Jadę samochodem. Tak właśnie teraz. Ludzie mówią że nie da się spełnić swoich najbardziej nie możliwych marzeń a ja udowodnię że tak nie jest. Mówią że jestem głupia jeśli w to wierzę, ale ja wiem że mam rację i pokarzę ze wszystkich swoich sił że tak nie jest. Nie powiedziałam rodzicom gdzie jadę, wściekliby się tylko i już nigdy nie wypuściliby mnie z domu. A ja musiałam to zrobić, to jest jedyna szansa przed... Nie ważne, teraz jadę na koncert swoich idoli i o tym będę myśleć. Jestem pełnoletnia i mogę robić co chcę. W radiu słyszałam tą piosenkę, która idealnie oddawała opis całe sytuacji w jakiej się znajduje. Zaczęłam ją sobie cicho podśpiewywać pod nosem i uderzając w rytm rękoma o kierownicę. Słońce grzało dziś mocno, więc otworzyłam okno tak jak tylko było to możliwe, położyłam tam rękę i robią sobie w czasie drogi zimny łokieć. Jeździłam moim żółto czarnym Chevroletem Camaro starej wersji. Kochałam to auto, rodzice kupili mi je na 21 urodziny bo dowiedzieli się że to jest właśnie taki samochód który wręcz pragnę mieć. Zakochałam się w nim podczas gdy oglądałam film Transformers. Mijałam piękny pustynny krajobraz, dookoła nic tylko taka bezszelestna pustka i niesamowita cisza, której nie przerywał nawet śpiew ptaków, których tu nawet nie było. Lubiłam być sama ze swoimi myślami, z których gdyby ktoś nakręcił film, można by się pośmiać, popłakać a nawet przerazić bardziej niż na nie jednym horrorze. Słońce powoli znikało za horyzontem a a czułam że nabieram właściwej energii. Moja mama śmieje się że jestem dzieckiem nocy. Najchętniej przespałabym cały dzień a w nocy robiłam wszystko to normalni ludzie robią za dnia. Na najbliższej stacji paliw zatankowałam samochód do pełna i kupiłam sobie hot-doga i kawę z dużą ilością mleka. Wsiadłam z powrotem do auta i ruszyłam w dalszą drogę. Zrobiło się całkiem ciemno więc włączyłam światła samochody aby dobrze widzieć drogę. Nie byłam zmęczona czy śpiąca, o tej właśnie porze byłam sobą. Chciałam zobaczyć na zegarku która jest godzina, zdjęłam więc jedną rękę z kierownicy i skierowałam ją pod odrobinę światła sączącej się z żarówki nade mną. To był ułamek sekundy na jaki straciłam obraz drogi sprzed swoich oczu. Nie zdążyłam sprawdzić która jest godzina. To była ostatnia chwila jaką pamiętam: poraziło mnie ostre światło innego pojazdu i spróbowałam skręcić szybko kierownicą ale było już za późno.
3 Dni później, szpital:
Nie wiem sama czy słyszałam to wszystko naprawdę czy tylko w mojej głowie. Nie bardzo wiedziałam gdzie się znajduję, ale moje ciało szczelnie okrywała ciepła tkanina. Chodź bardzo chciałam to jednak nie mogłam otworzyć oczu ponieważ strasznie ciążyły mi powieki. Próbowałam raz po raz, ale szybko opadałam z sił. Przecież nie było to trudne i tak nie byłam w stanie poruszyć nimi nawet kawałek. Do pomieszczenia w którym się znajdowałam wszedł ktoś cicho zamykając za sobą drzwi. Odezwał się nie znany mi głos:
- Proszę pani, musi się pani obudzić. - no przecież nie śpię, pomyślałam, tylko nie mogę się ruszyć w jakikolwiek sposób.
- Tak, coś się stało? Coś z [t.i]?... - odpowiedział inny głos, była to moja mama, to jednak nie do mnie mówiono wcześniej.
- Nie po prostu pomyślałam że pani powinna odpocząć. Pani mąż za nie długo przyjedzie i zostanie z [t.i] a pani w tym czasie będzie mogła odpocząć trochę.
- Ma pani rację, w takim stanie w żaden sposób jej nie pomogę. - powiedziawszy to, usłyszałam ciche kroki a następnie otwierane i zamykanie drzwiami.
- Ja wiem że się obudziłaś, tylko nie możesz się za bardzo poruszyć bo jesteś pod wpływem silnych leków przeciwbólowych, jesteś w szpitalu miałaś wypadek. Nie długo to minie, ale ból zostanie. Masz niespodziankę od kogoś, niebawem się pojawią. - tak teraz wszystko sobie przypominałam uświadomiłam sobie też że leki muszą właśnie ustępować bo powoli wszystko lepiej odbierałam a także ból, chodź jeszcze nie tak silny jak miałam za chwilę poczuć. Kobieta która do mnie mówiła wyszła jak myślę z sali na której leżałam i teraz zostałam sama ze swoimi myślami. Nie miałam pojęcia o jakiej niespodziance mówiła ale byłam przekonana że mówi o tacie że ma się nie długo zjawić. Chodź dla mnie to żadna niespodzianka bo przecież o tym już wspomniała jeszcze gdy była tu moja mama. Otępienie ustąpiło na tyle że mogłam otworzyć oczy co strasznie zabolało, a tego się nie spodziewałam szczerze mówiąc. Bałam się okręcić głowę żeby zobaczyć co jest dookoła więc widziałam tylko to co est przede mną. Moja prawa noga była w gipsie, a dale za parciem łóżka widziałam kwiaty. Było ich mnóstwo, głównie frezje moje ulubione. Pociągnęłam delikatnie nosem i poczułam ich mocny zapach w nozdrzach. Zamknęłam oczy i w ciszy wciągałam niesamowity zapach kwiatów. Usłyszałam otwierane drzwi i otworzyłam oczy żeby zobaczyć kto to. Znów poczułam lekki ból, okręciłam głowę w tamtym kierunku co spowodowało zawroty głowy. Zza drzwi zaczęły wyłaniać się postacie które kompletnie mnie zaskoczyły. Po kolei do sali weszli: Niall Horan z gitarą w ręku, Liam Payne, Louis Tomlinson, Zayn Malik i Harry Styles.
- O muj boże.! - wydusiłam z siebie mimo bólu, umarłam i jestem w niebie.
- Możemy być twoimi bogami jeśli chcesz. - powiedział chłopak z kręconymi włosami.
- Ale najpierw chcemy ci coś zaśpiewać. - dodał Niall i zaczął grać na gitarze Little Things. Chłopcy zaczęli śpiewać, to było taki cudowne uczucie. W końcu przyszli tu specjalnie dla mnie! W oczach stanęły mi łzy, zaczęły powoli spływać po policzkach. Uśmiechnęłam się przez nie, były to łzy szczęścia. Nagle do pokoju wszedł tata. Chłopcy przestali grać i zapadła cisza.
- Widzisz tato, marzenia się spełniają. - powiedziałam i od razu trochę tego pożałowałam bo wywołało to kolejną falę bólu.
- No tak, przepraszam kochanie, to ja przyjdę jak chłopaki skończą śpiewać, dobrze?
- Nie, niech pan zostanie. - odpowiedział za mnie Lou.
- Nie mamy nic przeciwko. - skończył za chłopaka Liam. Skończyli poprzednią piosenkę a potem zaśpiewali jeszcze One Thing, Moments, What Makes You Beautiful, They Don't Know About Us I Kiss You. Po zaśpiewaniu tych wszystkich piosenek pogadałam z nimi jeszcze chwilę.
- Spełniliście moje marzenie, spotkałam was i teraz mogę mogę umierać w spokoju.
- Co?! Nie możesz tak po prostu odejść! - powiedział Zayn.
- Wiecie jestem chora już od jakiegoś czasu i to mnie męczy więc myślę że nadszedł już muj koniec. Zrobiłam wszystko co mogłam i czego chciałam. Spotkałam was. To mi wystarczy, najważniejszym jest ab człowiek umierał szczęśliwym.
- Ale teraz przecież nie umierasz, jeszcze masz czas...
- Nie, ja czuję że to już nie długo. Dziękuję wam za wszystko, wcale nie musieliście tu przyjeżdżać a to zrobiliście, chodź jestem tylko zwykłą osobą. - Usłyszałam ciche łkanie, to był muj tata. Wstał i wyszedł ukrywając twarz w rękach. Pomyślałam że muszę z nim porozmawiać.
- Więc cię nie przekonamy? - Zapytał Liam.
- Nie, ale to nie wasza wina. Możecie iść bo już i tak zajęłam dużo czasu i moglibyście zawołać mojego tatę? Chcę z nim pogadać.
- Okej, Nie możemy ci powiedzieć Na razie czy do zobaczenia, więc... - zaczął Louis.
- Przytulimy cię. - powiedział Niall. Przytuliłam ich wszystkich po kolei a oni wyszli zostawiając mnie samą. Powiedziałam to w końcu. Koniec z ciągłymi operacjami, przejazdami od szpitala do szpitala, miałam już dość. Dość choroby która z dnia na dzień postępowała zostawiając coraz mniej mnie. Do pokoju wszedł tata. Miał zaczerwienione od płaczu łzy. Usiadł koło mnie na krawędzi łóżka i złapał mnie za rękę.
- Tato przepraszam, to moja decyzja którą podęłam już dawno.
- Ja wiem, tylko... Tak bardzo Cię kocham, i mama też. Będzie nam Ciebie brakować.
- Wiem o tym, jest jeszcze w szpitalu? Chcę z wami obojgiem pogadać.
- Pewnie tak, tylko poszła gdzie indziej żeby jej do domu nie wygonili. Napiszę jej sms'a - powiedział to i wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy wystukując w nim litery a następnie wysyłając wiadomość mamie. Siedzieliśmy chwilę w ciszy czekając na mamę. Przyszła i od razu otuliła mnie ramionami.
- Mamo, udusisz mnie. - zwolniła uścisk i usiadła po drugiej stronie łóżka. - Tata już wie, więc powiem i tobie. Mamo, ja kończę tą walkę. Mam już dość i mam nadzieję że zrozumiesz mnie.
- Ja wiedziałam ze tak zrobisz, widziałam cię parę razy jak myślałaś nad tym w samotności. Ale nie mogę powiedzieć że zgadzam się z tobą, nie mogę ci tego zabronić. Chcę dać ci wolną rękę. Tylko to tak mnie boli kiedy wiem że umrzesz. Chciałabym coś zrobić ale jestem bezsilna.
- Kocham Cię Mamo. - powiedziawszy to poczułam się senna.
Włączcie sobie tą piosenkę
Oczami Harry'ego:
- Nie mogę uwierzyć, że ona umrze. Jedna tak wspaniała osoba.
- Nie możemy nic zrobić - odpowiedział Zayn na moje słowa zaciągając się kilka razy papierosem. - Jest szczęśliwa teraz.
- Tylko szkoda że tak krótko.- dodał Niall.
- Ważne że w ogóle. - odparł mu Liam
- Tak, powiedziała że to my ją uszczęśliwiliśmy. - skończył Louis.
Oczami taty [t.i]:
Własnie zobaczyłem śmierć mojej córki. Ona sama nas do tego przygotowała, uprzedziła ale tak na prawdę nie byłem gotowy. Leżała na szpitalnym łóżku okryta cienkim prześcieradłem. Widok jej tak poobijanej i bladej bolał mnie. Widziałem że leki przeciwbólowe przestają działać. Była taka krucha. Wraz z jej matką trzymaliśmy ją za ręce przez cały czas. Powoli zapadała w sen z którego już nigdy nie miała się obudzić. Powiedziała nam wcześnie że podpisała papiery które zabraniały lekarzom uratować ją gdy umierała. Była pełnoletnia, ale czasami chciałbym zabronić jej niektórych rzeczy. Właśnie teraz była taka chwila. Gdy zasnęła aparatura zaczęła wariować. Wszystko zaczęło pikać. Z moich oczu zaczęły lać się łzy, które piekły moje policzki. Do sali wtargnęli lekarze, kazali nam wyjść lecz nie mogłem się ruszyć. Nadal trzymałem ją za rękę, która była zimna i martwa. Próbowałem ją rozgrzać pocierając lekko palcami. Lecz to nic nie dawało. Leżała na łóżku bez życia, a wyglądała jakby spała, na jej twarzy gościł lekki uśmiech tak jakby śniło się coś przyjemnego. Była naprawdę szczęśliwa.
Siemacie ludzie!
Dawno mnie nie było i za to was przepraszam bardzo,
ale i tak wiecie że was kocham.
Mam nadzieję że się wam spodoba.
Jak tam wam lecą wakacje?
~Katherine~
Piękne. Poryczałam się... Kocham Cię.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne :)
OdpowiedzUsuńNaprwde ccudowny łzy mi polecialy ;((
OdpowiedzUsuńale naprawde swietny ;**
Matko płakałam jak głupia przy końcówce ! :'((
OdpowiedzUsuńWspaniałe to było :-****
Imagin fajny , ale polecilabym ci zajzeć do jakiegoś SŁOWNIKA : Piesze się Bóg i mój a nie bug i muj :D
OdpowiedzUsuńPs : szkoda że umarła :/
Imagin BOSKI Ryczę ...
OdpowiedzUsuńJedna uwaga ... zajrzyj do słownika ... zgadzam się z osobą wyżej. MÓJ i BÓG . To na serio gryzie w oczy :/
sorki, niby mi błędy zaznacza ale ja jestem dyslektykiem,najwyraźniej umkło to mojej uwadze
OdpowiedzUsuńSuper tez bym chciala zeby jak to powiedzial Harry "Mozemy byc twoimi Bogami jesli chcesz " i zeby mi zrobili mi taka niespodzianke ale nie koniecznie w szpitalu :-) mozlepiej bybylo w parku albo w moim domu :-)
OdpowiedzUsuńo Jezu,dlaczego przy łan gejrekszyn jest Jensen? :o
OdpowiedzUsuńTak czytam to pierwszy raz. Płakałam to było cudowne
OdpowiedzUsuń