niedziela, 9 grudnia 2012

Zayn

Miałam dodać taką niespodziankę ale nie mam siły napisać takiego wesołego. Zaczęłam go pisać ale pod wpływem co się pod czas niego stało nie dałam rady dokończyć. Ale dokończę go jak trochę ochłonę.


Tak jest od kąd się urodził a właściwie od kąd zaczął psocić. Jak dla mnie jedna z najgorszych rzeczy jakie mnie w życiu spotkała. Mój brat to właśnie to. Zawsze jak był mały rozbił coś, przychodziła mam a on robił maślane oczka i wszystko zwalał na mnie. On dostał od dziadków pochwały jaki on to jest super i w ogóle a ja? Ja musiałam sama mówić o jakiejś ważnej nagrody jakę dostałam. Bo dostawałam nie jedną. Byłam a raczej jestem dalej wzorową uczennicą bo jeszcze chodzę do szkoły. Rodzice jak dostawałam jakieś dobre oceny to przejmowali się tym tylko na chwilę a ocenami tego głupka to mogli wychwalać miesiącami. W rodzinie to nikt się mną nie interesował czasami ciocia ale my wyjechaliśmy do Londynu i kontakt z nią się urwał. Przyjaciele. No właśnie w Polsce to miałam jeszcze jedną koleżankę która nie do końca mnie rozumiała ale starała się mi pomóc i za to właśnie ją ceniłam. A tu w Londynie  to nie mam nikogo w szkole zawsze sama, na dworze zawsze sama, w domu zawsze sama i w miłości też zawsze sama. Nigdy w życiu nie doznałam takiego czegoś jak miłość. Nie usłyszałam w moją stronę ani razu prawdziwych słów Kocham Cię. Nikt mnie nigdy prawdziwie nie pocałował nikt NIGDY. Miałam raz chłopaka nawet tu w Londynie ale on mnie wykorzystał potraktował jak zwykłą szmatę. Jeśli tylko by sobie rozkochał to jakość bym to przebolała ale on mnie......on mnie zgwałcił. Myślałam, że to będzie mój idealny pierwszy raz ale on był brutalny. Mówiłam, błagałam by mnie puścił ale nie posłuchał. No i się stało.

Obudziłam się rano, sobota. Leniwie wstałam i poszłam do łazienki a właściwie chciałam bo bezczelnie przede mną wszedł ten rozkapryszony bachor. Ja wściekła powędrowałam do kuchni gdzie znajdowała się moja rodzicielka z nadzieją, że chociaż ten jeden raz coś zrobi lecz się myliłam.
M: Oj daj mu spokój, idzie za chwilę na randkę z Melody i nie może wyjść na jakiegoś brudasa - odpowiedziałam mi. Ja chwyciłam tylko jabłko i znów powędrowałam do mojego pokoju. Wyjść na brudasa? Przecież on i tak po umyciu wygląda jak żul. Więc co mu z tego? Nie wiem.Dziwię się Melody ona jest ładna i miła dla czego chodzi i moim bratem? Ja na jej miejscu nie umówiłam by się z nim nawet jak by był ostatnich chłopakiem na ziemi. Zjadłam moje śniadanie którym było jabłko i łaskawie po pół godzinie weszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę. Gdy wyszłam z niej nikogo w domu nie było. Mama z tatą poszli do pracy a mój brat poszedł na randkę. Dzień minął mi jak zawsze na nauce i robienie przeróżnych zadań dodatkowych. Dopiero po 18 postanowiłam włączyć TV by się trochę odprężyć ale i tak nie trwało to długo bo przyszła zmora i zabrał mi pilota przełączając na jakiś głupkowaty serial.
Ty: Ej, ja coś oglądałam! - krzyknęłam na niego.
B: No cóż oglądałaś to dobra stwierdzenie bo oglądałaś teraz ja oglądam. - powiedział kładąc nogi na stół który był przed nim.
Ty: No ale..... - nie dał mi dokończyć.
B: Nie ma ale ja oglądam i koniec - krzyknął mi prosto w twarz i walnął w nią pięścią w nią. Ja złapałam się za piekące miejcie i wykrzyczałam mu.
Ty: Bartek jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało!!! - i wybiegłam z domu zakładając tylko jakieś buty. Jest zima w pół do 7 wieczór i nie mam gdzie się podziać. Pierwsze co mi przyszło do głowy to park tam zawsze chodziłam jak miałam jakiś problem a miałam ich dużo. Siadłam na jednej z ławek. Podciągnęłam nogi do brody i cicho szlochałam. Na moje nie szczęście zaczął parać śnieg a ja w co prawdę długich jeansach bluzce i sweterku siedzę na ławce w parku i płaczę. Płaczę o to jakiego mam brata. Nagle na moich plecach poczułam dotyk. Ciepłą rękę która pod wpływem jej dotyku ciepłem ogarnęło mnie przyjaźnie ciepło. Gwałtownie się obróciłam i ujrzałam wysokiego chłopaka który zaczął obchodzić ławkę by na niej usiąść.
Ch: Ej, co się stało dlaczego płaczesz? I dla czego masz podbite oko? - Drugie pytanie było wypowiedziane takim zdziwieniem jak by to był ożył nie wiem ożył człowiek.
Ty: Jestem (t.i.) - powiedziałam chodź w cale o to nie pytał. Ten się zaśmiał.
Z: A ja Zayn  - wiedział i wyciągnął w moją stronę rękę a ja moją zziębniętą go uścisnęłam. - jesteś jak Ci musi być zimno chodź pójdziemy do mnie dzisiaj jestem sam więc w spokoju będziemy mogli porozmawiać. - Wstał i wyciągnął do mnie rękę by pomóc mi wstać.
Ty: To pewnie jak Twoja dziewczyna wróci to nie chce byś miał przezemie kłopoty.
Z: Nie mam dziewczyny. - Odpowiedział z uśmiechem.
Ty: To narzeczonej - pokiwał przeciwnie głową - żony? - zapytałam zdziwiona bo wygląda na młodego i nie za bardzo ludzie w jego wieku ciągnie do ślubnego kobierca. Tek tylko się zaśmiał i pociągnął mnie delikatnie za rękę a ja wstałam.
Z: Nie ma moich przyjaciół z zespołu mieszkam z nimi. - powiedział z uśmiechem. - A teraz chodź bo się przeziębisz. - Tak jak powiedział tak też zrobiliśmy. Ruszyliśmy w stronę jego domu a raczej villi bo tak ogromnego domu jeszcze w życiu nie widziałam. Właściwie to w życiu mało widziałam. Weszliśmy do niej i Zayn zaprowadził mnie do jak mniemam salonu. Siedliśmy na kanapie i Zayn zaczął od nowa swoją sesję pytań przykrywając mnie kocem i podając gorącom czekoladę.
Z: No proszę wytłumacz mi wszystko do początku. - No i zaczęłam na początku nieśmiało a potem już pewnie do swoich uczuciach do mojego rodzonego brata. Jak to nie raz mnie był tak jak dzisiaj właśnie o tym, że jak mówiłam o tym rodzicom to nie wierzyli. Nawet na końcu już troszkę ciszej powiedziałam, że mnie zgwałcono. Po mojej twarzy jak zawsze poleciały gorąc łzy bo tak się właśnie dzieje jak myślę czy mówię o tym. Nie tylko mnie to wzruszyło bo po Zayn'a pliczkach też poleciały łzy. Mocno mnie przytulił. A ja poczułam wewnętrzne ciepło. Po raz pierwszy w życiu takie poczucie bezpieczeństwa i to, że ktoś się o mnie martwi.
Z: Pewnie jesteś zmęczona i chcesz odpocząć to chodź za mną pokaże Ci łazienkę i pokój w którym będziesz spała.
Ty: Ale ja na prawdę nie mogę.
Z: Możesz, możesz na nawet musisz jak by Ci się coś stało to bym sobie tego nie wybaczył więc chodź - złapał mnie za rękę i zaprowadził do łazienki przyniósł swoją koszulkę i bokserki które mają służyć za szorty i zostawił nie w łabędzicę. Ja ściągnęłam swoje ubrania i zostałam w samej bieliźnie. Lustro w łazience na jednej z ścian było ogromne tak że mogłam się przejrzeć od stóp do głów. Stałam tak i patrzyłam na moją brzydotę. No moim ciele gości tyle siniaków, że szok małe przecięcia nie od żyletki lecz od paznokci Bartka wyglądały okropnie. Ja cała wyglądam okropnie na całe szczęście d dzisiejszego uderzenia w twarz nie został duży ślad.
Z: Tu masz ręczniki - powiedział po wejściu do łazienki. - Oj przepraszam - zatrzymał się. Po oglądnięciu mojego pokaleczonego ciała umilkł. - Czy to wszystko zrobił Ci twój brat? - zapytał przyglądając się.
Ty: Nie stety tak - powiedziałam zasmucając się.
Z: Przepraszam
Ty: Nie ma za co.
Z: To ja już wyjdę - i tak jak powiedział tak zrobił. Szybko umyłam się i wyszłam z łazienki. Udałam się na dół do Zayn'a. Siedział na kanapie a ja postanowiłam się do niego dosiać.
Ty: To może ty opowiesz mi coś na odmianę? - zaproponowałam. A ten opowiedział o sobie o zespole, chłopakach, rodzinie i tak ogólnie o wszystkich. Rozmawialiśmy tak do północy do puki nie zmorzył nas sen. Ja spałam u niego w łóżku a on na kanapie. Sprzeciwiałam mu się ale on nie dawał za wygraną. W nocy obudziłam się w cała w łzach śniło mi się, że spotkałam mojego byłego i on mne znowu zgwałcił. Gdy tak siedziałam i jeszcze pozwalam by po moich policzkach płynęły łzy, wszedł Zayn.
Z: Ej co się stało? - zapytał i usiadł na łóżku.
Ty: Miałam straszliwy koszmar - powiedziałam jeszcze wylewając łzy.
Z: Oj, już nic się nie dzieje - powiedział i przytulił mnie z całych sił a ja wtuliłam się w niego.
T: Dziękuję, że jesteś - powiedziałam jak już się trochę uspokoiłam.
Z: Jeśli się zgodzisz to będę już zawsze. - Ja w spowiedzi pocałowałam go namiętnie w usta.

No i tak nawet najgorsze dni zamieniły się na pełne kolorów, miłości dni które wykożystóję zawsze na maska bo jest ze mną mój już mąż Zayn a za kilka miesięcy owoc naszej miłości Alice. /Gumiżlek

Na początku pisania tego imagina płakałam (taka informacja)
No i tak dupa
miało to inaczej wyglądać ale trudno następny
będzie ta niespodzianka.
Mam jeszcze ważną wiadomość od
adminki Hazzy nie
 doda ona następnej części w
ten weekend bo jest pewien problem za
który przeprasza ona tak jak ja /Gumiżelek


4 komentarze:

  1. Chlip chlip :<. smutnyyy, ale i tak supcioo ps. znalazłam Cię na tt xd. oxox

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czytając początek poczułam się, jakbyś to mnie opisywała...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wzruszający. Strasznie mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń