-Ej co jest!- krzyknął Lou- akcja dopiero się rozkręcała. Harry przyznaj znowu "niechcący"-Lou wykonał znak cudzysłowu w powietrzu- usiadłeś na pilocie i wyłączyłaś telewizor- mówił z wyrzutem.
-Przysięgam to nie ja- powiedział Loczek unosząc ręce do góry w obronnym geście.
-Jak nie ty to kto?- zapytał wciąż trochę zły Louis
-Harry tego naprawdę nie zrobił- wtrącił Liam - to przez burze pewnie gdzieś zerwało linię- tłumaczył dla potwierdzenia swoich słów kilka razy pstryknął przełącznikiem światła ale żarówka nie zapaliła się.
-Masz szczęście- powiedział Lou mrużąc oczy robiąc, dzióbek i celując palcem w Loczka, muszę przyznać, że wyglądał tak komicznie, że nie dało się opanować śmiechu, i już po chwili wszyscy tarzali się ze śmiechu po podłodze.
-To co robimy?- Zapytała Daniell gdy wreszcie udało nam się opanować.
-Gdy mieszkałam jeszcze w Polsce, razem z moja mamą w każdą burzę wychodziłyśmy na balkon, podziwiać błyskawice - powiedziałam podrzucając przy okazji reszcie jakiś pomysł na spędzenie czasu.
-To w sumie całkiem niezły pomysł- stwierdziła Harry podnosząc się z podłogi
-Czemu nie-rzucił Zayn, również podniósł się z ziemi i pomógł wstać Perrie a następnie mi.
Gdy już wszyscy się podnieśli, zabraliśmy koce i poduszki i udaliśmy się na taras podziwiać ten piękny spektakl świetlny jaki przygotowała dla nas natura. Siedzieliśmy tak zawinięci w koce i popijający kakałko, przy okazji opowiadając śmieszne historie z dzieciństwa. W pewnym momencie przyszedł mi do głowy pewien szalony pomysł przez chwilę biłam się z myślami i zastanawiałam co będzie jeśli, ale w końcu zebrałam się w sobie. Wyplątałam się z koca załapałam Harrego za rękę i pociągnęłam za sobą.
-Hej co ty robisz!?- zapytał zdezorientowany.
-Zaufaj mi- uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił uśmiech i pobiegł za mną.
Wyciągnęłam go wprost w ciepły deszcz, stanęliśmy pośrodku trawnika, przyciągnęłam go bliżej siebie, świadoma że cała reszta się na nas patrzy i gdy mój plan nie wypali tylko się ośmieszę.
- Co ty kombinujesz? - zapytał ze śmiechem zsuwając z czoła przemoknięte kosmyki włosów.
-Pamiętasz jak kilka dni temu graliśmy w butelkę? -zapytałam
-Yhhmm- mruknął w odpowiedzi.
-W odpowiedzi na jedno z pytań powiedziałeś że zawsze chciałeś pocałować dziewczynę w deszczu.- spoważniał ale uśmiech nie schodził z jego twarzy, tylko że ten różnił się od poprzedniego, był bardziej romantyczny- wiesz od jakiegoś czasu chcę ci powiedzieć, że czuję do ciebie coś więcej niż tylko zwykłą przyjaźń, ale jakoś do tej pory nie potrafiłam się z tym zebrać- mówiłam wbijając wzrok w moknąca trawę- bo po prostu się bałam, a teraz nadarzyła się ta okazja i już dłużej nie mogę tego ukrywać- przeniosłam wzrok z moknącej trawy na twarz Harrego- Zakochałam się w tobie Harry- wyrzuciłam to z siebie wreszcie, przygryzłam wargę czekając na jego reakcję.
Przez chwilę się nie odzywał, co powodowało że moje serce prawie wyskoczyło z każda sekundą biło jeszcze szybciej i mocniej, co było zupełnie nie realne, bo już prawie czułam jak wyrywa mi się z piersi, to oczekiwanie było największa męczarnia w moim życiu. W końcu na jego twarzy zakwitł szeroki uśmiech, i uśmiechały się nie tylko jego usta ale cała jego twarz promieniała. Pochylił się nade mną i po chwili nasze usta spotkały się w tak długo wyczekiwanym pocałunku, Harry całował bardzo delikatnie i czule, a w tle słychać było radosne piski dziewczyn i wycie chłopaków.
- Co za głąby - stwierdził Harry gdy nasze usta się rozłączyły, zaśmialiśmy się oboje.
-Czyli znaczy że...- nie zdążyłam dokończyć bo Harry mi przerwał
-Że ja również jestem w tobie zakochany (t i. n.)- to powiedziawszy znów złączył nasze usta w pocałunku, tym razem bardziej namiętnym i zachłannym, w tej chwili czułam się najszczęśliwszą dziewczyną w całym wszechświecie. Niestety nic co piękne nie trwa wiecznie, nasz pocałunek przerwał grad który zaczął nagle spadać z chmur, musieliśmy przerwać tę cudowną chwilę i w pośpiechu wrócić pod dach. Gdzie już czekała na nas cała reszta. Liam oczywiście szybko zagonił nas do domu i kazał nam się szubko przebrać i wysuszyć żebyśmy się nie przeziębili. Cały kochany Daddy, zawsze o nas dba i pilnuje żeby wszystko było ok., kochany jest, choć czasem upierdliwy. Gdy już każde z nas było przebrane i wysuszone, wróciliśmy do reszty, gadać i wszystko tłumaczyć, po jakiejś godzinie rozmów i śmiechu wrócił prąd i Lou upierał się żebyśmy dokończyli oglądanie filmu i wszyscy, oczywiście poza Harrym byli za.
- Nie martw się, ja chcesz to możesz się do mnie przytulić- powiedziałam i objęłam go ramieniem jak to zwykle robią faceci , on dla odmiany udał przestraszoną dziewczynkę i przytulił się do moich cycków. Wszyscy wybuchli śmiechem a gdy już się uspokoiliśmy, kontynuowaliśmy oglądanie filmu, zajadając się popcornem i chipsami.
***
Miałam go wstawić już wczoraj ale taka burza że do dzisiaj prądu nie było o_O i musiałam czekać, inspirację wzięłam właśnie z tej burzy, to
była prawdziwa masakra, ale tęcza na końcu wynagrodziła wszystko. Ta więc beż żadnych
zbędnych słów mam nadzieję że miło wam się czytało i zostawicie równie miłe
komentarze
~Wampris~
Boski<3
OdpowiedzUsuńJest suuuper ;***
OdpowiedzUsuńnajlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Zapraszam do sb ;)
Pisze się PIERSI a ni cycki -,-
OdpowiedzUsuńAle fajny :****
OdpowiedzUsuńhttp://closertotheedge1.blogspot.com/