Szłam szybko w stronę najbliższego przystanku, gdy byłam już blisko, zauważyłam autobus 96, który zatrzymuje się dokładnie minutę drogi od naszego domu. Ruszyłam biegiem w jego stronę. Pewnie bym zdążyła, gdyby nagle zza rogu nie wyszedł jakiś gość wpatrzony w wyświetlacz swojego telefonu. Nie zdążyłam odskoczyć i wpadłam prosto w niego, co gorsze, chłopak miał w rękach paczkę z Mc Donalda, której zawartość była teraz na mojej ulubionej koszulce z logiem ulubionego zespołu.
- Idioto mógłbyś patrzeć gdzie leziesz, przez ciebie właśnie uciekł mi autobus!- wrzeszczałam na niego chcąc rozładować stres zbierający się we mnie przez cały ten dzień, chłopak patrzył na mnie zdezorientowany, podczas gdy ja wyciągałam frytki z dekoltu.
- Ja... przepraszam- wydukał.
- W dupę sobie wsadź to swoje przepraszam!- dorzuciłam zbierając z ziemi swoją torebkę i rzeczy które z niej wypadły. Odbiegłam od niego jak najszybciej chcąc uniknąć kłótni i zniknęłam między budynkami.
Do domu wróciłam dopiero po godzinie pieszej wędrówki. Byłam na maksa zła na moją przyjaciółkę.
- Czy tak ciężko jest odebrać telefon?!- zapytałam wpadając do jej pokoju.
- Przepraszam, ale gdzieś go zgubiłam.-tłumaczyła zaspanym głosem.
-Ta jasne- powiedziałam ironicznie- zresztą nie ważne idę spać.- jak powiedziałam tak zrobiłam.
Następny dzień:
Dzisiaj nie mam wykładów więc chciałam sobie dłużej pospać. Niestety nie było mi to dane, piękny sen przerwał mi natarczywie dzwoniący telefon. Ale chwila, to wcale nie jest mój dzwonek, stwierdziłam, jedną ręką szukając telefonu na szafce nocnej. Przetarłam oczy i sprawdziłam wyświetlacz, było kilka nieodebranych połączeń, od jakiegoś numeru, przejrzałam go jeszcze raz i rozpoznałam, to był mój numer. Walnęłam się ręką w czoło, pewnie wczoraj przez pomyłkę wzięłam telefon tego gościa, no po prostu super. Po chwili telefon znów zadzwonił, nie pewnie odebrałam.
- Yyy hej- niepewnie powiedział głos po drugiej stronie, no tak po tym napadzie szału wczoraj pewnie mam mnie za wariatkę i się mnie boi.
-Hej- odpowiedziałam miło chcąc choć trochę go do siebie przekonać.
- Jak już pewnie zauważyłaś telefon który masz nie należy do ciebie.
- Tak zauważyłam, i przepraszam za wczoraj, kiepski dzień, normalnie taka nie jestem.
-Każdemu się zdarza - powiedział, dało się wyczuć że napięcie z jego głosu zniknęło- Ja mam twój telefon, i proponuję spotkać się dzisiaj o 14 w kawiarni niedaleko miejsca "wypadku" nazywa się "Retro" i dokonać wymiany. Co ty na to ?- zapytał z nadzieją
-Oczywiście. Tylko jak ja cię rozpoznam?
-Nie martw się ja cię pamiętam- powiedział ze śmiechem.
- Ta raczej nie było to najlepsze wrażenie- stwierdziłam i zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra to o 14 w "Retro"- dodałam i rozłączyłam się.
Spojrzałam na zegarek, wskazywał parę minut po 9, zwlokłam się z łóżka, poszłam do łazienki, potem zrobiłam sobie śniadanie, poleżałam trochę przed telewizorem, sprawdziłam konta społecznościowe w necie, typowy dzień gdy nic nie muszę. Następnie wybrałam garderobę na spotkanie, uczesałam się umalowałam i wyszłam na autobus. Niestety nie zdałam prawa jazdy i samochód który dostałam od rodziców musi dalej zarastać kurzem w garażu. Na miejscu byłam kilka minut przed czasem, wybrałam stolik przy oknie i zamówiłam sobie Late. Gdy czekałam na chłopaka, korciło mnie żeby przejrzeć jego telefon ale wiedziałam że to nie Fair.
-Mam nadzieje że nie czytałaś sms-ów?- zapytał nagle miły głos, i zobaczyłam przed sobą, przystojnego szatyna z szerokim uśmiechem.
-Nie, i liczę że ty zrobiłeś to samo- chłopak usiadła naprzeciwko, od razu podeszła do niego kelnerka i zamówił kawę.
- Korciło mnie ale się powstrzymałem- powiedział z uśmiechem, cudnym uśmiechem.
Wyjął z kieszeni mój telefon i przesunął go po stoliku w moją stronę, ja zrobiłam to samo i wreszcie odzyskałam swój telefon. Siedzieliśmy jakiś czas w kawiarni rozmawiając, a rozmawiało się nam naprawdę miło, chłopak był miły i zabawny, do tego mieliśmy podobne zainteresowania. Przesiedzieliśmy tak dobre dwie godziny, a tematów do rozmów wciąż nie brakowało, czułam że naprawdę zaczynam go lubić.
- Może by tak spacer? - zapytał nagle.
- Czemu nie, tyłek mi już zdrętwiał od tego siedzenia- zaśmialiśmy się obydwoje po czym, on przywołał kelnerkę i uparł się że za mnie zapłaci. Przechadzaliśmy się ulicami Londynu, nawet nie zauważyłam kiedy Louis, złapał mnie za rękę, był to taki miły i spontaniczny gest, splotłam nasze palce razem.
- Wejdźmy tu na chwilę.- powiedział nagle zmieniając temat.
- Po co?- zapytałam zatrzymując się gwałtownie przed sklepem z ubraniami.
- Wczoraj zniszczyłem twoją koszulkę więc teraz chcę się zrewanżować- powiedział i wciągnął mnie do sklepu.
-Ale to tylko zwykła koszulka, a twoja na pewno też ucierpiała więc jesteśmy kwita- protestowałam.
-Moja pozostała nietknięta a twoja pewnie już nie odzyska poprzedniego stanu więc jestem ci to winien- uparł się, ciągnąc mnie miedzy wieszakami.-Cena nie gra roli- dodał jeszcze.
Poszperałam między wieszakami i udało mi się znaleźć koszulkę bardzo podobną do tej która wczoraj uległa zniszczeniu. Lou zapłacił za nią i opuściliśmy sklep.
- Mam pomysł- stwierdził po chwili.
- Jaki? - zapytałam z ciekawością.
-Tu niedaleko jest wesołe miasteczko, wybierzmy się tam.
-Teraz?
- Czemu nie, to tylko kwadrans dogi stąd- powiedział z uśmiechem- bo chyba że masz mnie już dość- dodał z miną smutnego psiaka.
- Nie, oczywiście że nie, jesteś naprawdę miłym facetem i bardzo chętnie się tam z tobą wybiorę.- jego twarz rozjaśnił jeszcze szerszy niż poprzednio uśmiech.
Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy razem do wesołego miasteczka. Po 15 minutach byliśmy na miejscu, zabawa była naprawdę świetna, choć ja wolałam unikać wysokich kolejek ze względu na lęk wysokości. Zjedliśmy mnóstwo waty cukrowej, co na pewno odegra się na mojej tali ale co tam raz się żyje.
- Mam pewien pomysł ale musisz zamknąć oczy.- powiedział
- Jeśli zamierzasz mnie porwać dla okupu to źle trafiłeś- zaśmialiśmy się
- Nie to całkiem inna niespodzianka- powiedział i przysłonił mi oczy dłońmi.
- Idź za moim głosem- wyszeptał mi tuż przy uchu,a po moim ciele przebiegł przyjemny dreszczyk.
szłam za jego wskazówkami, zorientowałam się że wsiadamy do jakiejś kolejki i aż żołądek podskoczył mi do gardła, ścisnęłam mocniej jego ramie.
- Jeszcze nie otwieraj- skarcił mnie gdy próbowałam odsunąć jego dłoń.
Usadowiliśmy się w tym urządzeniu i po chwili ona ruszyło, czułam jak unoszę się coraz wyżej i wyżej i wyżej. Gdy wreszcie Lou odsłonił mi oczy zamarłam, znajdowaliśmy się na samym szczycie diabelskiego młyna. Z moich ust wyrwał się pisk strachu a moją twarz zapewne przestawiała przerażenie.
-Coś nie tak?- zapytał zatroskany.
-Ja mam cholerny lęk wysokości- wypiszczałam, bo gdy się boję mój głos bardziej przypomina pisk.
-Przepraszam nie wiedziałem- objął mnie ramieniem od razu było mi lepiej, wtuliłam się mocniej w jego tors, byłam trochę zła na siebie że go nie uprzedziłam. z drugiej strony teraz mogłam się do niego przytulić a i widok na Londyn był całkiem ładny. Gdy już dotarliśmy z powrotem na ziemię Lou znów zaczął mnie przepraszać.
- To nic takiego, przynajmniej miałam powód żeby się przytulić.- powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem.
-Nie musisz mieć powodu żeby się do mnie przytulać- powiedział i mocno mnie przytulił, zaciągnęłam się jego zapachem drogich i przyjemnych perfum.- A teraz pozwolisz że cię odwiozę bo robi się już późno- i rzeczywiście dopiero teraz zdałam sobie sprawę że jest już prawie kompletnie ciemno.
Lou odwiózł mnie pod dom i odprowadził do drzwi, gadaliśmy jeszcze chwilę po czym znów mnie przytulił i odszedł. Ja liczyłam że raczej mnie pocałuje. Zabrałam się za otwieranie drzwi gdy nagle za plecami usłyszałam.
-Raz się żyje- odwróciłam się a tam stał on, szybko zmniejszył odległość między nami do zera i wpił się w moje usta. Byłam zaskoczona, ale to było miłe zaskoczenie i odwzajemniłam jego pocałunek. Cofnęliśmy się o krok, zapomniałam że już zdążyłam otworzyć drzwi i obydwoje wpadliśmy do środka, zaczęliśmy się śmiać. Idealne zakończenie idealnego dnia stwierdziłam wpatrując się w jego roześmianą twarz.
***
Mam nadzieje że ci się spodoba :*
Wszystkiego Najlepszego !!!!
~Wampris~
Super.
OdpowiedzUsuńSuperrrrrrr dziękujee :***
OdpowiedzUsuńZajebiste, ale mogłabym go trochę ulepszyć : )
OdpowiedzUsuńAle to tylko my zdanie.
Zajebiste !
OdpowiedzUsuńekstra xD
OdpowiedzUsuńcudowne xD
zajebiste xD
mogłabym wymieniać w nieskończoność ;P
Cudowny do tego x Louisem <3
OdpowiedzUsuńzarąbiste!!! przy okazji zapraszamy do nas, jest już pierwsza notka : http://one-direction--imaginy.blog.pl/
OdpowiedzUsuńHej mam dzisiaj urodzinki i moge dostać dedykację. ? Jakby co to HORAN ♥
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blogger ;3 Więcej info znajdziesz u mnie na http://wystarczyuwierzycwmarzenia.blogspot.com/ pozdrawiem ! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny!!
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńŚwietny
Uwielbiam czytać twoje imaginy, a jest wspaniały!!!
Ta akcja z wpadnięciem do domu
Awww
Leże i nie wstaje
Kocham Twoje pomysły
Czekam na nexta
I Życzę weny
Zapraszam do mnie na nowy rozdział
http://pfilialove.blogspot.com/
:* Jesteś Bogiem uświadom to sobie
OdpowiedzUsuńSuper , świetny :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
OdpowiedzUsuńchuj mnie to że ona miała urodziny lou jest mój rozumiesz mój !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny ! ♥Zapraszam ourdirectionerland.blogspot.com
OdpowiedzUsuń