poniedziałek, 8 lipca 2013

Harry cz. I

Włączcie sobie tutaj piosenkę
Oczami [t.i]

Muszę to zrobić. Muszę mu powiedzieć – pomyślałam siedząc na ławce w parku. Nie mogę dłużej ukrywać moich uczuć do niego. Przecież nie mogę być z kimś kogo nie kocham. Czekałam na mojego chłopaka trzymając w ręce kubek kawy kupionej w Starbucksie. Była wczesna pora marcowej soboty, otuliłam się szczelniej szalikiem myśląc jaki to będzie dla niego szok. Dzisiaj się nie malowałam, związałam włosy tylko moje blond włosy w koński ogon i włożyłam to, po czym pospiesznie wyszłam z domu po drodze kupując kawę. Mama siedziała w kuchni, nie pochwalała mojej decyzji ale też nie mówiła tego na głos. Nie będę psuła mu przecież życia swoją osobą. Moje rozmyślania przerwał głos, który tak dobrze znałam.
- Hej, wysłałaś mi sms’a, przyszedłem tak szybko jak mogłem, coś się stało…? – spytał chłopak przysiadając się do mnie i obejmując silnym ramieniem, jego kręcone włosy musnęły moje ramię kiedy pocałował mnie w policzek. Odsunęłam się od  niego lekko, dając znak że nie chce żeby to kontynuował.
- Nie, a właściwie tak. Wyjeżdżam, do ojca do Nowego Yorku. Nie możemy się spotykać, związek na odległość nie ma sensu. – powiedziałam na jednym tchu nie patrząc mu w oczy.
- Co?! Wcale nie! Damy radę [t.i]
- Nie oszukujmy się, to i ta nie ma sensu już teraz, rozstalibyśmy się prędzej czy później.
- Wolałbym później, albo najlepiej wcale, Kocham Cię! – krzyknął.
- Nie, to się nam tylko wydawało, każde z nas musi iść w swoim wybranym kierunku.
- Moim kierunkiem jest iść z tobą przez życie!
- Tak ci się tylko wydaje, musisz dorosnąć Harry. Muszę już iść, wieczorem mam samolot i chciałabym żebyśmy nie utrzymywali ze sobą kontaktu. – Odeszłam szybko, zostawiając chłopaka w szoku, po moim policzku leciała samotna łza. Nie chciałam tego, tak bardzo nie chciałam ranić Harry’ego Stylesa.

Oczami Harry’ego:

Siedziałem na ławce, jeszcze przez chwilę po odejściu [t.i] czułem jej zapach unoszący się w powietrzu. Jej słowa ciągle dźwięczały w mojej głowie niczym dzwon kościelny po uderzeniu odbijały, zostawiając otępienie. Nie spodziewałem się że kiedykolwiek powie mi cos takiego. Nie ona, była przecież moją miłością! Myślałem że mnie kocha, jednak nawet teraz po tym jak mi powiedziała to prosto w twarz nie mogłem uwierzyć, bądź nie chciałem że to naprawdę koniec tej wspaniałej bajki, którą razem tworzyliśmy. Nie zdawałem sobie sprawy jak długo tak siedziałem w otępieniu, dopóki ktoś potrząsając moim ramieniem mówił coś do mnie, nie wiedziałem co w uszach słyszałem tylko słowa [t.i].
- Harry, Harry! Rusz się! Nie możesz tak siedzieć przez cały dzień. – usłyszałem głos Lou. Zawsze był przy mnie, zapomniałem że o on mnie tu przywiózł i czekał na mnie w aucie.
 - Ok. – powiedziałem, nie mogłem wykrztusić z siebie nic więcej. Wstałem i poszedłem z moim przyjacielem do auta. Opowiedziałem mu w drodze  do domu co się stało.
- I co zamierzasz to tak zostawić? Rusz głową, zrób coś, pogadaj z nią.
- Lou, ale ona wyjeżdża dzisiaj wieczorem, która jest godzina?
- 17, przesiedziałeś tam cały dzień, nie mogłem cię znaleźć, ale w końcu się udało. O której [t.i] ma samolot?
- Wieczorem, ale nie wiem o której dokładnie.
- To zadzwoń do jej mamy, ona powinna chyba wiedzieć, no nie?
- A no tak, co ja bym bez ciebie zrobił  Boobear?
- No nie wiem, i nie nazywaj mnie tak! – powiedział lekko zdenerwowanym głosem, lecz wiedziałem, że i tak się nie obrazi. Znalazłem numer do matki [t.i], nacisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem aż odbierze. Po kilku sekundach usłyszałem głos, wydobywający się z mikrofonu telefonu. Powiedziała że właśnie odjeżdża z lotniska, na które zawiozła [t.i].  Lou przyspieszył i w kilka minut znaleźliśmy się na miejscu. Wybiegłem z samochodu, i ruszyłem do sali odpraw. Moich uszu dobiegł dźwięk z mikrofonu. Już jej nie ma, nie zdążyłem. W tej chwili pomyślałem że może jednak rzeczywiście nie jesteśmy sobie pisani. Powinienem o niej zapomnieć. Tak będzie najlepiej.

Pięć lat później:

- Harry, rusz się, nie zdążymy na samolot! – krzyczał na mnie z dołu Paul. Pospiesznie zawiązałem buty wziąłem walizkę, plecak i zbiegłem na dół. Wszyscy już tam stali i czekali na mnie, Liam kłócił się z Lou który chcąc zrobić mu dowcip wsadził masło w skarpety, Zayn przeglądał się w lusterku a Niall wcinał kanapkę. Paul natomiast rozmawiał z kimś przez telefon, wolną ręką próbując uciszyć chłopaków.
- To co jedziemy? – spytałem. Wszyscy ruszyliśmy do drzwi.
- Nowy York czeka, proszę państwa! – krzyknął Lou.

Oczami [t.i]:

- Mamo, pospiesz się, spóźnię się do przedszkola przez ciebie! – usłyszałam krzyk Camille z korytarza. Założyłam szybko żakiet na to co wcześniej na siebie założyłam, wzięłam torebkę i wybiegłam z pokoju. Wzięłam córkę za rękę, zamknęłam drzwi mieszkania i pobiegłyśmy szybko na przystanek metra. Wskoczyłyśmy w ostatniej chwili. Wzięłam córkę na kolana i spytałam:
- Kucyki, kok czy warkocz?
- Kucyki! – zawołała mała, podając mi dwie różowe gumki do włosów i kilka spinek w tym samym kolorze. Rozczesałam jej włosy grzebieniem wyciągniętym ze swojej torebki, dzieląc na pół, następnie ułożyłam z nich dwie równe kitki.
- Podoba się? – zapytałam małą.
- Jasne! – odparła z radością, poruszając energicznie głową tak że jej kręcone włosy związane w dwa kucyki śmignęły mi śmiesznie przed oczami.
 - To dawaj mamie całusa.
- Nie, chyba ze kupisz mi czekoladowe płatki na mleko.
- Kupię po pracy. – odparłam po czym pocałowałam córkę w policzek. Uśmiechnęła się do mnie szeroko, tak jak jej ojciec.  Kurczę, kolejny raz o nim myślę, przecież i tak mu nigdy nie powiem że ma dziecko którego nawet nie chce, jego nie ma w moim życiu i nigdy nie będzie.
- Wychodzimy, mamo! – powiedziała Camille. Wzięłam ją ponownie za rękę i wyszłyśmy z metra kierując się w stronę przedszkola. Odprowadziłam ją pod same drzwi jej sali, ucałowałam w czubek głowy i pomachałam na pożegnanie, widziałam jak odchodzi do swoich koleżanek. Spojrzałam na zegarek. Kurczę jestem spóźniona! Wybiegłam z budynku wpadając na James’a, ojca kolegi Cami, Josha.  
- Oj, przepraszam. – powiedziałam, po czym wyminęłam obu mężczyzn.
- Widzę że się pani spieszy. Może mógłbym panią podwieźć?
- Nie chciałabym robić kłopotu, ale to bardzo miłe z pańskiej strony.
- Nie robi pani kłopotu, to wręcz przyjemność podwozić tak piękną kobietę. Niech pani poczeka, zaprowadzę syna i zaraz wracam. – i wszedł do budynku przeszkolą, nie czekając na moją odpowiedź. Zaczekałam więc, po chwili mężczyzna wyszedł i ruszyliśmy do jego auta stojącego na parkingu. Jechaliśmy rozmawiając o naszych dzieciach. Spytałam go o żonę, odparł że zmarła tuż po porodzi syna, on zaś zapytał co z ojcem Camille.
- Mieszka w Wielkiej Brytanii, nie wie o jej istnieniu i wolałabym żeby tak zostało. – odparłam nieco zmieszana.
- To stąd pani akcent? Taka piękna kobieta jak pani to pewnie kogoś ma.
- Nie zgadł pan, jestem sama z córką. Tutaj w Nowym Yorku mieszka jeszcze mój ojciec i brat, natomiast matka w Londynie.
- Ja też nie mam szczęścia, chodź nie wiem czy to przez wygląd, dotąd myślałem że jestem niczego sobie. – powiedział, spojrzałam na niego miał piękne oczy i idealny kształt kości policzkowych, czarne włosy gładko zaczesane do tyłu nadawały mu ciekawego wyglądu biznesmena. Właśnie zatrzymał się pod budynkiem telewizji, gdzie pracowałam jako operator dźwięku.
- Jest pan całkiem przystojny. – odparłam krótko, wychodząc z auta.
- Może zaprzestańmy z tym panem – stwierdził zamykając drzwi auta i obchodząc auto. – Jestem James. – wziął moją rękę i ją ucałował, była to dość niezręczna sytuacja.
- Jestem [t.i]. Miło mi cię poznać i dziękuję za miłą przejażdżkę, do zobaczenia mam nadzieję – powiedziałam, po czym odeszłam  zostawiając James’a samego.

Teraz włączcie
Oczami Harry’ego:

Właśnie czekałem na Lou, który poszedł do najbliższej kawiarni po kawę na wynos, rozglądałem się pod studiem telewizji w Nowym Yorku, gdy zauważyłem dziewczynę o długich blond włosach, wysiadającej z samochodu jakiegoś faceta. Patrzyłem na nich, zazdroszcząc tego szczęścia którego mi od kilku lat nie dane było posiadać. Mężczyzna ucałował ją w rękę, wymienili jeszcze kilka słów, kobieta odwróciła się i zaczęła zbliżać się w moim kierunku. Spuściłem wzrok, spojrzałem na nią gdy był już niedaleko mnie i zamarłem w półkroku. To była ona, to była moja [t.i]. W mojej głowie zahuczało od niespokojnych myśli. W tej chwili zadzwonił jej telefon, odebrała i wbiegła szybko do studia nawet mnie nie zauważając. Stałem tak jeszcze z wielkim zdziwieniem malującym się na mojej twarzy, gdy podszedł do mnie Louis, z kubkami gorącego napoju w rękach. Podał mi jeden z nich i zapytał:
- Coś się stało? Wyglądasz jakbyś dopiero co zobaczył ducha.
- Bo tak właśnie się stało, właśnie zobaczyłem [t.i]. Ona tu pracuje, to znaczy nie wiem, chyba.
- Żartujesz? Co powiedziała jak cię zobaczyła? Ucieszyła się? Jak teraz wygląda? – zasypał mnie ogromem pytań.
- Ni nie powiedziała, nawet mnie chyba nie zauważyła, podwiózł ją jakiś gości czarnym porsche cayenne.
- Myślisz że z nim jest?
- Nie wiem, dowiedzmy się. Tym razem mi nie ucieknie, a i wygląda świetnie.

Oczami [t.i]:

- Przybiegnij tu szybko, mamy dobre wieści. – powiedział szef z mojego biura. Pobiegłam jak najszybciej, nie zwracając na nic uwagi. Przed drzwiami jego gabinetu ogarnęłam się i przykleiłam do twarzy uśmiech, co nie było zbyt trudne. Zapukałam do drzwi, po usłyszeniu zaproszenia weszłam zamykając za sobą drzwi. Pomieszczenie nie było duże lecz przestronne i gustownie wyposażone. Za biurkiem siedział Mikael Warmhaus, mój szef.
- Usiądź, mam dobrą i złą wiadomość, zacznę od tej złej. Jackie odeszła, dziś zostawiła na moim biurku wypowiedzenie – wskazał na dokument w teczce. - A teraz dobra, ty zajmiesz jej miejsce – powiedział spokojnym tonem.
- Dziękuję bardzo, że mogę sprawdzić się w tej posadzie.
- To wspaniale, zaczniesz od dzisiaj, najpierw rozmowa z byłą reporterką gazety zajmującą się zabójstwami i tajemniczymi zaginięciami a potem wywiad z jakimś zespołem. Zadzwoniłem już do Ty, zajmie się tobą, no wiesz przygotuje cię itd. A teraz możesz już iść, po południu przyślę ci nową umowę do podpisania. A i skończysz dzisiaj trochę później niż zwykle, więc jeśli chcesz podeślemy samochód po Camille i ktoś przywiezie ją tutaj.
- Dziękuję jeszcze raz.
- Nie masz za co, jesteś dobra w tym co robisz, powodzenia – powiedział to a ja ogarnięta ogromnym szczęściem wyszłam z jego gabinetu. Ruszyłam do swojego nowego miejsca pracy po drodze, dzwoniąc do przedszkola aby powiadomić że dzisiaj Camille odbierze Sam, moja nowa sekretarka i żeby się o nic nie martwili. Ranek udał się świetnie, Ty przebrała mnie w to i nałożyła lekki makijaż, następnie przeprowadziłam wywiad lecący na żywo z reporterką o której wcześniej wspomniał Mikael, była bardzo miła i z chęcią odpowiadała na zadane przeze mnie pytania. Potem nastąpiła przerwa w programie, trwająca około 20 minut więc przyszedł czas na przywitanie się z zespołem z którym miałam rozmawiać niebawem. Czekali tutaj cały ranek, więc przyszli szybko. Właśnie rozmawiałam z kamerzystą gdy odezwała się Sam.
- [t.i] to oni. – odwróciłam się szybko z uśmiechem, który szybko przerodził się w zdziwienie, następnie szok. – To jest Liam Payne, Niall Horan, Zayn Malik, Louis Tomlinson i …
- Harry Styles. – dokończyłam za nią.
- Znacie się? To świetnie, zostawię was samych a ja pojadę po Camille, mówiłaś żeby kupić jej czekoladowe płatki po drodze?
 - Tak, i przypilnuj żeby całych nie zjadła, bo potem znowu będę musiała z nią chodzić po lekarzach jak zacznie marudzić że ją brzuch boli. – powiedziałam a ona odeszła, szybko się oddalając. Ciszę przerwał Liam.
- Nie wiedziałem że wywiad z nami przeprowadzi była dziewczyna Harry’ego.
- Lubię płatki czekoladowe – podsumował Niall.
- Perrie też, zwłaszcza jak jest głodna – odparł do Nialla Zayn.
- Masz faceta? – spytał Lou.
- Hej – rzekł ostatni z nich, Harry.
- Cześć, ja też nie wiedziałam że będę z wami rozmawiała, dzisiaj dostałam awans. – powiedziałam bardziej do Liama, niż do całej reszty.
- Masz faceta? – powtórzył pytanie Louis.
- Nie.
- Wiesz że Harry cierpiał jak go zostawiłaś?
- No, nic nie jadł.
- I nie patrzył w lusterko.
- Siedziałem przy nim cały czas, po tym incydencie.
- Jesteśmy jego przyjaciółmi a ty go tak potraktowałaś, i uciekłaś jak tchórz – tego już było za dużo. Harry chciał coś powiedzieć, ale to ja im jednak odpowiedziałam.
- ZAMKNIJCIE SIĘ WSZYSCY DO JASNEJ CHOLERY! Myślicie że chciałam go zostawić? Wyjechałam bo tak było najstosowniej jak zaszłam z nim w ciążę, nie chciałam mu niszczyć przyszłości – wydarłam się na nich, wszyscy stali przede mną z osłupiałymi minami, dopiero teraz uświadomiłam sobie co powiedziałam. Na szczęście nie było nikogo w tej Sali, kto mógłby to usłyszeć.


Siemacie ludzie!
To jest pierwsza część, i na na pewno będzie jeszcze jedna,
ale przewiduję iż będzie ich trzy.
Więc dużo komentarzy sobie życzę,
a wam natomiast pozytywnej energii bo jest lato,
a teraz trzeba jej bardzo dużo!

Katherine

16 komentarzy:

  1. SUPER :D Kiedy następna część? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super... Czekam.na ciąg dallszy...

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja... NIe mogę się doczekać następnej części :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisz szybko kolejną część <333 prooooszę

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste, idealnie dobrana muzyka, co tu dużo mówić... MEGA TALENT!
    Czekam na nn;*

    Zapraszam przy okazji:
    http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww! Jupiiii!
    Zajebisty początek jak powiadasz trylogii ;p
    Błagam Cię nie rób, że Harry będzie chciał się poznać z ich córką i będzie chcieć żyć z no z nami xdd
    Wymyśl coś co nikt nie pisał jeszcze jak oni się spotykają i ona była w ciąży i wiesz o co chodzi.
    Mam nadzieję, ze wymyślisz coś : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej imagin swietny tylko prosze niech nie konczy sie jak kazdy happyendem tylko moze Harry niech znajdzie sobie jakas dziewczyne , niewazne , wazne zeby nie konczyl sie happyendem . Ok . Pliss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Niech będzie HAPPY END, ale coś smutnego w środku. Taki Fajny imagin MUSI się dobrze skończyć!!!


      Potterowa ;*

      Usuń
  8. Boski. :3 Dawaj kolejną. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG!! Super! masz wielki talent ! Życzę weny ;)

    ~ Agnes

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały imagin, czekam na następną część <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebiste <3 dodaj szybko następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  12. omommomoomoomom *-*
    Dawaj dalej bo nie wytrzymam *-*

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny imagin, czekam na next i pozdrawiam ilovemusic

    OdpowiedzUsuń