy nie była zbyt inteligenta lecz mega świrnięta.
- O wilku mowa. - Wyszeptałem pod nosem, na szczęście nie usłyszała. Dość szybko podeszła na odległość dwóch metrów ode mnie i położyła na ziemi czarną torbę, z której po chwili wyciągnęła szarą taśmę. Od wróciła się w moją stronę. Podeszła do mojej osoby i zakleiła mi usta tą taśmą i znów podeszła z powrotem do torby.
- No to zaczynamy zabawę! - Krzyknęła radośnie a ja w tej chwili miałem wielką ochotę coś odpowiedzieć, lecz nie mogłem, bo przez taśmę było by słychać tylko jakiś niewyraźny bełkot.
To znowu ja!
He he he.
Wiem, że za mną tęskniliście, ale
już jestem!
A tak na poważnie jest to pierwsza cześć
imagina o Loczku.
Następna pojawi się
najprawdopodobniej jutro.
Cały imagin jest inspirowany teledyskiem do piosenki
Juli.
Mam nadzieje, że podoba.
Czekam na komentarze!
~Gumiżelek~