Oczami [t.i]:
Część 2:
- Ja pierdole.
- Noo.
- Macie dziecko?
- O w chuj by to.
- Ja… Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Bo Cię kochałam, i nie chciałam pozwolić na to żebyś tracił czas kiedy kariera ucieka ci przed oczami. Żałowałbyś że wiesz.
- Zaraz, to Camille? Tak ma na imię?
- Myślałem że to kot.
- Pokażesz ją nam?
- Jak wygląda?
- Teraz już wiem i co z tym zamierzasz zrobić?
- Nie wiem, do tej pory sobie radziłam i teraz sobie tez poradzę. Nigdy nie zamierzałam ci powiedzieć. – Powiedziałam.
- Pięć minut, wszyscy na swoje miejsca! – usłyszałam i odwróciłam się na pięcie aby odejść do swojego fotela. Po chwili podeszła Tay by poprawić mój wygląd. Chłopaki usiedli na swoich miejscach. Nie patrzyłam na nich, musiałam skupić się na pracy, nie chciałam zawalić w pierwszym dniu awansu bo dostałam go szybko i równie szybko mogą mi go odebrać. Rozległ się dźwięk ogłaszający rozpoczęcie programu, skupiłam się więc i zadawałam im pytania tak jak było w planie, oni też nie dawali po sobie poznać że cokolwiek wcześniej się wydarzyło. Kończąc rozmowę zauważyłam że wchodzi po cichu Sam z Camille. Dziewczynka pomachał do mnie rączką, i uśmiechnęła się do mnie tak samo jak robi to jej ojciec, siedzący tuż koło mnie. Program się skończył a ja jak najszybciej wstałam, żeby uniknąć ponownej sprzeczki z chłopakami. Niestety zatrzymał mnie szef, gratulując mi świetnej roboty jaką wykonałam i dając do podpisania umowę. Za nami stali 1D, wpatrzeni w jednym kierunku. Spojrzałam w to samo miejsce i ujrzałam moją córeczkę biegnącą prosto do mnie, trzymając w rączce otworzoną torbę z płatkami czekoladowymi.
- Idzie mała następczyni swojej matki, jaka ona urocz prawda chłopaki?
- Tak ma piękne oczy, jak jej matka.- Odparł Harry, patrząc na mnie z ukosa.
- Hej, mamusiu! Nie zgadniesz co się dzisiaj stało? – Podeszła wtulając się w moje kolana, podniosłam ją do góry i spojrzałam w oczy.
- Co takiego kochanie? – wszyscy teraz słuchali naszej krótkiej wymiany zdań.
- Josh złamał rękę a pani Hopkins wymiotowała, bo to było złamanie otwarte i było dużo krwi i wystawała mu kość, obrzydlistwo.
- Och to musiało być straszne - powiedział Mikael.
- Ale ja się nie bałam, powiedziałam Joshowi bo bardzo płakał że wszystko będzie dobrze.
- Moja kochana córeczka. To teraz pójdziemy coś zjeść, na co masz ochotę?
- To może pójdziecie z nami? Idziemy wraz z chłopakami coś zjeść do Sturbacksa. – powiedział Liam.
- Muszę wam odmówić, mam już umówione spotkanie z kimś innym, ale dziękuję za propozycje.
- No cóż, może innym razem lepiej się poznamy, prawda? – odparł Harry zwracając się do małej, uśmiechając się tak jak ona.
- Tak, może kiedyś. Na razie wszystkim! – powiedziałam na odchodnym, i wyszłam z budynku wyciągając z kieszeni telefon.
- To co może odwiedzimy Josha? – spytałam córki.
Oczami Harry’ego:
Dziewczyna nie chciała żebym się zbliżał do niej i do naszej… córki? Och, jak to dziwnie brzmi, chodź z drugiej strony jest to wspaniałe dziecko.
- Co teraz zrobisz? – spytał Liam.
- Chcę ja poznać, to moja córka.
- No to musisz się o to postarać, bo po [t.i] nie widać, żeby w ogóle chciała cię do niej dopuścić. – odpowiedział chłopak.
- Najpierw zrób test na ojcostwo, wtedy będziesz mieć większe szanse bo raczej wątpię w to że w akcie urodzenia jesteś zapisany jako ojciec, ale spytaj ją o to. – dodał Louis.
- Przecież wiadomo że to jego dziecko, jest podobna bardziej do Harry’ego niż do [t.i]. Te same włosy i uśmiech. – dodał Zayn.
- Tak zrobię, ale najpierw się z nią spotkam i pogadam.
- Jak to zrobisz, nie masz jej numeru telefonu i nawet nie wiesz gzie mieszka.
- Dlatego kazałem Paul’owi ją śledzić.
- Nieźle kombinujesz, to kiedy chcesz to zrobić?
- Jutro.
Oczami [t.i]:
Zadzwoniłam do James’a żeby spytać czy możemy z Camille odwiedzić Josha, nie miał nic przeciwko więc poszłyśmy jeszcze kupić pączki i misia dla poszkodowanego chłopca. Po drodze zastanawiałam się co teraz zrobić chodź żaden dobry pomysł nie przychodził mi do głowy. Jedyne co wiedziałam to na pewno to że nie oddam mu córki, ona zostanie ze mną. Harry i tak nie miałby dla niej czasu, cały czas ma koncerty albo pracuje nad nową płytą. A jakby dowiedzieli się o nas jego fanki nie miałybyśmy życia, a nie tego chciałam dla mojej córki. Zapukałam do drzwi czekając na odpowiedź. Po chwili James otworzył nam drzwi witając z szerokim uśmiechem. Weszłyśmy do środka, w powietrzu unosił się piękny zapach.
- Świetnie trafiłyście, akurat dzisiaj postanowiłem zrobić spaghetti, moje popisowe danie więc czujcie się zaproszone do wspólnego posiłku.
- Och, nie chcemy się wpraszać. – odrzekłam.
- Nie marudź tylko siadaj do stołu a ja wam zaraz podam kolacje… A co tak ładnie pachnie? Przyniosłyście pączki? Uwielbiam je.
- To chyba dobrze trafiłam, a gdzie Josh?
- W salonie, ogląda bajki. – Camille pobiegła w tamtym kierunku zostawiając nas samych. Poszłam za James’em do kuchni, skąd dochodziły te wspaniałe zapachy. Usiadłam na krześle przy schludnie nakrytym stole.
- To był ciężki dzień, chyba gorszy być nie może.
- Uwierz wszystko jest możliwe, czyli nie tylko mnie dał on w kość? – spytał mężczyzna mieszając w garnku.
- No, masakra jakaś, niby zaczął się dobrze ale potem to był szok.
- Mówisz o tym że spotkałaś rano całkiem przystojnego mężczyznę który podwiózł cię do pracy?
- To też, dostałam awans i jutro mam wolne.
- To świetnie, gratuluje. A ta zła część?
- Robiłam wywiad z Brytyjski zespołem, w którym jest ojciec Camille. Dowiedział się o jej istnieniu.
- Zaraz, mówisz o One Direction?
- Konkretnie o Harrym Styles’ie. Skąd wiesz…
- Oglądałem twój wywiad. Czyli nie chciałaś mu o niej mówić?
- A w życiu, a teraz… Jak się nie wykręcisz dupa będzie z tyłu. Nie wiem co zrobić.
- Nie wiem. Ale mam dobry obiad. – powiedział niosąc makaron i sos, po drodze wołając dzieciaki. Resztę wieczoru spędziliśmy z dziećmi przed telewizorem, podziwiałam Jamesa za to jak dawał sam sobie radę. Mało który facet poradził by sobie samotnie z wychowaniem dziecka a już na pewno nie Harry. Do domu wróciłam niosąc Camille na rękach, bo była zmęczona i zasnęła na kolanach w metrze co mnie aż tak bardzo nie zdziwiło. Po wejściu do mieszkania zamknęłam za sobą drzwi na klucz i poszłam położyć Cam do łóżka, szczelnie otuliłam ją kołdrą i ucałowała, w czoło. Wyglądała tak słodko kiedy spała. Poszłam do swojej sypialni po drodze zdejmując buty a torebkę rzucając w kąt. Stwierdziłam że mszę wziąć gorącą kąpiel a następnie założyłam pidżamy. Położyłam się i od razu usnęłam. Tej nocy nie śniło mi się zupełnie nic chodź zwykle przez moją głowę w czasie snu otaczają różnorodne sceny, czasami przyjemne a czasami nie za bardzo. Obudziła mnie córka, wskakując na łóżko i krzycząc głośno że jest sobota. Porzucałam się z nią poduszkami a następnie poszłyśmy wykonać poranną toaletę. Przebrałam się w to i ruszyłam do kuchni żeby przygotować śniadanie gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, zaskoczyło mnie to bo kto mógłby przychodzić o tak wczesnej porze. Ruszyłam do drzwi zastanawiając się kto to może być, otworzyłam drzwi a moim ukazał się nie kto inny jak Harry Styles.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać, a tak w ogóle dzień dobry, przyniosłem wam śniadanie.
- I myślisz że cię wpuszczę?
- Tylko nie mów że masz pełną lodówkę bo i tak ci nie uwierzę, a nie pozwolę żeby nasza córka chodziła głodna.
- Grrhrh, no dobra właź i mam nadzieję że cię nikt nie widział. - Wpuściłam go uchylając drzwi na tyle aby mógł wejść, od razu za nim je zamykając. Stał za mną rozglądając się, ruszyłam do kuchni a on za mną. Wskazałam mu miejsce i kazałam usiąść na wysokim stołku, podał mi papierowa torbę z crossaintami, które prze pięknie pachniały.
- No więc o czym chcesz pogadać?
-Nie domyślasz się? O dziecku którego jestem ojcem a ty matką, ma na imię Camille i mieszka tutaj, a tak właściwie to gdzie ona jest? Chyba jej ruskom nie sprzedałaś?
- Jest u siebie w pokoju, zaraz po nią pójdę, w końcu się musi dowiedzieć kto jest jej ojcem, powiemy jej teraz.
- Co?... To znaczy dobra. - odpowiedział, ujrzałam wahanie w jego oczach, to dobrze, właśnie obrałam inną taktykę, i mam nadzieje że dobrą. Poszłam do pokoju córki gdzie bawiła się samochodami wyścigowymi od dziadka, zadziwiała mnie, nigdy nie lubiła lalek, jak to powiedziała kiedyś "są takie sztywne". Spytałam jej:
- Kochanie, mam do Ciebie pytanie, chciałabyś poznać twojego tatę, tego prawdziwego?
- Jasne? Gdzie on jest?
- W kuchni, tylko wiesz że będziesz mu musiała powiedzieć tą ważna rzecz którą mówimy nie wszystkim?
- Dobrze, - odparła dziewczynka nieco spuszczając głowę zastanawiając się na czymś zawzięcie. Poszłyśmy do kuchni, gdzie nadal siedzący Harry spojrzał w naszą stronę.
- No więc to jest twój tata - powiedziałam do małej.
- Cześć - przywitał się krótko Harry.
- Myślę że jesteś fajny tylko muszę coś ci powiedzieć.
- Tak, co takiego? - spytał zaciekawiony Harry.
- Mam białaczkę. - odparła ze spokojem Camille, dokładnie go obserwując. Harry spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
.-To prawda, choruje od urodzenia, ale jest silna i bierze leki które jej pomagają chociaż nie na tyle by choroba się skończyła. - odpowiedziała na nie zadane pytanie. Mała tym czasie usiadła po lewej stronie Harry'ego, który nadal w szoku patrzył na mnie.
- Nie wiem co powiedzieć.
- Jak się dowiedziałam to płakałam przez pół dnia, a potem postanowiłam że będę walczyła o moje jedyne dziecko. - Camille wzięła z blatu rogal i poszła do salonu oglądać bajki, zostawiając ich ponownie samych. - Chciała odejść już pierwszej nocy po urodzeniu, a wtedy lekarze nie wiedzieli co jej jest, ale udało się im ją uratować.
- I nawet wtedy nie chciałaś mi powiedzieć? Pomógłbym ci! Wiesz o tym dobrze! - jednak moja taktyka nie zadziałała, myślała że jeśli dowie się od razu to ucieknie, a tu dupa.
- To nie takie łatwe, co byś ty wtedy pomyślał, olałbyś nas. Jak widzisz jakoś dałam sobie radę bez ciebie przez te wszystkie lata.
- Ale teraz jestem i chcę pomóc?
- Jak? Nie masz o tym zielonego pojęcia. Nawet nie będziesz mieć czasu żeby się nią opiekować.
- Powiedziałaś że laki nie pomagają, ale jest inny sposób, tak?
- Jest, operacja. Bardzo droga ale nawet ty nie masz tyle kasy jeśli o to ci chodzi.
- Uwierz.
Tu włączcie tą piosenkę
Pół roku później:
Oczami Harry'ego:
Po wielu rozmowach, namówiłem [t.i] żeby zgodziła się na operacje dla Camille. W tym czasie bardziej poznałem moją córkę i kocham ją z dnia na dzień coraz mocniej, ale jeśli chodzi o [t.i] to jeżeli uważałem na początku że jeszcze mogę z nią być kiedykolwiek to się nie myliłem chodź będę musiał jeszcze trochę poczekać. Dzisiaj nadszedł dzień operacji, a ja strasznie się denerwowalem zwłaszcza po tylu rozmowach z lekarzami. Już dawno zrobiłem testy na ojcostwo, które potwierdzały że jestem ojcem Cam. Od lekarzy dowiedziałem się że jest ryzyko niepowodzenia. Jednak po dłuższym namyśle wraz z [t.i] zgodziliśmy się na zabieg. Tydzień temu media dowiedziały się całej prawdy kiedy to podczas koncertu wziąłem Camille na scenę i przedstawiłem ją. Moje wyznanie wywołało burzę. Już wcześniej wyciekały zdjęcia moje i i dziewczyn do netu, które zrobili paparazzi, myślałem że [t.i] mnie zabije, pomyliłem się jednak. Powiedziała tylko że i tak w końcu musiało wyjść to na jaw. Od rana siedzieliśmy z [t.i] w szpitalu gdzie trwała operacja. Co jakiś czas pielęgniarka przychodziła pielęgniarka powiadamiać nas o stanie Camille. Operacja trwała już kilka godzin, nadal się nie kończą. Około 14 przybyła do szpitala rodzina i przyjaciele. Teraz wszyscy czekaliśmy na dobre informacje. Niestety takich nie dostaliśmy. Z sali wyszedł szybko lekarz. Zdziwiło mnie to i zaniepokoiło jednocześnie. Wszyscy spojrzeliśmy na niego. Ja i [t.i] wstaliśmy jednocześnie. Na naszych twarzach malował się niepokój. W głębi czułem że coś jest nie tak.
- Wystąpiły komplikacje, jest z nią bardzo ale podjęliśmy decyzję natychmiastowego przerwania operacji... - w tym momencie z sali wybiegła pielęgniarka, wołając go z powrotem. Odszedł od nas szybko. Zniknął za drzwiami. Wiedziałem ze stało się coś złego, nie mogłem jednak się ruszyć. Wpatrywałem się tępo w drzwi za którymi przed chwilą zniknął lekarz. Stojąca koło mnie [t.i], szybko pobiegła za nim, również znikając za drzwiami. Nie wiem ile to wszystko trwało, może kilka minut a może kilkadziesiąt. Po jakimś czasie usłyszałem ściskający serce krzyk. Był on tak rozpaczliwy że w końcu byłem w stanie się ruszyć. Ruszyłem do drzwi zza których dobiegł ów krzyk. Otworzyłem je a moim oczom ukazał się rozpaczliwy obraz. [t.i] stała nie więcej niż trzy kroki przede mną usiłując dostać się do stołu na którym leżało nasze dziecko, przeszkadzała jej w tym jedna z pielęgniarek zastawiając jej przejście. Spojrzałem poza nie i zobaczyłem lekarzy pobudzający serce Cam do życia. Mimo ich wysiłku. Jej już z nami nie było. Ona odeszła. Wiedziałem to patrząc na jej twarz jeszcze przed chwilą śpiącą lecz teraz już nie spała. Jej dusza po prostu opuściła jej ciało. Leżała bez życia na zimnym stole. W moich oczach pojawiły się łzy.Wypchali nas bezceremonialnie z sali, zostaliśmy na korytarzu. [t.i] upadla na kolana, objąłem ją klęcząc obok niej. Drżeliśmy wstrząsani cichym płaczem. Więcej z tego dnia ciężko jest mi sobie przypomnieć. Nasza córka zmarła a ja przez długi czas pytałem Boga, dlaczego odebrał nam to co nas tak naprawdę połączyło. Chodź nadal nie znam odpowiedzi, nie przestałem w niego wierzyć, ale zwątpić można. Zwątpienie jest dobre, bo wtedy dostałem znak od niego i poszedłem do przodu. Zdążyłem ja na szczęście pokochać.
''Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"
- Jan Twardowski
Hej wszystkim, dodałam ostatnią część.
Mam nadzieję sprostałam waszym oczekiwaniom.
Chciałam tez oznajmić że w tym tygodniu wraz z Wamprisem, drugą adminką
będziemy dodawać smutne imaginy,
dlatego nazwałyśmy go smutającym tygodniem.
A ja bym chciała tyle komentarzy, co pod wcześniejszą częścią.
I chciałabym w imieniu również Wampris i Gumiżelki
podziękować wszystkim 69 obserwującym.
Wiedzcie że Harry nad wami czuwa.
Katherine
Super. Taki smutny... :(
OdpowiedzUsuńmatko .. boski ! xoxo
OdpowiedzUsuńTaki super ze az się popłakałam Alusia :)
OdpowiedzUsuńNadal nie wiem czy ti(; p) i Harry będę razem i nie wiem czy ta białaczka była wymyślona czy nie-pokręciłaś!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Popłakałam się .
OdpowiedzUsuńZgadzam się i też się popłakałam :'(
UsuńPłacze jak głupia już od kilku minut... może dlatego, że zawsze się zbytnio wczuwam w sytuację... czekam na więcej smutasów
OdpowiedzUsuńNie żeby coś ale mojego nicka nie powinnaś odmieniać bo zrobiłaś ze mnie faceta !! A tak wgl to imagin zajebisty :-*
OdpowiedzUsuńsorki, nadal mam z tym problemy:P
UsuńSuper <3 Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://anotherworldstory1d.blogspot.com/
http://imaginyodmajki.blogspot.com/
/Smile /Liamkowa xx.
Zajebisty imagin.! Popłakałam się :c (Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą - ks. Jan Twardowski patron mojej szkoły;))
OdpowiedzUsuńSuper imagin , ale nad nim popłakałam się chyba najmocniej niż nad innymi :(:(
OdpowiedzUsuńpopłakałam się i jeszcze ta muza na końcu poprostu dołująca
OdpowiedzUsuńNo i beek. :c
OdpowiedzUsuńOMG serio poplakalam sie jestes mega wiecej takich prosze !
OdpowiedzUsuń