poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Summer Love cz. I

Podpisałam ostatnią kartkę ważnego dokumentu i bezwładnie opadłam na kanapę. Otarłam oczy ze zmęczenia i przy opuszczaniu ręki spojrzałam na lewy nadgarstek, gdzie znajdował się błękitny zegarek. Wskazuje on dwadzieścia minut po drugiej.
 - Gratuluję (t.i.) skoczyłaś dzisiaj dziesięć minut wcześniej. - Już z tej monotonności zaczęłam gadać sama do siebie. Mój każdy dzień wygląda tak samo rano szybkie śniadanie do kancelarii i tam do wieczora a później jeszcze gdzieś tak do drugiej trzydzieści wypełnianie papierków, sen i znowu początek już mam tego dosyć. Potrzebuję przerwy. Tak by oderwać się na dość długi czas od tego wszystkiego i nie mieć żadnych zmartwień ani kłopotów. Muszę wyjechać na wakacje. O tak tego Ci kochana trzeba. Wyjechać tam gdzie nikt mnie nie zna i nie przejmować się niczym. Tylko gdzie? Chwyciłam szybko włączonego jeszcze laptopa i szybko weszłam na jakąś stronę biura podróży, w poszukiwaniu jakiejś oferty, która by mi pasowała.
Po prawie godzinnym szukaniu i załatwianiu całych spraw z rezerwacją, otworzyłam jeszcze pocztę by napisać e-mali'a, o treści.

Hej, tato mam już dość tej monotonności. Lece na wakacje, nie martwcie się o mnie. W pracy zastąpić może, ktokolwiek. No więc w najbliższym miesiącu mnie nie ma. Będę się z wami kontaktowała, ucałuj mamę.


(t.i.)


Kliknęłam przycisk wyślij i zamknęłam laptopa.
 - Jak to dobrze mieć czasem ojca za szefa. - Powiedziałam sama do siebie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszędzie walały się różne papiery, papierki, długopisy i inne tego typu rzeczy. Tak straszliwie mi się nie chce, więc postanowiłam olać to i posprzątać jutro. Szybkim ruchem wstałam i zaczęłam kierować się w stronę swojej sypialni. Gdzie tylko przebrałam się w piżamę i od razu odpłynęłam w krainę snów. Powoli zaczęłam otwierać oczy, by po chwili z  powrotem je zamknąć. 

Doszczelnień przykryłam się kołdrą i leżałam tak, dopóki mój brzuch nie zaczął domagać się czegoś do jedzenia. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Otworzyłam lodówkę z której wyciągnęłam mleko. Z szafek płatki, miskę a z szuflady łyżkę. Do miski nasypałam płatek by po tym zalać je mlekiem. Odłożyłam resztę płatek i mleka na swoje miejsce a następnie napełniłam szklankę pomarańczową cieczą. Chwyciłam dwa naczynia i postawiłam je na obszernym blacie, siadając na barowym krześle i zaczęłam jeść. Nagle mój wzrok powędrował na zegar ścienny który wskazywał równe południe. Nie źle sobie dzisiaj pospałam. Dokończyłam śniadanie, szybko umyłam naczynia i schowałam je na wcześniejsze miejsca. Żwawym krokiem ruszyłam w stronę łazienki gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy owocowym szamponem. Po czym umyłam twarz, zęby i ubrałam wcześniej przygotowany strój, którym są limonkowe spodnie, biała bokserka i jeansowa kurtka. Włosy spięłam w koka i zeszłam na dół z
z zamiarem posprzątania tego co zostawiłam wczoraj a właściwie dzisiaj. Gdy już wszystko znalazło się na swoim miejscu a nie zajęło mi to długo postanowiłam wybrać się na małe zakupy. Chwyciłam torebkę, upewniając się wcześniej, że znajduję się tam portfel i telefon, założyłam buty i wyszłam z mieszkania. Ruszyłam w stronę garażu, gdy nagle poczułam wibracje w torebce. Wsiadłam do swojego samochodu i sięgnęłam do torebki po telefon. 

Powiesz mi dlaczego nie ma Cię w pracy i zastępuję Cię największy cham na świecie? 

Przeczytałam treść sms'a od mojej najlepszej przyjaciółki a za razem współpracownicy. Bez zastanowienia kliknęłam przycisk by się z nią połączyć.
 - Hallo? - Usłyszałam jej głos. 
- No hej. - Powiedziałam rozweselona, 
- O (t.i.)! No to co, czekam na odpowiedź.
 - Muszę się od tego wszystkiego oderwać. Lece na wakacje. - Powiedziałam. 
- Co?! A o mnie się już zapomniało?! - Powiedziała z wyrzutem. - Przepraszam ale to wyjazd tylko ja i plażying, skarzying, opalarzying. - Odpowiedziałam na co, obie się zaśmiałyśmy. 
- No dobra to trzymaj się tam. - Powiedziała i się rozłączyła za nim ja  cokolwiek zdążyłam odpowiedzieć. Odłożyłam telefon i ruszyłam uliczkami miasta w stronę wielkiego centrum handlowego.

 ~*~

 Zmęczona opadłam na kanapę w salonie, razem z wszystkim co dzisiaj udało mi się "złowić" w sklepach. Spojrzałam na zegarek na mojej rękę który w tym momencie wskazuję kilka minut po piętnastej. Zostało mi cztery godziny do samolotu, a ja jestem jeszcze nie spakowana. Powoli wstałam z dość wygodnego miejsca i ruszyłam w stronę sypialni gdzie wyjęłam z niej wielką walizkę i powoli zaczęłam wsadzać do niej swoje rzeczy.

 ~*~

- Pasażerowie lotu osiemdziesiąt siedem proszeni są w stronę pasu startowego. - Wstałam z plastikowego krzesełka i chwytając za ramię od swojej torby zaczęłam kierować się w stronę w który mnie pokierowano. Tam wszyscy pasażerowie lotu zaczęli powoli wchodzić do samolotu. Gdy już znalazłam się we wnętrz samolotu spojrzałam na swój bilet by odczytać numer swojego miejsca. T.5.. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu swojego miejsca a gdy już je znalazłam okazało się, że jest ono już zajęte przez jakiegoś blondyna z błękitnymi oczami. Jeszcze raz sprawdziłam napis na bilecie by się upewnić czy aby się nie pomyliłam lecz to na pewno jest moje miejsce.
- Przepraszam. - Powiedziałam, zwracając na siebie jego uwagę. 
- Tak? - Spytał z nieziemskim uśmiechem.
- Chyba siedzisz na moim miejscu. - Powiedziałam wskazując na napis na bilecie i na numerek na siedzeniu. W oczach chłopaka a raczej mężczyzny było widać lekkie zakłopotanie.
- Kurczę faktycznie. - Powiedział i zaczął grzebać w kieszeniach swoich spodni, z których po chwili wyciągnął biały bilecik. - No moje to T.5a. strasznie Cię przepraszam. - Powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy.
- Nic się nie stało grunt, że się wyjaśniło. - Powiedziałam i obdarowałam go uśmiechem, który on odwzajemnił i ruszył w stronę swojego miejsca, które znajdowało się po drugiej stronie. A ja rozsiadłam się wygodnie i wkładając słuchawki do uszu i puszczając z nich muzykę nie wiedząc kiedy zasnęłam. 
Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię.
- Już jesteśmy na miejscu. - Powiedziała stewardessa a ja od razu się rozejrzałam i zobaczyłam jak wszyscy zaczynają iść w stronę wyjścia więc ja postanowiłam iść w ich ślady. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i zaczęłam iść w stronę drzwi. Po przekroczeniu pierwszego stopnia od razu co przyszło mi na myśl to "Witaj Florydo!"  

 
Witaj blogu!
Witajcie wszyscy!
Stęskniliście się za mną?
Bo ja za wami tak i za waszymi komentarzami.
Więc powracam z częściowym imaginem o Niall'u.
No to co kto się stęsknił??

8 komentarzy:

  1. Fajny blog ! Zapraszam http://i-love-nial.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Stęskniłam się.
    Polecam bloga: newsy-o-gwiazdach-loli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww boski i to jeszcze z Niallerkiem <3 czekam na next --->

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra!! plus komentarz powyżej xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki sobie -.- Widziałam lepsze ;_____________________;

    OdpowiedzUsuń
  7. Super.! Uwielbiam Cie , ale nie mam konta Google :/ CZEKAM NA NEXTA.! ;*

    OdpowiedzUsuń