Jestem z Percym od 2 miesięcy. Jesteśmy szczęśliwi. Mieszkam
w Londynie, ale pochodzę z Polski, jestem tu na wymianie. Mieszkam z rodziną,
którą poznałam gdy przyjechałam tu pierwszy raz na tygodniowy wyjazd ze szkołą,
w gimnazjum. Chodziłam do klasy z profilem angielskim. Pod koniec trzeciej
gimnazjum zdałam wszystkie egzaminy i dzień po zakończeniu gimnazjum byłam w
swoim wymarzonym mieście, rozpakowując torby w swoim nowym pokoju. Podczas
jednego spaceru po Londynie spotkałaś chłopaka. Przystojny, zabawny,
inteligentny. . . Ideał.
W weekend umówiłam się ze swoim kochaniem i przez cały
wieczór szykowałam się do wyjścia. Masywne buty na wysokim obcasie, obcisła
spódnica sięgająca od tali do ud i luźną lekko prześwitującą czarną bluzkę z
małymi ćwiekami na kołnierzyku podkreślały twoją figurę. Przejrzałam się
ostatni raz w lustrze, nie miałam na sobie prawie makijażu. Od dziecka miałam
czystą cerę, jedyną ozdobą mojej twarzy był czarny tusz na rzęsach. W mojej
torebce zadźwięczał sygnał smsa. ` Kochanie, nie mogę się dziś z tobą spotkać.
Przepraszam. Kocham, Percy`. Posmutniałam, ale postanowiłam, że to nie zepsuje
mi humoru. Chwyciłam torebkę, pożegnałam się z `rodzicami` i wyszłam na
zewnątrz. Mieszkałam w centrum i od momentu wyjścia za drzwi otoczył minę londyński
zgiełek. Przeszłam dwie dzielnice i zobaczyłam Starbucksa. Było chłodno wiec
postanowiłam kupić sobie kawę na wynos. Weszłam do kawiarni zamówiłam Irish
Coffee, czekając na kawę, zaczęłam oglądać ludzi na około. W rogu lokalu
spostrzegłam swojego chłopaka z jakąś blondi z głupiutkim wyrazem twarzy.
Otworzyłam szerzej oczy. Chłopak, za którego dwadzieścia minut temu dałabym
sobie obciąć rękę pochylił się nad stolikiem i szepcząc coś do ucha innej
dziewczyny, zaczął namiętnie ją całować. Zagotowało się w mnie. Podeszłam do
chłopaka, zaskoczony oderwała się od blondi.
P: Co tu robisz?
T: Co ja tu robię? – byłam tak wściekła, że nie
przeszkadzało mi, że cała kawiarnie się na mnie gapi, krzyczałam. - Mi piszesz, że nie możesz się ze mną spotkać, a
potem obściskujesz się z jakąś laską dwie przecznice od mojego domu. Spróbuj
się tylko do mnie odezwać.
Wściekła natychmiast wyszłam z kawiarni i ruszyłam w stronę
parku, nie pamiętając nawet, żeby zabrać swoją kawę. Natomiast Percy wybiegł
zaraz za mną.
P: Nie rozumiesz.
T: Masz racje nie rozumiem i nie chcę rozumieć, mam to
głęboko w dupie. – Ludzie zaczęli zatrzymywać się, bo staliśmy na środku placu
i krzyczeliśmy. Chłopak próbował złapać cię za rękę.
T: Nawet nie waż się mnie dotykać. – wyrywałam rękę z jego
uścisku i odwróciłam się z zamiarem odejścia. Jednak on złapał za pasek od
mojej torebki. Wyrwałam się i usłyszałam prucie materiału i moja torebka upadła
na ziemię. Szybko ją podniosłam i ostatni raz odezwałaś się do chłopaka.
T: To była moja ulubiona torebka.
P: Ale . . .
Zaczęłam biec w stronę parku po dziesięciu minutach
dobiegłam do celu, siadłam na pierwszej ławce podciągnęłam kolana pod brodę i
chowając w nich twarz zaczęłam płakać.
Po chwili ktoś dosiadł się do mnie. Nie zwróciłam na to uwagi, płakałam
dalej. Nagle chłopak się odezwał.
Ch: Twoja kawa – wyciągnął rękę z kubkiem. Powoli podniosłam
głowę. Wzięłam kubek.
T: Dzięki. Co tu robisz?
Ch: Aktualnie daję ci swoją bluzę. – To powiedziawszy okrył
mnie ciepłym materiałem, widział że trzęsłam się z
zimna.
T: Ale czemu za mną poszedłeś?
Ch: Nie chciałem, że by coś stało się tak pięknej
dziewczynie. Robi się ciemno. Jestem Harry.
T: Aktualnie lekko załamana
(t.i.) – chłopak lekko się uśmiechnął.
H: Widziałem co się
stało. – Jego lekki uśmiech pragnął ją
pocieszyć.
T: Super. – Odpowiedziałam krótko i sarkastycznie.
H: Masz ochotę do mnie wpaść zawsze możemy pogadać, czy coś.
T: A masz wino? Mam ochotę na wino. – Gdy kiwnął głową
powiedziałam. - Jasne czemu nie.
Wstałam i zaczęłam iść, ale parę kroków dalej krzywo
stanęłam i lekko krzyknęłam. Chłopak bez słowa wziął mnie na ręce i szedł
dalej.
T Naprawdę dam radę sama.
H: Ale nie ma problemu.
Dziesięć lub piętnaście minut później doszliśmy do schludnie
wyglądającego pięciopiętrowego bloku. Harry otworzył pierwszy zamek i ujrzałam
pierwsze drzwi z podobizną ciemnowłosego chłopaka z opadającą na czoło grzywką
.
T: Wszyscy twoi sąsiedzi mają na swoich drzwiach zdjęcia ?
To dziwne, na przykład była zazdrosna dziewczyna mogła by się tu wedrzeć i dorysować
wam wąsy. Albo wampirze ząbki.
Ch: Coś takiego jeszcze się nie zdarzyło. Cały budynek
należy do mojego zespołu. A ten przystojniak na drzwiach to Louis.
T: Boże, ile ty zarabiasz? Chciała bym mieć cały blok dla
mnie i dla przyjaciół.
Ch: A ja mam najlepiej, mieszkam
na ostatnim piętrze i mam najlepszy widok.
Nic nie odpowiedziałam, chłopak wszedł do windy i przycisnął
przycisk ze swoim zdjęciem.
T: Naprawdę musicie się kochać, wszędzie wasze zdjęcia.
Tym razem to on nie odpowiedział. Wyszedł na odpowiednim
piętrze otworzył drzwi. Wchodząc do mieszkania zapalił światło. Mieszkanie było
schludnie urządzone, na jednej ze ścian wisiało wielkie zdjęcie pięciu
chłopaków. Chłopak posadził mnie a kanapie, a sam ruszył do kuchni. Siedząc na
kanapie ściągnęłam buty i włączyłam telewizor. Leciała jakaś komedia
romantyczna. Lekko poddenerwowana przełączyłam program, usłyszałam muzykę
przewodnią z Harrego Potttera. O tak to
jest odpowiedni film. Wrócił Harry niosąc butelkę z czerwonym płynem. I tylko
jeden kieliszek.
T: A ty nie pijesz?
H: Nie mam ochoty. Więc będziemy oglądać Harrego. –
Powiedział z lekkim przekąsem.
T: Masz jakiś problem z Harrym? Zanim odpowiesz musisz
wiedzieć, że Harry Potter jest moją jedyną prawdziwą miłością, która nigdy mnie nie zawiodła.
H: Nie, kocham Harrego tylko jeszcze nigdy nie spotkałem
osoby która była by w stanie pobić się za film.
T: Ja wierze w magie, ty brudny mugolu. – Harry się zaśmiał.
To powiedziawszy nalałam sobie wino. Pociągnęłam łyk. – Dobre.
H: Bo ode mnie.
Spędziliśmy tak z dwie godzinny, ciągle zmieniając pozycje.
Aż w końcu ja leżałam z głową na kolanach chłopaka , a on bawił się moimi
włosami.
T: Nie ogarniam jak można zdradzać. Jak się z kimś nie chce
być to się zrywa i dopiero leci do innej. W dodatku jak można polecieć na laskę
100% sylikonu, do której trzeba iść ze szpachelką, żeby popatrzeć jej w oczy.
Czy wy nie widzicie, że są dziewczyny bardziej wartościowe.
H: Mogłabyś mnie nie utożsamiać mnie z nim, serio?
T: Masz racje. Zjadłabym krakersy z nutellą. A ty?
H: A wiesz, że chyba mam krakersy. Bo nutellę to ja mam na pewno.
Poszedł do kuchni. A ja wstałam i wyszłam na balkon. Czułam
się trochę jak w zamku bo 'balustrada' balkonu zrobiona była z grubego muru. Stałam tak chwilę i myślałam,
czułam, że rano będę miała kaca, ale co tam. Popatrzyłam w dół. Tu nie może przecież być
aż tak wysoko.
Oczami Harrego:
Wyciągałem z szafki krakersy kiedy usłyszałem krzyk. W
pierwszym momencie nie zrozumiałam co znaczą skupiłem się chwilę i usłyszałem
ponowny krzyk Nialla
N: Harry, ona zaraz spadnie!
Momentalnie rzuciłem wszystko co miałem w rękach i pobiegłem
na balkon. (t.i) stała na murku ogradzającym balkon.
Z wyciągniętymi rękami jakby wykonywała jakąś sztuczkę akrobatyczną. Nie
miałem pojęcia co tam robiła. Natychmiast podbiegłem do niej i łapiąc ją za
nogi przerzuciłem ją sobie przez ramię. Wszedłem do domu i po raz drugi tego
dnia położyłem ją na sofę.
H: Siedzisz tu i się nie ruszasz.
Ona tylko pokiwała głową jak skrzywdzone dziecko. Wychodząc
chwyciłem butelkę. Popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem, ale ja pokiwałem hardo głową na nie.
Oczami (t.i.)
Obudziłam się w obcym
pokoju, podnosząc się złapałam się za głowę. Bardzo bolała, klasyczny kac. W
głowie miałam pustkę. Pamiętałam chłopaka w lokach. Harrego? Tak Harrego . Był
miły i ci pomógł,
ale nic więcej nie pamiętałaś. Wyszłam z pokoju i
skierowałam się w stronę salonu. Usłyszałam dźwięki telewizora. Gdy weszłam do
pokoju do razu poczułam ostry ból głowy, tak mocny, że zgięłam się w pół. To
zwróciło uwagę dwóch chłopaków siedzących na sofie. Chłopak, który wczoraj ci
pomógł podniósł się i chwytając się za rękę do kuchni. Nie miałam na nic siły
więc poddałam się dotykowi chłopaka. Posadził mnie przy stole, a przed mną położył
tabletki i wodę. Popatrzyłam na niego wdzięcznym wzrokiem, po czym połknęłam
leki i popiłam je wodą.
T: A więc co się wczoraj stało?
H: Pomijając to, że
trochę za dużo wypiłaś, chodziłaś po balustradzie mojego balkony i
robiłaś parę innych zabawnych rzeczy. To nic.
T: Boże, ale my nic ten tego? – Popatrzyłam na niego
wymownie.
H: Całowaliśmy się albo coś więcej? Nie nic z tych rzeczy po
prostu zasnęłaś w czasie filmu i zaniosłem cię do sypialni.
T: To dobrze. – Nie
zauważyłam, że jego twarz trochę posmutniała.
H: Masz ochotę na naleśniki, powinny być w lodówce.
T: Na jedzenie zawsze mam ochotę. – W odpowiedzi Harry się
zaśmiał. ' Już ją lubię' usłszeli krzyk Nialla. Otworzył
lodówkę i po chwili przeglądania zawartości krzyknął
H: Nialllllll !!!!!!!!!!!! – Zwrócił się do mnie. – Niestety
mój wiecznie głodny współlokator je zżarł – zaśmiałam się - Mogą być zwykłe kanapki?
T: Pewnie. Byleby nie z żółtym serem. Nienawidzę żółtego
sera.
H: Ok.
Zrobił mi kanapki z białym serem i pomidorem. Od razu
zaczęłam jeść , ale Harry się patrzył jak jem, co bardzo mnie zawstydzało.
T: Nie patrz.
H: Czemu?
T: Bo mnie zawstydzasz.
H: Lubię zawstydzać kobiety.
Postanowiłam podjąć nikłą walkę.
T: Ciekawe ile było tych kobiet? -
Po chwili zdałam sobie sprawę co powiedziałam, moje policzki poróżowiały. -
Przepraszam, nie powinnam.
H: Nic nie szkodzi. Wcale nie było
ich tak dużo jak się wszystkim wydaje.
Nie wiedziałam co powiedzieć, więc
zajęłam się swoimi kanapkami. Resztę śniadania spędziliśmy w milczeniu. Kiedy
skończyłam, popatrzałam na chłopaka. Uśmiechnął się, nie wiedziałam o co
chodzi, więc zrobiłam zdziwioną minę.
H: Masz twaróg na twarzy -
wytłumaczył. Sięgnął po chusteczkę i wytarł mi twarz. - Masz może ochotę na
spacer?
Popatrzyłam na swój ubiór.
T: Najpierw musiałabym iść do domu
się przebrać, albo coś.
H: Jak chcesz to mogę ci coś
pożyczyć. A potem idziemy. - Uśmiechnął się. Miał taki piękny uśmiech, ty też
się uśmiechnęłam.
T: Pewnie. - Wstaliśmy od stołu i
chłopak wsadził mój talerz do zlewu. Ręką wskazał drzwi. Ruszyłam przed
chłopakiem, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że chłopak patrzy się na mój tyłek.
Zaprowadził mnie do pokoju na końcu korytarza.
H: Zapraszam. - szarmanckim
ruchem ręku wskazał na pokój jednocześnie otwierając drzwi. Gdy weszliśmy do
środka, odezwałam się:
T: Mógłbyś mi po prostu dać jakieś
stare dresy i bluzkę, wiesz takie na zniszczenie, żebym nie musiała ich
oddawać. No i nożyczki.
H: Nie ma sprawy. Co planujesz?
T: Zobaczysz i miejmy nadzieje, że
ci się spodoba.
Po chwili wyciągnął z szafy szare
luźne dresy i czarną zwykłą koszulkę. Podał mi je.
H: Łazienka jest za tymi drzwiami.
Uśmiechnęłam się i weszłam do
małego pokoju przylegającego do sypialni chłopaka. Spojrzałam na swoje odbicie
pokiwałam z żalem nad sobą. Aż dziwo, że chłopak nie zadzwonił po pogotowie.
Weszłam pod ciepły prysznic. Po wyjściu zmyłam makijaż i rozczesałam długie
włosy. W torebce znalazłam tusz do rzęs nałożyłam go, ale zanim to zrobiłam
przemyłam twarz najpierw zimną potem ciepłą wodą by twarz nabrała rumieńców.
Założył rzeczy Harrego i chwyciłam do ręki nożyczki. Pora się zabawić.
Oczami Harrego
Gdy (t.i.) brała do domu wpadli
Liam, Zayn, Niall i Louis. Niall powiedział im, że jest u mnie dziewczyna i
reszta uznała, że muszą ją poznać. Nie przyprowadziłem żadnej dziewczyny do
domu od czasów Kate i chłopcy cieszyli się, że w końcu coś ze sobą robię.
Gadaliśmy w salonie, opowiedziałem im jak się poznaliśmy, radzili mi, żebym
uważał bo niewiadomo jak ważny był dla niej jej były. Później gadaliśmy na
luźniejsze tematy. Gdy Louis opowiadał nam o wczorajszych zakupach usłyszeliśmy
kroki na schodach. Oczom wszystkich ukazała się (t.i.). Wyglądała znacznie
lepiej niż o poranku. Jej twarz była rumiana po prysznicu. Spojrzałem w dół na
coś co kiedyś było starą koszulką i dresem. Dziewczyna ucięła nogawki spodni i
teraz odsłaniały jej długie i zgrabne nogi górna część spodni sięgała tali.
Sznurki były mocno zawiązane by nie spadły z jej wąskiej tali. Z bluzki został
tylko urywek, teraz bluzeczka na ramiączkach również sięgała tali. Oczy piątki
chłopaków zwróciły się w jej stronę. Niall, który jedyny z pozostałych był
wolny, oprócz mnie oczywiście, pozwolił sobie na krótkie 'wow'. Dziewczyna
zaczęła powoli schodzić ze schodów, rumieniąc się pod spojrzeniami chłopaków.
T: I jak ci się podoba twój dres?
H: Wyglądasz przepięknie. - Jej
policzki jeszcze bardziej poczerwieniały.
T: Czyli wybaczasz mi zniszczenia?
H: Pewnie - uśmiechnąłem się
szeroko i wystawiłem rękę, całkowicie zapominając, że chłopaki nadal są w
pokoju - Idziemy?
L: To my już idziemy może później
się jakoś zgadamy - Liam pierwszy ogarnął się i wypchnął resztę z mieszkania
zanim którykolwiek z nich zdążył zaprotestować. Dziewczyna była lekko
zdezorientowana, ale chwyciła mnie za rękę.
Oczami (t.i.)
Chwyciłam Harrego za rękę. Znałam
go niecały dzień, a mimo to czułam się przy nim bezpiecznie. Podeszliśmy w
stronę drzwi, a nasze złączone dłonie bujały się między nami. Ruszyliśmy w
stronę parku, rozmawiając na luźne tematy, cały czas trzymając ręce splecione.
On usiadł na ławce, a ja położyłam mu głowę na kolanach, gest był dla nas
naturalny. Dobrze się ze sobą czuliśmy.
T: Wiesz Harry, chciałabym ci
podziękować za wszystko. Zrobiłeś dla mnie tyle, a jestem dla ciebie prawie
obca. Dziękuję ci - podniosłam się i pocałowałam go w policzek. Pod wpływem
moich ust chłopak lekko się uśmiechnął.
H: Nie ma za co. Naprawdę - uśmiechnął się
szerzej. - Zrobiłem to z czystą przyjemnością. Ale jak bardzo chcesz mi to
wynagrodzić to mogę dostać jeszcze jednego całusa - zaśmiałam się i znowu
podniosłam. Gdy już prawie moje usta dotykały jego policzka chłopak odwrócił
głowę i czule mnie pocałował. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje,
ale zaczęłam oddawać pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, chłopak
zaczerwienił się
H: Przepraszam. Nie powinienem, ty
dopiero co. . . - przerwałam mu kolejnym pocałunkiem, trochę śmielszym niż
pierwszy.
T: Dopiero co, co?
H: Nic - tym razem on złączył
nasze usta w namiętnym pocałunku.
A tu kilka informacji o autorce imagina
Mam na imię Mary i mieszkam w Szczecinie. Mój tt to @OneTinyPerson.
Jako autorka tego imagina chciała bym serdecznie prosić o zostawienie swojej opini, nawet jeśli nie jest ona pochlebna.
OdpowiedzUsuńJako zwyciężczyni konkursu `mam prawo` do wysyłania swoich prac i chciała bym wiedzieć czy jest sens.
Z góry dziękuję ; *
Wszystko wysłałam Ci na e-malia. A czy to ma sens to wy zadezyduj po przeczytaniu maila.
UsuńSuper na prawdę można już zajmować kolejnkę do tw książki jeśli tak to ja pierwsza!!
OdpowiedzUsuńKasia
siedzę i cieszę się jak głupia do monitora po przeczytaniu tego. cudowne! czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńHAHAHA.mam wyszczerz na mordzie jak to czytam :DDDDD *__________*
OdpowiedzUsuńAle fajowe!!! *__*
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze ze akurat ty ty zajełaś 1 miejsce
OdpowiedzUsuńJuliaxD
fajny imagin i wgl pomysł ale są stotowane 3 tryby na raz czyli np. Powiedziałam-powiedziałas- powiedziawszy.... Nie wiem czy ten przykład jest zrozumiały ;) ale to błąd taki dosc powazny bo się można sie pogubic....ogulnie to super!!!
OdpowiedzUsuńFajny imagin widać, że miałaś na niego pomysł. Mój blog nie jest w tej tematyce, ale jeżeli interesujecie się modą i najnowszymi trendami to zapraszam do mnie: thebeststufffrommissnoir.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper imagin szkoda ze nie ma drugiej części :(
OdpowiedzUsuń