"Wrzesień..
znowu wrzesień.. kolejny rok spędzony z debilami. Kurwa za co?! Po co
ja się zapisałam do szkoły katolickiej ;o? teraz muszę siedzieć 2
godziny w kościele, bo rozpoczęcie roku.." myślałaś idąc do Kościoła
na rozpoczęcie męczarni. Prawda jest taka, że nie chciałaś iść do
szkoły katolickiej.. Żeby tylko katolickiej.. to jeszcze idzie
przegryźć, ale to że jest z internatem?! Tsaa rodzice mieli cię dosyć
więc wysłali Cię do internatu. W dodatku, w nadziei, że to cię
"poprawi". Twierdzili, że zachowujesz się jak?.. Hmm czekaj jak to
było... O mam! Cytuję "<t.i> nie jesteśmy zadowoleni z Cb.
Przynosisz nam wstyd. Wykazujesz kompletny brak szacunku dla
czystości... (W tym momencie Tw tata przerwał mamię) - Kurwa! Nie drocz
się z nią! Zachowujesz się jak.. jak młodociana dziwka. Dlatego wysyłamy
Cię do szkoły w której Cię zmienią.. (tym razem mama przerwała tacie) -
to dlatego, że Cię kochamy.."
T: Nie pierdol..
Wypowiedziałaś
te same słowa, które przyplątały Ci się na język w tamtej chwili. To
nie było prawda w 100%.. Nie zachowywałaś się jak dziwka. Po prostu Tw
rodzice to jacyś maniacy świętości. No i co z tego, że spałaś ze sw
chłopakiem? I paroma innymi.. Nie jesteś w ciąży więc gdzie kłopot? -
taka była Twoja opinia. Co do tej prawdziwiej części.. Jesteś zepsuta. W
cholerą jesteś strasznie zepsuta pod względem moralnym.
T: I co z tego? Tak jest w życiu łatwiej.
Znowu puściłaś słowa na wiatr, który wiał Ci w twarz.
T: No cóż czas pokarzę im. Prędzej to ja zepsuję tą pieprzoną szkołę, niż ona poprawi mnie!
Były
to ostatnie słowa, które wypowiedziałaś jeszcze wolna. JESZCZE. Już
widzisz bramę do szkoły. Gdy ją przekroczysz, bd chcieli Cię zniewolić.
Nie uda im się. Wiedziałaś to z góry. Gdy przekroczyłaś bramę wędrując
po wiatr tw długie blond włosy powiewały za Tb. Szłaś pewnym krokiem w
sw małej czarne i 14 centymetrowych czerwonych szpilkach w ćwiekami od
wewnątrz obcasa. Nie powiem krocząc tak dziedzińcem pełnym ludzi
przyglądającym się Tb wyglądałaś imponująco. Większość chłopaków
patrzyła na Cb jakby mieli Cię zjeść, dziewczyny zaś + kujony i
nauczyciele mierzyli Tw strój z niesmakiem. No cóż nie masz tu
znajomych. Stanęłaś więc sama. Jakie to dziwne.. W gimnazjum byłaś
centrum wszechświata rocznika, a przychodzisz do liceum i co? Dupa. nie
masz nikogo. Czyta karta. No, ale poradzisz sobie. Wyjęłaś blackberry z
kopertówki, po czym włożyłaś ją pod pachę, przykładając rękę do ciała,
żeby nie spadła (torebka) podczas użalania się przez smsy Kate. Kate to
Tw "przyjaciółka". Bardzo dobrze wiesz, że teraz gdy wyjechałaś do
Anglii nie masz szans. Tw chłopak zerwał jak tylko dowiedział się o
wyjeździe.. "Przyjaciółka" już pewnie siedzi Mattowi ( tak się nazywa
Tw chłopak) w łóżku. Żmije. Żmijami się otaczałaś. Ale zawsze
twierdziałaś, że lepsze żmije niż nic.
- Hej.. Jesteś nowa?
T: Siemaa, nikt Cię nie nauczył, że jak laska pisze smsa to japa w kubeł?
-2 UUU ostra sztuka! -powiedział kolega gościa w szelkach.
T: Taa jestem nowa w tym beznadziejstwie.
-2 <wyciągając rękę> Ja jestem Harry. Doszliśmy tu w zeszłym roku..
T : T.I <uścisnęłaś jego rękę>
H: A więc nówka.. To jeste L..
- Wybacz, ale sam umiem się przedstawić? Louis, ale możesz mówić mi Lou.
T: Miło mi Lou. <wyciągnęłaś rękę, aby się przywitać, a on ją złapał i pociągnął w rezultacie byłaś w jego raminach<
H: UUU Lou! Widzę, że ktoś tu na Cb leci!
T: A żebyś wiedział loczku.
L: Serio?!
T: Sorry, już tak mam jestem bezpośrednia.
L: Wow. Podobam się lasce :o! - powiedział ze zdziwieniem>
H: Hahaha. Wybacz jego
zachowanie, ale tu są same pasztety i kujony, które są tu od
podstawówki... Ale doszłaś Ty, więc może utworzymy taką jakby paczkę?
T: Noo oook...
H: .Misiak?!..
L: Nie rób wiochy..
T: No właśnie..
H: Proszę..
t: OOK.
Podczas misiaka poczułaś czyjąś rękę na pupie. Spodziewałaś się Harrego, bo się wydawał śmielszy, ale niee... To ręka Lou.. "Może, jednak bd ciekawie.. Coś się wydarzy.." No cóż wydarzenia toczą się dobrze.. Masz już potencjalnego przyjaciela i potencjalnego chłopaka...
Patrzysz na zegarek. O jacie.. Nadszedł czas na mszę..
L: Nie bd tak źle jak ostatnio.. chyba..
H: Proszę Cię! W trójkę rozniesiemy ten kościół!
Wcale tak nie było wszyscy siedzieli w grzecznie w ławkach.. Długość spódnic dziewczyn cię przerażała..
T: Lou?? - powiedziałaś szeptem.
L: Hm?
T: Czy one mają spódnice do ko- ko - kostek??
L: No taaa, ale wiesz one tu są od początku.. Słuchają się sióstr jak pies pana..
H: Wgl to one chyba idą na zakonnice..
Pod
koniec mszy, która była no cóż powiedzmy, że nie był to film akcji...
Dyrektor-ksiądz poprosił Cię na Ambonę i przedstawił na forum...
K: Moi drodzy.. W tym roku także dochodzi do nas nowy członek (Hazza zaczął hihotać) naszej wspólnoty.. To jest TI. i T.N...
T: Siema frajerzy!
Po czym
wyszłaś krokiem modelki razem z Lou i Hazzą z budynku co najmniej jak
jakiś mini gang.. TY szłaś pierwsza, a oni we dwójkę za Tb..
T: Ten rok zapowiada się ciekawie!- rzuciłaś przez ramię do chłopaków.
Wyszliście
z budynku trzaskając drzwiami starego gotyckiego kościoła jak
najmocniej chłopaki umieli. Oddalając się od Kościoła słyszeliście
jakieś tłumaczenia księdza, żeby się nie przejmowali "bo jesteśmy ususzonymi kwiatkami, które trzeba podlać wiarą i nadzieją, aby znów był zdrowe i zielone.."
Po miesiącu chodzenia do tej szkoły wcale się nie zmieniłaś na lepsze. Co
najwyżej
bardziej się buntowałaś przeciwko nim. Wasza paczka strasznie się
zżyła. Jednak Ty kochałaś Lou i nie chciałaś go mieć jako przyjaciela..
H: Ucieknijmy z tond.
TiL: Gdzie?
H: Hahaha... Powinniście być razem..
Załapałaś buraka.. Louis też..
L: Dobra, dobra, ale gdzie?
T: Ucieknijmy dzisiaj wieczorem.
L: No, ale gdzie?!
T: Jak to gdzie? Gdzie nas nogi poniosą.
H: Jesteśmy młodzi silni i obrzydliwie bogaci haha..
T: Dawaj Lou..
L: Dobraa.. aby dojść do miasta, a potem na lotnisko.
T: ĆĆĆŚŚŚŚŚ Lou... nie planuj.
H: Wiesz.. to ma być taki spontan..
Spakowałaś
się i z powrotem powędrowałaś do pokoju chłopaków. Uciekliście ze
szkoły przez dziurę w płocie. Ledwo wam się to udało z tymi wielkimi
walizami. Gdy byliście już kawałek od szkoły na łące Lou powiedział, że
chciałby z Tb porozmawiać. Właśnie ta ucieczka, atmosfera strachu i
adrenaliny skłoniła go do podjęcia decyzji... W nocy na łące
porośniętej stokrotkami Louis wyznał Ci miłość. Do Hazzy "ze strony"
wróciliście już jako para, całując się co jakiś czas, co z kolei
doprowadzało Haroldzika do szału. Mianowicie dlatego, że on sam w tedy
pozostawał bez towarzystwa. Wasze drogi już zawszę pozostały złączone.
Wspierałaś Lou i Hazzę podczas ich drogi w x factorze, potem także
resztę chłopaków. Byliście z Lou nierozłączni.. Teraz siedzisz w Twoim i
chłopaków domu nad katalogiem sukni ślubnych. Naglę usłyszałaś trzask
drzwi.
L: Hej kochanie!
Radosny
krzyk narzeczone rozniósł się po całym domu. Zamknęłaś katalog i
utonęłaś w jego objęciach.. Za miesiąc bd to częścią codziennej rutyny,
aż do końca życia... .
T: Gdy teraz o tym myślę.. to wysłanie mnie do tej szkoły to, najlepsze co moi rodzice mi podarowali..
L: Dlaczego?
T: Bo w pewnym sensie, przez to podarowali mi piękną przyszłość z Tb <3. Kocham Cie Louis..
L: Ja Ciebie też..
Po tych słowach zatopił się zmarznięty w tw ciepłych wargach..
Ten imagin mogłyście już wcześniej przeczytać bo był on na blogu autorki http://siemaaaaa.blogspot.com/
A tu takie małe info o niej:
No to nazywam się Julia, jestem z Bydgoszczy, a to mój tt :
Jezuniu dziewczyno masz talent!!!!!!!!WOW
OdpowiedzUsuńB. fajny imagin :]
OdpowiedzUsuńHaha super jest! Nie no zajefajny ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam ourdirectionerland.blogspot.com