Twoimi oczami:
Chłodny
jesienny wiatr rozwiewał mi włosy i wciskał się pod kurtkę, zacisnęłam mocniej
szalik i dopięłam jej suwak, wsunęłam ręce głęboko do kieszeni dalej
przechadzając się alejkami tego pamiętnego parku. Właściwie nie wiem dlaczego
tu wróciłam i to akurat dzisiaj w naszą rocznicę, nie wiem dlaczego ale od
dawna coś mnie tu ciągnęło, nie dawało spać po nocach i normalnie funkcjonować
za dnia. Choć minęło już tyle lat ja wciąż mam te wspomnienia przed oczami
jakby wydarzyły się ledwie parę dni temu. Przechadzając się tak powoli
przypominałam sobie wszystkie miłe i te mniej miłe chwile a w mojej głowie jak
na kinowym ekranie wyświetlały się poszczególne scenki: para roześmianych
nastolatków gania się ze śmiechem miedzy drzewami, tarza po trawie, tańczy w deszczu, bawi się z psem, odbywa romantyczny piknik, są mega szczęśliwi przytulają się
i całują, teraz kłócą się w deszczu by po chwili znów się pogodzić, obserwują
gwiazdy w nocy i chmury za dnia. Z tych rozmyślań wyrwało mnie wpadniecie na
starszego męszczyznę który również tędy spacerował.
-Coś się
stało ?- zapytał a ja teraz zorientowałam się że z oczu grubymi
strumieniami lecą łzy z czego dopiero teraz zdałam sobie sprawę.
- Nie nic –
odparłam łamiącym się głosem przecierając policzek wierzchem jednej dłoni a
drugą szukając chusteczek.
-Ale
przecież panienka płacze- nie odpuszczał mężczyzna, podając mi chusteczki
-
Wspomnienia – odpowiedziałam uśmiechając
się przez łzy, najwidoczniej jego też coś trapiło bo odpowiedział mi takim
samym smutnym uśmiechem, poklepał po ramieniu i oboje rozeszliśmy się w swoje
strony.
Zamierzałam
już opuścić park ale chciałam jeszcze raz zobaczyć tą ławkę „naszą” ławkę, po
prosu coś ciągnęło mnie w jej kierunku tak cholernie mocno że nie mogłam tam
nie pójść, weszłam w alejkę prowadzącą do niej, po drodze kupiłam kawę chcąc się odrobinkę ogrzać gdyż dzień był naprawdę chłodny jak na wrzesień. Gdy byłam
już blisko dostrzegłam że siedzi na niej jakiś facet, na oko jakieś 25 lat, gdy
podeszłam bliżej odkryłam, że płacze a jego łzy skapują na jakąś fotografie którą
nagle przedarł na pół, i upuścił na ziemie tak, że mogłam dostrzec co na niej
było, była to fotografia która tak dobrze znałam, zdjęcie moje i Liama z czasów gdy jeszcze byliśmy
razem szczęśliwi, przyjrzałam się jeszcze raz mężczyźnie na ławce i wtedy go
rozpoznałam.
Zatrzymałam się z głośnym chrzęstem żwiru po butami zaledwie parę metrów od niego, serce boleśnie zatłukło mi się o żebra na jego widok, wypuściłam kubek który z głuchym pacnięciem upadł rozlewając wokół swoja zawartość co przykuło spojrzenie Liama. Gdy wreszcie mnie dostrzegł i rozpoznał, co poznałam po jego pięknych choć w tej chwil zapuchniętych i czerwonych od płaczu oczach, moje serce zamarło a ciało zesztywniało uniemożliwiając jakikolwiek ruch, on też zmarł w pół ruchu. Z boku ta scena musiała wyglądać na stop klatkę, nawet wiatr przestał wiać jakby w oczekiwaniu na to co się ma stać. Wpatrywaliśmy się w siebie tak przez dobrą minutę. Aż w końcu Liam wstał otworzył usta i chciał podejść ale ja bałam się tego co mogę usłyszeć zwłaszcza po tym co Modest kazało mi zrobić i po tym co widziałam przed chwilą, natychmiast odwróciłam się na piecie i nie czekając na nic pobiegłam jak najszybciej przed siebie, słysząc za sobą kroki Liama, wiedziałam że jeśli zaraz czegoś nie wymyślę to mnie dogoni i złapie, bo jest znacznie bardziej wysportowany ode mnie, poza tym wyższy co znaczy że ma też dłuższe nogi, no i on ma wygodne tenisówki a ja koturny. Jednak nie poddawałam się biegłam co sił w nogach słuchając jego rozpaczliwego krzyku z prośbą abym się zatrzymała, ja jednak nie mogłam po prostu nie mogłam. Korzystając ze znajomości parku chciałam przebiec przez trawnik i zgubić go za tym wysokim żywopłotem, za którym kiedyś była dziura w murze przez która można łatwo przeskoczyć, modliłam się by nadal tam była. Przebiegłam miedzy krzakami żywopłotu i skręciłam gwałtownie w lewo, wyrwa w murze dalej była na swoim miejscu teraz tylko ją przeskoczyć i dalej do metra tam w tłumie na pewno uda mi się zniknąć mu z oczu. Już szykowałam się do jej przeskoczenia gdy usłyszałam szelest liści za sobą, głupia odwróciłam się sprawdzić czy to on i czubkiem buta zahaczyłam o wystającą cegłę, nie zdołałam złapać równowagi i z całym impetem upadłam na ziemię, to było ostatnie co zapamiętałam, bo potem nastała ciemność.
Zatrzymałam się z głośnym chrzęstem żwiru po butami zaledwie parę metrów od niego, serce boleśnie zatłukło mi się o żebra na jego widok, wypuściłam kubek który z głuchym pacnięciem upadł rozlewając wokół swoja zawartość co przykuło spojrzenie Liama. Gdy wreszcie mnie dostrzegł i rozpoznał, co poznałam po jego pięknych choć w tej chwil zapuchniętych i czerwonych od płaczu oczach, moje serce zamarło a ciało zesztywniało uniemożliwiając jakikolwiek ruch, on też zmarł w pół ruchu. Z boku ta scena musiała wyglądać na stop klatkę, nawet wiatr przestał wiać jakby w oczekiwaniu na to co się ma stać. Wpatrywaliśmy się w siebie tak przez dobrą minutę. Aż w końcu Liam wstał otworzył usta i chciał podejść ale ja bałam się tego co mogę usłyszeć zwłaszcza po tym co Modest kazało mi zrobić i po tym co widziałam przed chwilą, natychmiast odwróciłam się na piecie i nie czekając na nic pobiegłam jak najszybciej przed siebie, słysząc za sobą kroki Liama, wiedziałam że jeśli zaraz czegoś nie wymyślę to mnie dogoni i złapie, bo jest znacznie bardziej wysportowany ode mnie, poza tym wyższy co znaczy że ma też dłuższe nogi, no i on ma wygodne tenisówki a ja koturny. Jednak nie poddawałam się biegłam co sił w nogach słuchając jego rozpaczliwego krzyku z prośbą abym się zatrzymała, ja jednak nie mogłam po prostu nie mogłam. Korzystając ze znajomości parku chciałam przebiec przez trawnik i zgubić go za tym wysokim żywopłotem, za którym kiedyś była dziura w murze przez która można łatwo przeskoczyć, modliłam się by nadal tam była. Przebiegłam miedzy krzakami żywopłotu i skręciłam gwałtownie w lewo, wyrwa w murze dalej była na swoim miejscu teraz tylko ją przeskoczyć i dalej do metra tam w tłumie na pewno uda mi się zniknąć mu z oczu. Już szykowałam się do jej przeskoczenia gdy usłyszałam szelest liści za sobą, głupia odwróciłam się sprawdzić czy to on i czubkiem buta zahaczyłam o wystającą cegłę, nie zdołałam złapać równowagi i z całym impetem upadłam na ziemię, to było ostatnie co zapamiętałam, bo potem nastała ciemność.
***
Tak na początek to dziękuję wam za wszystkie pozytywne komentarze, jesteście kochani :* :*
Miałyśmy już skończyć smutaśny tydzień, ale wpadłam na pomysł tego opowiadania ale jeśli nie chcecie to mogę tak go skończyć.
Zdjęcie końca nie bardzo pasuje (kto czytał ten wie) ale jak je zobaczyłam to tak mi się spodobało, że je wstawiłam, a dla jednej fotki nie będę zmieniać treści.
A teraz zachęcam do komentowania :*
~Wampris~
PS. jak chcecie o coś zapytać lub zaproponować to piszcie :)
Mi siębardzo podoba, az łeska w oku się zakręciła. Ja tam chcę następną część. Alusia
OdpowiedzUsuńBoski, aaaaaaa! Chce następną cześć, ale szybciutko, bo nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńExtra nie kończ tego tak to musi mnieć szczęśliwe zakończenie :>
OdpowiedzUsuńUmarłam, czy zemdlałam? Bo nie wiem ? :D A imagin boski
OdpowiedzUsuńSzkoda,że ja nie mam takiego talentu do pisania,co do imaginu to jest ekstra *.*
OdpowiedzUsuńOchh meega *_*
OdpowiedzUsuńCudnie piszesz, a ten imagin jest tego dowodem ;>
Podoba mi się.
Nie kończ go tak szybko, pisz dalej :)
Pozdrawiam Bella♥
Zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
PROSZĘ O KOLEJNĄ CZĘŚĆ! ♥
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ta ostatnia fotka aż tak nie pasuje?!
OdpowiedzUsuńW końcu ona też biegła xdxd
Imagin po prostu PIĘKNY! :3
Bardzo mi się podoba :-)
Pewnie jak się ocknie zobaczy nad sb Liama ;)
Przy okazji zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Cccuuddddooo!!!!!
OdpowiedzUsuń